Drukuj

4 / 2000

Aby byli jedno, aby świat uwierzył...

Od kilku już lat w murach Wyższego Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej w Obrze, w ramach Tygodnia Ekumenicznego (18-25 stycznia), odbywają się nabożeństwa z udziałem zaproszonych gości z innych Kościołów chrześcijańskich. Także w tym roku z inicjatywy Kleryckiego Koła Ekumenicznego wraz z jego opiekunem o. Marianem Puchałą OMI odbyło się takie nabożeństwo. Było to już czwarte z kolei spotkanie. Miało ono miejsce 25 stycznia, kiedy to w kościołach katedralnych odbywały się celebracje ekumeniczne, wpisane do kalendarza Wielkiego Jubileuszu Roku 2000.

W tym roku wzięli w nim udział: ks. Antoni Habura, proboszcz parafii prawosławnej św. Mikołaja z Zielonej Góry; ks. Mirosław Wola, wikariusz parafii ewangelicko-augsburskiej w Zielonej Górze, który sprawuje opiekę duszpasterską nad ewangelikami w Gorzowie Wielkopolskim (ks. Dariusz Lik, proboszcz zielonogórskiej parafii ewangelicko-augsburskiej, nie mógł przyjechać, ponieważ uczestniczył w celebracji ekumenicznej w tamtejszym kościele katedralnym), oraz pan Michał Abdalla z Kościoła asyryjskiego, wykładowca Instytutu Orientalistyki Uniwersytetu im. A. Mickiewicza w Poznaniu, a także kwartet chórzystów, którzy śpiewem uświetnili nabożeństwo.

Spotkanie rozpoczęło się w auli seminaryjnej modlitwą „Ojcze nasz” oraz dyskusją nt. „Jubileusz 2000 – szczególny rok łaski od Pana”. Goście dzielili się refleksjami na temat Jubileuszu 2000 lat od narodzenia Jezusa Chrystusa oraz mówili o inicjatywach ekumenicznych swoich wspólnot. Ks. Habura podkreślał ekumeniczny charakter powstałej przed 50 laty prawosławnej diecezji wrocławsko-szczecińskiej oraz bardzo dobre stosunki panujące pomiędzy wszystkimi Kościołami chrześcijańskimi w Zielonej Górze. Pan Abdalla opowiadał o ekumenicznym współżyciu chrześcijan w Turcji i Syrii oraz o prześladowaniach chrześcijan na terenie Turcji, którą niedawno odwiedził. Natomiast ks. Wola dzielił się trudnościami, jakie napotyka ekumenizm na terenie Gorzowa Wielkopolskiego, oraz mówił o praktykowaniu ekumenizmu „oddolnego” na Śląsku Cieszyńskim, gdzie do niedawna pracował. W czasie dyskusji w auli pojawił się o. Karol Lipiński OMI, przełożony domu na Świętym Krzyżu, który jest m.in. organizatorem Kodeńskich Dni Ekumenicznych oraz uczestniczy w animacji grupy ekumenicznej w Kielcach. Podzielił się on swoimi doświadczeniami, a także przedstawił plany spotkania ekumenicznego na Świętym Krzyżu.

Druga część spotkania ekumenicznego odbyła się, po kolacji, w seminaryjnej kaplicy. Ks. Habura, wychodząc do ołtarza w asyście ks. Woli i dk. Roberta Wawrzenieckiego OMI, odprawił nabożeństwo Wieczerni, tzn. prawosławnej modlitwy wieczornej, która stanowi przygotowanie do lepszego przeżywania liturgii eucharystycznej. W czasie nabożeństwa kwartet z Wrocławia wykonywał śpiewy prawosławne w języku starocerkiewnosłowiańskim. W tymże języku było sprawowane niemal całe nabożeństwo, choć ks. A. Habura odmawiał niektóre modlitwy po polsku. Także czytania ze Starego Testamentu i Ewangelia (odczytana po Ewangelii w języku starocerkiewnosłowiańskim) były w języku polskim. Modlitwy, śpiewy oraz dekoracja kaplicy, wykonana przez kleryków z Ukrainy, sprawiły, że na tę godzinę kaplica seminaryjna zamieniła się niemal w cerkiew. W czasie celebracji Wieczerni kazanie wygłosił ks. Wola. Swoje rozważania oparł na „hymnie o miłości” św. Pawła, wskazując, że najważniejsza w życiu chrześcijanina jest miłość, która pozwala rewidować dotychczasowe, często niezdrowe, poglądy. Jako przykład podał właśnie św. Pawła i jego nawrócenie, które wspominane jest tego dnia w Kościele katolickim i ewangelicko-augsburskim.

Jak podkreślali uczestnicy tegorocznego spotkania, jest to bardzo dobra okazja do wzajemnego poznania się, a co za tym idzie – większej życzliwości wzajemnej. Na takim gruncie można już swobodnie budować nie tylko tolerancję, ale coś więcej: wzajemny szacunek dla poszczególnych tradycji Kościołów chrześcijańskich. Warto więc podtrzymywać takie kontakty, a przez to otwierać się na siebie wzajemnie.

Dk. Robert Wawrzeniecki OMI

Zapomniane chrześcijaństwo

...Świętowanie jubileuszowe jest widoczne bardziej na gruncie europejskim. (...) I trochę mi smutno, że nie słyszę w tym miejscu o innych stolicach chrześcijaństwa, np. Antiochii czy Aleksandrii, które zostały praktycznie całkowicie zapomniane. Mówi się tylko o Jerozolimie, Konstantynopolu czy o Stolicy Apostolskiej w Rzymie. Nie słyszałem, aby ktoś myślał np. o zaproszeniu patriarchy antiocheńskiego czy aleksandryjskiego na uroczystości jubileuszowe. A żyjący tam chrześcijanie naprawdę na to czekają i mają bardzo wielkie poczucie swojej godności, bo wiedzą, że są skarbnikami tego, co na tych prastarych ziemiach chrześcijańskich zostało. Oni z wielkim trudem i w wielkiej biedzie pilnują tego, co jeszcze zostało tam do uratowania. Sam, żyjąc w Europie, chciałem coś w tej materii zrobić i dlatego latem pojechałem do Turcji (...). Udałem się tam, gdzie ponad 1000 lat znajdowała się siedziba Patriarchatu Antiocheńskiego. Chciałem trochę pobyć w Nisibis, gdzie założono pierwszą gminę chrześcijańską, oraz w Edessie. Wróciłem stamtąd bardzo przygnębiony. Zastałem wiele miejsc okropnie zniszczonych. Wielu chrześcijan z powodu prześladowań opuściło te ziemie. W jednym ze starych klasztorów spotkałem biskupa, który ma tylko 40 nielegalnych uczniów. Wyjaśnił mi, że aby wybudować w tym klasztorze tylko jedną celę, trzeba pięciu lat starań u władz tureckich. Wiele obiektów, którymi nie może nawet poszczycić się Europa, bo nie ma tu tak starej tradycji, leży niemal w gruzach. (...) Smutne jest dla mnie zatem to, że o tych ludziach zupełnie zapomniano, a przecież oni ryzykują, aby ocalić to, co zachowało się od początków chrześcijaństwa. (...)

Nie słyszałem także, aby z okazji jubileuszu odbywały się na Bliskim Wschodzie jakieś uroczystości. Myślę, że im samym jest niezmiernie smutno, bo żaden z nich nie jest panem na własnej ziemi. To dotyczy również wszystkich hierarchów Kościołów. Na wszystko trzeba uzyskać pozwolenie władz, a władze nie mając w tym względzie interesu politycznego, nie wyrażają praktycznie na nic zgody. Wieki zapomnienia o tych ludziach były bardzo bolesne i bardzo długie, dlatego bardzo trudno będzie odbudować zaufanie. Trudno w trakcie sporadycznych spotkań dotrzeć z orędziem pojednania do wszystkich, by mogli poczuć, że są cząstką całego świata chrześcijańskiego. A przecież trzeba ciągle uzmysławiać sobie, że chrześcijaństwo jest jedną rodziną. (...)

