Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

12/1990

SYMPOZJUM POLSKO-NIEMIECKIE, WARSZAWA, 6-9 PAŹDZIERNIKA 1990 R.

Znamy z niedawnej przeszłości „mosty przyjaźni”, mosty na granicach z „bratnimi krajami”, mosty, które przez długie lata skutecznie dzieliły nas od siebie. Niestety, dzielą także teraz. Czy zjednoczona Europa pozostanie tylko Europą Zachodnią? Jak się mają wydarzenia polityczne i społeczne, dokonujące się u nas i za naszymi granicami, do tego, co na Europejskim Ekumenicznym Zgromadzeniu w Bazylei w maju 1989 r. nazwano „procesem koncyliarnym”, czyli postępem we wzajemnym zrozumieniu i pojednaniu narodów i Kościołów Europy?

„Cieszymy się, że zjednoczenie zakończyło tę nienormalną sytuację, jaką był podział Niemiec” – powiedział 6 października, tj. w trzy dni od daty zjednoczenia Niemiec, ks. bp Zdzisław Tranda otwierając spotkanie ewangelików reformowanych z Niemiec i Polski, w którym, w charakterze gości, uczestniczyło także dwóch braci z Litwy. „Nie ukrywam, że pierwsze zapowiedzi zjednoczenia i we mnie wzbudziły pewne obawy – kontynuował Ksiądz Biskup – ale potem przyszła głębsza refleksja, że proces pojednania, poprzez zrozumienie przeszłości, stworzy nowe możliwości dla tego dzieła pojednania, które powierzył nam Bóg. Jest to nasze zadanie, poselstwo Kościoła – nie tylko w życiu prywatnym i narodowym, ale i w stosunkach między narodami, szczególnie w stosunkach polsko-niemieckich i polsko-litewskich. W dniu zjednoczenia znajdowałem się właśnie w Niemczech i słyszałem, jak mówiono dookoła, że likwiduje ono ostatecznie wszystkie skutki II wojny światowej. Nie mogę się zgodzić z tym stwierdzeniem (powiedziałem o tym wobec berlińskiego zboru im. Zinzendorfa), ponieważ pozostały jeszcze inne podziały – mam na myśli sytuację Litwy, Łotwy i Estonii. Dopóki tam nie będzie pełnej niepodległości, nie możemy uważać, że wszystkie skutki wojny i krzywdzących układów zostały usunięte. Musimy o tym pamiętać i o to się upominać”.

Sympozjum warszawskie było czwartym spotkaniem polsko-niemieckim (poprzednie odbyły się kolejno: w Warszawie w 1984 r., w Detmold w 1986 r., w Halberstadt w 1988 r.), pierwszym jednak, które odbywało się w momencie tak szczególnym, i pierwszym, na którym oprócz Niemców i Polaków obecni byli bracia Litwini: ks. Julius Norvila i Ringvidas Sidoravicius. Stronę polską reprezentowali księża: bp Zdzisław Tranda, Bogdan Tranda, Jerzy Stahl, Roman Lipiński oraz świeccy w osobach prezesa Konsystorza – Włodzimierza Zuzgi, prezesa Synodu – Witolda Bendera, Krystyny Lindenberg i Ingeborgi Niewieczerzał; a niemiecką: superintendent krajowy Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Lippe, ks. Ako Haarbeck, prezes Synodu tego Kościoła, ks. Gewit Noltensmeier, księża Mirosław Danysz i Martin Hankemeier oraz p. Martin Bottcher (niektórym osobom towarzyszyły małżonki). Z byłej NRD przybył ks. Horst Greulich z Berlina-Köpenick i p. Peter Kapeli.

„Pokój, sprawiedliwość i zachowanie stworzenia” – to hasło Zgromadzenia w Bazylei, wynikłe z inspiracji Psalmu 85., zawiera trzy podstawowe pojęcia wyznaczające kierunki działań ekumenicznych w procesie koncyliarnym. Wyznaczyły one również tematy referatów przedstawionych na sympozjum: „Pokój a stosunki niemiecko-polskie” (ks. Horst Greulich), „Sprawiedliwość a stosunki niemiecko-polskie” (ks. Ako Haarbeck), „Zachowanie stworzenia – odpowiedzialność człowieka i Kościoła” (dwa referaty – ks. bp Zdzisław Tranda i Krystyna Lindenberg).

