Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2011

Pierwsze pół roku – pierwszy test

Wyborczy Synod z kwietnia 2010 roku z oczywistych względów zapamiętają jego uczestnicy na długie lata. Mimo smutnych okoliczności związanych z katastrofą lotniczą w Smoleńsku i śmiercią wielu osób pełniących funkcje publiczne, ówczesne władze Kościoła zdecydowały się podtrzymać termin pierwszego posiedzenia Synodu w Żychlinie. W sytuacji tak małej wspólnoty jak nasza, gdy większość pełni swe funkcje społecznie i nadto jest obciążona obowiązkami zawodowymi (a często też rodzinnymi), niełatwo o elastyczność.

Zmiana warty we władzach Kościoła wiąże się z przejmowaniem nierozwiązanych problemów z przeszłości i spraw będących w toku postępowania. Najbardziej palącymi okazały się kwestie personalne. Pod koniec roku przybyły również problemy związane z pogarszającą się atmosferą wokół roszczeń rewindykacyjnych w Kościele rzymskokatolickim. Nie trzeba dodawać, że polityczna wola większości parlamentarnej, zmierzająca do rozwiązania tzw. komisji majątkowej, nie pozostała bez wpływu na funkcjonowanie komisji Kościołów mniejszościowych. I to pomimo, iż komisje te, w tym naszego Kościoła, działały przez znacznie krótszy czas, niż komisja katolicka. Całe szczęście, a właściwie dzięki wielu ludziom ofiarnie pracującym dla Kościoła, udawało się zachować powagę i rzetelność podczas procedowania.

O ile sprawa związana z zakończeniem służby w Kościele ewangelicko-reformowanym przez pastorostwo Jelinków – Wiery i Mirosława – wydawała się już tylko kwestią czysto administracyjną dla nowego Konsystorza, o tyle nieuregulowany status księdza Lecha Trandy, wieloletniego duszpasterza w różnych ośrodkach reformowanych w Polsce – nierozwiązany był od dłuższego czasu. Konsystorz postanowił obłożyć sprawę ks. Lecha Trandy rygorem ostatecznego rozwiązania i wyznaczył termin grudniowego posiedzenia Synodu na podjęcie decyzji. Poprosił o wypowiedzenie się w tej sprawie Synod oraz samego księdza. Ostatecznie, tak jak to zostało podane do wiadomości publicznej, Lech Tranda poprosił o skreślenie jego osoby z listy czynnych duchownych Kościoła. Lech Tranda, co już kilkakrotnie sygnalizowano, podjął pracę w jednym z domów pomocy społecznej. Jego propozycja funkcjonowania w Kościele, przedstawiona na Synodzie w kwietniu, jako pełniącego zastępstwa i działającego w diakonii, nie została rozpatrzona pozytywnie przez władze kościelne. Jednym z oczywistych argumentów na rzecz takiego stanowiska Konsystorza była konieczność zaangażowania osoby duchownej tam, gdzie jest ona stale potrzebna, co wiąże się z konkretnym wymiarem etatu.

Wydaje się, że bardziej szczegółowe, niż to miało miejsce poprzednio, omówienie sprawy księdza Lecha Trandy, musiało mieć miejsce, choćby przez wzgląd na długoletnią służbę Lecha Trandy w naszej społeczności. W tym również przez pewien czas jako redaktora naczelnego „Jednoty”.

Wizja Kościoła

Pytanie o wizję, o rozwój Kościoła, zadała podczas kwietniowego posiedzenia Synodu odchodząca radca Wiera Rumocka. Paweł Wolski, wtedy jeszcze kandydat na stanowisko prezesa Konsystorza, odpowiadając na pytanie, skupił się na argumencie dobrej administracji i reagowania na wyzwania stojące przed wiernymi tu i teraz. Może bez efektownej, dalekosiężnej polityki rozwoju Kościoła – przekonywał – za to z Konsystorzem żywo reagującym na bieżące kościelne problemy. Odniosłem pozytywne wrażenie, gdy już jako prezes Konsystorza zabierał głos podczas Synodu w Zelowie. Był to bowiem głos człowieka, który uwzględnił ów aspekt wizji, zasugerowany przez niezwykle doświadczoną w pracy na rzecz Kościoła osobę pani Wiery Rumockiej. Wtedy, w kwietniu, ten problem delikatnie marginalizował. Dziś – wprost przeciwnie. Pozytywne wrażenia, jakie na Pawle Wolskim miał zrobić wrocławski zbór Kościoła, panująca tam atmosfera zaangażowania i gotowość do większego poświęcenia wrocławian w imię rozwoju przyszłej dolnośląskiej parafii, dodały nam wszystkim wiatru w żagle. Prezes zadeklarował większe wsparcie i pomoc w takich ośrodkach, które rokują szansę na rozwój (wymienił trzy: oprócz Wrocławia także Trójmiasto i Poznań). Wskazanie na Poznań oznacza działanie obliczone na dłuższą perspektywę czasową, gdyż sytuacja tamtejszej diaspory, choć ulega zmianie, jest zupełnie inna, niż okrzepniętego zboru we Wrocławiu, czy nawet w Trójmieście, w którym po wielu latach, formalnie rodzi się filia parafii warszawskiej. Myślenie o rozwoju nowych ośrodków jest z całą pewnością czymś na kształt wizji, może faktycznie nie dalekosiężnej, ale wykraczającej poza rok bieżący, czy nawet jedną kadencję Konsystorza.

Tomasz Mincer

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl