Drukuj

5 / 1995

CO WY NA TO?

Kościół może budzić różne, nawet skrajne uczucia – od wielkiej miłości przez obojętność aż po nienawiść. Wszystkie są całkowicie zrozumiałe, a nienawiść została przecież przez Jezusa przewidziana: „Błogosławieni jesteście, gdy wam złorzeczyć i prześladować was będą, i kłamliwie mówić na was wszelkie zło ze względu na mnie!” (Mat. 5:11). Wierność Jezusowi, wprowadzanie w życie zasad Ewangelii wielekroć stawały się przyczyną prześladowania i to, niestety, nie tylko przez przeciwników chrześcijaństwa, np. Rzym cesarski, lecz także później przez ludzi, którzy czynili to „w imię Jezusa”.

Warto mieć jednak świadomość, że krytyczne oceny, a nawet ataki pod adresem Kościoła wynikają bardzo często z wielkich oczekiwań i z zawiedzionych nadziei. Ludzie niechętni Kościołowi, czy wrogo do niego usposobieni, mimo woli wyrażają przekonanie, że jego powołaniem jest szerzenie dobra, sprawiedliwości i pokoju. Przede wszystkim przyglądają się więc postępowaniu ludzi Kościoła.

Jeżeli więc, na przykład, pastor nadużywa alkoholu czy żyje w luksusie, niechaj się nie dziwi, jeśli wywoła wokół siebie nieprzychylną aurę. Jeśli zaś, co gorsza, traktuje ludzi z wyższością, nie umie i nie chce wybaczać, a przeciwnie – z zawziętością ściga ich za prawdziwe lub wyimaginowane nieprawości, a przy tym kapią muz ust pobożne frazesy, to niewątpliwie wywoła słowa potępienia nie tylko wobec siebie, ale i wobec Kościoła, którego jest urzędowym przedstawicielem.

Przejdźmy teraz do sprawy, która nie godzi wprawdzie bezpośrednio w nasze, ewangelickie, środowisko, ale pośrednio dotyczy również nas – jako chrześcijan. Chodzi o tzw. grób Pański, urządzony w kościele św. Brygidy w Gdańsku. Znalazły się na nim krzyże z szubienicami, swastyki, sierpy i młoty oraz nazwy SS, NSDAP, NKWD, UB, SB i... SLD, SdRP, PSL, UP i UW, a także hasło: „Narodzie, obudź się. Dokąd zmierzasz?”. W okresach zaborów, okupacji hitlerowskiej i lat PRL-u groby Pańskie obok symboliki religijnej zawierały często symbolikę patriotyczną. Polska, znajdująca się w niewoli (w grobie), miała zmartwychwstać. Nadzieją na jej powstanie była obietnica zawarta w Zmartwychwstaniu. Tak więc w Wielką Sobotę szli „na groby” nie tylko wierzący katolicy, ale czasem także chrześcijanie innych wyznań i ludzie niewierzący. Po wielu latach patriotyczne nadzieje spełniły się – bez przelewu krwi, bez bratobójczych walk nasz kraj stał się wolny. Wolny nie znaczy jednak, że idealny. Nie wszystkim powodzi się dobrze, niektórym powodzi się wręcz bardzo źle. Odżyło też „polskie piekło”. Zdziwienie, niesmak i oburzenie budzi jednak to, że „polskie piekło” rozgrywa się w miejscu i z okazji upamiętniającej wydarzenie najważniejsze dla chrześcijanina: odkupieńczą śmierć Zbawiciela, ofiarę przebaczenia i zbawiennej łaski. To właśnie najświętsze wydarzenie zostało sprofanowane!

Choć z uznaniem należy przyjąć reakcję ks. bp. Tadeusza Pieronka, sekretarza Episkopatu, który odciął się od tej kompromitującej sprawy i spowodował usunięcie najbardziej obraźliwych akcentów z wystawionej kompozycji, to głębokie zażenowanie budzi wypowiedź ks. kard. Józefa Glempa (odpowiedź na list protestacyjny ministra zdrowia, prof. Jacka Żochowskiego). Chciałoby się od najwyższego hierarchy Kościoła katolickiego w Polsce, który powinien być dla ludzi wierzących – polskich katolików – autorytetem moralnym, usłyszeć krytyczne słowa pod adresem ks. Jankowskiego. A także przeprosiny skierowane do ludzi, którzy zostali zrównani z faszystowskimi czy stalinowskimi mordercami. Może też chociaż odrobinę teologicznej refleksji i wyjaśnienie, dlaczego nie wolno inscenizacji symbolizującej największą, zbawczą ofiarę Syna Bożego w haniebny sposób łączyć z polityczną walką.

Trudno się dziwić, że postępek ks. Jankowskiego oraz mocno kontrowersyjna wypowiedź Księdza Prymasa wywołują sprzeciw i krytykę, które z kolei hierarchia katolicka odbiera jako atak na Kościół. Wiemy, że – na szczęście – nie wszyscy księża reprezentują mentalność ks. Jankowskiego, nie wszyscy też podzielają poglądy swego Prymasa. Milczą jednak. „Temat zaiste trudny...” – oświadcza Prymas.

Zaiste.