Drukuj

2 / 2000

To, co działo się w parafii warszawskiej od 28 grudnia 1999 do 1 stycznia 2000 r., można nazwać stanem oblężenia: najpierw przez młodzież z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego, która od paru miesięcy przygotowywała się do Europejskiego Spotkania Młodych, a potem przez młodzież z Litwy, Ukrainy, Holandii, Norwegii, Szwecji, Australii, Ameryki i Niemiec.

Kiedy brat Paolo ze wspólnoty Taizé przyszedł jesienią do parafii z pytaniem, czy włączy się ona w Europejskie Spotkanie Młodych, do końca nie było wiadomo, czy tak się stanie. Opinie na temat ekumenicznego charakteru Spotkań organizowanych przez wspólnotę Taizé są wśród ewangelików podzielone, jednak obawy o zbytnio katolickie oblicze tego przedsięwzięcia stłumiła chęć okazania solidarności z tymi, którzy mieli przyjąć młodzież przyjeżdżającą do Warszawy na kilkudniowe modlitwy.

Do późnych godzin nocnych 28 grudnia do parafii zgłaszali się młodzi ludzie. Przyjęto ok. 70 osób. Grupa litewska, która wyróżniała się czerwonymi czapami a la św. Mikołaj, spała w sali młodzieżowej i sali katechetycznej. Inni znaleźli gościnę u rodzin parafian na terenie Warszawy i okolic.

Codziennie rano w kościele odbywała się wspólna modlitwa ze śpiewami, a po niej był czas na utworzenie małych grup, w których na podstawie przygotowanych wcześniej tekstów biblijnych i tematów rozważań kontynuowano refleksje. Mimo z góry wyznaczonych tematów przebieg dyskusji zależał oczywiście od uczestników. W jednej z grup, w której byli Norwedzy, choć – jak wspomina prowadząca ją Kasia – na początku nie bardzo chcieli zabierać głos, po pewnym czasie wywiązała się interesująca rozmowa. Mówiono o sytuacji Kościoła w Norwegii: dla Polaków nie jest normą prowadzenie kampanii w telewizji na temat tego, czy pastor może być homoseksualistą. Nie jest też codziennym zjawiskiem debata kościelna, czy należy zalegalizować związki homoseksualne.

Inną grupę tworzyli Holendrzy, Litwini oraz jeden Amerykanin. Holendrzy zadawali Litwinom wiele pytań w rodzaju: „A czy wy macie prezydenta i premiera?”. Wywoływało to zrozumiałą irytację Litwinów, lecz dyskutanci doszli w końcu do wniosku, iż najczęściej konflikty między ludźmi biorą się stąd, że po prostu się nie znamy i nic właściwie o sobie nie wiemy. Z kolei w grupie, w której większość stanowili Litwini i Ukraińcy, w nawiązaniu do wojny w Czeczenii dyskutowano nad tym, czy można dostrzec piękno w człowieku, który strzela do drugiego człowieka. Jak dostrzec piękno w bandycie i zbrodniarzu? Czy w takim człowieku nie ma już piękna i dobra, czy tylko my nie umiemy go dostrzec? Jeden z Litwinów twierdził, że te cechy istnieją także i w takim człowieku, lecz najwidoczniej nie spotkał on nikogo, kto by je w nim dostrzegł i wydobył na zewnątrz. Na podstawie przypowieści z Ewangelii Łukasza o modlitwie celnika i faryzeusza dyskutowano o tym, dlaczego Jezus widzi tak wielką wartość w modlitwie celnika. Dyskutanci zwrócili uwagę na to, że kiedy celnik się modlił, stawał przed Bogiem taki, jaki był naprawdę – mówił Bogu prawdę o sobie, faryzeusz natomiast modląc się, dokonywał przed Bogiem jedynie oceny innych ludzi, stawiając siebie wyżej od nich.
W ostatnim dniu dyskusje dotyczyły tematu: „Czemu tak często rodzi się wzajemna niechęć i niezrozumienie (między przyjaciółmi, w rodzinie, między narodami)”? Wiele mówiono o niechęci Litwinów wobec Polaków. Ktoś zapytał wprost: „Czemu nas nie lubicie?”. Według Litwinów dotyczy to tylko starszego pokolenia, które nosi w pamięci krzywdy wyrządzone przez Polaków; tej niechęci nie ma w młodym pokoleniu. Jedna z dziewcząt uznała, że tym, co pomaga wyjść z bardzo skomplikowanych sytuacji między ludźmi, jest przebaczenie. Jeśli potrafimy powiedzieć sobie nawzajem: „Przepraszam”, wtedy możliwe jest także porozumienie.
W południe i wieczorem w centrum miasta w Hali Torwaru oraz w specjalnie w tym celu zbudowanych halach namiotowych na pobliskim stadionie Legii, na Agrykoli oraz na terenach Ośrodka Sportowego „Skra” przy ul. Wawelskiej obywały się wspólne modlitwy, a po południu także spotkania tematyczne. Tematem tych rozważań był też przetłumaczony na 58 języków list brata Rogera z Taizé pt. Zadziwienie radością.

W noc sylwestrową w niemal dwustu kościołach warszawskich odbyła się modlitwa o pokój na świecie oraz pożegnanie Starego Roku i powitanie Nowego Tysiąclecia. Od północy w domu zborowym parafii ewangelicko-reformowanej goście wraz z rodzinami, które ich przyjęły, oraz młodzież z parafii wspólnie bawili się przy muzyce i tańcach. 1 stycznia uczestnicy Europejskiego Spotkania Młodych wzięli udział w nabożeństwie noworocznym w kościele. Teksty liturgiczne i modlitwy odmawiane były w różnych językach, a wokół Stołu Pańskiego zgromadziło się wiele osób różnych narodowości i wyznań. Po południu dziesiątkami pociągów i setkami autokarów uczestnicy Spotkania wyruszyli do swych domów.

Przez pięć dni w parafii warszawskiej dyżurowała młodzież z Kościoła Ewangelicko-Reformowanego. Trzeba było przyjąć i zakwaterować gości, przygotować kawę, herbatę, jakiś posiłek. Podopieczni parafii w każdej chwili mogli liczyć na pomoc. Dyżurująca osoba udzielała wszelkich informacji i rad, odwoziła też gości do rodzin. We wszystkim pomagał młodym ks. proboszcz Lech Tranda, który również przyjął pod swój dach kilka osób z Ukrainy, oraz duszpasterz młodzieży, ks. Tadeusz Jelinek.

Między młodymi ludźmi różnych narodowości porozumienie następowało nie bez przeszkód i oporów. Mimo to do późnej nocy toczyły się dyskusje, słychać było śpiewy i śmiechy. Parafia tętniła życiem. Duże zaangażowanie i gościnność okazały rodziny reformowane, które codziennie rano przywoziły uczestników Spotkania na modlitwy do parafii, a wieczorem zabierały ich do domów. Nie można nie zacytować tu słów brata Rogera: „Z wielką prostotą serca, a to znaczy również za pomocą bardzo niewielkich środków materialnych, chrześcijanie są w stanie zgotować innym taką gościnę, jakiej sobie nawet sami nie wyobrażają”.

Wspólnota z Taizé od lat organizuje Europejskie Spotkania Młodych w różnych krajach Europy (pierwsze odbyło się w 1978 r. w Paryżu). Założył ją w 1940 r. brat Roger Schutz. Obecnie liczy ok. stu braci: katolików i ewangelików z dwudziestu pięciu krajów. Składają oni śluby celibatu i prostoty. Życie wspólnoty toczy się w rytm wspólnej modlitwy, na którą bracia i goście gromadzą się trzy razy dziennie. Bracia własną pracą zarabiają na utrzymanie. Niektórzy żyją pośród najuboższych w Azji, Afryce, Ameryce Południowej i Północnej. Od czterdziestu lat wspólnota udziela gościny w burgundzkiej wiosce Taizé młodym przybyszom z całego świata. Od początku Taizé dzieli się z innymi swą misją pojednania, zachęcając młodzież do udziału w spotkaniach modlitewnych, które odbywają się na przełomie roku w jednym z dużych miast europejskich. Taizé nie tworzy nowego Kościoła ani ruchu religijnego, ale za pomocą modlitwy pobudza młodzież do refleksji nad swoim życiem, kierując ją do macierzystych Kościołów i parafii, aby niosła tam poselstwo pojednania i pokoju.

Anna Jelinek