Drukuj

CO WY NA TO ?

2/1991

Wojna z Irakiem, coraz groźniejsza sytuacja w Związku Radzieckim, wydarzenia na Litwie i Łotwie – wszystko to uświadamia polskiemu społeczeństwu skalę zagrożeń, jakie mogą do nas przyjść z zewnątrz. Z kolei potęgujące się trudności dnia codziennego w kraju sprzyjają skoncentrowaniu uwagi na tych zagrożeniach wewnętrznych, które w sposób bezpośredni i namacalny oddziałują na naszą osobistą lub grupową egzystencję już teraz, dzisiaj, a mianowicie – na rosnących cenach czynszów, żywności, ropy, opłat pocztowych i co tam jeszcze można by wymienić. Energia dużych grup społecznych koncentruje się i wyładowuje na walce z popiwkiem, na strajkach płacowych, negocjacjach itd., itp.

Tymczasem takie skoncentrowanie uwagi na bliskim planie powoduje, że wielu członków społeczeństwa nie dostrzega lub bagatelizuje inne zagrożenia, lokalizując je ciągle jeszcze na drugim planie. Taka lokalizacja nie oznacza jednak, że chodzi o sprawy drugoplanowe. Przeciwnie – są to sprawy wielkiej wagi, których konsekwencje mogą stanowić dla wielu Polaków przykrą niespodziankę w niedalekiej przyszłości. Nie powinno być bowiem obojętne dla nikogo żyjącego między Odrą a Bugiem, jaki przyjmie kształt nasze państwo.

Jest wiele oznak, które napawają niepokojem, że podążamy ku przyszłości nie najlepszą drogą, a przynajmniej – że marsz Polski do prawdziwej demokracji i państwa sprawiedliwego prawa będzie długi i mozolny.

I tak, na przykład, coraz częściej daje się słyszeć pogląd, że w demokracji mniejszość ma się podporządkować większości, która stanowi prawa. Pół biedy, jeśli pogląd taki wyraża publicznie prosta kobieta w poczekalni do lekarza rejonowego na warszawskim Żoliborzu („Pani – mówi do drugiej – jak nas jest większość, co nie chce psów w bloku, to powinni zabronić trzymania tego paskudztwa na osiedlu”), gorzej i mniej zabawnie, gdy to samo myślenie, tyle że przyobleczone w gładkie słowa i kulturalną formę wypowiedzi, prezentuje publicznie przed wielomilionową widownią telewizyjną („Interpelacje” z 17 stycznia br.) minister sprawiedliwości, prokurator generalny i szef Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego w jednej osobie w zgodnym duecie z liderem Konfederacji Polski Niepodległej. No i nie o psy w tym wypadku chodziło, lecz o modlitwę w szkole – jak większość jest za, to wszyscy mają się modlić.

A propos. Tryb wprowadzenia religii do szkół (na mocy instrukcji ministerialnych) zaskarżyła Pani rzecznik praw obywatelskich. I oto właśnie sędziowie Trybunału Konstytucyjnego orzekli, że prawo nie zostało złamane, że wszystko odbyło się zgodnie z konstytucją i innymi aktami państwowymi. Nie byli, co prawda, jednomyślni, trzech nawet na piśmie zgłosiło swoje zastrzeżenia, ale werdykt jest werdyktem, więc obywatele mogą pozbyć się wątpliwości, że cokolwiek było nie tak, a mniejszości nie powinny czuć się skrzywdzone.

Aliści, mniej więcej w tym samym czasie, prasa opublikowała „Stanowisko Konferencji Episkopatu Polski w sprawie założeń aksjologicznych nowej konstytucji”, przekazane senackiej Komisji Konstytucyjnej 16 czerwca 1990 r. W „Katalogu praw przyrodzonych” (rozdz. 3) wymieniono obok elementarnych praw ludzkich „prawo rodziców do wychowywania swych dzieci zgodnie z ich przekonaniami, zwłaszcza prawo do pobierania [...] nauki religii w szkole” [podkr. - red.]. Nic dodać, nic ująć.

W końcowym rozdziale czwartym, zatytułowanym „Państwo a Kościół katolicki”, zawarto postulat wyłączenia z konstytucji formuły o rozdziale Kościoła katolickiego od Państwa oraz uznania tego Kościoła za osobę prawną prawa publicznego, gdyż „podstawowe wartości, w imię których Kościół spełnia swoją misję oraz zasadnicze cele realizowane przez Państwo są w istocie swej komplementarne. Z tego punktu widzenia należy szczególnie mocno zaakcentować konieczność współdziałania Państwa i Kościoła katolickiego, u podstaw którego leży dobro osoby będącej w naszych warunkach w ogromnej większości [podkr. - red.] członkiem obu tych wspólnot równocześnie”.

Przerażającej dla nas wymowy powyższych propozycji Episkopatu do nowej konstytucji w niczym nie łagodzi wyrażona w tym samym dokumencie nadzieja, że w konstytucji znajdą swoje miejsce podobne uregulowania dotyczące współdziałania Państwa z innymi Kościołami i związkami wyznaniowymi. Oto nie zrzuciliśmy jeszcze z ramion resztek państwa komunistycznego, a już się nam wciąga na ramiona nowy strój. Też ładny. Jeśli wszystko pójdzie „po myśli”, to do Europy XXI wieku wkroczymy jako państwo rzymskokatolickie.