Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

5 / 1994

CO WY NA TO

Głos wołającego na puszczy?

Za rok, w kwietniu, minie 425. rocznica Ugody sandomierskiej (zob. art. U. Augustyniak w poprzednim numerze) i zarazem ćwierć wieku od uroczystego jej odnowienia przez Synody dwu ewangelickich Kościołów w Polsce – augsburskiego i reformowanego. Na mocy tego odnowionego aktu z 1970 r. oba Kościoły „przyrzekają sobie wzajemne braterstwo i zgodę, zachowując jedność w duchu wspólnego Pana, Jezusa Chrystusa" oraz „pragną służyć wzajemnie swym wiernym tymi dobrami, które posiadają: – Słowem Bożym przez wspólnotę kazalnicy, – sakramentami przez wspólnotę chrzcielnicy i Stołu Pańskiego".

Tak zapisano w uroczystym dokumencie Jedność Ducha w spójni pokoju, wydanym na 400-lecie Ugody. W praktyce zapis ten oznacza wzajemne uznanie podstaw dogmatycznych, a więc także – w jakimś sensie – przejście do porządku nad głównym punktem spornym między luteranami i reformowanymi, to znaczy nad interpretacją sposobu obecności Jezusa Chrystusa w sakramencie Komunii świętej. Wydając wspomniany dokument, de facto sankcjonujący już od dawna praktykowaną przez wiernych obu konfesji Wspólnotę Eucharystyczną, polskie Kościoły wyprzedziły całą europejską Rodzinę ewangelicką, która dopiero w rok czy w dwa lata później przyjęła podobne uzgodnienia, zwane od miejsca podpisania aktu Ugodą leuenberską.

Zapewne oba Kościoły ewangelickie będą chciały upamiętnić przyszłoroczną rocznicę uroczystymi obchodami, wspólnymi nabożeństwami i różnorodnymi spotkaniami, by dać wyraz łączącemu nas braterstwu i bliskości konfesyjnej. Pierwszy sygnał już został nadany w postaci wspólnego listu obu Konsystorzy (z 18 marca br.), w którym zawarto zachętę do konkretnych działań na szczeblu parafialnym, tak abyśmy mogli „cieszyć się wzajemnym poczuciem braterstwa, mówić o nim i demonstrować je w przekonaniu, że we wspólnej drodze możemy liczyć na siebie nawzajem" (zob. pełny tekst na s. 23).

Wszystko to napawa optymizmem i nadzieją, że posuwamy się po dobrej drodze, która przybliża nas do dnia, gdy nastanie prawdziwa jedność polskich ewangelików. Ale proces ten, choć nieuchronny, może dokonywać się szybciej lub wolniej. Jego tempo w dużej mierze zależy od naszych wysiłków. Co zatem możemy uczynić w tej sprawie?

Wkrótce minie ćwierć wieku od odnowienia Ugody i obopólnej aprobaty zasad doktrynalnych. Aprobaty formalnej, bo w praktyce niezmiennie od blisko 425 lat posługujemy się w naszych Kościołach księgami wyznaniowymi, na których kształcie i treści nierzadko zaciążyły polemiki z czasów Reformacji, sformułowania obraźliwe dla drugiej strony, interpretacje, które dziś już nie przystają do wiary i myślenia współczesnego ewangelika (bez względu na jego konfesję). A zatem, czy nie należałoby obecnie – nie przekreślając wielkiego dorobku obu nurtów reformacyjnych – podjąć próby sformułowania na nowo tego, w co wierzymy; próby reinterpretacji, która uwzględniłaby wkład myśli wielkich teologów XX wieku, osiągnięcia współczesnej wiedzy oraz nasze własne doświadczenia wiary.

Krótko mówiąc: czy jubileusz Ugody sandomierskiej nie mógłby się stać naszą szansą? Wspaniałą okazją do opracowania wspólnego tekstu wyznania wiary polskich ewangelików? Byłoby to dzieło ogromne, wymagające wielkiego trudu. Zarazem stanowiłoby wyzwanie dla naszych teologów, którzy zostaliby zmobilizowani do postawienia pytań w zasadniczych kwestiach wiary i życia współczesnych ewangelików, zmuszeni do pogłębionego i odświeżającego przemyślenia naszej tradycji oraz do inspirujących studiów nad wynikami dialogów międzykonfesyjnych, toczących się na płaszczyźnie światowej. Realizacja takiego pomysłu oznaczałaby wielki krok w przód na drodze do jedności Kościoła.

Podobna myśl pojawiła się już raz w „Jednocie", wypowiedziana przez teologa katolickiego i ekumenistę – ks. prof. Alfonsa Skowronka przy okazji omawiania „Katechizmu Kościoła Katolickiego" (zob. „Jednota" 1993, nr 6, s. 10-11). Dotyczyła zaś wspólnego katechizmu ewangelickiego. Przeszła jednak bez echa. Może więc teraz, gdy Kościoły szykują się do jubileuszu Ugody sandomierskiej,„Jednocki" głos zostanie usłyszany i znajdzie rezonans tam, gdzie powinien. Chyba że... Chyba że po raz kolejny stanie się głosem wołającego na puszczy.

PS – Nie śmiemy nawet marzyć, ale może do współpracy nad wspólną konfesją polskich ewangelików dałoby się zaprosić również braci metodystów? Pomysłu nie opatentowujemy. Będziemy się cieszyć, jeśli zostanie on jak najszerzej rozpropagowany.

„Jednota"