Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

8-9 / 1999

Wyznanie wiary powszechnej,
które wszyscy wspólnie przyjmują i które należy potwierdzić
podpisem, zanim zostałoby się przyjętym do Kościoła
czy też dopuszczonym do jakichkolwiek sakramentów
w cudzoziemskim Kościele we Frankfurcie.

Zważywszy, że nie ma nikogo godniejszego ani szczęśliwszego od chrześcijanina – jedynego, którego udziałem jest owo najwyższe dobro, stanowiące przedmiot dążeń wszystkich śmiertelników, warto, aby każdy wiedział dokładnie, na czym polega prawdziwe chrześcijaństwo. Wszystkim przecież wiadomo, że bynajmniej nie jesteśmy chrześcijanami od chwili narodzin, lecz stajemy się nimi bądź też, jeśli ktoś tak wolałby, rodzimy się na nowo. Albowiem skoro od chwili naszych narodzin cali jesteśmy potępieni i przeciwstawiamy się Bogu, z pewnością nie mamy w sobie żadnej mocy, aby stać się chrześcijanami, chyba że Bóg nas na nowo zrodzi i całkowicie przekształci. Naucza tego wyraźnie Jan, wskazując jednocześnie, w jaki sposób możemy wejść na drogę ku chrześcijaństwu, gdy mówi: została ludziom dana moc, by stali się synami Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jednorodzonego, nie tym wszakże, którzy zrodzili się z krwi i pragnienia ciał lub woli mężczyzny, lecz nowo narodzonym z Boga. Przede wszystkim konieczne jest dowiedzieć się, czym i jaki jest ów akt wiary, za sprawą którego Bóg nas odradza i dzięki któremu stajemy się dziećmi Bożymi, to znaczy chrześcijanami. Przedstawiamy to w następujący sposób.

Wierzyć to być całkowicie przekonanym o Bożej przychylności i życzliwości względem nas, gdy wypełnia On swoim światłem nasz umysł i naszego ducha, a w sercach wyciska niezachwiane przekonanie, że dzięki Chrystusowi zostaliśmy przyjęci na synów Bożych. A jedynym fundamentem tej wiary jest Pismo Święte, które zapisane pod dyktando Ducha Świętego pozostawili nam Prorocy i Apostołowie. W Kościele istnieje skrót tej nauki nazywany Symbolem apostolskim. Ludzie prości będą mogli posłużyć się nim jako wskazówką przy osądzaniu całej pozostałej nauki. Brzmi on następująco:

Wierzę w Boga Ojca Wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi.

I w Jezusa Chrystusa, Syna Jego jedynego, Pana naszego, który począł się z Ducha Świętego, narodził się z Marii Panny, umęczony pod Poncjuszem Piłatem, ukrzyżowan, umarł i pogrzebion, zstąpił do piekieł, trzeciego dnia zmartwychwstał, wstąpił na niebiosa, siedzi po prawicy Boga Ojca Wszechmogącego, stamtąd przyjdzie sądzić żywych i umarłych.

Wierzę w Ducha Świętego, święty Kościół Powszechny, świętych obcowanie, grzechów odpuszczenie, ciała zmartwychwstanie i żywot wieczny. Amen.

Symbol ten wraz z całą nauką chrześcijańską został trafnie podzielony na cztery części. Pierwsza jest o Bogu i o Bogu Ojcu, druga – o Synu Jego, Jezusie Chrystusie, trzecia – o Duchu Świętym, czwarta natomiast o Kościele. Omówimy je teraz jak najprościej zgodnie z tym porządkiem.

Część pierwsza

Z tego, co należy do tej części, przede wszystkim należy wiedzieć, że ani nie mieliśmy zbawczego poznania Boga, ani nie możemy go zdobyć, jeśli nie pouczy i nie objawi nam go Syn. W Nim jedynie możemy poznać, jaką przychylnością i życzliwością obdarza nas Ojciec niebieski. Tym się zadowolimy. Powiemy przeto, jak najprościej określając Boga na podstawie Pisma Świętego: Bóg jest duchem wiecznym, który istnieje sam z siebie, nie mając początku ani końca. W Nim jest wszelka moc, panowanie, dobroć, sprawiedliwość, mądrość i wszelka doskonałość. Wszystko stworzył z nicości samym Słowem i wszystko podtrzymuje w istnieniu przez wieczność, wszystkim rządzi i kieruje samym tylko Słowem i opatrznością swoją. On to przez swoje łaskawe miłosierdzie odpuszcza nam wszystkie grzechy i aczkolwiek istnieje jako jeden i najprostszy1, jest jednak trzema różnymi osobami: Ojcem, Synem i Duchem Świętym, różniącymi się od siebie w ten sposób, że Ojciec nie jest Synem ani Syn Duchem, są jednak jednym Bogiem, mają jedną i tę samą istotę, moc i mądrość oraz całą doskonałość i wieczność. Poznanie tego Boga to życie wieczne.

