Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 5 / 2001

„...a nazwano mnie tak od imienia drugiej co do wielkości wyspy Samoa”. W taki sposób – nazwami wysp archipelagu polinezyjskiego: Savaii, Upolu, Manano, Apolima, Nu’utele, Nuusafe’e, Nu’ulua i Nuulopa – przedstawiały się chrześcijanki z Samoa. Bowiem to kobiety z tego odległego i egzotycznego kraju były autorkami liturgii nabożeństwa Światowego Dnia Modlitwy (2 marca br.).

W pierwszy piątek marca, jak to jest przyjęte od lat, chrześcijanie na całym świecie modlili się, śpiewali, słuchali Słowa Bożego, zapoznając się jednocześnie z historią, krajobrazem, zwyczajami tego dziwnego wyspiarskiego państwa.

Archipelag Samoa tworzy 17 wysp leżących na południowym Pacyfiku między Australią, Nową Zelandią i Ameryką Południową. Dzieli się na dwa państwa: Samoa Amerykańskie, którego obywatele mają amerykańskie obywatelstwo i bez przeszkód mogą podejmować pracę w Stanach Zjednoczonych, oraz Samoa – od 1962 r. państwo niepodległe, będące monarchią parlamentarną.

Chrześcijaństwo dotarło na Samoa za pośrednictwem misjonarzy – głównie Holendrów i Anglików na przełomie XVIII i XIX wieku. Ludność miejscowa przyjęła chrześcijaństwo bez oporu – w miejscowej legendzie bogini wojny Nafonua przepowiedziała, że dotychczasowych bogów, z których główny – Tagaloalaga – stworzył świat, zastąpią inni. Samoańczycy uznali więc, że to właśnie Bóg chrześcijan jest tym zapowiedzianym. Misjonarze z kolei respektowali miejscowe obyczaje i społeczny ustrój hierarchiczny, oparty na szerokiej rodzinie zwanej aiga, którą zarządza zwierzchnik – matai. Matai to najważniejsza osoba w wiosce – odpowiada za każdego członka rodziny, dba o porządek we wsi, o przestrzeganie prawa, rozstrzyga spory, pilnuje, by nie sprzedawano ziemi, przewodzi modlitwom i wszelkim zgromadzeniom, i tylko on może być wybierany do parlamentu czy na stanowiska rządowe. Chrzest matai oznaczał dla całych rodzin i wsi przyjęcie chrześcijaństwa. Obecnie 50 procent Samoańczyków należy do Kościoła Kongregacjonalnego (reformowanego), 20 procent do Kościoła rzymskokatolickiego, 17 procent do metodystycznego, reszta do innych Kościołów tradycji protestanckiej (m.in. anglikańskiego i adwentystycznego).

Na czterech największych wyspach żyje około 170 tys. Samoańczyków, mniejsze skaliste wysepki są niezamieszkane. Powierzchnia łączna państwa wynosi 3 tys. km2, ale większość ludności żyje w 320 wioskach położonych na żyznych, przybrzeżnych ziemiach między morzem a górami wulkanicznymi, które porastają lasy tropikalne (niektóre wulkany są czynne). Klimat jest łagodny (23-25° C), wilgotność powietrza wynosi aż 85 procent. Ludności trudno jest wyżyć z rolnictwa i rybołówstwa, dlatego w Australii, Nowej Zelandii i w innych miejscach żyje prawie tyle samo Samoańczyków, co na rdzennych wyspach – 150 tysięcy. Część młodych ludzi zdecydowanych pozostać w ojczyźnie ucieka ze wsi do stolicy (Apia na wyspie Upolu) w poszukiwaniu pracy; mają oni obowiązek finansowego wspierania pozostałej na wsi rodziny.

Młode kobiety – dziewczęta i mężatki – to feagaiga. Słowo to oznacza umowę, porozumienie, łączność z męską linią rodziny. Wszystkie nazywane są faioa, czyli „przynoszące bogactwo”. I rzeczywiście – poza wychowywaniem dzieci i codziennymi pracami w gospodarstwie zajmują się jeszcze wyplataniem kunsztownych mat, będących podstawą zamożności rodziny, wyrobem przedmiotów ze skóry i kory – barwionych i malowanych w tradycyjne wzory, tłoczeniem oleju kokosowego, przygotowywaniem ziół leczniczych ( kobiety troszczą się o zdrowie rodziny) i wytwarzaniem farb do obowiązkowego tatuażu mężczyzn. Kobiety dbają też o źródła wody pitnej we wsi i o porządek. To one także są główną podporą miejscowych Kościołów.

Religia w życiu Samoańczyków zawsze ogrywała i odgrywa także dziś ważną rolę. W początkach XIX w. misjonarz George Pratt z Londyńskiego Towarzystwa Misyjnego opracował alfabet i gramatykę języka samoańskiego. W 1838 r. sprowadzono na wyspę prasę drukarską i wkrótce wyszły spod niej liczne publikacje religijne, a następnie – Biblia po samoańsku.

Z dawnej tradycji religijnej wywodzi się zwyczaj codziennej wieczornej modlitwy całej społeczności. Gdy zapada zmrok, rozlega się donośny dźwięk gongu, dzwonu, trąbki bądź muszli. Jest to znak, że trzeba przerwać wszelkie zajęcia i udać się do chaty mataia na modlitwę, on to bowiem przewodniczy tym modlitwom. Na Samoa wysoką pozycję zajmują mówcy, księża kaznodzieje otrzymali tytuł tua fale, czyli „Boży mówcy”. Również sami mataie są takimi „mówcami Bożymi” (zresztą w Kościołach często pełnią funkcję diakonów i kaznodziejów świeckich). Wspólne modły rozpoczynają się po powtórnym sygnale i trwają około 15 minut, a trzeci gong oznacza koniec spotkania. Tak jest codziennie. A w niedzielę wszyscy mężczyźni, kobiety (obowiązkowo ubrane na biało i w białych kapeluszach) oraz dzieci uczestniczą w nabożeństwie w kościele – często dwukrotnie. Ten piękny zwyczaj wspólnych wieczornych modłów chrześcijanki z Samoa włączyły do liturgii Światowego Dnia Modlitwy, podobnie jak ceremonię kava.

Kava to krzew o sercowatych liściach i potężnym, długim korzeniu przypominającym naszą białą rzodkiew. Najpiękniejszy korzeń, wybrany spośród przyniesionych przez uczestników ceremonii okazów, po sproszkowaniu i zaparzeniu daje napój, który najpierw z modlitwą ofiaruje się Bogu, a potem kolejno podaje gościom i wszystkim zgromadzonym. Nawet obrady parlamentu rozpoczyna się ceremonią kava, nią też są witani zagraniczni goście rządowi. Ten napój zastępuje czasem wino podczas Wieczerzy Pańskiej.

Taka inkulturacja dotyczy też orzecha kokosowego. Palma kokosowa jest na Samoa główną żywicielką i dostarczycielką rozmaitych niezbędnych do życia składników. Jej drewno służy za budulec, kosmate włókna – do wyrobu lin i sznurów (niezbędnych w żeglarstwie), łupiny orzechów – do wyrobu wszelkiego rodzaju naczyń, liście tworzą pokrycie chat, a po odpowiednim spreparowaniu, służą jako włókna do wyrobu wszelkiego rodzaju mat (nawet mat – sukien ślubnych). Orzechów na jednej palmie może być do dwudziestu, a każdy z nich to cała spiżarnia: z niedojrzałego pochodzi mleczko, z dojrzałego wyrabia się olej, masło, marmoladę, resztki służą jako pasza dla bydła. Z miąższu wyrabia się także mydło i świece. Ponadto z nierozwiniętych pąków kwiatowych otrzymuje się cukier, a po fermentacji – wino palmowe. I choć na Samoa uprawia się także cytrusy, chlebowce, bataty, kukurydzę, trzcinę cukrową, kakao – człowiek może przeżyć, mając samą tylko palmę kokosową. Nic więc dziwnego, że na Samoa pojęcie „chleb nasz powszedni” tłumaczy się jako „kokos nasz powszedni”, a Jezus Chrystus nazywany jest „Kokosem życia”.

Swoją szczególną duchowość i swoją pobożność chrześcijanki z Samoa przekazały światu w przygotowanej przez siebie liturgii. Jej hasło brzmiało: „Świadoma modlitwa, modlitewne działanie”. Może po polsku niezbyt fortunnie brzmi określenie „świadoma modlitwa”, ale autorki chciały, by modlitwa była głęboko przeżyta i stawała się inspiracją do naśladowania Jezusa Chrystusa w zwiastowaniu Ewangelii, w okazywaniu miłości biednym i cierpiącym. Teksty biblijne, które wybrały, to historia mądrej Estery, która uratowała swój lud (Est. 4:1-17), i upartej Kananejki, która prosiła Jezusa o uwolnienie jej córki od demona (Mat. 15:21-28). Ten drugi tekst był podstawą kazania, które w Kaplicy Kościoła Chrześcijan Baptystów w Warszawie wygłosiła mgr teologii Ewa Gutkowska.

W przygotowaniu warszawskiego nabożeństwa wzięło udział około dwudziestu kobiet z różnych Kościołów. Licznie reprezentowany był Kościół prawosławny i, oczywiście, baptyści – gospodarze nabożeństwa. Po raz dziewiąty w przygotowaniach i nabożeństwie uczestniczyły członkinie Polskiego Związku Kobiet Katolickich. Wśród zgromadzonych byli: pastor warszawskiego zboru Marek Budziński, prezes warszawskiego Oddziału PRE ks. Jan Hause, ks. bp Zdzisław Tranda z małżonką i córką, katolickie zakonnice, kobiety i mężczyźni z różnych Kościołów.

Nabożeństwo rozpoczął występ muzyczno-wokalnej grupy młodzieży baptystycznej, która zaproponowała zebranym wspólne śpiewanie. Przewodnicząca Krajowego Komitetu Światowego Dnia Modlitwy, Ewa Walter, powitała wszystkich w imieniu samoańskich chrześcijanek ich pozdrowieniem Talofa i Talofa lava, co oznacza życzenie wszelkiej pomyślności. Powtarzając to pozdrowienie, uczestnicy nabożeństwa witali się ze swoimi sąsiadami. Następnie Ewa Walter opowiedziała o kraju, z którego pochodzi tegoroczna liturgia ŚDM, ilustrując swoją prelekcję przeźroczami. Modlitwy dziękczynne: za talenty dane kobietom, za Słowo Boże, za cudowne prowadzenie ludu Samoa, za zbawczą ofiarę Jezusa Chrystusa, za cuda natury Samoa i na całym świecie, przeplatane były śpiewem pieśni samoańskich. Podobnie modlitwy przyczynne: o pokój i sprawiedliwość na świecie, o wsparcie Ducha Świętego w dążeniu do jedności, w przezwyciężaniu egoizmu, słabości i w wytrwałości w „modlitewnym działaniu” urozmaicał śpiew. Nastąpiło również symboliczne „dzielenie się kokosem” (który w polskich warunkach reprezentowały czekoladowe cukierki nadziewane masą kokosową). Kolekta zebrana podczas nabożeństwa przeznaczona została na wsparcie mieszkańców regionów dotkniętych trzęsieniem ziemi w Indiach.

Nabożeństwo tegoroczne z uwagi na swój szczególny charakter – reprezentację religijności chrześcijańskiej związanej jednocześnie z miejscową obrzędowością – trwało całe dwie godziny. Być może zbyt długo i przez to było trochę nużące dla osób przybyłych na nabożeństwo po całodziennej pracy (nabożeństwa ŚDM odbywają się w dzień powszedni o godz. 17). Trzeba to będzie wziąć pod uwagę w następnych latach. Ale żal było rezygnować z tych pięknych i interesujących elementów, które zamieściły w swej liturgii Samoanki. W pamięci wciąż powtarzamy słowa jednej z ich pieśni: „Całą Ziemię i nasz kraj trzymaj, Panie, w ręku swym”.