Drukuj

Nr 12/1991

CO WY NATO?

Ambasador Izraela, p. Miron Gordon, przekazał prasie list z apelem do polskich wychowawców. Cóż takiego się stało? 30 października 1991 r. w Pruszkowie koło Warszawy odbył się mecz koszykówki pomiędzy Polo­nią Warszawa a Hapoel Tel-Awiw. Na widowni oprócz młodzieży polskiej znajdowała się grupa młodzieży izraelskiej, zwiedzającej nasz kraj. W cza­sie zawodów odezwały się okrzyki skierowane do Izraelczyków: „Sieg heil!". Skąd oni to znali? Zdawałoby się, że hitlerowska przeszłość jest i odległym wydarzeniem historycznym, i elementem ponurym, obcym polskiej mentalności. Skąd ci młodzi ludzie wiedzieli, że w tym właśnie momencie okrzyk zabrzmi szczególnie nienawistnie i złowrogo? Nie na tym jednak koniec. Po meczu autobus, którym Izraelczycy wracali do Warszawy, został obrzucony kamieniami. Potłuczono szyby, przy czym kilkoro młodzieży izraelskiej zostało lekko rannych.

Ambasador nie wystosował noty protestacyjnej do władz polskich, lecz napisał list z apelem do polskich wychowawców. Wybrał drogę raczej niekonwencjonalną, ale słuszną, bo problem nasuwa zadania właśnie dla pedagogów, to znaczy dla osób, które powinny prowadzić młodzież.

Dyplomata izraelski uważa, że nie był to tylko wybryk rozgoryczonych przegraną kibiców, lecz agresja na gruncie antyżydowskiego stereotypu, którym dotknięta jest część polskiej młodzieży, mimo że większość z nich najprawdopodobniej Żyda dotąd w ogóle nie widziała. Ocena ta jest dla nas zawstydzająca, choć trzeba ją uznać za trafną. Pan Gordon nie spogląda na incydent z ciasnego punktu widzenia i nie osądza go jedynie w kategoriach tak zwanego „polskiego antysemityzmu", jak uczyniłoby wielu ludzi na jego miejscu, lecz widzi problem na szerszym tle. Oto, co pisze w liście:

„Tu chodzi nie tylko o antysemityzm i o stosunki polsko-żydowskie. Nazistowska okupacja była straszną klęską dla całej Polski i dla wszyst­kich jej obywateli. Jeśli nawet nieznaczna grupa młodych ludzi używa haseł antysemickich, to znaczy, że wciąż są tacy, którzy nie wiedzą, jaka straszna rzeczywistość stoi za tymi hasłami, nie wiedzą, co przeżyli ich rodzice, jaką katastrofę przeżył ich kraj.

Szanowni wychowawcy! W imię humanitaryzmu, w imię ludzkości, w imię zwalczania wszelkiej nienawiści i nietolerancji, w imię budowania nowej, lepszej Polski i nowych, dobrych stosunków między obydwoma państwami i narodami zajmijcie się tą sprawą! Niech nasza młodzież będzie nadzieją, a nie czynnikiem destruktywnym".

Należy żałować, że wydarzenie, o którym mowa, ani też apel amba­sadora Gordona nie spotkały się z szerszym echem w opinii publicznej. Autorytety, niestety, milczą... Ważniejsze wszakże od słów są czyny. W odpowiedzi na apel należałoby coś zrobić.

Pierwszą znaną nam, choć niezamierzoną, odpowiedzią było nabożeń­stwo, które przypadkowo zbiegło się w czasie z opublikowaniem wspom­nianego listu. Grupa ekumeniczna organizująca comiesięczne nabożeńst­wo w warszawskim kościele ewangelicko-reformowanym w ponie­działek,4listopada, zaprosiła do czynnego w nim udziału Konstantego Geberta, publicystę wyznania mojżeszowego, i ks. prof. Michała Czaj­kowskiego, teologa katolickiego. Obaj kolejno komentowali tekst biblijny z I Księgi Mojżeszowej. Zebrani modlili się i posługiwali przy tym modlit­wami chrześcijańskimi i żydowskimi. Powstała prawdziwie braterska, przyjazna atmosfera.

Warto byłoby pójść tym tropem i częściej organizować spotkania tak młodzieży, jak i dorosłych należących do obu religii, a także Polaków z odwiedzającymi nasz kraj Izraelczykami. Ruch ekumeniczny wypraco­wał wiele skutecznych metod zbliżenia między ludźmi podzielonymi przez uprzedzenia. Dzięki rozmowom, dyskusji, wspólnej modlitwie, obozom młodzieży i pracy przy realizacji różnych pożytecznych celów przełama­nych zostało wiele barier, ustały inwektywy, posądzenia i obelgi, które zatruwały atmosferę również między chrześcijanami różnych wyznań,

Na zakończenie jeszcze jedna refleksja w nawiązaniu do zbliżających się świąt Bożego Narodzenia. Poeta nazywa je najpiękniejszymi świętami w roku. I takie one są chyba dla nas wszystkich. Kiedy pójdziemy do kościoła na nabożeństwo, zasiądziemy do wieczerzy wigilijnej, a potem zaśpiewamy kolędy przy choince, pomyślmy sobie o tej młodej żydow­skiej Pannie i jej Niemowlęciu, o żydowskich pasterzach, którzy pierwsi przyszli złożyć pokłon narodzonemu w Betlejem. Zastanówmy się nad tym, jak wiele pięknych i radosnych chwil zawdzięczamy dobru duchowe­mu, które pochodzi z żydowskiej tradycji. Zastanówmy się nad tym, kim my sami jesteśmy i kim bylibyśmy bez hebrajskiej kultury.