Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 3-4 / 2001

„Jednota” ma swoje ważne miejsce w moim życiu od bardzo dawna, chyba już od lat sześćdziesiątych. Żałuję, że z okazji jubileuszu nie mogę, jak by należało, powrócić do wielu dawnych i nowszych numerów. To, co na papierze, przestaje być dla mnie dostępne. Zostaje to, co wpisane wewnątrz, zredukowane do rzeczy najistotniejszych, pozbawione przypisów i odnośników, często bez dat, ale za to wszędzie do zabrania ze sobą. „Jednota” zawsze była dla mnie pismem i środowiskiem, którego jestem pewna. Wiem, jaka konstelacja wartości ich prowadzi, i znam – choć nie mogę wymierzyć – siłę Łaski, którą przyjmują w duchu wiary. Piszę tak otwartym tekstem z pewnym zażenowaniem, bo znam też i cenię dyskrecję cechującą „Jednotę”, konsekwentnie unikającą sentymentalizmu. Aby się do tego tonu dostosować, przejdę do konkretu.

Dziś, z perspektywy wielu lat i wielu zmian, trzeba – moim zdaniem – podkreślić cichy, ale bardzo znamienny wkład „Jednoty” w narastanie poczucia naturalności postawy ekumenicznej. Nie mogę ukryć faktu, że dla mnie osobiście ekumenizm był z początku odkryciem głównie zagranicznym. Dowiadywałam się o nim od zagranicznych przyjaciół Anny Morawskiej, na Soborze Watykańskim II, w Taizé i Chevetogne, w Genewie, Uppsali, Nairobi, Melbourne i Bazylei, w miejscach wielkich wydarzeń ekumenicznych, a potem na studiach w Leuven i Nijmegen. Wszystko to znajdowało pewne odbicie w miesięczniku „Znak”, ale mogłoby pozostać czymś egzotycznym, czymś z importu bez części zamiennych – gdyby nie „Jednota” i jej ludzie. Tu było dla mnie potwierdzenie, że ekumenizm jest też czymś polskim i dla Polski.

Ekumeniczność „Jednoty” była i jest szczególnie cenna, ponieważ – przynajmniej w moim odbiorze – nie koncentruje się na pisaniu o ekumenizmie czy na informowaniu o ruchu ekumenicznym. To też jest, ale istotniejsze jest ekumeniczne podejście do licznych wielkich i drobniejszych problemów życia. Ekumeniczność „Jednoty” to dobór zagadnień i autorów, częste pytanie tych innych – A WAM CO SIĘ ZDA?, ustawiczne rozszerzanie perspektyw. Redakcja to zespół ekumenicznie myślących ludzi, dla których takie myślenie jest naturalne (to znaczy jest oczywistą potrzebą, ale nie mechanicznym nawykiem, ale bardziej już powołaniem – spokojnie przyjętym i praktykowanym). Przykłady łatwo dostrzec, znajdą je natychmiast wszyscy, którzy z okazji jubileuszu przejrzą roczniki nowsze i dawniejsze, nie tylko te po 1989 roku. Gorąco do tego namawiam, szczególnie katolików zainteresowanych ekumenizmem, a „Jednocie” dziękuję i proszę o dalszą pamięć.

Halina Bortnowska
[Teolog, dziennikarz, wieloletni redaktor, a obecnie członek Rady miesięcznika „Znak”, b. koadiutor Papieskiej Rady ds. Popierania Jedności Chrześcijan – autorka „Jednoty”. Tytuł od redakcji]