Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2/2014, ss. 13–17

Po dwudziestu pięciu latach spoglądam dziś w przeszłość i myślę o tym, co wówczas się wydarzyło w Polsce. Muszę to wyrazić jednym bardzo znaczącym słowem: podziw. Chodzi bowiem o zmiany, które wtedy zostały przeprowadzone w pokoju, bez walk, niemal bez przelewu krwi. Mamy dziś skalę porównawczą – Ukraina. Ile tam krwi przelano! Ukraińcy walczą przeciw Ukraińcom. Ingerencja Rosji utrudnia dojście do porozumienia między samymi Ukraińcami i prowokuje do walki zbrojnej. Rozpaczliwa sytuacja!

A ja myślę teraz o sukcesie „Okrągłego stołu”, o rozwiązaniu PZPR, o rozkazie Mieczysława Rakowskiego na ostatnim plenum partii: „Wyprowadzić sztandar!”, o porozumieniu z opozycją w sprawie wyborów, o zrealizowanym haśle: „Wasz prezydent, nasz premier!”, o porozumieniu w sprawie sejmu kontraktowego i w efekcie o pokojowym przełomie. A to był przecież efekt dzieła „Solidarności”, owocnych strajków, działalności KOR, a także różnych mądrych ugrupowań nastawionych pokojowo, które przygotowywały cierpliwie i rozważnie zmiany polityczne i ustrojowe.

Gdy myślę o roku 1989, to nie mogę nie wspomnieć ogromnego wybuchu radości, że przeżyliśmy wielki przełom i przewrót polityczny. A za Polską poszły inne kraje: NRD i obalenie Muru Berlińskiego – tego symbolu podziału i ucisku, Czechosłowacja, Węgry, Rumunia, Bułgaria, a potem upadek ZSRR, wyzwolenie Litwy, Łotwy i Estonii. Cały obóz tak zwany socjalistyczny upadł.

Gdy w 1990 r. mój brat, ks. Bogdan Tranda, brał udział w międzynarodowej konferencji kościelnej w Lozannie w Szwajcarii, usłyszał ze strony przedstawicieli Kościołów z Zachodu Europy zachwyty nad obaleniem Muru Berlińskiego oraz opinie, że od tego wszystko dobre się zaczęło. Wówczas zaprotestował, stwierdził i uzasadnił, że początkiem tego wielkiego przełomu była Polska, ważny ruch społeczny, jakim była działalność „Solidarności” z jej szczytowym momentem – strajkami w 1980 r. w Gdańsku, Szczecinie i innych miejscowościach, ze zdecydowanym oporem przeciwko wprowadzeniu stanu wojennego.

Tak, bo to wszystko zaczęło się u nas, w Polsce. Spójrzmy więc na pewne wydarzenia w Kościele, które ujawniły pragnienie pełnej wolności w zakresie jego działania.

Państwo – koniec nadzoru, początek współpracy

Zacznę od Polskiej Rady Ekumenicznej (PRE). Kończyła się kadencja jej prezesa, ks. superintendenta Adama Kuczmy. We wrześniu 1989 r. został utworzony rząd z Tadeuszem Mazowieckim jako premierem. Pierwszą, jakże przyjemną niespodzianką było zaproszenie przez premiera, już po trzech miesiącach od powstania nowego rządu, członków Prezydium PRE na spotkanie w Urzędzie Rady Ministrów w celu omówienia nowej sytuacji politycznej i społecznej, a także spraw, które dotyczyły działalności Kościołów oraz PRE. Premier chciał również zorientować się, jak przedstawiciele Kościołów zrzeszonych w PRE widzą dobre i słabe strony przemian w Polsce po tak ważnym dla kraju przełomie. Można było otwarcie powiedzieć o różnych problemach dostrzeganych przez członków Prezydium PRE. Ważną sprawą dotyczącą Kościołów było zasygnalizowanie braku, który odczuwaliśmy, a mianowicie...

 

Pełny tekst artykułu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl