Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 7-8 / 2011

Osoby, które codziennie praktykują Medytację Chrześcijańską, mogą czasami odczuwać, że nic nie dzieje się w ich modlitwie, że modlitwa wydaje im się powierzchniowa, nudna, czy pozorna. W ten sposób nasza modlitwa może być odczuwana na poziomie zmysłów zewnętrznych.
     Obraz tego doświadczenia modlitwy można odnieść do krajów o mroźnych zimach, kiedy to jeziora zamarzają i pokrywają się śniegiem. Lód sprawia, że wiatr nie może już wywołać fal na powierzchni wody, w tafli jeziora przestają odbijać się chmury dryfujące po niebie, nie odbija się w niej także słońce czy księżyc. Zamarznięte jezioro jawi się patrzącemu jako spokój i cisza. Wydaje się, że zima uwięziła je wraz z jego aktywnością i życiem. Jednak to, co nie jest postrzegane przez kogoś z zewnątrz, znane jest innym, którzy uwalniają powierzchnię ze śniegu i wwiercają się w solidną pokrywę lodową, czasem aż na głębokość jednego metra, aby dostać się do wody. Te wytrzymałe zimowe dusze wiedzą, że jezioro tętni życiem poniżej warstwy lodu. Wielu stawia małe schronienia, domki z lodu, w których siedzą i łowią ryby. Cieszą się naturą w jej innym pięknie i stają się jednością z milczeniem i ciszą, która ich otacza.
    W modlitwie nasz zmysł wewnętrzny – owe zmysły, które są częścią mistycznej świadomości, czy świadomości kontemplatywnej – mówi o Bożym Życiu i aktywności, które trwają, mimo złudzenia jałowości modlitwy. Jest to wewnętrzny zmysł, który nam uświadamia, że jesteśmy już jednym z Bożą miłością. Ona zaś sprawia, że angażujemy się w codzienne akty modlitwy bez względu na to, co czujemy na jej powierzchni. Wewnętrzny zmysł poznania, możliwe, że niewyczuwalny w emocjach lub w ciele podczas modlitwy, pozwala nam siedzieć w ciszy. Uwrażliwia nas na możliwość doświadczenia Bożej Miłości. Czas modlitwy jest zawsze aktywnym wkładem w to doświadczenie, jest wyrazem naszej wiary i miłości.
    Medytacja może być także porównana do malowania akwarelami. Tu farba wydostaje się poza naszkicowane linie i rozpływa po mokrej powierzchni papieru. Akwarele przeciwstawiają się z góry ustalonym granicom rysunku, tworząc swoje własne piękno.
    Każdego dnia w modlitwie Medytacji Chrześcijańskiej, kiedy stajemy się cisi i nieruchomi wobec Bożego Życia, pozwalamy wodzie tego życia przedostawać się poza wyznaczone linie codziennej świadomości do całkowicie innej świadomości, do miejsca nieokreślonego przez zwykłe sposoby doświadczania, czy poznawania nas samych i świata.
    Nie zawsze łatwo jest pozwolić wodzie Życia Bożego przenieść nas poza granice naszego „ja” takiego, jakim zwykliśmy go znać, jako nasze ego. Jednakże już to, że stale powracamy do czasu modlitwy świadczy, iż jesteśmy częścią życia i działania Boga. Wierność codziennej praktyce Medytacji wywodzi się z naszej życiowej energii, której źródłem jest twórcza energia samego Życia Bożego. Doświadczamy jej jako impulsu, czy pragnienia, by trwać w codziennej praktyce i duchowej podróży. To samo doświadczenie Bożego Życia sprawia, że możemy być jak otwarta przestrzeń, pusty arkusz papieru, gdzie woda Bożego Życia delikatnie przemieszcza się i włącza nas w kontemplatywną świadomość: świadomość, która uczestniczy w życiu Boga, świadomość, która będzie realizowała się na coraz głębszych poziomach doświadczenia ostatecznego piękna, ostatecznej miłości i dobra.
    Czas modlitwy, choć pozornie rutynowy i zwyczajny, prowadzi nas do tej nadzwyczajnej przemiany.

Eilen O'Hea


zobacz pełny tekst