Chrześcijanie Bliskiego Wschodu zawsze żyli wspólnie. W mieście Mardin w Turcji spotkałem jedynego księdza, który tam pozostał i który opiekuje się wszystkimi chrześcijanami (...). Jest to dwanaście różnych Kościołów i kilka narodowości: Ormianie obu obrządków, prawosławni, grekokatolicy, antiocheńczycy. Jeden ksiądz odprawia dla nich wszystkich nabożeństwa, wszyscy uczestniczą w nich razem i nie ma potrzeby, aby każda grupa sprowadzała dla siebie duchownego.

Na Bliskim Wschodzie ekumenizm jest faktem. Boję się jednak, aby ten ruch ekumeniczny, który narodził się w Europie, nie odbił się negatywnie na chrześcijanach na Bliskim Wschodzie. (...) Oni bowiem nie wiedzą, że chrześcijaństwo w Europie jest tak podzielone. Uważają, że tak samo jak na Bliskim Wschodzie, tak też w innych częściach świata chrześcijanie stanowią jedną rodzinę. Nie słyszałem nigdy na Bliskim Wschodzie, aby ktoś określał człowieka wierzącego w Chrystusa mianem protestanta, prawosławnego czy katolika, ale zawsze słyszałem jedno określenie dla wszystkich: „chrześcijanin”. To jest praktyka trwająca od wieków, podczas gdy w Europie potrzebne są spotkania, dyskusje teologiczne toczące się miesiącami. I do kogo to trafia? Czy trafia do konkretnego człowieka? Mam w tym względzie poważne wątpliwości.

Toczą się różnego rodzaju dyskusje teologiczne na temat powodów podziałów sprzed wieków, ale normalnemu człowiekowi to nic nie mówi. Do niego, do jego wyobraźni, trafi to, że chrześcijanie są wspólnotą i że we współczesnym świecie jest wiele zagrożeń dla wiary. (...) Zresztą ksiądz katolicki w Poznaniu powiedział mi, że gdy mówi o ekumenizmie, to tylko 2 proc. ludzi tego słucha. Nawet na lekcji religii w szkole nie chcą na ten temat słuchać i nie wiedzą, co to jest.

W społeczeństwie europejskim widzi się bardzo małe zainteresowanie chrześcijaństwem. Wchodzą szeroką falą różnego rodzaju inne religie i trzeba pokazać zagrożenie, które jest realne. Może to spowoduje, że ludzie zaczną patrzeć innymi kategoriami. Może to spowoduje, że zaczną żyć obok siebie jak bracia, że zdadzą sobie sprawę, że to właśnie chrześcijaństwo wykształciło kulturę europejską...

Michał Abdalla
(Kościół asyryjski)
[Tytuł i skrót wypowiedzi – red.]

Pojednanie u oblatów
Oczywiście nie chodzi tu o zgodę między oblatami, bo nasza jedność nie jest zagrożona, ale o głębsze spojrzenie człowieka na człowieka, chrześcijanina na chrześcijanina. 26 lutego gościliśmy na Świętym Krzyżu chrześcijan różnych wyznań na spotkaniu ekumenicznym. Porównywano je do spotkania w Drohiczynie podczas wizyty Ojca świętego Jana Pawła II w ubiegłym roku. „Nasz” Dzień Modlitw o Jedność Chrześcijan uświetnili swoją obecnością reprezentanci Kościołów: rzymskokatolickiego, polskokatolickiego, prawosławnego, a także przedstawiciele Kościołów wywodzących się z Reformacji: luteranie, kalwini i metodyści. Inicjatorami tego spotkania byli: o Karol Lipiński (gospodarz), ks. Robert Opala (Kościół ewangelicko-augsburski) i o. Marek Metelica.

