Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1996

CO WY NA TO?

Podczas pierwszej pielgrzymki papieża Jana Pawła II do Polski w małym miasteczku koło Łodzi zdarzył się cud. W relacji pomocy fryzjerskiej pracującej w jednym z łódzkich zakładów wyglądało to następująco: „Jestem katoliczką i w życie pozagrobowe nie wierzę. Ale, jak Boga kocham, Matka Boska stała i rękami ruszała tak i tak...” (tu następowała odpowiednia gestykulacja). Trzeba tu wyjaśnić, że sprawcą „cudu” była zapewne upalna pogoda – rozedrgane powietrze nad figurą Marii, otoczoną aureolą zapalonych żarówek, mogło wywołać wrażenie ruchu postaci.

Dlaczego przypominamy tę anegdotę? Charakterystyczne są słowa: „jestem katoliczką i w życie pozagrobowe nie wierzę”. Można to stanowisko uogólnić: „jestem chrześcijaninem, ale...” Chrześcijaństwo w dzisiejszym świecie bardzo często przyjmuje postać selektywną, staje się wiarą czy religijnością wybiórczą. Przeprowadzone w wielu krajach, także w Polsce, sondaże wskazują, że wielu ludzi przyznających się do chrześcijaństwa nie uznaje np. zmartwychwstania Jezusa Chrystusa, „życia po życiu” („w życie pozagrobowe nie wierzę”), przyjmuje z kanonów wiary tylko te, które im odpowiadają, nie godzi się na akceptację wszystkich przykazań Dekalogu. Jakże daleko dzisiaj wielu chrześcijanom do bezkompromisowej postawy „ojców wiary”, jak daleko odeszli od „przodków w wierze”, dla których prawdy biblijne były normą życia, którzy starali się przekonać i wpoić następnym pokoleniom pełnię prawd wiary. To tłumaczy zapewne wielką popularność, także już w Polsce, różnego rodzaju literatury ezoterycznej i pseudonaukowej, ignorującej prawdy naukowe, która podważając świadectwo Ewangelii znajduje jednocześnie uznanie u wielu wspomnianych wyżej selektywnych chrześcijan.

W polskim, rzekomo w większości chrześcijańskim, społeczeństwie coraz większym wzięciem cieszą się publikacje z horoskopami, wróżbami, łatwymi receptami na szczęście. Są np. tacy przedstawiciele biznesu, którzy nie podejmują działań, jeśli ich horoskop na dany dzień przedstawia się niekorzystnie. A mnogość reklam w prasie (wróżka odkryje Twoją przyszłość, karty tarota odpowiedzą na Twoje pytania, jasnowidz przedstawi Ci astrologiczny horoskop miłości – z zachęcającym dopiskiem: Uwaga! Teraz taniej!) świadczy chyba o dość powszechnym zapotrzebowaniu na podobne usługi, odpowiadające na potrzeby duchowe społeczeństwa. Przyszłych klientów werbuje się już zresztą za młodu. Z prawdziwym zdumieniem przekonaliśmy się, że horoskopy zamieszcza adresowany do kilkuletnich dzieci „Świerszczyk”!

Cofnijmy się jednak do czasów, gdy sprawy wiary były przedmiotem gorących polemik, później – niestety – stawały się przyczyną rozłamów w chrześcijaństwie, płonących stosów, religijnych wojen, a astrologia służyła tylko możnym. 475 lat temu, w kwietniu 1521 roku, przed cesarzem i sejmem Rzeszy niemieckiej w Wormacji stanął Marcin Luter, broniąc swych racji i swojej diagnozy stanu ówczesnego Kościoła. Wedle tradycji ojciec Reformacji miał wypowiedzieć wówczas znamienne słowa: „Tutaj stoję, inaczej nie mogę”. Wskazują one na twarde trzymanie się swoich przekonań, które reformator mógłby zmienić jedynie wówczas, gdyby przekonany został na podstawie Pisma Świętego, bo sędzią i normą jest dla niego tylko Biblia.

Przypominając to zdarzenie zadajmy sobie pytanie, jak dzisiaj wygląda nasza indywidualna wiara, nasze deklarowane chrześcijaństwo. Czy przyjmujemy wszystkie zasady wiary, czy też traktujemy je wybiórczo? Czy dzisiaj, w czasie powszechnego kryzysu wartości, także religijnych, skłonni bylibyśmy do obrony swych przekonań religijnych, do składania świadectwa bez liczenia się z konsekwencjami, gdyż „inaczej nie możemy”? Gdzie szukamy – jako chrześcijanie – recepty na życie, skąd chcemy czerpać objawienie prawdy o nas samych i wskazania, którymi posłużymy się dokonując wyboru w rozmaitych życiowych sytuacjach? Czy tym profetycznym źródłem jest dla nas Biblia, czy też może wróżby i horoskopy?