Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 5 / 2001

Chrześcijanin często odczuwa coś, co określamy jako napięcie wiary. Z jednej strony czuje dumę z powodu przynależności do grona uczniów Chrystusa, co łączy się z procesem poznawania Boga, a jednocześnie ze zdziwieniem dowiaduje się, jak wiele w jego życiu zależy wyłącznie od daru udzielanej mu wiary. Pierwsze słowa arcykapłańskiej modlitwy Jezusa (Jn 17:3) uświadamiają szczególnie wyraźnie, że wszystko będzie zależeć od osobistego poznania Boga, a jest ono dostępne dla wszystkich, którym Bóg udziela daru wiary i którzy ten dar zechcą przyjąć i rozwijać. Chrześcijanin pragnie, żeby proces poznawania Boga, w którego wierzy i któremu zawierzył swoje – doczesne i przyszłe – życie, już teraz osiągnął pełnię lub przynajmniej do niej się zbliżył. Niestety, często nie zdajemy sobie sprawy, że aby ten proces rozwijał się, musimy angażować nie tylko swoją wolę i umysł, ale także być otwarci na oddziaływanie Boga. Trudno powiedzieć, czy te dwa elementy muszą być w stanie równowagi, ale na pewno konieczność uwzględniania obu powoduje napięcie – jak u człowieka, który stojąc przed Jezusem, wyznawał i prosił: „wierzę, dopomóż mi w moim niedowiarstwie” (Mk 9:24).

Napięcie wiary darem Ducha

Takie napięcie wiary może dodatkowo wzrosnąć, gdy badając swoje reakcje i doświadczenia, sami stwierdzamy, że do życia wiary narodziliśmy się nie dzięki przymiotom charakteru, poznaniu poprzez zmysły ani – jak naucza ewangelista Jan – „z krwi, ani z cielesnej woli (...), lecz z Boga” (Jn 1:13). Ten moment osobistego przeżycia może być szczególnie przydatny, gdy pragniemy naszą refleksję skupić na Duchu Świętym, na Jego oddziaływaniu w Kościele, w pojedynczym człowieku, w każdym z nas. Niech wspomnienie chwili, w której uzmysłowiliśmy sobie, jak czytelnie Bóg realizuje swoje objawienie, będzie podstawą do pierwszego wniosku: każdy z nas stał się chrześcijaninem, wyznawcą Chrystusa, tylko dzięki działaniu Ducha Świętego.

Nasze napięcie wiary może teraz zależeć w dużym stopniu od tego, na ile potrafimy być przede wszystkim wdzięczni Bogu za poszukiwanie kontaktu z człowiekiem, a na ile czujemy się rozczarowani tym, że tak mało zależy od nas, byśmy zostali chrześcijanami. Jeżeli jednak dowiadujemy się, że Bóg pragnie, byśmy byli świątynią Ducha, to sądzę, że każdy z nas odrzuci szybko wszelkie rozczarowanie i bez fałszywej skromności, uczciwie i szczerze podejmie realizację tego, co może być jednym z największych i najbardziej ambitnych zadań człowieka – potwierdzić, że granice Królestwa Bożego mogą być wyznaczane także przez nasz udział (por. Łuk. 17:21). Tę postawę ujawnić można, gdy nie tylko otwieramy się przed Bogiem, ale świadomie prosimy w modlitwie o to wszystko, czego Duch Boży może udzielić w postaci daru. Z darem Bożym jest jednak tak, jak z każdym innym: albo człowiek przyjmuje go i z niego korzysta, albo nie.

Duch uczestniczy w Bożym planie zbawienia

Mówiąc o Duchu Świętym, próbując opisać Jego oddziaływanie i Jego istotę, posługujemy się często pojęciem „osoba”. Trzeba jednak pamiętać, że chociaż w Piśmie Świętym takie określenie w odniesieniu do Boga nie występuje, musimy posłużyć się nim z braku lepszych sposobów na opisanie Boga, który objawia się nam jakby w trzech Osobach. Nie rozumiemy tego w ten sposób, że Bóg najpierw objawił się jako Ojciec, następnie jako Syn, a na koniec jako Duch Święty, ale pamiętamy, że od samego początku historii objawienia Bożego mamy do czynienia z tajemnicą Trójcy Świętej.

Już w hymnie o stworzeniu świata zawarta jest myśl, że Duch Boży był w nim aktywnie obecny. Następnie – podczas lektury Starego Testamentu – stwierdzamy, że Duch Boży współdziała w wychowywaniu przez Boga Jego ludu wybranego. Dowiadujemy się o tym, jak Duch uzdalnia ten właśnie lud wybrany, Izrael, do składania świadectwa wiary. Duch Boży udzielał prorokom natchnienia przy ogłaszaniu Słowa Pana. Świadectwo Starego Testamentu mówi, że lud Boży oczekiwał tego dnia, gdy Duch Boży będzie wylany na wszystkich ludzi (Jl 3:1-5). Wcielenie Syna Bożego w osobie Jezusa z Nazaretu nastąpiło w mocy Ducha Świętego. Duch także zstąpił na Jezusa w czasie Jego chrztu w Jordanie, gdy Jezus miał rozpocząć ziemską służbę jako Zbawiciel. Przez Ducha był Jezus chroniony na pustkowiu, gdy kusił Go szatan. Jan Chrzciciel ogłosił, że Jezus będzie chrzcił ludzi Duchem Świętym, a sam Jezus przyrzekł uczniom, że przyśle im Świętego Ducha, który pozostanie z nimi na zawsze. Obiecany chrzest Duchem Świętym nastąpił w dniu Pięćdziesiątnicy, a dowody tego widoczne były wyraźnie zarówno dla osób, które chrztu doświadczyły, jak i dla obserwatorów tamtych wydarzeń: w modlitwie uczniów brzmiała nowa nuta chwały dla Pana Kościoła, a odwaga składania świadectwa słowem była poparta darem mówienia innymi językami. Apostoł Piotr wyjaśnił zebranym, że oto na ich oczach i przy udziale niektórych z nich wypełnia się prorocza zapowiedź Joela.

Odtąd już zawsze w historii Kościoła Bożego będzie powszechnym doświadczeniem, że to Duch Święty upewnia chrześcijan o tym, iż są dziećmi Boga. Obecnie Duch Święty pomaga chrześcijanom rozpoznawać i przeżywać ich jedność w Jezusie Chrystusie, czego widomym znakiem jest istnienie ruchu ekumenicznego1. Składając w duszy każdego wierzącego świadectwo o Jezusie jako Zbawicielu, Duch Święty odnawia nas, odradza jako nowe stworzenie Boga. Udzielając nam daru miłości, radości, pokoju, cierpliwości, uprzejmości, dobroci, wierności, pokory i zdolności do samokontroli, uzdalnia nas do stawania się uczniami Jezusa, wyposaża w to, co człowiekowi jest niezbędne, by służba Bogu była wiarygodnym i zrozumiałym dla świata świadectwem wiary.

Wsłuchajmy się w obietnicę Dobrego Nauczyciela

Próba całościowego przedstawienia w jednym artykule świadectwa biblijnego o Duchu Świętym, o Jego darach i owocu Jego działania musiałaby prowadzić do spłycenia zagadnienia lub nieustannego cytowania tekstu Pisma Świętego. Można jednak zaproponować inne ujęcie. Spróbujmy o Duchu Świętym pomyśleć tak, jak mogli słyszeć i myśleć o Nim uczniowie Jezusa. Spróbujmy najpierw wyobrazić sobie, że oto siedząc u stóp Nauczyciela, wsłuchujemy się w Jego nauczanie, że staramy się zrozumieć obietnicę, którą składa nasz Mistrz: „Ja prosić będę Ojca i da wam innego Pocieszyciela, aby był z wami na wieki” (Jn 14:16). Odnotujmy najpierw te argumenty, których Jezus użył, by nam uświadomić, jakie to ważne, że On odchodzi do Ojca po to, by przygotować miejsce dla nas oraz by móc do nas, zasmuconych rozstaniem z Nim, posłać „innego Pocieszyciela”. Nie będzie to szczegółowe studium biblijne, ale raczej sumaryczne przedstawienie tego, co w Ewangelii według św. Jana (szczególnie w rozdziałach 14, 15 i 16) znajdujemy w nauczaniu Jezusa o roli i zadaniach Ducha Świętego. O wydarzeniu wylania Ducha Świętego, które jest opisane w drugim rozdziale Księgi Dziejów Apostolskich, nie zamierzamy mówić z dwu powodów: trudno zaproponować inny wariant opisu niż ten, który już otrzymaliśmy i który jest czytany co roku w święto Zesłania Ducha Świętego, a jednocześnie zamiast angażować swoją wyobraźnię w takim celu, lepiej zadać sobie pytanie – jak w moim życiu, jak w życiu mojego zboru ujawnia się gotowość do wsłuchiwania się w to, co dzisiaj mówi Duch.

Pocieszyciel i Opiekun

Niewątpliwie do ostatniej chwili, do swojego aresztowania Jezus troszczył się o powierzonych sobie uczniów, aby żaden z nich nie zginął (Jn 18:8,9). To dlatego po Jego odejściu, mimo tylu obietnic dotyczących Ducha, uczniowie – od pierwszego do dwudziestego pierwszego wieku naszej ery – żyją w napięciu wiary: radość z przybycia Pocieszyciela łączy się ze smutkiem z powodu nieobecności Pana. Pierwsza zapowiedź o przyjściu Ducha, jako Pocieszyciela zasmuconych uczniów, jest umieszczona w kontekście nauczania o wzajemnej miłości, którą w tym świecie wyróżniać się mają uczniowie Jezusa. Dotąd Jezus nauczał o swojej miłości względem uczniów i ukazywał ją w praktyce. Teraz zapowiada, że wyrazem ich miłości do Niego, a zarazem znakiem posłuszeństwa Bogu, będzie praktyczna realizacja polecenia miłości bliźniego. To zadanie Jezus formułuje następująco: miłować Boga Ojca to znaczy miłować Jego dzieci, miłować Syna Bożego to znaczy miłować Jego uczniów. Wzór miłości, opieki i spolegliwej troski o bliźniego został już uczniom dany w życiu Jezusa. Teraz Jezus mówi, że po swoim odejściu do Ojca ześle im „innego Pocieszyciela”. Greckie słowo „Parakletos” najlepiej można przetłumaczyć jako „pomocnik”, „obrońca”, „rzecznik czyjejś sprawy w sądzie”. Jezus pełnił tę funkcję wobec uczniów tylko przez czas swej ziemskiej służby, ale Ten, który przybędzie, „inny Pocieszyciel”, pozostanie z nimi na zawsze, a nie tylko z nimi – zapowiada Jezus – ale także w nich. Pocieszyciel pozostanie, by zapewniać stałą opiekę i troskę o los uczniów, rekompensując brak widzialnej obecności Jezusa2. Te słowa budzą zaufanie i nadzieję, są podstawą pewności, że chrześcijanin nigdy nie jest osamotniony.

Nauczyciel praktycznej miłości bliźniego

Lekarstwem na ułomności człowieka: ograniczoność poznania i możliwości rozumienia tego, o czym Pan Jezus nauczał i co czynił, jest oddziaływanie Ducha Świętego. Gdy On przybędzie, uzdolni uczniów do tego, by nie tylko przypomnieli sobie ważne elementy nauczania Mistrza, ale także wyjaśni im to, czego nie rozumieją. Bóg Ojciec wie, że uczniowie tego potrzebują, i odpowiadając na prośbę Jezusa pośle Ducha, by czuwał nad życiem uczniów w Jego zastępstwie. W tym momencie jako uczniowie mamy dobrą okazję do zastanowienia się nad tym, jak często rozmawiamy z Tym, który działa teraz w naszym życiu, a jednocześnie stale uobecnia Jezusa (Jn 14:16-20). Czy podobnie jak wtedy, gdy czerpiemy z intencji Modlitwy Pańskiej, kierujemy swoje myśli także do Ducha Świętego, który dzięki wstawiennictwu Syna Bożego i dzięki łasce Boga Ojca czuwa ustawicznie nad naszym życiem? Czy w modlitwie do Ducha wyraziliśmy wdzięczność za to, że nas znalazł, że przejął opiekę nad naszym życiem?

To właśnie Duch Święty podejmuje służbę uwiarygodnienia świadectwa w sercach uczniów Jezusa. Nie dziwi nas, że ta funkcja jest zapowiadana w kontekście ostrzeżeń przed prześladowaniami. Duch dodaje odwagi, wzmacnia wolę, przydaje sił niezbędnych do wytrwania w trudnej, kryzysowej sytuacji (por. Mat. 10:19 i Mk 13:11). Przypomnijmy tu scenę przesłuchania – przedstawioną przez innego autora biblijnego – przed arcykapłanem i Radą Najwyższą, w której apostołowie ogłaszają zmartwychwstanie Jezusa i Jego wstąpienie na tron: „Trzeba bardziej słuchać Boga niż ludzi. (...) A my jesteśmy świadkami tych rzeczy, a także Duch Święty, którego Bóg dał tym, którzy mu są posłuszni” (Dz. 5:29 i 32). Tak więc świadectwo Ducha Świętego i świadectwo uczniów ma być tożsame. Czy może istnieć bardziej ambitne zadanie dla ucznia Jezusa? W Księdze Dziejów Apostolskich i w Listach Apostolskich mamy przykłady świadectwa składanego przez uczniów; mogło się ono rozpocząć dopiero, gdy zostali wyposażeni w moc Ducha Świętego (Dz. 1:8).

Duch Prawdy

Uczniowie przebywali z Jezusem od początku okresu ziemskiej służby, od chwili, gdy był chrzczony przez Jana Chrzciciela, ale to wszystko, w co zostali wyposażeni w tej wędrownej szkole życia u boku Mistrza, musiało być uzupełnione przez wewnętrzne świadectwo Ducha. Tego Ducha Jezus nazywa także Duchem Prawdy, przez co opisuje jeszcze jedną, bardzo ważną funkcję działania Ducha Świętego. Być może ta właśnie funkcja powoduje, że oprócz samej tylko radości z bezpośredniego spotkania z Bogiem, oprócz samej tylko wdzięczności za uczynienie go dzieckiem Bożym, człowiek odczuwa coś jeszcze – coś, co także przyczynia się do wzrostu napięcia wiary. Okazuje się, że w spotkaniu z Duchem Świętym człowiek odczuwa lęk, bo Duch Prawdy tak dobitnie i jednoznacznie komunikuje wszelką Bożą prawdę, że instynktowny strach ogarnia człowieka na myśl, iż cała prawda o nim może zostać ujawniona przez Ducha przed tronem Zbawiciela i Sędziego w chwili sądu. Ten szerszy kontekst możliwości działania Ducha znajdujemy w liście Jana (I Jn 5:6). Lękowi przed sądem towarzyszy zresztą nasza troska egzystencjalna, egoistyczne wygodnictwo, obawa przed prześladowaniem. Wiemy, że im bardziej świadectwo życia chrześcijanina będzie wiarygodne, tym większe prawdopodobieństwo ataków i agresji. Tak więc znowu napięcie wiary wzrasta. Jedynym ratunkiem może być ucieczka do Ducha z prośbą o taką pomoc, która pozwoli zbliżyć się do tego wzorca miłości bliźniego, jaki zaprezentował Jezus. Może dopiero wtedy uda się nie tylko złożyć dobre świadectwo wiary, ale także bezpiecznie ostać się w tym świecie. Jeżeli cierpisz prześladowania, doświadczasz niesprawiedliwości, jeżeli spotyka cię obmowa i nie możesz sobie poradzić z fałszywymi świadkami, poproś Ducha Prawdy, aby sam złożył swoje świadectwo. To pomoże ci usunąć niepokój, agresję wobec ciebie i tę, która budzi się w tobie, paraliżując twoją miłość, a wówczas odzyskasz równowagę w życiu duchowym.

Oskarżyciel grzechu, błędu i obłudy

Słyszymy w nauczaniu Jezusa, że Duch Święty ma jeszcze inne, szczególne zadanie oprócz pocieszania chrześcijanina rozczarowanego niesprawiedliwością otoczenia. Polega ono na ukazywaniu błędu, niewiary, bezbożności tego świata. Tak jak dla tego, kto wierzy, Duch jest obrońcą, tak dla niewierzącego staje się oskarżycielem. W obu dziedzinach kontynuuje dwojakie działanie Jezusa: dla uczniów Jego obecność była obroną, a dla tych, którzy zamykali się wobec Jego orędzia – oskarżeniem. Tę oskarżycielską funkcję oddziaływania Ducha opisuje Jezus słowem, które zależnie od kontekstu tłumaczymy: „eksponować”, „przekonywać”, „udowadniać”. W świecie, który zlekceważył i odrzucił nauczanie Jezusa, obecność Ducha ma być demonstracją tego, że świat jest w błędzie, a Jezus ma rację. To nie jest dokładnie to samo, co zdarza się często w sercu człowieka, gdy narasta w nim przekonanie o grzechu, które skłania go do opamiętania i pokuty. W tym przypadku nie chodzi o wewnętrzną przemianę, która prowadzi do nawrócenia pojedynczego człowieka, ale o to, że świadectwo Ducha w świecie niewiary będzie składane za pośrednictwem ludzi wierzących, których zadaniem jest tylko przypomnieć, że Jezus został przez ten świat odrzucony i skazany na śmierć, natomiast przez Boga został wywyższony. Proces, w którym Piłat zaangażował cały autorytet słynnego rzymskiego prawa, a Sanhedryn dbał o zachowanie pozorów przestrzegania Zakonu Boga, okazuje się krzyczącą niesprawiedliwością. Wychodzi na jaw, że za ludźmi, którzy działali jako oskarżyciele i sędziowie Jezusa, ukrywał się przeciwnik, „władca tego świata” – jak go określił Jezus. W podobny sposób, jak wtedy gdy Jezus przepowiedział swoje wydalenie z miasta, kiedy Jego misja w Jerozolimie dobiegała końca, przepowiedział także, że w wyniku sądu nad tym światem „władca tego świata będzie wyrzucony” (Jn 12:31). Obecność Ducha jest dowodem, że ta zapowiedź została wypełniona. Przed najwyższą instancją sądu, przed tronem Bożym, zapadło postanowienie o wyniesieniu Syna Człowieczego na niebiosa, a potępieniu „władcy” tego świata.

Nauczyciel historii Bożego objawienia

Kolejna funkcja Ducha Świętego, o której Jezus mówił, dotyczy nauczania. Uczniowie skupieni wokół swojego Nauczyciela musieli obawiać się rozstania, bo to groziło katastrofą programu „wędrownej szkoły” Jezusa. W tej szkole najważniejsza część nauczania dotyczyła poznania Boga i Jego Królestwa. Jezus nie tylko odpowiedział na pytanie Filipa: „kto widział mnie, widział Ojca”, ale także na wiele sposobów wyjaśniał, że jest ucieleśnieniem objawienia Boga Ojca. Będąc świadomi ograniczonych zdolności poznawczych człowieka, nie miejmy pretensji do uczniów Jezusa, że czas, który Nauczyciel z nimi spędził, okazał się zbyt krótki, by to objawienie Boga mogli w pełni pojąć. Z ust Jezusa dowiadujemy się, że misja objawiania Boga światu będzie prowadzona nieustannie przez Ducha Świętego. Już poprzednio, gdy słyszeliśmy, jak Jezus tego „nowego” Nauczyciela nazywa Duchem Prawdy, zauważyliśmy, jaki to ma związek z samym Jezusem, który mówi o sobie, że jest ucieleśnieniem prawdy (Jn 14:6). Apostoł Paweł zwraca uwagę, że ta prawda, którą wyjaśnia Duch, nie jest dodatkiem do tej, którą objawił Jezus, ale raczej kolejną odsłoną oraz zgłębianiem tej samej prawdy. Podobnie dzieje się z treścią nauczania. Jezus wielokrotnie wykazywał, że to, co robi i mówi, jest wykonaniem polecenia Ojca (np. Jn 5:19). Kiedy Duch Paraklet przybywa, to również nie prezentuje orędzia, które mogłoby być poczytane za „wyższe” „lepsze” czy głębsze” od tego, które nam pozostawił Jezus – Słowo Wcielone. Zadaniem Ducha będzie objaśnić objawienie Boga w Jezusie, objawienie woli Boga w nauczaniu Jezusa, by ludzie dostrzegli, że wszystkie obietnice Bożego planu zbawienia wypełniają się w ich życiu.

Jako przykład niech nam posłuży praca ewangelisty Jana. Według niego Duch Prawdy będzie przemawiał, nauczał, oznajmi to, co ma nastąpić poprzez wykorzystanie daru proroctwa w Kościele (Jn 16:13). Tego samego słowa „anangelei” („oznajmi”) używa Samarytanka, gdy w rozmowie przy studni Jakuba wyznaje Jezusowi swą wiarę: „wiem, że przyjdzie Mesjasz (...); gdy On przyjdzie, wszystko nam oznajmi” (Jn 4:25). To było powszechnie i głęboko zakorzenione przekonanie: tak jak spodziewano się, że Mesjasz oznajmi i wytłumaczy wszystkie zawiłości dotyczące objawienia Boga, które powstały przed jego przyjściem, tak Duch Prawdy, Pocieszyciel, tłumaczyć będzie te wszystkie zawiłości, które powstały z chwilą przyjścia Mesjasza, a związane są z wcieleniem Syna Bożego. Duch nie tylko objaśni Boże objawienie, ale także zatroszczy się o to, by każde kolejne pokolenie uczniów odpowiednio je przyjęło.

Duch jako Osoba w nauczaniu Jezusa

O ile zwykle o jakimś duchu mówi się w języku greckim, używając rodzaju nijakiego – wówczas może oznaczać to bezosobową moc – o tyle Jezus celowo wprowadza gramatyczną formę męską w połączeniu z rodzajnikiem, co odróżnia Ducha Prawdy od innych duchów. To ten szczególny Duch przybędzie, by oddać chwałę Synowi Bożemu, podobnie jak Syn, poprzez swoje ziemskie dzieło, przyczynił się do uwielbienia Boga Ojca (Jn 17:4 i 18). Kiedy Jezus mówi, że „Duch z mego weźmie i wam oznajmi”, to może oznaczać treść nauczania Jezusa, spolegliwą opiekę nad uczniami, torowanie drogi prawdzie, ukazywanie fałszu i zatwardziałości serc ludzkich. „Z mego weźmie” może też oznaczać: „z tego wszystkiego, co Ojciec mi dał”, a także: „z tych wszystkich, których Ojciec mi powierzył”. Już wcześniej Jezus tłumaczył uczniom, że Jego słowa są słowami Ojca, a Jego uczynki uczynkami Ojca, przy czym cieszy się takim zaufaniem Ojca, że Ojciec dał Mu wszystko (Jn 13:3). Umożliwiając człowiekowi poznanie Syna, Duch jednocześnie czyni poznawalnym Ojca, który jest objawiony w Synu.

Dary Ducha dla zborów Kościoła w starożytności

Odkąd Chrystus wstąpił na niebiosa, wracając do Ojca, udziela swoich darów zborom i poszczególnym ludziom poprzez Ducha Świętego. Dzięki temu ci, którzy się o to modlą i świadomie dary Ducha przyjmują, mogą dalej prowadzić pracę Chrystusa w świecie. Korzystanie z darów Ducha ujawnia nadnaturalną istotę Kościoła jako mistycznego ciała Chrystusa. Jako społeczność wybranego ludu Bożego Kościół może realizować zadania, które nie są ograniczone do sumy uzdolnień jego członków. Duch Boży dodaje tych darów, które są niezbędne i do przetrwania Kościoła, i do jego rozwoju. Duch udziela tych darów tak, jak uważa, że jest to dla Kościoła najlepsze. Problem darów najczęściej sprowadza się do pytania, czy ludzie chcą je przyjąć i wykorzystać naprawdę tylko tak, by ludzie „widzieli (...) dobre uczynki i chwalili Ojca (...), który jest w niebie” (Mat. 5:16), czy też do używania darów pochodzących od Boga chcą dodać coś z własnej ambicji.

W czwartym rozdziale Listu do Efezjan apostoł Paweł wylicza te z darów, którymi wyróżniają się ludzie mający szczególne zadanie prowadzenia i sprawowania opieki w społeczności Kościoła. Apostoł wymienia te dary jako funkcje lub urzędy; są to: apostołowie (co wówczas znaczyło „posłani”, tzn. posłani ze świadectwem o życiu i nauczaniu Jezusa), prorocy i ewangeliści (co znaczyło „kaznodzieje”), pastorzy (duszpasterze) i nauczyciele. Dalszy ciąg nauczania apostolskiego znajdujemy w dwunastym rozdziale Pierwszego Listu do Koryntian. Apostoł Paweł używa tam innych przykładów oddziaływania Ducha na zbory, opisując te dary, które można znaleźć u poszczególnych członków Kościoła: mądrość, wiedzę, wiarę, uzdrawianie, czynienie cudów, ogłaszanie i objaśnianie orędzia od Boga, mówienie (modlitwę) innymi językami oraz ich wykład. Apostoł wyraźnie wskazuje, że dary są rozdzielane z woli Boga, a jednocześnie przedstawia listę ludzi, którzy pełniąc różne funkcje w Kościele, mogą dzięki nim udzielać pomocy innym ludziom, kierować nimi lub w jeszcze inny sposób mieć o nich staranie. W dwunastym rozdziale Listu do Rzymian apostoł wymienia jeszcze kilka innych darów: wzajemne usługiwanie sobie, dodawanie otuchy, dzielenie się z innymi wiarą lub pomoc w potrzebach materialnych, wreszcie także uprzejmość, życzliwość i radość. Zapewne kiedy apostoł Paweł pisał swoje listy do różnych zborów, nie przewidywał, że w przyszłości ktoś uzna takie prezentacje albo za katalogi wyczerpujące listę darów Ducha, albo za znaki „prawdziwego Kościoła”.

Paweł uważał, że w każdym lokalnym zborze każdy członek społeczności powinien mieć wolność używania darów Ducha do powierzonej mu służby oraz do powierzonego mu zadania składania dobrego świadectwa wiary. Dary Ducha według apostoła nie były rozdawane dla prywatnej korzyści, ale dla dobra ogółu. Pewnie z tego powodu nad omówieniem jednego z nich szczególnie długo się zatrzymuje i jego prezentację łączy z ostrzeżeniem. Dotyczy to daru mówienia innymi językami. Apostoł posiadał go i cieszył się, jeżeli inni też go posiadali, ale nalegał, by go nie nadużywać – tzn. nie stosować bez daru wykładania języków (I Kor. 14:12-28). W nauczaniu apostoła nie chodzi o interpretację, co jest nadużyciem, a co nie jest, ale o to, żeby jak najwięcej ludzi – poprzez zrozumiałe, wiarygodne i przekonujące świadectwo słowem i czynem – doprowadzić do wyznania: „prawdziwie Bóg jest pośród was” (I Kor. 14:25).

Ks. Roman Lipiński
[Autor jest duchownym Kościoła Ewangelicko-Reformowanego oraz członkiem zespołu, który pracuje nad ekumenicznym przekładem Pisma Świętego, przygotowywanym przez Towarzystwo Biblijne w Polsce]

1 Rozumiem przez to poczynania urzeczywistniające realizację przykazania miłości bliźniego mimo różnic konfesyjnych, a nie istnienie struktur organizacyjnych.

2 Po swym odejściu do Ojca Jezus wstawia się za nami w niebie (Rzym. 8:34; Hebr. 7:25; 9:24).