Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 5-6 / 1989

CO WY NA TO?

Kiedy piszemy te słowa, w Chinach trwa tragedia tysięcy studentów, robotników i nauczycieli akademickich. Trwa tragedia umęczonego i upodlanego narodu. Masakra młodzieży na Placu Niebiańskiego Pokoju, aresztowania, wyroki śmierci. Z ekranów telewizyjnych patrzą na nas przerażone oczy ciężko pobitych, storturowanych fizycznie i psychicznie młodych ludzi. Jednego z nich wydała w ręce policji rodzona siostra. Wschodnie rysy ich twarzy sprawiają na nas, Europejczykach, wrażenie, że mamy do czynienia z dziećmi. Tym boleśniej przeżywamy ich mękę, a naszą własną bezsilność i gniew. Nie wierzymy bowiem, że z potężną władzą państwa my, szarzy obywatele innego państwa, damy sobie radę, że cokolwiek jesteśmy w stanie zmienić. Dlatego tylko niektórzy spośród nas zdobyli się na jakieś działania: podjęcie głodówki na znak protestu i zarazem solidarności z prześladowanymi, uczestnictwo w marszach milczenia i wiecach, złożenie podpisów na listach protestacyjnych; tylko niektórzy modlili się i modlą za ofiary, a już nieliczni – za prześladowców i katów. Większość pozostała bierna, co nie oznacza zresztą, że obojętna.

Kiedy stajemy w obliczu takich wydarzeń, jak te w Chinach, niezwykle wyraźnie jawi się nam przed oczami obnażona ohyda, której na imię polis – państwo – w całej jego wynaturzonej, zwyrodniałej postaci. Padają wtedy pytania: czy to możliwe, że takie państwo miałoby należeć do ustanowionego porządku Bożego, a taka władza – być władzą ustanowioną „z góry”? Czy to możliwe, że za takie państwo jego chrześcijańscy obywatele mieliby poczuwać się do odpowiedzialności? Te i podobne pytania, nurtujące dziś wielu ludzi, a wywołane nie tylko ostatnimi wypadkami za Wielkim Murem, nie mogą pozostać bez odpowiedzi Kościoła.

Pragniemy przedstawić próbę takiej odpowiedzi, którą podjął Karol Barth, wielki myśliciel i teolog reformowany. Ma ona tę wielką zaletę, że jest zarazem odpowiedzią ewangeliczną.

W swojej pracy „Dogmatik im Grundriss” Barth dochodzi do wniosku, że w scenie spotkania Jezusa z Piłatem zawiera się wszystko, co z punktu widzenia Ewangelii można powiedzieć o państwie. „...Jeśli gdzieś – pisze on – państwo ujawnia się jako państwo niesprawiedliwości, to tutaj; jeśli gdzieś państwo się skompromitowało a polityka ukazała swoje potworne oblicze, to znowu tutaj. Co robi Piłat? (...) Otóż próbuje ratować i utrzymać porządek w Jerozolimie broniąc zarazem własnej pozycji politycznej. Czyni to odrzucając podstawowe zasady prawa, na którego obrońcę został przecież powołany (...). Państwo w osobie Piłata samo pozbawia siebie podstaw egzystencji, staje się jaskinią zbójców, państwem gangsterskim, porządkiem nieodpowiedzialnej bandy (...). Cierpienie Chrystusa powoduje zdemaskowanie, kryzys i potępienie zwierza, któremu na imię p o 1 i s”. „Ale to jeszcze nie wszystko – kontynuuje K. Barth – i na tym nie można poprzestać. Czyn Piłata ujawnia przede wszystkim wynaturzenie państwa, tj. jego niesprawiedliwość. Ale nawet w tym skrzywionym obrazie państwa daje się rozpoznać wyższość dobrego porządku Bożego, który nie przestaje istnieć; daje się rozpoznać autentyczne państwo, które popada w niesławę wskutek niesprawiedliwych działań ludzkich. Mimo to nie można go zniszczyć, dlatego że – podobnie jak autentyczny Kościół – opiera się ono na postanowieniu Bożym (...). Na przykładzie Piłata również ujawnia się, że porządek państwowy jest porządkiem Bożym (...). Chociaż Piłat, jako zły mąż stanu, może postąpić sprzecznie z tym, co powinien czynić, gdyby był autentycznym mężem stanu (...), to i tak mu Si wypełnić Najwyższy Nakaz Prawa...”

„I tak oto okazuje się ikontynuuje Barth – że Jezus, chociaż podlegał porządkowi państwowemu, zwyrodniałemu wskutek winy ludzkiej, to w rzeczywistości nad nim panował. Dlatego chrześcijanie modlą się za przedstawicieli państwa, dlatego czują się odpowiedzialni za jego istnienie, dlatego ich zadaniem jest szukanie najlepszej spośród możliwych form państwa i uznawanie jego autorytetu – ustanowionego przez Boga – przez dokonywanie w najlepszej wierze wyboru nie złego lecz dobrego modelu państwa. Cały czas mowa tu – podkreśla wielki teolog – o państwie, które mając świadomość otrzymania władzy »z góry«, nie będzie jej – jak Piłat – kompromitować, lecz sprawować z godnością. Ponadto chrześcijanie mają pewność, że Prawo Boże w życiu politycznym utrzymuje swoją przewagę nawet tam, gdzie bywa zapoznawane i gwałcone przez ludzi. Dzieje się tak ze względu na cierpienie Jezusa, któremu została dana wszelka władza na niebie i na ziemi”.

Takiej odpowiedzi udziela Karol Barth. Czy możemy uznać ją za swoją?