Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2011

W naszym czasopiśmie „Jednota”, w numerze 1-2/2011, ukazało się kilka artykułów dotyczących problemu homoseksualizmu. Ponieważ nie mogę zgodzić się z zaprezentowaną w nich argumentacją, pragnę przedstawić krytyczną ocenę dwóch spośród opublikowanych artykułów.
       Przede wszystkim dotyczy to artykułu prof. Debry W. Haffner pt. „Seksualność a Pismo”. Zacznę od problemu Noemi i Rut. Jak można wymyślić coś takiego, jak stwierdzenie, że były one kochankami, a Boaz został wykorzystany tylko do tego, aby zapłodnić Rut. Gdyby Noemi (teściowa) i Rut (synowa) były kochankami, Noemi nie proponowałaby Rut, aby wróciła do swej ojczyzny, ani nie powiedziałaby do swoich synowych, że już nie może mieć synów, którzy by zostali mężami Rut i Ofry. Autorka szydzi z tego, że piękne słowa synowej: Dokąd ty pójdziesz i ja pójdę; gdzie ty zamieszkasz, tam i ja zamieszkam; lud twój – lud mój; Bóg twój – Bóg mój, wykorzystywane są na ślubach osób heteroseksualnych, podczas gdy zostały wypowiedziane przez kobietę do innej kobiety (w podtekście: będących kochankami). Jak można piękne słowa, świadczące o przywiązaniu synowej do teściowej oraz słowa obietnicy opieki i pomocy w taki sposób zdyskredytować i odnieść do rzekomej miłości cielesnej obu kobiet. Jak mogła również zrodzić się myśl o tym, że Boaz został wykorzystany tylko do zapłodnienia Rut, podczas gdy on się z nią ożenił (Księga Rut 4,13), a potem dopiero doszło do obcowania cielesnego i w konsekwencji Rut urodziła dziecko.
     A teraz druga sprawa – przyjaźń Dawida i Jonatana. Moim zdaniem przywołane przez autorkę fragmenty I Księgi Samuelowej 18 i 19 odnoszą się do serdecznej i głębokiej przyjaźni obu młodych mężczyzn, a nie do ich rzekomego homoseksualnego związku. Z kolei słowa pieśni Dawida o nim samym i o Jonatanie (II Sam. 1,26) według mojego przekonania dowodzą serdecznego związku przyjacielskiego Dawida z Jonatanem, chociaż, nie przeczę, brzmią dwuznacznie, tylko że Dawid napisał je nie do Jonatana, jak stwierdza autorka artykułu, lecz o Jonatanie, który już wtedy nie żył! Natomiast trudno mi zaakceptować taką ocenę, która porównanie ich wzajemnych relacji do miłości mężczyzny i kobiety traktuje jako dowód ich homoseksualnego związku. Miłość kobiety i mężczyzny to coś więcej niż seksualny związek. Ubogie jest małżeństwo, które opiera się tylko na współżyciu cielesnym. To obecnie, niestety, takie pojęcia jak „przyjaźń”, „przyjaciel”, „przyjaciółka” zostały zdegradowane do określenia trwałego związku homoseksualnego dwóch kobiet albo dwóch mężczyzn bądź też mężczyzny i kobiety pozostających w konkubinacie. To w naszych czasach takie pojęcia jak „miłość” i „kochać się” zostały niefortunnie ograniczone do sfery seksualnej.
     Autorka artykułu uważa, że każde użycie Pisma, które sprzeciwia się zasadniczej ludzkiej naturze, wyklucza ludzi z miłości Boga, utrudnia im życie w zgodzie z własnym sumieniem i hamuje przekaz Dobrej Nowiny. Ja zaś twierdzę, że każde użycie Pisma, które fałszuje lub tendencyjnie zniekształca obraz ludzkiej natury, utrudnia ludziom życie w zgodzie z własnym sumieniem i hamuje lub uniemożliwia przekaz Dobrej Nowiny.
