Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 9-10 / 2010

Wiara i zwątpienie to dwie siostry, które nawzajem się potrzebują, dopełniają i korygują. Wiara bez wątpliwości wiodłaby ku fanatyzmowi. Ciągłe powątpiewanie bez jakiejś prawiary wiodłoby ku zgorzkniałemu sceptycyzmowi, nihilizmowi. To jedna teza. A druga, moja teza mówi, iż ateizm jest również rodzajem doświadczenia religijnego.
       Za pojęciami ateizmu i zwątpienia kryje się szeroka gama licznych postaw, które warto odróżnić od siebie. Często ludzie mówią: „Miałem wątpliwości w mej wierze” i pojmują to jako grzech przeciwko Pierwszemu Przykazaniu. A ja wtedy myślę: „Dzięki Bogu, że masz wątpliwości, że wątpisz, dlatego, iż w twoim przypadku to nie przejaw grzechu, ale łaski Bożej. To dowód, że o swej wierze rozmyślasz, zastanawiasz się nad nią, że ona żyje, że nie jest twa wiara monolitem, zbiorem tez, pod którymi kiedyś się podpisałeś. Jesteś w drodze, twoja wiara jest drogą, a na niej są różne zakręty, tajemnice, kryzysy i krytyczne pytania i dobrze jest je sobie zadawać. Głupotą byłoby pozwolić, by wątpliwości w tobie zardzewiały”.


     Gorzej jest, a to, niestety, częsty przypadek, gdy człowiek usuwa siłą swe wątpliwości i przenosi na innych ludzi. Psychologiczny profil religijnego fundamentalizmu i fanatyzmu jest często z tym związany. Ludzie, których ogarnie zwątpienie, nie mają ani ochoty ani siły, lub nie są zdolni do tego, by się z nim skonfrontować – wypierają się go i przenoszą na innych. Dopiero wtedy są w stanie walczyć z tym swoim cieniem w innych, krytykować ich i niszczyć. Najwięksi fanatycy religijni byli często zżerani wątpliwościami, których nie byli w stanie dopuścić do swej świadomości. Przenosili je na innych i wtedy gorliwie zwalczali. Właśnie dlatego uważam, że krytyczne pytania należą do życia wiary.
     W encyklice „Fides et Ratio” Jan Paweł II powiedział, że wiara bez myślenia i myślenie bez wiary są niebezpieczne. Ślepa wiara bez refleksji filozoficznej i teologicznej może być groźna. Również myślenie, które nie jest zainspirowane duchowym i etycznym impulsem wychodzącym od wiary, może być powierzchowne i szkodliwe.
     Czy każda jednak wątpliwość jest siostrą wiary? Może istnieje rodzaj zwątpienia, który, by użyć tego słowa, jest grzechem?
     Wątpienie, które nazywam siostrą wiary, pochodzi ze świadomości, że istnieje wielka przepaść pomiędzy absolutną tajemnicą Bożą a ludzką zdolnością, by tę tajemnicę zrozumieć, pojąć i wyrazić. W tej przestrzeni, w przepaści między człowiekiem a Bogiem, może pojawić się zwątpienie, które nakierowane jest na ludzką próbę zrozumienia Boga. Karol Barth powiedział, że ta przepaść jest zniwelowana w jakiś sposób samoobjawieniem się Boga w Jezusie i słowem Bożym. Między Słowem, Bożym objawieniem a naszą zdolnością, by Słowo to pojąć i w pełni je zrozumieć, wciąż istnieje pewna przepaść. Zwątpienie jest o tyle pomocne wierze, o ile niszczy w nas pewność, że już poznaliśmy Boga.
     I jeśli nawet krytyka tejże pewności religijnej nazywa się ateizmem lub zwątpieniem (często oznacza jedynie radykalną krytykę pewnego typu chrześcijaństwa), to wciąż jest sprzymierzeńcem świeżej wiary. Warto zadać sobie pytanie, co stałoby się z chrześcijaństwem i jego teologią, gdyby nie przeszły one przez ogień krytyki? Fakt, że chrześcijaństwo u swych początków wniknęło w obce środowisko, wystawiało się na ostrzał krytyki oraz pytań i próbowało wciąż na nie odpowiadać, jest bardzo ważne dla chrześcijańskiej tradycji. Ta wieczna wątpliwość buduje przestrzeń dla zjawiska zwanego przez Paula Ricoeur’a konfliktem interpretacji.
     Ku głębi Bożej prawdy możemy dotrzeć dzięki stałemu wschłuchiwaniu się w inne doświadczenia szukające drogi do prawdy. Wątpliwości mogą nas prowadzić ku głębi. Dojrzała wiara to ta, która wytrzyma zwątpienie.
     Wiara nie jest jedynie zgodą rozumu na prawdy prezentowane przez Kościół. Wiara oznacza „zstąpienie do nurtu historii”. Chodzi o historię Jezusa Chrystusa, która z kolei wpleciona jest w kontekst innych historii biblijnych. Jedna z interpretacji Zmartwychwstania i Zielonych Świąt mówi, że historia ta nie kończy się i wciąż biegnie naprzód swoim sposobem w historii Kościoła. Biblia nie przedstawia nam wiary w postaci definicji, lecz w postaci historii. Wstąpić do historii oznacza uświadomić sobie, że historia mojego życia i historia życia Jezusa oraz historia życia innego człowieka nawzajem się tłumaczą i przeplatają. Gdy zanurzymy się w ten splot, zrozumiemy lepiej historię własnego życia.
     Pojawia się wreszcie ten moment, gdy człowiek zaczyna wierzyć – moment „uwierzenia”. Uwierzenie jest dramatem o więcej niż jednym akcie. Mam na myśli ewangelizacje, w trakcie których pada pytanie: „Kto narodził się dla Pana Jezusa Chrystusa, niech podniesie rękę!” „Tak, teraz uwierzyliście!” Myślę, że tak naprawdę to jest dramat o wielu momentach i aktach.

ks. Michał Jabłoński

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl