Drukuj

7 / 1996

CO WY NA TO?

Lato! Nawet w mieście czujemy je po bijącym w okna upale, rozgrzanych płytach chodnika, migotliwych liściach topól przywodzących na myśl dalekie stawy i nadrzeczne łąki.

Lato, a zatem czas na odpoczynek. Czekaliśmy nań przez cały rok. I marzyliśmy o oderwaniu się od hałasu i ciągłego pośpiechu, od tłumów w sklepach i na ulicach, od całego tego szumu in formacyjnego, który nas zalewa poprzez media. Czy jednak rzeczywiście nasz wypoczynek będzie taki, jakiego nam potrzeba? Czy nie będzie w gruncie rzeczy podobny do codzienności, w której żyjemy – z ryczącymi radioodbiornikami na polach namiotowych i w kawiarenkach, wśród tłumów na plaży, na campingach, w barach, restauracjach i pizzeriach, w pośpiechu, by zdążyć zaliczyć wszystkie przyjemności, jakie na nas czekają? No i z nieodłącznym telewizorem w pokoju wczasowym. Czy planując urlop bierzemy pod uwagę potrzebę – a nawet konieczność – oderwania się od zdobyczy cywilizacji, które są zarazem jej uciążliwościami? Bo przecież odpoczywać mamy nie tylko od – obowiązków, codziennej pracy, nauki lecz także do – czekających nas zadań, do podjęcia na nowo obowiązków wychowawczych, do codzienności trudnej i żmudnej.

Lato w przyrodzie, a także dla ludzi blisko z nią zżytych, jest czasem gromadzenia zapasów na zimę. Mrówki, pszczoły zbierają pożywienie. Rolnicy ten letni czas uznają za najcięższy, bo trzeba zgromadzić siano dla krów i paszę dla koni. Ileż pracy wkładamy w przygotowanie słoiczków z konfiturami, marynowanymi grzybkami, kiszonymi ogórkami, by czerpać z nich potem przez cały rok! Jak pszczoły zbierające zapasy, ludzie świadomi, że lato trwa krótko, pracowicie ten czas wykorzystują. A przecież „nie samym chlebem człowiek żyje”. Czy zatem nie należałoby czynić zapasów również z letnich przeżyć, przemyśleń i odkryć, które pomogą przetrwać trudne miesiące pełne pracy i zajęć niekiedy ponad siły? Nie chodzi tu o gromadzenie fotografii lub filmów nakręconych podczas urlopów lecz o zapasy, którymi napełnimy naszą wyobraźnię i nasze serca.

To właśnie lato daje nam szansę odkrycia w nas samych na nowo dziecka, które zachwyca się znalezioną muszelką, kamieniem zmieniającym barwy, gdy go zamoczyć w wodzie, rzęsą na jeziorze czy żabą nadymającą się tak śmiesznie, gdy koncertuje. Daje nam szansę przypomnienia sobie zapomnianej prawdy, że jesteśmy z tym światem, światem przyrody powiązani niezliczona ilością nici, i że zerwanie ich prowadzi nas do stresów i frustracji, do chorób cywilizacyjnych; daje szansę przypomnienia sobie, że Bóg mówiąc do pierwszych ludzi: „czyńcie sobie ziemię poddaną” nie to miał na myśli, byśmy ją bez litości wyeksploatowali, wycisnęli jak cytrynę w celu zaspokojenia wszelkich potrzeb, w tym najbardziej wyrafinowanych.

Zbierajmy i gromadźmy te wszystkie przeżycia i spotkania z przyrodą, z jej pięknem, z jej niezmiennymi prawami. Szukajmy ich w górach, nad morzem, nad jeziorami, w lasach, byle w ciszy, bez radioodbiorników i walkmanów. Spróbujmy pokazać to zwyczajne piękno naszym dzieciom, tak bardzo przyzwyczajanym przez telewizję do przeżyć niezwykłych, że nie umiejących zachwycić się tym, co na pozór zwyczajne, ale przecież mieszkańcom miast zupełnie nieznane.

Czas wolny, dany nam jest również po to, by odkrywać wokół nas ludzi, o których w codziennym zapędzeniu jakby zapomnieliśmy. Tych najbliższych, o których przecież dbamy na co dzień, ale nierzadko nie oferujemy im należytej uwagi. By odkryć także in nych, spotkanych na drogach naszych wakacyjnych wędrówek.

Wolny czas, który otrzymaliśmy, oraz spokój i ciszę, o które mamy sami się postarać, przeznaczmy również, a może przede wszystkim na odnowienie kontaktu z Bogiem, na uczenie się na nowo rozmowy z Nim, na przemyślenie naszego życia – już nie pod kątem sukcesów i porażek, lecz w wymiarze odpowiedzi danej Bogu na Jego plany wobec nas. Spróbujmy poszukać Go indywidualnie i razem z rodziną. Wspólne przeżycia mogą się nam bardzo przydać później podczas zimnych dni, gdy wyda się nam, że ciepło ucieka z naszych domów.