     W związku z biblijnym opisem stworzenia autorka oznajmia: Pierwszą rzeczą, jaką Bóg mówi do ludzi, jest: uprawiajcie seks – rozradzajcie się i rozmnażajcie się. A przecież chodzi tu nie o seks, lecz o prokreację! Dalej autorka pisze, że w drugim opisie stworzenia Bóg postanawia znaleźć Adamowi towarzysza, przyprowadza mu każde ze zwierząt i proponuje jego towarzystwo, lecz Adam nie akceptuje żadnego z nich. Czyżby więc autorka podejrzewała, że chodziło już na początku o zoofilię? Tymczasem Biblia mówi obrazowo, że Bóg stworzył ptaki i zwierzęta i przyprowadził je do Adama, aby nadał im nazwy. Dopiero potem Biblia opisuje akt stworzenia kobiety z żebra Adama. I tę kobietę Adam nazwał „mężatką, gdyż z męża została wzięta”. Z kolei w słowach „opuści człowiek ojca swego i matkę swoją i złączy się z żoną swoją, i staną się jednym ciałem”, autorka artykułu dostrzega wyraz „doniosłej roli seksualizmu” oraz konstatację, że „celem zjednoczenia jest przyjemność seksualna”. Oto sposób patrzenia na przekaz biblijny przez panią profesor. Ponadto w cytowanym fragmencie mowa już o mężu i żonie, co świadczy przeciw dowolności w kwestiach seksualnych.
     Nawiązując do historii pewnej kobiety pojmanej na cudzołóstwie i oskarżonej przez nauczycieli Zakonu, autorka stwierdza, że Jezus odmawia potępienia tej kobiety: „Kto z was jest bez grzechu – mówi – niech pierwszy rzuci na nią kamieniem”. „Oczywiście – dodaje autorka – wszyscy rezygnują”. Czy mamy się domyślać, że Chrystus miał cudzołóstwo za nic? Nie wspomina ona, że Jezus nie tylko powiedział: „nie potępiam cię”, lecz postawił owej kobiecie warunek, powiedział bowiem: „Idź i więcej nie grzesz”. I że chodziło Mu o zmianę życia i postępowania.
     Autorka pisze także o ludziach, którzy wierzą, że Biblia naucza, że seks istnieje jedynie dla celów prokreacji, i że masturbacja, aborcja oraz antykoncepcja są złe. Tymczasem Biblia milczy na każdy z tych tematów. W rzeczywistości jest inaczej, Biblia prowadzi do uporządkowanego życia seksualnego. Mówi również o wszeteczeństwie. Przykazanie, które w polskim języku brzmi: „Nie cudzołóż”, po czesku zostało oddane za pomocą pojęcia „nesesmilnis”. Ponieważ termin „smilnost”, czy też „smilstvi” oznacza „wszeteczeństwo”, „lubieżność”, „rozpusta”, przykazanie to w czeskim języku znaczy: „Nie uprawiaj wszeteczeństwa, nie dopuszczaj się rozpusty”. A więc ujmuje sprawę znacznie szerzej i głębiej, niż polskie: „Nie cudzołóż”.
     Warto zatrzymać się jeszcze na jednym cytacie ze Starego Testamentu. Chodzi mi o sprawę Labana, Racheli i Jakuba. Autorka pisze: menstruacja jest nawet wykorzystana jako narzędzie spisku w historii uwiedzenia Labana przez Rachelę – gdy ukrywa pod sobą rzeczy ukradzione z Jakubem, i mówi, że ma okres, więc on nie może jej prosić, by wstała, i nie może dotknąć jej posłania. Rachela ukryła pod sobą małe posążki bożków domowych, które ukradła, ale nie z Jakubem, swoim mężem, lecz bez jego wiedzy. Natomiast nieporozumieniem jest sformułowanie o uwiedzeniu Labana przez Rachelę, bo w tekście biblijnym nie ma mowy o żadnej próbie uwodzenia, tym bardziej ojca przez córkę. Domyślam się, że chodzi tu o błąd z winy tłumacza lub przy drukowaniu artykułu. Uważam, że chodzi nie o uwodzenie, lecz o zwodzenie. Rachela bowiem zwodziła ojca swoją zdrowotną sytuacją, aby nie mógł zajrzeć pod siodło wielbłądzie, na którym siedziała i pod którym miała ukryte owe figurki bożków. Ale fragment ten świadczy o tym, że analiza tekstu biblijnego przez p. prof. Haffner jest często nierzetelna.
     To tylko część argumentacji pani profesor Haffner.
     Inny autor, prof. William C. Placher, w artykule pt. „Homoseksualizm” z przekonaniem aprobując związki homoseksualne mężczyzn i kobiet posługuje się również argumentami, które budzą sprzeciw. Pisze na przykład: Jeśli nasza seksualność jest ważną częścią składową tego, kim jesteśmy, winniśmy wyrażać ją z troską, współczuciem i w wiernych związkach. Żadna z tych konkluzji nie wymaga, by były to związki heteroseksualne. Na ten temat Biblia ma zastanawiająco mało do powiedzenia. A ja twierdzę, że Biblia zastanawiająco mocno i negatywnie odnosi się do związków homoseksualnych:
     W I Liście do Koryntian 6, 9-11 wśród niesprawiedliwych, którzy nie odziedziczą Królestwa Bożego apostoł Paweł wymienia także: cudzołożników, rozpustników i tych mężczyzn, którzy współżyją z mężczyznami.
     W I Liście do Tymoteusza 1, 8-10 apostoł Paweł stwierdza: Prawo jest dobre... i ustanowione m.in. dla: rozpustników, mężczyzn współżyjących z sobą.
     A w Liście do Rzymian 1, 18.21.24.26-27 czytamy: Gniew Boży objawia się przeciwko wszelkiej bezbożności i niesprawiedliwości ludzi (...), którzy zbłądzili w swoich myślach, a ich nierozumne serce pogrążyło się w ciemności (...) Dlatego Bóg wydał ich z powodu pożądliwości ich serc na pastwę nieczystości, aby hańbili ciała między sobą (...) Ich kobiety zamieniły współżycie zgodne z naturą na przeciwne naturze. Podobnie mężczyźni porzucili zgodne z naturą współżycie z kobietą i zapałali żądzą jedni ku drugim. Mężczyźni z mężczyznami dopuszczają się haniebnych czynów i dlatego sami na sobie ponoszą karę za zboczenie.
     Czy te cytaty nie są dowodem, że Pismo św. bardzo stanowczo ustosunkowuje się do problemu homoseksualizmu?
     Odnosząc się z kolei do dwóch fragmentów III Księgi Mojżeszowej autor pisze, że potępiają one stosunki między mężczyznami (18, 22; 20, 13). Niektórzy uważają, że są to etyczne potępienia homoseksualizmu – kropka. I tyle komentarza, a przecież oba przywołane teksty wyjątkowo mocno mówią o tym problemie: Nie będziesz obcował cieleśnie z mężczyzną, jak z kobietą. Jest to obrzydliwość (III Mojż. 18, 22). Podobnie napisano w III Mojżeszowej 20, 13. Czy można przejść nad tymi stwierdzeniami do porządku dziennego? Chodzi tu bowiem o porządek Boży w życiu w ogóle, a w życiu człowieka w szczególności.
     Przytoczyłem wszystkie biblijne wypowiedzi ze Starego i Nowego Testamentu, które zastanawiają swoją ostrością. Kto to zestawienie przeczyta, a nie weźmie pod uwagę całości nauczania Chrystusa i nie zda sobie sprawy z Jego postępowania wobec różnego rodzaju grzeszników, może zabrnąć w ślepy zaułek i zapałać wręcz nienawiścią do ludzi, którzy potrzebują spotkania z delikatnością i subtelnością, jak o tym piszę nieco dalej. Chrystus powiedział do owej kobiety oskarżonej o cudzołóstwo: nie potępiam cię, idź i więcej nie grzesz. Możemy domniemywać, że gdyby na swojej drodze życia spotkał homoseksualistę, postąpiłby podobnie, wiedząc, że przemiana jest możliwa. Apostoł Paweł we wspomnianym Liście do Koryntian, napisał po wymienieniu wszystkich zaprezentowanych postaw: Takimi niektórzy z was byli, aleście obmyci, uświęceni i usprawiedliwieni w imieniu Pana Jezusa Chrystusa i w Duchu Boga naszego. On zdawał sobie sprawę z tego, że ludzka moc i ludzkie argumenty i perswazje nic nie zdziałają. Tam, wtedy potrzebna była moc Boża i Boże działanie. Czy my jeszcze wierzymy, że Boże działanie ma cudowną moc? Czy my jeszcze jesteśmy w stanie uwierzyć, że w naszych czasach też działa Bóg i sprawia, że ludzie – zdawałoby się zgubieni – znajdują nową drogę życia? Pomyślmy o tym.

Ks. Zdzisław Tranda


zobacz pełny tekst