Trzeci temat był stosunkowo najprostszy, chociaż – jak zauważył ks. bp Tranda – kiedy się mówi o odpowiedzialności Kościoła za zachowanie stworzenia, powstaje pytanie, czy Kościół może i powinien angażować się w walkę o ochronę środowiska naturalnego, co raczej jest domeną ruchów charakterze społecznym, a nawet politycznym. Odpowiedź brzmi, że może powinien, ponieważ jest to problem nie tylko materialny i techniczny, lecz przede wszystkim etyczny. To kryzys duchowy powoduje kryzys postaw, etos chrześcijański wypierany jest przez etos konsumpcji, etos życia ułatwionego za wszelką cenę. Obojętność człowieka na cierpienia zwierząt, a nawet okrucieństwo wobec nich, dewastacja przyrody wymagają zdecydowanej reakcji wyrastającej z wartości etycznych. Z tym wszystkim związany jest także problem ochrony życia nie narodzonych, często traktowany powierzchownie. W krajach postkomunistycznych ludzie i Kościoły mogą już otwarcie, bez cenzury, mówić o wszystkich sprawach, które stanowią zagrożenie dla godności istoty ludzkiej i dla stworzenia. Nie dysponując środkami materialnymi, ale mając pełną świadomość konieczności pilnych działań, które na Zachodzie już zyskały powszechne poparcie społeczne i przyniosły piękne rezultaty (ograniczenie budowy elektrowni jądrowych, przywrócenie czystości Renu i Tamizy itp.), chcemy i możemy – jako chrześcijanie – włączyć się do wielkiej pracy zapobiegającej ekologicznym katastrofom. W tym celu niezbędne jest połączenie wszelkich wysiłków międzynarodowych i ekumenicznych.

W referacie o sprawiedliwości ks. Ako Haarbeck przedstawił, jak w Światowej Radzie Kościołów stopniowo przesuwano akcenty i jak zmieniało się znaczenie poszczególnych członów hasła „Pokój, sprawiedliwość i zachowanie stworzenia”. Początkowo, w obliczu zagrożenia nuklearnego i konfrontacji Wschód-Zachód, szczególnie eksponowane było słowo „pokój”. Następnie – „sprawiedliwość”, gdyż problematyka ta była (i jest nadal) najsilniej akcentowana przez przedstawicieli Trzeciego Świata, szczególnie wyczulonych na ekonomiczne i społeczne nierówności w ich krajach. Ostatnio, na skutek narastających zagrożeń ekologicznych, na plan pierwszy wysunęło się „zachowanie stworzenia”. Dziś uważamy (a doszliśmy do tego przekonania wspólnie na chrześcijańskich spotkaniach ekumenicznych), że tych trzech pojęć nie wolno traktować oddzielnie, gdyż są one ze sobą ściśle związane. Jest to pierwszy etap procesu koncyliarnego. Etap drugi to zrozumienie, że my wszyscy, poszczególni chrześcijanie i Kościoły, musimy włączyć się do tego procesu.

Analizując z biblijnego punktu widzenia sens takich określeń, jak „sprawiedliwość” i „sprawiedliwy”, stwierdzamy, że w Starym Testamencie są to pojęcia teologiczne, odnoszące się do Boga. Bóg działa sprawiedliwie, tj. w zgodzie z Przymierzem. Sprawiedliwość nie jest zaletą, przymiotem Boga, lecz Bożego działania. Będąc sprawiedliwy Bóg jest miłosierny wobec biednych, wdów i wszystkich, którym brakuje sprawiedliwości, a zatem – człowiek sprawiedliwy to ten, kto postępuje zgodnie z prawem (Przymierzem), przyjmuje sprawiedliwość Bożą i później sam sprawiedliwie postępuje z bliźnimi. Wielka nadzieja Izraela w Starym Testamencie wynika z pewności, że Bóg ją zrealizuje dla narodu wybranego. W Nowym Testamencie zostaje ona rozszerzona na wszystkich: „Błogosławieni, którzy pragną i łakną sprawiedliwości, albowiem oni będą nasyceni” (Mat. 5:6). Z punktu widzenia „prawa natury” nie da się odpowiedzieć na pytanie, czy ludzie są rzeczywiście równi, czy też różni. Nie uzyska się takiej odpowiedzi także przez dosłowne odczytywanie Biblii i poszukiwanie w niej szczegółowych wskazówek – wszak inna była sprawiedliwość w czasach Dawida, inna za Heroda, inna jest dzisiaj. Przez lekturę Słowa Bożego, przez wiarę i rozum człowiek otrzymuje jednak określone kryteria sprawiedliwego postępowania – na przykład, że trzeba bronić słabego, że mężczyzna i kobieta mają równe prawa, że konflikty należy rozwiązywać w sposób pokojowy, że argument ma wyższość nad siłą itd.

W materiałach ze spotkań w Magdeburgu, Dreźnie, Bazylei zawarta jest również debata na temat sprawiedliwości. Przed zborami, bo to one przede wszystkim powinny teraz realizować proces koncyliarny, staje zadanie przestudiowania tych dokumentów i wypracowania indywidualnych programów politycznych, społecznych i pedagogicznych, tak aby sprawy sprawiedliwości, zachowania stworzenia i pokoju znalazły odbicie w naszym życiu nie tylko społecznym, ale i kultowym, w nabożeństwie. Powiedziano bowiem: „Szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane” (Mat. 6:33).

W dniu 3 października – stwierdził kolejny  referent,  ks. Horst Greulich – Polska otrzymała nowego sąsiada i nowego partnera: zjednoczone Niemcy. Sprawa pokoju w Europie, to sprawa przede wszystkim stosunków między Niemcami, Polską i Czecho-Słowacją. Budowanie prawdziwego pokoju, shalom, to zadanie dla wszystkich chrześcijan, szczególnie jednak dla nas, ewangelików, którzy nakaz pokoju traktują jako nakaz wiary. „Jak reagują Polacy na nas, Niemców – starych i nowych sąsiadów?” – zastanawiał się ks. Greulich. Wspólna granica przez tysiąc lat dzieliła nas, chociaż, w niektórych okresach, także łączyła. Po II wojnie światowej była to granica tylko z jedną częścią Niemiec, z NRD, i miała być „granicą pokoju, braterstwa i przyjaźni”. Braterstwa jednak i przyjaźni nie da się zadekretować, a tak to było postrzegane przez wielu Niemców i Polaków. Jednak niektóre zbory w NRD autentycznie włączyły się w proces porozumienia z Polakami. Nie były to działania propagandowe, podejmowane dla usatysfakcjonowania komunistycznych władz – Kościoły naprawdę chciały pomóc Niemcom i Polakom w przezwyciężeniu niedobrej przeszłości. Przy Centrum Ewangelickim w Berlinie zostały opracowane przez grupę roboczą do spraw polskich materiały „Nadzieje i losy pewnego sąsiedztwa”, zorganizowano cały szereg sympozjów niemiecko-polskich, a ich ciekawe wnioski były później, wprawdzie w skromnym zakresie ze względu na ograniczenia cenzuralne, rozpowszechniane. Podejmowano też piękne działania w rodzaju Aktion Sühnezeichen czy materialnej pomocy (paczki, lekarstwa) w czasie stanu wojennego w Polsce. Możliwości Kościoła w NRD były jednak bardzo ograniczone, przez dziesięciolecia Niemcy mieli trudności w podróżowaniu do Polski, zarówno z powodów obiektywnych, jak i subiektywnych – wszak stare przesądy istniały w umysłach nadal.

3 października 1990 r. zaistniała nowa szansa, że w zjednoczonych Niemczech praca na rzecz pojednania i partnerstwa nie napotka już żadnych przeszkód. Niestety, na terenie byłej NRD obserwuje się nasilenie wystąpień skierowanych przeciwko cudzoziemcom, w tym Polakom. Jednocześnie Niemcy z troską przyjmują wyniki badań opinii publicznej w Polsce: oto ponad 60% pytanych było przeciwnych zjednoczeniu Niemiec.

Wiadomo, że najistotniejszym elementem zbliżenia są zawsze kontakty indywidualne, osobiste. Kościoły reformowane w NRD osiągnęły w tej dziedzinie już dobre rezultaty. Mają za sobą zorganizowanie w ciągu ostatnich 17 lat 33 „urlopów społecznościowych”, w których uczestniczyły małżeństwa i rodziny z Polski, Niemiec, Czechosłowacji, Węgier, Finlandii, Portugalii, a także z Alzacji i Lotaryngii. Mimo różnic narodowościowych i konfesyjnych, chrześcijanie uczyli się rozumieć odmienną mentalność – i to jest ta właściwa droga. Dlatego Kościół w Niemczech popiera zniesienie obowiązku wizowego, aby zachodnia granica Polski, a wschodnia całych zjednoczonych Niemiec, nie była już nigdy dzielącą nas „żelazną kurtyną”, lecz żebyśmy, jak dobrzy sąsiedzi, budowali dobre mosty.

Spotkanie potwierdziło zbieżność zarówno w poglądach, jak i ocenie perspektyw na przyszłość i wspólną nadzieję. Niemcy nie stanowią żadnego zagrożenia dla granic, suwerenności czy bytu Polski – zapewniali niemieccy goście. Nigdy więcej wojna nie wyjdzie z ziemi niemieckiej i nigdy nie będzie tam rządzić dyktatura. Pojednanie – to najważniejsze dziś słowo.

A Litwa? Pozostała w cieniu polsko-niemieckiego sympozjum. Jedynie ks. Norvila przedstawił sytuację w swoim kraju. Zapisaliśmy jego wypowiedź na taśmie i jeszcze do niej wrócimy przy innej okazji. Zaś dobre mosty chcemy i będziemy budować ze wszystkimi naszymi sąsiadami.