Myślę, że właśnie takie spotkania, choć mające charakter tylko regionalny, na tym najniższym szczeblu przynoszą bardziej wymierne korzyści. My wszyscy bowiem: katolicy, protestanci, prawosławni i wszyscy inni, którzy opierają swoją religię na nauce Chrystusa, nie musimy czekać na podpisywanie dokumentów ani na wyciągnięcie ręki, ale dzięki takim spotkaniom i wspólnej modlitwie stajemy przed jednym Chrystusem, a On, ten sam Jedyny dla wszystkich, jest wtedy między nami, wyciąga do nas wszystkich swoją dłoń i otwiera swoje serce, abyśmy zobaczyli, jak mało przecież nas dzieli, gdyż tworzymy przez chrzest święty jeden Kościół. Dzięki Bogu zaczynamy powoli budować jedność i nie szukamy już różnic, a wreszcie odnajdujemy wiele rzeczy, przez które zbliżamy się do siebie. I bardzo dobrze się dzieje, że to nasze poznanie tworzone jest w dialogu i modlitwie zanoszonej przecież do tego samego i jedynego Boga.

A oto, co myślą o ekumenizmie nasi współbracia nowicjusze w nawiązaniu do przeżytego przez nich spotkania:
Now. Paweł Felczykowski: „Po latach zastoju w ekumenizmie Ojciec święty Jan Paweł II rzucił na spotkania ekumeniczne niejako nowy obraz. Jest to prawdziwa idea miłości, która ma być fundamentem tych spotkań. Musimy budować je na podstawie tego, co nas łączy, a nie wchodzić w szczegóły nas dzielące. Rok jubileuszowy jest rokiem szczególnej łaski, w którym wszyscy chrześcijanie powinni dążyć do ideału jedności, dlatego spotkanie na Świętym Krzyżu jest przykładem przełamywania wspólnej nieufności. Cieszy mnie bardzo, że niejako w naszym lokalnym środowisku taka inicjatywa została podjęta. Wypowiedzi poszczególnych przedstawicieli wyznań chrześcijańskich zmierzają ku tej jedności, lecz chciałbym, żeby to było przeniesione na język czynu . Potrzeba jeszcze czasu, abyśmy wyzbyli się wzajemnych uprzedzeń, które dzielą nas od wieków. Duch święty daje siłę i wychodzi z inicjatywą uzdrowienia tego, czego człowiek dokonał, doprowadzając do podziału chrześcijaństwa”.

Now. Dariusz Dziedzic: „»To, co nas łączy jest większe od tego, co nas dzieli«. Słowa wypowiedziane przez papieża Jana XXIII dokładnie ukazują, do czego powinniśmy dążyć. Ostatnie tysiąclecie to lata podziału Kościoła, a kolejne, rozpoczynające się, powinno być czasem dążenia ku zjednoczeniu. Rozłam, jaki nastąpił w Kościele, był wynikiem kulturowych i politycznych różnic następujących w środowiskach chrześcijańskich. »Trzeba, ażeby rok dwutysięczny zastał nas przynajmniej mniej podzielonymi, bardziej gotowymi do wejścia na drogę tej jedności, o którą Chrystus modlił się przed dzień swojej męki«. Ludzie nie mogą niszczyć tego, co jest Bożym zamierzeniem dla ludzi i świata. Jako nowicjusz i młody chrześcijanin jestem zwolennikiem ekumenizmu. Spotkanie to ukazało mi, że jesteśmy dziećmi jednego Boga, a zarazem braćmi w Chrystusie Panu”.

Jak wskazują wypowiedzi naszych współbraci, nie jesteśmy obojętni na sprawę zjednoczenia chrześcijan. Nie jest nam jako nowicjuszom, a tym bardziej jako chrześcijanom, obca sprawa jedności, do której wszyscy musimy razem zmierzać. To jest przecież prośba samego Chrystusa i tym bardziej cieszy mnie to, że Misjonarze Oblaci zaprosili pod KRZYŻ wszystkich pragnących zbawienia.

Oprac. now. Dariusz Malajka OMI
(Święty Krzyż)