Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2011

Prezentujemy tekst napisany w 2002 roku przez wybitnego teologa reformowanego z Princeton Theological Seminary, George Hunsingera na temat ordynacji osób homoseksualnych na urzędy kościelne. Choć napisany prawie dziesięć lat temu, zdaniem Redakcji, jest zaskakująco aktualny dla polskiej debaty teologicznej na ten temat. Również sam Autor stwierdził, że tekst jest dalej reprezentatywny dla jego poglądów. Czytając go, warto mieć na uwadze, że Autor jest od wielu lat zaangażowany na rzecz dialogu reformowano-rzymskokatolickiego. Za udostępnienie tekstu czytelnikom „Jednoty” Redakcja serdecznie dziękuje prof. Hunsingerowi i czasopismu „Presbyterian Outlook”.
Wprowadzone w 1997 roku przepisy Prezbiteriańskiego Kościoła USA odnośnie duchownych stanowią, że:
Ci, którzy są powołani do pełnienia służby w Kościele, mają prowadzić życie w posłuszeństwie Pismu i w zgodzie z historycznymi konfesyjnymi wymogami Kościoła. Wśród tych wymogów jest postulat życia w wierności w związku małżeńskim zawartym między kobietą i mężczyzną (...) lub czystości w byciu samemu. Osoby odmawiające pokuty za praktykę, do której się sami przyznali, a którą księgi wyznaniowe nazywają grzechem, nie powinny być ordynowane ani wprowadzane w urząd jako diakoni, starsi ani słudzy Słowa i sakramentu. (G-6.0106b.)

Od Redakcji

 

1. Następnym krokiem dla naszego Kościoła będzie znalezienie definitywnej interpretacji G-6.0106b.

1.1. Pomimo szeroko rozpowszechnionych przypuszczeń sugerujących coś przeciwnego, zarówno z prawa, jak i z lewa, nie jest jasne, co dokładnie oznacza sformułowanie zawarte w G-6.0106b.

1.2. Do czasu, kiedy pytania o interpretację znajdą swoją odpowiedź w procesie sądowniczym naszego Kościoła, przedwczesne jest potępianie jakichkolwiek osób, parafii czy prebiteriatów za „przeciwstawianie się” Konstytucji.

1.3. Z drugiej strony, otwarte deklaracje o „sprzeciwie” wobec niego, są nie tylko pospieszne, ale także lekkomyślne i powodujące podziały. (...)

1.4. Musimy odpowiedzieć na przynajmniej dwa pytania dotyczące znaczenia G-6.0106b: 1. Czy „czystość” jest wymogiem, który wszyscy chrześcijanie muszą zachowywać w swoim życiu seksualnym czy też ma zastosowanie tylko do tych, którzy nie brali ślubu? 2. Zakładając, że wymóg czystości ma zastosowanie do wszystkich chrześcijan, czy może on być też spełniony przez chrześcijan w związkach jednopłciowych?

2. Nie można mieć żadnej racjonalnej wątpliwości dotyczącej pierwszego pytania. Czystość nie może być wymogiem tylko dla chrześcijan, którzy nie brali ślubu.

2.1. Fałszem jest dowodzenie, jak to niektórzy robili, że jest tylko jedno jasne znaczenie („seksualnej abstynencji”) związane ze słowem czystość. Cała tradycja chrześcijańska, jak również nasza konfesja, sprzeciwiają się takiemu poglądowi.

2.2. Chrześcijańskie użycie tego słowa było ustalone z grubsza przez Augustyna. W „Mieście Boga” np. argumentował, że chrześcijańskie dziewice zgwałcone przez najeźdźców niekoniecznie utraciły czystość, ponieważ czystość była cnotą duszy, a nie przede wszystkim warunkiem cielesnym (I. 16, 18-19; II. 26 etc.). W innym miejscu napisał: Dobro małżeństwa polega na wiernym utrzymaniu czystości („Dobro małżeństwa”, roz. 24). Wyraźnie dla Augustyna i zachowań, które pomógł ukształtować, czystość dotyczy czegoś więcej niż tylko „bycia samemu”.

2.3. Nie zaskakuje nas, że to samo użycie pojawia się w całej tradycji reformowanej. Choć moglibyśmy cytować Bucera, Ursynusa, Turretina i wielu innych, Kalwin może być traktowany jako reprezentatywny. Podczas gdy wyraźnie odrzucił jakikolwiek inny związek niż związek małżeński jako sprzeczny z wolą Boga, nie ograniczył zna­czenia czystości do abstynencji seksualnej. Przeciwnie – podkreślał, że każda część naszego życia powinna być regulowana czystością i powściągliwością. Przeciwieństwem cudzołóstwa było małżeństwo, jak uważał, a małżeństwo było samo w sobie demonstracją czystości (Nauka religii chrześcijańskiej II. VIII. 41).

2.3.1. Dla Kalwina, jak i dla Augustyna, czystość była przede wszystkim sprawą serca, moralnego charakteru i sposobu prowadzenia się. Jako wymóg dotyczyła wszystkich chrześcijan, bez względu na ich stan cywilny.

2.4. Również w naszych księgach wyznaniowych zakres czystości jest taki sam. Jak wykazali Kevin Germer i James R. Edwards, czystość w naszych księgach wyznaniowych dotyczy zarówno charakteru, jak i prowadzenia się, a także zarówno małżeństwa, jak i bycia samemu. W żadnym wypadku nie jest ograniczona tylko do prowadzenia się i bycia samemu. (...)

2.5. W świetle naszej tradycji i ksiąg wyznaniowych użycie terminu czystość w G-6.0106b może być interpretowane w sposób następujący: pozostawiając termin niezdefiniowanym sprawia, że G-6.0106b stwierdza tylko to, co jest zgodne z definicją. Są ci, którzy są zaślubieni (jedna kobieta i jeden mężczyzna), od których wymagana jest „wierność”, oraz ci, którzy nie brali ślubu (kawaler/panna), od których wymaga się „czystości” – jak też od wszystkich chrześcijan.

3. Chrześcijanie, którzy wchodzą w oddane jednopłciowe związki partnerskie, nie łamią automatycznie wymogu czystości. Przeciwnie – mogą spełnić ten wymóg w sposób, który może być akceptowany przez Kościół.

3.1. W G-6.0106b sformułowanie, które traktuje o tym, „co księgi wyznaniowe nazywają grzechem”, jest niejasne w swoim znaczeniu. Ponieważ zostało określone tak ogólnie, ono też wymaga interpretacji.

3.1.1. Jasne stanowiska istnieją w naszych księgach wyznaniowych, gdzie np. każde zaniedbanie surowego przestrzegania sabatu jest potępione (C-7.061, 7.229). W czasach wcześniejszych ta surowość była postrzegana jako największej wagi. A jednak nasz Kościół już jej nie wymaga, nie potępiamy też ludzi, którzy odmawiają pokuty za „praktykę, do której sami się przyznali”, w której ta surowość została zaniedbana.

3.1.2. Przykład przestrzegania sabatu wskazuje na dwie rzeczy: po pierwsze, rozumienie grzechu przez nasz Kościół może z czasem ulec zmianie, a po drugie, nasz Kościół nie jest przygotowany na potępienie wszystkiego, co księgi wyznaniowe nazywają grzechem. Kościół będzie musiał zinterpretować G-6.0106b z praktyczną mądrością.

3.2. Nasze księgi wyznaniowe wyraźnie uznają ponadto, że ponieważ istnieją różne stopnie grzechu, nie wszystkie grzechy są jednakowo ciężkie (C-7.083, 7.260).

3.2.1. Mówiąc ogólnie, grzechy ducha są cięższe niż grzechy ciała.

3.2.2. Jezus był zawsze bardziej wyrozumiały wobec tych, którzy popełnili grzechy ciała, niż wobec tych, którzy popełnili grzechy ducha, zwłaszcza grzech obłudy (John Leith, „Basic Christian Doctrine”, WJKP, 1993, s. 121).

3.3. Ponieważ jedne grzechy są lżejsze niż inne (choć wszystkie grzechy są ciężkie) i ponieważ wszyscy zgrzeszyli, nasz Kościół akceptuje wiele ustaleń dalekich od ideału dla swoich członków.

3.3.1. Rozwód w Nowym Testamencie jest ciężkim grzechem.

3.3.2. Rozwód jest tak ciężki, że niektóre wspólnoty kościelne (w szczególności Kościół rzymskokatolicki) nie uznają żadnych wyjątków od zakazu rozwodu poza tym, który jest wyraźnie podany w Nowym Testamencie (cudzołóstwo).

George Hunsinger

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl