Drukuj

9 /1994

CO WY NATO?

Radio Maryja, czyli „katolicki głos w naszych domach”, po raz drugi (zob. Werbunek na krucjatę, „Jednota” 10/93) trafia do naszej rubryki. Tym razem wspominamy już o rozgłośni, która uzyskała zasięg ogólnopolski. Stacja ta, której treści i styl działania niepokoiły nas już wcześniej, zyskała teraz możliwość wywierania wpływu na znacznie szerszy krąg odbiorców.

Energicznym animatorom Radia Maryja udało się zgromadzić liczną rzeszę odbiorców i zorganizować ich w potężne lobby – „Rodzinę Radia Maryja”. Umieli oni nawiązać bezpośredni kontakt ze słuchaczami, którzy dzwonią wprost do studia i wypowiadają się na antenie. Jest to forma pulsująca życiem, pełna kolorytu, wyzwalająca nieoczekiwane reakcje zarówno rozmówców, jak i dyżurującego na antenie księdza.

Niestety, reakcje te zbyt często budzą zażenowanie a nawet sprzeciw. Można bowiem zrozumieć u przypadkowych rozmówców ignorancję, szowinizm religijny i narodowy, jawną wrogość i agresję, bo różni są przecież nasi rodacy. Ale jeśli duchowni spikerzy nie tolerują osoby, która ma odwagę myśleć samodzielnie? Zdawałoby się, że właśnie księża powinni prezentować wysoki poziom, łagodzić rozbudzone emocje i w ten sposób wpływać na sposób myślenia słuchaczy.

Radio Maryja mogłoby stać się cennym narzędziem pozytywnego oddziaływania na opinię publiczną. Czasami oczywiście zdarzają się goście, przeważnie zresztą świeccy, którzy mają do powiedzenia wiele mądrych rzeczy, jak dr Krystyna Neugebauer, która mówiła na temat problemów seksualnych, czy prof. Andrzej Wojciechowski, który opowiadał o miłości, wychowaniu w odpowiedzialności i o tym, jak rozmawiać z młodzieżą.

Niestety, księża redemptoryści, ze swym przywódcą ks. Tadeuszem Rydzykiem na czele, odbiegają bardzo daleko od tych oczekiwań. Chwilami ma się wrażenie, że dyskusja toczy się nie w radiu, tylko w maglu. Jeśli ktoś wyrazi opinię odmienną niż linia ideowa gospodarzy programu, natychmiast jest odsądzany od czci i wiary. Jeśli tylko wypowie myśl śmielszą, przerywa mu się bardzo agresywnie w pół słowa i nie dopuszcza się go już do głosu. Pozwala się natomiast bez przeszkód mówić ludziom, którzy demonstrują poglądy nacjonalistyczne, nietolerancyjne, antysemickie.

Oto dwa przykłady. Podczas wieczornej audycji 30 lipca jakaś słuchaczka mówiła o narodzie, który chce sobie cały świat podporządkować, więc propaguje aborcję, żeby innych wyniszczyć, a przecież Żydówkom nie wolno usuwać ciąży. Obecny w studio ks. bp Stefanek (przewodniczący Komisji Episkopatu ds. duszpasterstwa rodzin) i ks. dyr. Rydzyk nie tylko ani słowem nie zareagowali na tę antysemicką wypowiedź, ale wręcz wyrazili aprobatę dla takich poglądów!

Dwa dni wcześniej zadzwonił słuchacz z Katowic, zwracając uwagę na katastrofalną sytuację materialną rencistów, którym należałoby w jakiś sposób pomóc. Dyżurujący przy mikrofonie o. Robert Janiak umiał tylko powiedzieć, że to jest sprawa rządu i parlamentu, więc do nich należy się zwrócić. Nie padło choćby słowo zachęty dla proboszczów i parafii, aby organizowali samopomoc, bratnią pomoc, diakonię – jakkolwiek by to nazwać. Zaraz też odezwały się telefony z napaściami na człowieka, który „wiadomo, z jakich kręgów się wywodzi...”.

Wyłączenie radioodbiornika – co może oczywiście zrobić każdy, kto ma tego dość – nie rozwiązuje sprawy. Bo przecież wcale niemała liczba ludzi z wielkim nabożeństwem słucha księży, traktując ich jak „osoby pierwsze po Panu Bogu” (sformułowanie autentyczne). Krytykowanie ich zaś uważa się za krytykowanie samego Boga, a księża-spikerzy nie zająkną się nawet, aby to sprostować.

Zabieramy ponownie głos w tej sprawie dlatego, że Radio Maryja nadal, bardzo konsekwentnie i na coraz szerszą skalę, rozpowszechnia bardzo niezdrowe poglądy, umacniając w ludziach postawy nietolerancji, a nawet nienawiści. Jak można to wszystko pogodzić z chrześcijaństwem, z jego naczelnym przykazaniem miłości Boga, bliźniego i nieprzyjaciół? Nie mamy nadziei, że nasz głos zostanie wysłuchany ani wzięty pod uwagę. Zostaniemy raczej uznani co najwyżej za wrogów... Pana Boga.