Bóg Ojciec nie jest ani Synem, ani Duchem Świętym, lecz odwiecznie rodzi Syna, podczas gdy sam nie jest przez nikogo zrodzony. W tego właśnie Boga naszego wierzymy, Ojca Wszechmogącego itd. Nazywając Go Ojcem, wyznajemy, że jest On pierwszą przyczyną, źródłem, początkiem i przyczyną sprawczą wszystkich rzeczy. Podczas gdy dzięki Niemu wszystko trwa w istnieniu, On sam to, że istnieje, ma nie skądinąd, lecz od siebie samego.

Ponadto jak najsłuszniej Boga nazywa się Ojcem ze względu na Jego jednorodzonego Syna (który jest drugą osobą Boskiej Trójcy), którego przedwiecznie zrodził Go ze swojej własnej istoty.

Wreszcie, nie tylko dlatego rozpoznajemy w Nim Ojca naszego, że zostaliśmy przez Niego stworzeni, tak jak inne stworzenia, lecz również dlatego, że jesteśmy Jego synami. Nie z natury wprawdzie, tak jak Syn, który jako Bóg jest jedno z Ojcem, lecz dzięki usynowieniu. Tylko dzięki swej łaskawości wybrał nas jeszcze przed założeniem świata – nie ze względu na jakieś dobro, które miałoby w nas tkwić; a następnie, we właściwym czasie, również przedwiecznie postanowionym, odkupił przez krew swojego Syna. Wreszcie, gdy byliśmy umarli z powodu grzechu i zasłużyliśmy sobie na gniew i wyklęcie przez Syna, On sam przez swe miłosierdzie, którym nas wybrał, powołał nas przez głoszenie Ewangelii i duchowym nasieniem swego Słowa przeradzając nas w nowe stworzenie, sprawił, że przez przysposobienie staliśmy się synami. Wszystko to w nas uczynił i opatrzył pieczęcią Duch Święty. Kiedy więc wierzymy i wyznajemy, że On jest naszym Ojcem, tym samym czujemy i potwierdzamy Jego ogromną dobroć i przychylność względem nas. Dlatego też z pełną ufnością mamy odwagę polegać jedynie na Nim, znikądinąd nie spodziewając się i nie pragnąc czegokolwiek dobrego, jak tylko od Niego.

Wyznajemy ponadto, że jest On wszechmocny, jako ten, który ponieważ może sprawić wszystko, co zechce. Ale gdy nazywamy Go wszechmogącym, rozumiemy przez to i coś więcej: że nie ma na niebie i ziemi żadnej innej mocy, godności czy też prawdziwego dostojeństwa prócz tego, którego On sam może udzielić. Tym śmielej w Nim jedynie pokładamy ufność, żywiąc niezachwiane przekonanie, że nie tylko chce dobrze, będąc najlepszym ojcem, lecz również, że będąc Bogiem Wszechmogącym, może wszystkiego dokonać. Dzięki temu nasza dusza jest wolna zarówno od bezpodstawnego strachu, jak i od głupiego zaufania do jakichkolwiek stworzeń, gdyż nie mają one w sobie żadnej innej mocy prócz tej, którą otrzymały z Bożego postanowienia i rozkazu.

Wyznajemy również, że jest Stworzycielem nieba i ziemi. Wyznajemy tym samym nie tylko Jego niepojętą dobroć i nieskończoną moc, lecz także towarzyszące im mądrość i opatrzność. Jak zatem przekonani jesteśmy o Jego dobroci i wszechmocy, nie wątpimy, że chce dla nas wszystkiego, co najlepsze, i może to w swoim czasie spełnić, tak samo jesteśmy całkowicie przekonani o Jego mądrości: że sam wie, co jest dla nas dobre, użyteczne i zbawienne. Owszem, czymkolwiek jest lub wydaje się być to, co się nam przydarza, On potrafi odmienić to w dobre, zbawienne i przynoszące chwałę Jego imieniu.

Wreszcie, co do Bożej opatrzności, uważamy, że wszystko, co się dzieje i co się przydarza, zostało odwiecznie przez samego Boga jasno przewidziane, zbadane i postanowione. A ponadto dla Boga wszystko właściwie jest teraźniejszością, zanim rzeczywiście zaistnieje, zdarzy się czy przypadnie. A zatem sam Bóg zarządza całym światem tak, że nie dzieje się i nie przydarza w nim nic, co byłoby niezgodne z Jego wolą i postanowieniem. Nie czynimy jednak Boga z tego powodu ojcem jakiegokolwiek grzechu, ponieważ jest On tym Bogiem, któremu nie podoba się żadna niegodziwość. A zatem grzech, który objawia się w ludzkim postępowaniu, pochodzi z przewrotnej ludzkiej woli, a nie od Boga sprawiedliwego i miłującego wszelką sprawiedliwość. Stąd właśnie czerpiemy tak wielką ufność, że jedynie Jemu z największą ochotą powierzamy życie doczesne i wszystko, co do nas należy, aby dzięki temu kierował nami według swej woli, dla naszego zbawienia i swojej chwały. Nie uważamy jednak, że w tej sytuacji mamy przejść przez życie, niczego nie robiąc. Głosimy i wierzymy, że wszystkich naszych prac, usiłowań, zamierzeń i przedsięwzięć koniec, wynik i powodzenie Boga są darem i od Niego zależą; niemniej trudzić się musimy, każdy stosownie do swego powołania, by posłusznie pełnić Jego wolę.

Z tego względu chętnie i posłusznie poddajemy się Bogu, wiedząc przy tym, że wszystko, co się wydarza (ponieważ pochodzi tylko od Niego), należy przyjmować i znosić z pogodą ducha. Stąd też czerpiemy największą wiarę przeciw wszelkiej nieprzyjaznej sile, abyśmy przypadkiem niczego się nie obawiali prócz Boga i nikomu innemu nie ufali jak tylko Jemu.

Przeto złożywszy w jedynym Bogu naszym całą ufność w zbawienie, odrzucamy wszelką moc, mądrość, dobroć i wreszcie wszelką cnotę, jeśli nie pochodzą od Boga i nie są przez Niego ustanowione. Jest naszym postanowieniem Jemu jedynie służyć i być posłusznymi. Jemu bowiem jednemu należna jest wszelka cześć i chwała. Odrzuciwszy wszystkie martwe uczynki grzechu, w których dawniej żyliśmy, równocześnie wyrzekamy się bałwochwalstwa (za jakie uważamy wszelką formę kultu, który nie ma potwierdzenia w Słowie Bożym, a co do którego człowiek mniema, że może go ofiarować Bogu z tą wiarą, jaką pokładamy w tym, co stworzone, czy też w różnych darach, jakimi obdarzone zostały rzeczy stworzone, jak i w ogóle w wytworach naszych rąk) i zaświadczamy, że Bogu jedynie służyć chcemy z całego serca, w duchu i prawdzie przez całe życie, wspierani zawsze Duchem Jego Świętym; Tegoż prosimy, by nigdy nas nie opuszczał.

Wyznając, że wszystko zostało stworzone przez Boga, rozumiemy przez to, że również my jesteśmy przez Niego stworzeni i ukształtowani. Jednakże nie po to, aby w człowieku objawił swoją dobroć, mądrość i cudowną opatrzność – o wiele skuteczniej i wspanialej niż we wszystkich pozostałych stworzeniach, co do których chciał, aby były one ludziom użyteczne i służyły do zaspokojenia ich potrzeb. Człowieka zaś stworzył po to, aby przez niego jedynie był czczony i wielbiony. Dlatego uczynił go na swój obraz i podobieństwo, dając mu mianowicie duszę, która – jak sam Bóg – jest duchem i mimo że ma początek, jest nieśmiertelna. Tę duszę ozdobił wszelkimi darami swojej dobroci, potęgi, mądrości, świętości, sprawiedliwości i prawości tak dalece, że w człowieku jakby naocznie można dostrzec samego Boga.

Pierwszy człowiek nie był w stanie sprawiedliwie ocenić swojej godności i wyższości, ponieważ bardziej był posłuszny swojej woli (która wtedy była całkowicie wolna) niż woli Bożej. Znęcony podstępem szatana i kuszony przez kobietę, złamał nakaz, który otrzymał od Boga. Rozgniewany tym Bóg natychmiast (jak wcześniej zagroził) oddał go śmierci. Albowiem dusza natychmiast została pozbawiona wszelkich darów sprawiedliwości i świętości, o których wcześniej wspominaliśmy, pozostała jednak nieśmiertelna i gdyby nie przyszedł Wybawiciel, nic nie byłoby bardziej niż ona godne litości. Także ciało natychmiast straciło niezwykłe dary, które posiadało; stało się podległe śmierci i związanym z nią przypadłościom, mianowicie różnego rodzaju chorobom, starości, jak również wszelkim ułomnościom i niedołęstwu. W ten oto sposób człowiek stał się najnieszczęśliwszy, pozbawiony niewinności, sprawiedliwości i wszelkich cnót. Przygnieciony ślepą nieznajomością Boga oraz niewdzięcznością, która sprawia, że całym sobą jest przeciwny Bogu, zawsze skłonny do grzechu i do wszelkiego buntu, a jego umysł i wola tak dalece uległy zepsuciu, że już ani nie umie, ani nie może, ani nawet nie chce się podnieść. Zupełnie nie jest człowiek w stanie czymkolwiek wzbudzić Bożego miłosierdzia i zjednać go sobie. Sam ze swej woli posłuszny jest tylko szatanowi i własnej pożądliwości, wszystko robi źle, a niczego dobrze ani sprawiedliwie, dopóki nie będzie mu dane odrodzić się dzięki Duchowi Świętemu i wyzwolić się z występku. Do tego stopnia zmieniony przez grzech, nie w zewnętrznych tylko cechach, lecz w swej własnej naturze zatarł podobieństwo Boże, przywdziewając wizerunek diabła, któremu jest posłuszny. Ten, który wcześniej był synem łaski, teraz jest synem gniewu. I chociaż ma rozum i wolę, to jednak nie posiada żadnej mocy i wolności, żeby mógł wybierać to, co jest prawdziwie dobre, a unikać tego, co złe. A nadto teraz nieprzymuszenie decyzją swojej woli i umysłu kocha to, co złe, a ponieważ żywi skłonność do zła, dąży do niego. Prawdziwie nienawidzi Boga i ucieka zarówno od Niego, jak i od wszystkiego, co dobre. A zatem każdy człowiek już od chwili narodzin jest zepsuty, skażony i zasługuje na gniew Boży oraz śmierć wieczną.

Jednak nasz Bóg, bogaty w miłosierdzie, tak zmiłował się nad upadłym człowiekiem, że dał Syna swego jednorodzonego, aby pomógł w tym wielkim nieszczęściu, uwolnił od przekleństwa, uratował od niewoli diabelskiej i pojednał z sobą wedle podjętego przed wiekami postanowienia swej woli. Uczynił to, aby ludzie, wyzwoleni od skazy dnia narodzin, mogli przyjąć Ewangelię i zostali odrodzeni jako przysposobieni synowie wiecznego Boga i razem z Synem Jego objęli dziedzictwo Królestwa niebieskiego i żywota wiecznego.

Część druga o Synu, Jezusie Chrystusie

Jak powiedzieliśmy wcześniej, wyznajemy, że Syn jest Bogiem, jest jedno z Ojcem, zrodzony w wieczności, współistotny, jednej substancji, wieczny i we wszystkim Ojcu równy. Jedynie On jest Synem Bożym pod względem natury, prawdziwym i właściwym obrazem Boga. I oto On nie wzbraniał się tego, by przyjąć naszą naturę, aby stać się człowiekiem, ciałem z naszego ciała, podobnym do nas we wszystkim z wyjątkiem grzechu, po to, by odzyskać utracone przez Adama dziedzictwo. Gdy bowiem nadszedł czas, wyznaczony przez Boga jeszcze przed założeniem świata, sam Boży Syn, druga osoba Trójcy Świętej, stał się człowiekiem w łonie Marii Panny, bez obcowania i jakiegokolwiek udziału mężczyzny, poczęty i zrodzony z Jego substancji i nasienia za sprawą Ducha Świętego.

Wierzymy i wyznajemy, że ten syn Marii, Jezus Chrystus, będąc prawdziwym człowiekiem, pozostaje również prawdziwym Bogiem, jakim był wcześniej, a mianowicie drugą osobą Trójcy Świętej. W jednej osobie współistnieją dwie natury, Boska i ludzka, w żaden sposób nie zmienione, nie wypaczone, nie wymieszane ani ze sobą nie połączone.

Wierzymy ponadto i wyznajemy, że człowiek ten, Jezus Chrystus (chociaż posiada tę samą naturę, co my, a także tę samą istotę, którą od dziewicy otrzymał, stając się człowiekiem), jest nowym stworzeniem, czystym i wolnym od wszelkiej zmazy grzechu, jakim był Adam przed upadkiem w grzech.

Chociaż ten Jezus Chrystus był tak niewinny, święty i sprawiedliwy, nieskalany i wolny od winy za grzech (któremu my wszyscy z racji swej natury jesteśmy poddani), to jednak gdy już przyjął nasze ludzkie ciało ze wszystkimi słabościami, z wyjątkiem grzechu, z własnej woli poddał się śmierci. A ponieważ ani nie był skalany grzechem, ani obciążony winą i sam był Synem Bożym, owszem – także Bogiem, nie było możliwe, aby tego człowieka o Boskiej substancji, pełnego wszelkiej łaski Ducha Świętego, grzech pokonał tak jak Adama i żeby tak samo zatrzymała Go śmierć. I chociaż z powodu ciała podlegał śmierci, to przywrócony życiu przez wzgląd na ducha, wyjednał u tronu sprawiedliwości i miłosierdzia Bożego wieczne odkupienie wszystkim wybranym, którzy w Niego uwierzyli albo mieli uwierzyć. Stało się więc, że jak Adam całe swoje potomstwo, które z racji cielesnych narodzin bierze od niego początek, skaził, zhańbił i zgubił swoim nieposłuszeństwem, tak Chrystus przywrócił do pierwotnego stanu cały swój ród, a mianowicie wszystkich wybranych, którzy z Jego duchowego nasienia mocą Ducha Świętego zostali odrodzeni, stali się godni nieśmiertelności.

Wyznajemy zatem i wierzymy, że Jezus Chrystus ze względu na swoją Boską naturę jest prawdziwym i wiecznym Synem Boga, a ze względu na przyjęte człowieczeństwo jest prawdziwie zrodzonym w czasie synem Marii, który pojawił się i przyszedł na świat w ludzkim ciele po to, aby zadośćuczynić za grzechy wszystkich i dla wszystkich pozyskać życie wieczne. Tego wszystkiego dokonał, gdy z wyroku Poncjusza Piłata przyjął śmierć okrutną i straszną, hańbiącą i tak bardzo obelżywą (mimo że w tej samej sprawie przez tego samego sędziego został uznany za sprawiedliwego i niewinnego). I przybity został do krzyża jak jakiś złoczyńca, aby przekleństwo, które na nas ciążyło, przyjąć w swoim ciele i przyjęte wchłonąć i zmazać.

W końcu, aby wszyscy mieli pewność tej śmierci, na oczach wszystkich martwe ciało zostało zdjęte z krzyża i złożone w grobie.

I żeby się przypadkiem nie wydawało, że z ciążącego nad nami przekleństwa zostało cokolwiek, czego On nie wziąłby na siebie, zstąpił też do piekieł. Mając bowiem umierać, dotkliwie odczuł trwogę przed śmiercią, jak i ciężar gniewu Bożego jak jakiś grzesznik i dlatego woła na krzyżu, że został przez Boga opuszczony. Gdy zaś, będąc umarły, spoczywał cieleśnie w grobie, Jego dusza była w krainie umarłych jak dusza każdego zmarłego, rzeczywiście oddzielona od ciała. A gdy już poddał się wszystkiemu, na co sprawiedliwym wyrokiem Bożym zostaliśmy kiedyś skazani, tak że stało się zadość sprawiedliwości Bożej, wtedy trzeciego dnia sam swoją mocą wrócił do życia, ponownie przyjąwszy ciało, które chociaż leżało w grobie, nie mogło ulec zepsuciu, tak jak i dusza nie mogła pozostać w piekle. W ten sposób dobitnie pokazał, że jest prawdziwym Bogiem i posiada władzę nad śmiercią, grzechem i piekłem, i że jest Panem wszystkiego.

Ponieważ zaś nie godziło się, żeby Ten, który prawdziwie był Synem Bożym, tak wiele wycierpiał na próżno, dlatego miłosierny Bóg Ojciec po wysłuchaniu Syna, Jezusa Chrystusa, zdecydował odwiecznym dekretem, żeby ta śmierć została przypisana wszystkim w Niego wierzącym zarówno jako pełna i całkowita zapłata za wszystkie grzechy, jak i jako dopełnienie sprawiedliwości i żeby dzięki niej mogli mieć mocną nadzieję, iż przywrócone im będzie utracone dziedzictwo żywota wiecznego.

Stał się więc Jezus Chrystus dla nas Emanuelem i Mesjaszem, to znaczy Pomazańcem i naszym Prorokiem, upewniającym nas o łaskawości Boga Ojca, dzięki której chce On nas obdarować wszystkim, co jest nam potrzebne do zbawienia, a mianowicie odpuszczeniem grzechów i jak najpełniejszym usprawiedliwieniem.

Jest również kapłanem i arcykapłanem, który nie jakąś inną ofiarę, lecz siebie samego złożył Ojcu za wszystkie grzechy świata. Jest naszym Królem, który posiada moc i władzę nad grzechem, śmiercią i piekłem, a także nad wszelkim stworzeniem, czego najdobitniej dowiódł, przywracając do wolności synów wszystkich [których uznał za] swoich, wyzwoliwszy ich z wszelkiej obcej duchowej niewoli, po to, aby tylko Jemu byli poddani i służyli [Mu] w posłuszeństwie.

I w końcu, ponieważ Syn Boży, który stał się człowiekiem, okazał, że jest prawdziwym Prorokiem, kapłanem i naszym Królem, namaszczonym olejem, jednak nie zwyczajnym i ziemskim, lecz niebiańskim i duchowym, mianowicie samym Duchem Świętym – w Nim jednym pokładamy całą wiarę, nadzieję i ufność i tylko Jego czcimy przez całkowite oddanie i posłuszeństwo. Odrzuciliśmy natomiast wszelkie obce nauki, religijne ofiary i zalecenia, które nie pochodzą od samego Chrystusa ani nie można ich dowieść i uzasadnić na podstawie Jego słów.

Wierzymy i wyznajemy, że Jezus Chrystus, gdy wypełnił wszystko, co było konieczne dla naszego zbawienia, przez wzgląd na które przyjął nasze ciało, gdy potwierdził i dowiódł prawdziwości swego zmartwychwstania, wstąpił na niebiosa, owszem, ponad wszelkie niebiosa, i tam zasiadł po prawicy Ojca, otrzymał całą władzę i panowanie nad wszystkimi stworzeniami czy to w niebie, czy to na ziemi. W ten sposób Jezus Chrystus stał się Kościołowi Głową, wszystko we wszystkim wypełniając.

Opuściwszy cieleśnie ziemię i pozostając w niebie, rządzi tym światem do czasu, gdy powróci w chwale dla naszego zbawienia w dniu, w którym będzie sądził żywych i umarłych. Dzięki swej Boskiej mocy jest jednak zawsze obecny w Kościele i wszystkimi swoimi wybranymi poprzez swego Ducha rządzi i kieruje, wspiera [ich] i strzeże, z dniem każdym coraz bardziej jednocząc ich ze sobą.

Część trzecia o Duchu Świętym

Wierzymy i wyznajemy, że również Duch Święty prawdziwie jest Bogiem, równym i współistotnym z Ojcem i Synem, stanowi z nimi jedno, nie zrodzony, lecz pochodzący od Ojca i Syna. Tego Ducha Świętego Bóg w swojej łaskawości szczodrze udziela wszystkim swoim wybranym, aby oczyszczonych krwią Chrystusa co dzień coraz bardziej oczyszczał i uświęcał, i odrodzonych do nowego życia ożywiał. Darowuje Go także po to, aby – pokonawszy grzech, który wcześniej nimi władał – mogli w świętości i sprawiedliwości służyć Bogu przez wiarę, którą pieczętuje ich serca w niezachwianym przekonaniu i niezawodnej ufności, że są synami Bożymi i współdziedzicami Chrystusa w Królestwie niebieskim, które jest życiem wiecznym.

Ten sam Duch Święty uświęca i rządzi zarówno w całym Kościele, jak i w poszczególnych jego członkach, wszystkich razem łącząc w jedno ciało, które jest Kościołem świętym i nieskalanym, stale przez Niego ożywianym i podtrzymywanym, począwszy od pierwszego rodzica Adama aż do dnia Sądu Ostatecznego. Jedyną i wieczną Głową tego ciała jest sam Jezus Chrystus.

Ten sam Duch Święty stale, wedle Słowa Bożego, towarzyszy Kościołowi we właściwej mu widzialnej posłudze i sprawia, że w każdym z członków Kościoła jest ona żywa i skuteczna (czy będzie to posługa Słowa, udzielanie sakramentów, modlitwa, czy w końcu napominanie), tak by wierzącym i przyjmującym je z wiarą służyły one ku zbawieniu.

Część czwarta o Kościele

Wierzymy i wyznajemy, że jeden jest Kościół wszystkich wierzących i wybranych, począwszy od pierwszego człowieka Adama aż do ostatecznego końca świata. Jest on jedynym ciałem samego Chrystusa, tak jak Chrystus jest jego jedyną Głową. Ta powszechna wspólnota jest zgromadzeniem wszystkich wierzących, którzy zostali odrodzeni przez Ducha Świętego, zgodnych co do jednej wiary, jednego Boga i jednego Zbawiciela, Jezusa Chrystusa, którego Bóg ustanowił, aby był temu Kościołowi jedyną Głową. Nabył go bowiem i oczyścił swoją krwią, przyozdabiając wszystkimi swoimi darami, wszystko urzeczywistniając mocą Ducha Świętego, który nieprzerwanie zarządza Kościołem, kieruje nim i zachowuje go.

Wyznajemy, że Kościół ten jest wspólnotą świętych zarówno ze względu na to, że jest zgromadzeniem wszystkich świętych, którego Głową jest Chrystus, jak również ze względu na to, że wszystkim zgromadzonym w tej wspólnocie – a nikomu poza nią – dane są wszystkie dary Boże, które Chrystus pozyskał dla nas przez swoją śmierć. Darami tymi są: odpuszczenie grzechów przez krew Chrystusa, które nie są już więcej przypisywane wybranym, opatrzonym pieczęcią Ducha Świętego; zmartwychwstanie ciała. Chociaż bowiem wszyscy umieramy, to jednak dusze wiernych żyją na łonie Chrystusa aż do Jego powrotu na sąd, gdy przyobleką swoje własne ciała i wyjdą Chrystusowi na spotkanie, aby objąć wraz z Nim w posiadanie to najlepsze i największe dobro, jakim jest życie wieczne.

Mimo że jedynie Bóg wie, kto należy do Kościoła, zgodnie z tym, co powiedziano: „zna Pan tych, którzy są Jego”, to jednak uznajemy i wyznajemy, że Kościół to każde zgromadzenie ludzi, które wyznaje prawdziwą naukę wiary, ma udział w ustanowionych przez Chrystusa sakramentach i przestrzega wszystkich zobowiązań religijnych, potwierdzonych w Jego Słowie. Ten widzialny Kościół skupia w sobie nie tylko dobrych, ale i złych ludzi, których karci poprzez dyscyplinę kościelną. Gdyby zaś upomniani nie opamiętali się, należy ich wyłączyć ze zgromadzenia świętych jako zepsute członki ciała aż do czasu, gdy odzyskają rozum.

Trzeba również wierzyć, że cała posługa Kościoła jest żywa dzięki mocy Ducha Świętego i dzięki niej służba zwiastowania Słowa, udzielania sakramentów, modlitwy i napominania działa ku zbawieniu wybranych i potępieniu niegodnych. Powiedziane jest bowiem, że „[słowo moje] nie powraca do mnie puste”. Stąd powołanie do tego Kościoła, połączone z należytym posłuszeństwem Ewangelii, powinno być dla każdego najpewniejszym znakiem wybrania. Albowiem w Kościele tym dzięki posłudze Słowa i sakramentów uzyskuje się odpuszczenie grzechów, a współdziałanie Ducha Świętego odciska w nas wiarę oraz nadzieję zmartwychwstania i życia wiecznego.

Mimo że do Kościoła wmieszało się wielu obłudników, dopóki zgadzają się oni z wyznaniem wiary i całą posługą i niczego nie burzą, z powodu czego mogliby zostać wyłączeni sprawiedliwym wyrokiem Kościoła, uważamy ich za jego członków. Pozostawiając Bogu wytępienie we właściwym czasie ukrytego kąkolu, należy poprzestać na usuwaniu tych, którzy są widocznym kąkolem. Bóg naznaczył ten Kościół w taki sposób, że można go odróżnić od innych zgromadzeń.

Pierwszym znamieniem [Kościoła] nazywamy nauczanie i zwiastowanie Słowa, które stanowi fundament Kościoła, położony przez Boga za pośrednictwem Proroków i Apostołów. Nie należy tej nauki mieszać z ludzkimi urojeniami i tradycjami, lecz powinno się ją ograniczyć do zdrowej i roztropnej wykładni, zawsze zbieżnej z wiarą, tzn. zaczerpniętej z samego Pisma Świętego, aby w Kościele nigdy nie wmawiano prostaczkom ludzkich wymysłów jako niezbędnych do zbawienia.

Drugim znamieniem nazywamy wzywanie samego jedynie Boga tylko za pośrednictwem Chrystusa. Jest to właściwy sposób oddawania Bogu czci przez Kościół, który w ten sposób wyznaje, że zna swojego Boga, a także odróżnia się bądź to od tych, którzy prócz Boga żywego wzywają również to, co stworzone, bądź od tych, którzy chociaż, jak mogłoby się wydawać, wzywają tylko Boga, jednak czynią to nie przez Chrystusa albo nie tylko przez Chrystusa, lecz tworzą sobie jakieś materialne przedmioty kultu, niezbędne albo po to, by uzyskać usprawiedliwienie przed Bogiem, lub też by pozyskać jakąś Jego łaskę. Tworzą sobie innego Boga i ofiarowują Mu zupełnie inne kulty niż te, których On w swym Słowie od nas wymaga. Ludzie opacznie religijni, [którzy] opierają się na pozorze prawdy On i tego, co przystoi, przypisują większe znaczenie poleceniom i wymysłom ludzkim albo nawet swoim własnym niż poleceniu Boga żywego.

Trzecim znamieniem nazywamy sakramenty, które Chrystus ustanowił dla swojego Kościoła, a które są znakami upewniającymi nas (dzięki Duchowi Świętemu współdziałającemu przez wiarę, którą opieczętowuje nasze serca) zarówno o dobrej woli Boga i Jego szczególnej przychylności wobec nas, jak i o spełnieniu tego wszystkiego, co nam obiecał w swoim Słowie.

Uznajemy zaś tylko dwa sakramenty, przekazane przez Boga Kościołowi, mianowicie Chrzest i Wieczerzę Pańską.

Chrzest jest sakramentem odrodzenia związanego z głoszeniem Ewangelii i zewnętrznym obmyciem, które przyjmujemy w imię Ojca, Syna i Ducha Świętego. Otrzymujemy w nim potwierdzenie, że zostaliśmy włączeni w ciało Chrystusa i wspólnotę wiernych. Zapewnia nas również o Bożym miłosierdziu, dzięki któremu zostały nam odpuszczone wszystkie grzechy. Równocześnie Duch Święty odciska w sercach naszych pieczęć wiary w to, a także daje moc i skuteczność odnowionego życia oraz zaczątek sprawiedliwości.

Sakrament ten jest znakiem przymierza z Bogiem, który nas, odrodzonych, przybiera za swoje dzieci. Wyznajemy, że sakrament ten dotyczy wszystkich, których obejmuje przymierze, z tej racji chrzcimy niemowlęta przynoszone przez wiernych, ufając obietnicy, że nasz Bóg jest nie tylko Bogiem dorosłych, którzy mogą wyznać wiarę ustami, lecz także niemowląt. Chociaż nie potrafią one słowami wyznać wiary, którą może odcisnąć w nich Duch Święty, to jednak wierzymy, że obejmuje je Boże przymierze i obietnica zawarta w Chrzcie.

Chrzcimy czystą wodą, nie zaklinając jej jakimikolwiek formułami i niczego nie dodając (ponieważ nie do człowieka należy dołączanie czegokolwiek do ustanowionych przez Chrystusa sakramentów). W pojmowaniu sakramentu ograniczamy się jedynie do tego, co powiedział Chrystus, i tylko to czynimy, co On czyni i co nam czynić rozkazał.

Drugim sakramentem jest Wieczerza Pańska, sakrament pojednania. W nim z ustanowienia Chrystusa uroczyście obchodzimy pamiątkę Jego śmierci, a łamanie i rozdzielanie chleba i kielicha błogosławieństwa daje uczestniczącym w nim ze szczerą wiarą wspólnotę i udział w ciele i krwi Chrystusa ku zachowaniu życia wiecznego. Upewnia nas też o odpuszczeniu naszych grzechów, wskutek których czynimy się niegodnymi życia wiecznego, pogwałciwszy przymierze z Bogiem, zapoczątkowane przez Chrzest; [upewnia nas] także o pełnym uczestnictwie w pozostałych dorodziejstwach, które Chrystus zrodził dla nas i pozyskał, gdy wydał swe ciało i przelał za nas krew.

Czwartym znamieniem, mówimy, jest karność kościelna. To ona poprawia obyczaje i ogranicza haniebne postępowanie. W każdej dziedzinie życia umacnia uczciwość, sprawiedliwość i równość między ludźmi. Uważamy, że w każdym Kościele, dobrze zorganizowanym, posługa ta jest szczególnie pożyteczna i należy o nią zabiegać. Sądzimy, że ma ona dwa wymiary. Jeden można nazwać kościelnym lub duchowym, a dotyczy on nauki, używania sakramentów, korygowania obyczajów i karcenia niewłaściwego postępowania za pośrednictwem Słowa Bożego, o czym wcześniej wspominaliśmy, a jeżeli zajdzie taka potrzeba, poprzez wykluczenie od udziału w rzeczach świętych, o czym wspomniałem w innym miejscu2. Głosimy, że służbie tej należna jest wszelka powaga i posłuszeństwo.

Drugi [wymiar karności kościelnej] ma charakter publiczny. Bóg przekazał jej miecz dla pełnej ochrony sprawiedliwości i spokoju, a zwłaszcza prawdziwego kultu Boga, żeby karała za wszelką niesprawiedliwość i bezbożność, aby dobrzy byli chronieni i wiedli spokojne życie, natomiast ci, którzy źle czynią, jeżeli – napominani – nie poprawią się, zostali oddzielni od społeczeństwa.

To jest nasza wiara, w której, jak sądzimy, zgadzamy się z Kościołem Powszechnym, a także wnosimy, aby wysłuchano nas jako członki Chrystusa, obiecując posłuszeństwo względem powszechnej karności kościelnej, zgodnej ze Słowem Bożym i pozostałą nauką wiary oraz prawdziwej religii.

Wyrzekamy się wszystkich społeczności, fałszywie nazywanych Kościołami, które postępują za inną nauką i religią, jak na przykład: mahometanie, anabaptyści, libertyni, menonici, dawidyści, marcjoniści, arianie, a także wszyscy inni, którzy wyznają podobne herezje.

Ponadto odrzucamy Papieża jako antychrysta rzymskiego, całą naukę i religię, którą on tyrańską siłą wprowadził: przeistoczenie chleba w Eucharystii, wzywanie świętych, pokładanie ufności w usprawiedliwienie z uczynków własnych czy też kogokolwiek poza Chrystusem, wolną wolę, czyściec, zadośćuczynienie za grzechy inne niż krew Chrystusa i w końcu kult obrazów i inne tego rodzaju wytwory, jak również wszystko to, co zawiera się w papieskiej religii i nauce. Niech Bóg sprawi, żeby wiara ta wzrastała w nas i byśmy w niej wytrwali aż do końca. Oby też dał prawdziwe światło wiary wszystkim, którzy jeszcze Go nie znają, aby uznawszy jedynego Zbawiciela świata, Jezusa Chrystusa, Syna Jego jednorodzonego, zostali zbawieni razem z nami.

Tłum. Wojciech Jeż
Przekład przejrzał dr Jerzy Mańkowski

[Tekst tłumaczony za wydaniem: Bekentnisschrifften der Reformierte Kirche. Die autentischen Texte, herg. E. F. K. Müller, Leipzig 1903]

 

1 W znaczeniu: niełożony – red.
2 J. Łaski: De disciplina et excomunicatione (część liturgii)