Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

10 / 1992

CO WY NA TO?

Prawo państwowe wymaga od obywateli spełnienia konstytucyjnego obowiązku służby wojskowej. Wychowany w etosie rycerskim ogół społeczeństwa przyjmuje to za rzecz oczywistą, a walkę z bronią w ręku o słuszną sprawę uznaje za szczytne zadanie dobrego obywatela. Wyniki badania opinii publicznej wykazują, że w Polsce wojsko cieszy się niezmiennie najwyższym prestiżem. A przecież znajdują się wśród nas ludzie inaczej na te sprawy patrzący i tacy, którzy odmawiają służby wojskowej z powodu oporów sumienia. Opory te mogą się budzić bądź to pod wpływem przeżyć religijnych, bądź z innych przyczyn, na przykład ze względu na szczególną wrażliwość moralną.

Jak wiele spraw o wielkim znaczeniu społecznym, tak i tę można rozważać z różnych punktów widzenia, ale jedno jest pewne – jednoznacznego stanowiska zająć nie sposób, prostego rozwiązania tej kwestii nie ma. Bo nie budzi na przykład naszych wątpliwości to, że polscy żołnierze podczas II wojny światowej prowadzili walkę słuszną; uważamy ich za bohaterów. Z kolei najazd Wojska Polskiego wraz z innymi armiami Paktu Warszawskiego na Czechosłowację w roku 1968 uważamy za haniebny. Z roku na rok przybywa ludzi, którzy nie tylko samą walkę zbrojną uważają za zło, ale sprzeciwiają się wszelkim do niej przygotowaniom. Żyć w pokoju – to pragnienie staje się coraz powszechniejsze i coraz więcej osób dąży do urzeczywistnienia tego celu przez odmowę służby wojskowej.

Od kilku miesięcy problem ten stał się głośny za sprawą Romana Gałuszki, skazanego na karę więzienia dlatego, że nie stawił się na wezwanie do odbycia zasadniczej służby wojskowej i domagał się prawa do służby zastępczej. Gałuszko jest katolikiem, więc przy aprobacie hierarchii tego Kościoła w osobie biskupa generała Leszka Sławoja Głodzia sąd nie uznał motywów poborowego za religijne, uzasadniając orzeczenie tym, że doktryna katolicka nie zabrania służby wojskowej. Doktryna ewangelicko-reformowana też tego oficjalnie nie zabrania, a mimo to członek naszego Kościoła miałby prawo podjąć taką samą decyzję, jaką podjął Gałuszko, i – co więcej – mógłby liczyć na obronę ze strony starszyzny kościelnej, ponieważ na podstawie najwyższej normy moralnej, jaką jest Pismo Święte, można opór wobec noszenia broni uzasadnić i domagać się prawa do odbycia służby zastępczej.

Zgadzamy się z argumentacją Haliny Bortnowskiej, która stanęła w obronie młodego człowieka („Szanować prawo, kontestować paragraf" – „Gazeta Wyborcza" nr 199 z 25 sierpnia br., s. 10). Postępowanie Gałuszki – napisała – jest zgodne z zasadami biernego oporu przeciw prawu, które powinno być zmienione: złamać to prawo i poddać się sankcjom, prowokując reakcję społeczeństwa i prawodawców. Prawo leżące u podstaw decyzji Komisji Poborowej nie jest święte i niezmienne. Szanując prawo, wolno przecież kontestować konkretny paragraf.

Roman Gałuszko nie jest ewangelikiem reformowanym, dlatego nie możemy go bronić jako członka naszego Kościoła, ale jako obywatele tego państwa mamy obowiązek wyrazić sprzeciw wobec uwięzienia innego obywatela, który – naszym zdaniem – miał pełne prawo domagać się służby zastępczej. Protestowaliśmy w czasach komunistycznych przeciw karaniu więzieniem za odmowę służby wojskowej, nie widzimy więc powodu, aby nie czynić tego dzisiaj.

Jak wiele różnorodnych i naprawdę pożytecznych zadań dałoby się wypełnić dzięki młodym ludziom, którzy z rozmaitych powodów, niekoniecznie religijnych, uważają służbę wojskową (zwłaszcza z bronią w ręku) za nie do pogodzenia ze swoimi przekonaniami. Szpitale, domy opieki, straż pożarna, pomoc społeczna dla osób starych, samotnych, chorych, akcje Czerwonego Krzyża, roboty publiczne i wiele innych dziedzin wprost czeka na młodych ludzi i jest zarazem dla nich szansą w pełni pożytecznego przeżycia czasu przeznaczonego na służbę wojskową, która, niestety, dość często sprowadza się do wielu miesięcy „wyjętych" z życiorysu. Więzienie zaś młodego człowieka, doznającego oporu sumienia wobec służby wojskowej, nie przynosi chluby ani sądowi, który wydał wyrok, ani społeczeństwu, które taki stan rzeczy toleruje. Przynosi natomiast zaszczyt Romanowi Gałuszce, który – jak na chrześcijanina przystało – gotów jest ponieść przykre konsekwencje swojego wyboru moralnego, ale dochować wierności wyznawanym zasadom.