Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 1993

CO WY NATO?

Eutanazja (z greckiego eu – dobrze i thanatos – śmierć) to według encyklopedycznej definicji dobra śmierć zadana nieuleczalnie choremu i cierpiącemu człowiekowi, na jego prośbę lub żądanie, przez drugiego człowieka kierującego się głębokim współczuciem.

Eutanazja wzbudza ogromne kontrowersje. Jest problemem wobec którego nikt myślący i czujący nie pozostaje obojętny. Jej zwolennicy twierdzą, że każdy człowiek ma prawo do decydowania o swoim losie, a więc także prawo do godnej śmierci i uniknięcia cierpienia ponad miarę. Dlatego, gdy okazuje się, że medycyna jest bezradna, a przedłużająca się egzystencja staje się torturą dla nieuleczalnie chorego, lekarz powinien na prośbę pacjenta skrócić jego męczarnie. Wszak człowiek ma prawo do „dobrej śmierci”...

Przeciwnicy eutanazji (a rekrutują się oni zarówno spośród wierzących, jak i ateistów) argumentują, że oznacza ona złamanie podstawowej zasady „nie zabijaj”, jest zatem nie podlegającym dyskusji zabójstwem, tym straszliwszym, że dokonanym na bezbronnym człowieku. I nie ma przy tym większego znaczenia, że na jego żądanie...

W sporze wokół eutanazji niebagatelnym argumentem jest fakt, że stwarza ona wielkie możliwości nadużyć i – co jeszcze groźniejsze – może spowodować katastrofę, w wyniku której zawali się etyczny gmach naszej cywilizacji. Lekarzowi powołanemu do ratowania i chronienia życia ludzkiego wolno by było w pewnych okolicznościach to życie zniszczyć. U wielu budzi to jak najgorsze skojarzenia, vide – hitlerowskie przepisy umożliwiające pod pretekstem eutanazji zabijanie psychicznie chorych, dzieci upośledzonych umysłowo lub z wadami rozwojowymi, starców, homoseksualistów itp., czyli eliminowanie ze społeczeństwa ludzi, których życie ktoś uznał za mniej warte od życia innych, a jego jakość za podlejszą.

Od problemu eutanazji ludzkość nie ucieknie. Ma ona coraz więcej zwolenników (w Polsce wg badań CBOS-u – 30%), jej stosowanie jest coraz powszechniejsze, a prawo zakazujące tych praktyk – nieskuteczne. Przeprowadzone ostatnio we Francji badania wykazały, że aż 50% tamtejszych lekarzy akceptuje eutanazję, z kolei w Holandii 15% chorych umiera już „dobrą śmiercią”. W tej sytuacji coraz więcej osób – także przeciwników eutanazji – rozważa możliwość wprowadzenia takiej regulacji prawnej, która pod ściśle określonymi warunkami dopuściłaby stosowanie eutanazji, ale zarazem zapewniała nad nią kontrolę i dzięki temu zmniejszała ryzyko nadużyć.

I oto ta potencjalna możliwość stała się rzeczywistością: w lutym br. parlament holenderski jako pierwszy zalegalizował eutanazję, obwarowując ją dwudziestoma ośmioma warunkami. Jak wiadomo, Holandia jest krajem o najbardziej liberalnych w Europie przepisach aborcyjnych a zarazem o najniższym wskaźniku zabiegów. Czy jednak te jej doświadczenia dają podstawy do nadziei, że wprowadzenie kolejnego prawa, w sferze moralnej tak dwuznacznego, w praktyce przyniesie skutki moralnie właściwsze? Można zrozumieć intencję prawodawcy dążącego do „mniejszego zła”, ale to zrozumienie nie uwalnia od niepokoju moralnego. Ujawnił się on w krytycznym wobec nowej ustawy stanowisku Kościołów holenderskich, a wśród nich Kościoła reformowanego.

Tylko ktoś, kto sam znajdował się w sytuacji ekstremalnej – patrzał bezradnie na mękę kochanego człowieka i błagał Boga o łaskę szybszej śmierci – zrozumie, czym jest pokusa eutanazji. Wszak dla jej dokonania potrzebne jest miłosierdzie, przewyższające miłość własną i instynkt samozachowawczy osoby gotowej taki czyn popełnić, oraz odwaga, by wziąć jego ciężar na własne sumienie i ponieść wszystkie konsekwencje przed sądem – ludzkim i boskim. A przecież, mimo tak szlachetnej motywacji, czujemy opór na samą myśl o zadaniu śmierci – także wtedy, gdyby miała ona stać się wyzwoleniem od męki cierpienia i tylko nieznacznie przyspieszyła zgon osoby umierającej. Co nami powoduje? Brak odwagi? Za mało miłości? A może świadomość, że przekraczamy wyznaczony nam obszar i wkraczamy w kompetencje i prawa zastrzeżone dla Kogoś Zupełnie Innego?