Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 3 / 1989

CO WY NA TO?

Podobno obecnie „Jednota” zamieszcza mniej niż dawniej materiałów o tematyce ekumenicznej. Zapytano w związku z tym, czy czasopismo zmieniło zainteresowania i odchodzi od tej problematyki. W naszej ocenie przyczyną postawienia tego pytania nie są obiektywne fakty, wystarczy bowiem zajrzeć do spisu treści rocznika 1988, żeby skonstatować, że pod hasłem „ekumenia” znajduje się najwięcej pozycji. Skąd więc się wzięła wątpliwość osoby stawiającej pytanie? Może jest to subiektywne odczucie powstałe w wyniku położenia przez redakcję większego nacisku na sprawy związane z ewangelicyzmem? Nie jest bowiem wykluczone, że dają się odczuć pewne przesunięcia w zakresie proporcji. Chyba więcej niż dawniej mówimy o własnych sprawach, tzn. o Kościele Ewangelicko-Reformowanym w Polsce i na świecie, o problemach ewangelicyzmu d z ewangelicyzmem związanych. Czynimy tak na życzenie Czytelników zarówno z naszego, jak i spoza naszego kręgu wyznaniowego, którzy twierdzili, że redakcja zaniedbuje tę dziedzinę na rzecz ekumenii.

Można podejrzewać, że wspomnianemu pytaniu nadano nieco prowokacyjny charakter w ukrytym celu wywołania naszej reakcji i określenia się w odniesieniu do problemu ekumenicznego. Jeśli tak, to „prowokacja” się udała, czego dowodem poniższe refleksje.

Ekumeniczne zaangażowanie przejawia się na dwu płaszczyznach. Jedną z nich jest ruch ekumeniczny jako taki. Z tego punktu widzenia ekumenista można nazwać człowieka biorącego czynny udział w ekumenicznych kongresach, konferencjach, nabożeństwach, dyskusjach, spotkaniach, których celem jest wzajemne poznanie się chrześcijan, przezwyciężanie uprzedzeń i barier, poszukiwanie tego- wszystkiego, co łączy ze sobą różne wyznania, uczenie się „bycia razem”, dążenie do ujednolicenia i zjednoczenia w jednym Kościele.

Drugą płaszczyzną jest otwarta postawa wobec innych chrześcijan, a nawet gotowość uznania pozytywnych wartości pielęgnowanych przez odmienne wyznanie. Taką postawę można by traktować jak drugi poziom ekumenicznego wtajemniczenia. Otwartość polega na tym, że jesteśmy gotowi uznawać chrześcijan za braci niezależnie od ich przynależności wyznaniowej. Na tym gruncie zaczyna powstawać przekonanie, że wszyscy chrześcijanie w rzeczywistości stanowią jedną wielką całość. Wprawdzie istnieją jeszcze oddzielające mury i nieprzekraczalne bariery, ale stanowią one w dużej części pozostałość czasów nieprzejednanej, zawziętej wrogości, często zaś sprowadzają się do różnic kulturowych, tradycyjnych, obyczajowych i innych tzw. czynników pozateologicznych, wśród których niepoślednią rolę odgrywa zwyczajne dążenie do panowania jednych nad drugimi i do wykazania za wszelką cenę własnej racji.

Zajmując otwartą postawę chrześcijanin nie może jednak zamykać oczu na te wartości własnego wyznania, które są wyrazem wierności dla Bożego Prawa i dla zasad Ewangelii, ani na błędy partnerów, które podważają Prawo Boże i zasady Ewangelii. W tych to miejscach pojawia się istotna odmienność usprawiedliwiająca (a niekiedy wręcz nakazująca) utrzymywanie odrębności kościelnej.

Prawdziwy ekumenista traktuje serio zasadę o wzajemnym dzieleniu się bogactwem różnych tradycji chrześcijańskich, o czerpaniu ze skarbnicy myśli J doświadczeń innego wyznania. Dlatego ewangelik o otwartej postawie nie będzie odrzucał a priori wszystkich twierdzeń i praktyk katolickich tylko dlatego, że są one „katolickie”. To samo odnosi się do wyznawców katolicyzmu czy prawosławia. Wychodząc z tego założenia zamieszczaliśmy w „Jednocie” artykuły na temat nauczania papieskiego np. w kwestii pokoju (kolejny artykuł na ten temat ukaże się właśnie „w następnym numerze), bo zawiera ono treści cenne dla każdego chrześcijanina, a nawet dla każdego człowieka. Nie znaczy to jednak, że bezkrytycznie przyjmujemy wszystko, co mówi papież. Niejednokrotnie dawaliśmy zresztą temu wyraz w polemicznych artykułach. Autorytet papieża nie wynika bowiem automatycznie z pełnionej funkcji, lecz z zajmowanej postawy i interpretacji wydarzeń, zgodnej z duchem Bożego Słowa.