Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 2/2014

Szanowna Redakcjo!

Z ciekawością przeczytałem artykuł o kościele luterańskim w olsztyneckim skansenie, którego oryginał stoi w Rychnowie. Nie wszyscy wiedzą, ale ten kościołek z Rychnowa był filialnym punktem parafii Kościoła Unijnego w Gierzwałdzie (miejscowość leży 4 km na południe od Rychnowa na linii komunikacyjnej Ostróda–Działdowo) do roku 1945. Po wkroczeniu wojsk sowieckich i zajęciu południowych Prus Wschodnich zaczęli napływać na te tereny osadnicy z Mazowsza, Kurpiów oraz Białostocczyzny, znacznie później ludność przesiedleńcza z Wileńszczyzny oraz ci, których osiedlano tu przymusowo w ramach Akcji „Wisła”.

Piszę o tym, bo w nieodległym od Rychnowa Gierzwałdzie, gdzie się urodziłem, ludność katolicka z pożądaniem patrzyła na nasz murowany kościół w Gierzwałdzie, już wtedy metodystyczny. Znacznie większa grupa katolików zbierała się w drewnianym kościółku w Rychnowie. Później, jako „wyrostek” byłem świadkiem dziwnych dla mnie obrzędów, kiedy duchowni katoliccy w tym rychnowskim kościele dokonywali tzw. przechrztów ewangelików. Śmieszyło mnie, kiedy widziałem dorosłych ludzi, którym wkładano na ręce drewnianą figurkę Jezusa (pytałem zawsze po co dają im lalkę?) i polewano ich głowy wodą dokonując rebaptyzacji. Związane to było najczęściej z zaślubinami, kiedy ewangelik lub ewangeliczka pobierała się z osobą z Kościoła katolickiego (by ślub kościelny był możliwy, strona niekatolicka musiała – jak to wtedy mówiono – przechrzcić się).

Dobrze, że Redakcja przypomniała dzieje tego kościółka.

 

Łączę serdeczne pozdrowienia,
ks. Zbigniew Kamiński