Drukuj

12 / 1997

CO WY NA TO?

Miło przed Bożym Narodzeniem przynieść dobrą nowinę pomimo zalewu katastrof i tragedii, takich jak wybuch metanu w rosyjskiej kopalni, rzeź turystów w Luksorze, rozbicie się samolotu „Rusłan” w Irkucku czy morderstwo popełnione przez kolejnego nastolatka. Otóż trwający od dziesięciu lat z okładem spór wokół miejsc pamięci byłego obozu zagłady w Oświęcimiu-Brzezince został zakończony! Poustawiane tam symbole religijne: krzyże łacińskie i greckie oraz gwiazdy Dawida – usunięto. Krzyże przekazano miejscowej parafii rzymskokatolickiej pw. św. Józefa Robotnika, gwiazdy Dawidowe – Żydowskiemu Instytutowi Historycznemu w Warszawie. Każdy może tam teraz stanąć w zadumie lub modlić się zgodnie ze swą wiarą, bez narażenia jej na konfrontację z symbolami, z którymi się nie identyfikuje.

Ci, którzy umieścili tam religijne symbole, sądzili, że miejsce to czynią przestrzenią sakralną. Mieli dobre chęci. Nie wiedzieli i nie rozumieli, że ich pojmowanie uświęcenia tej ziemi, przesiąkniętej krwią i cierpieniem, jest sprzeczne z judaistycznym spojrzeniem na tę tragedię i sposób jej upamiętnienia. Pisaliśmy o tym w sierpniu ub.r. w artykule „Dotykanie bólu”.

Strona żydowska domagała się usunięcia wszelkich symboli i cieszyć się należy, że długotrwałe negocjacje przyniosły wynik satysfakcjonujący obu rozmówców. Na szczęście obyło się bez manifestacji, krzyków, wygrażania pięściami i szarpaniny. Okazało się, że możliwy jest spokojny dialog i wzajemne uznanie racji.

Wydawałoby się, że miłość bliźniego, ta konstytucyjna wartość chrześcijaństwa, powinna zawsze, a zwłaszcza przy rozwiązywaniu kwestii spornych i drażliwych, być motywem postępowania wyznawców Chrystusa. Niestety, gorszące zachowania głośnych katolickich duchownych w osobach o. Tadeusza Rydzyka czy ks. Henryka Jankowskiego, nie mówiąc o rozmodlonych tłumach, które wśród różańca żądają stryczka dla „wroga” – skłaniają do powątpiewania w autentyczną pobożność wielu ludzi uważających się za chrześcijan. I to za dobrych chrześcijan.

Interesujące dane na ten między innymi temat możemy znaleźć w wydanej niedawno przez CBOS książce O stylach życia Polaków. Zawiera ona analizy poglądów Polaków np. na temat sensu życia i najważniejszych wartości, jakie należy wpoić młodemu pokoleniu. Okazuje się, że przekonania o tym, co nadaje życiu sens, koncentrują się wokół rodziny, zdrowia i pieniędzy. Na szarym końcu plasują się wartości religijne i społeczne. Polska prywatność nie zawsze idzie w parze w religijnością. W odpowiedzi na pytanie o wartości, na jakie rodzice wychowujący dzieci powinni zwrócić szczególną uwagę, religijność zajęła miejsce siódme, spadając o trzy miejsca w porównaniu z podobnym badaniem sprzed siedmiu lat.

Jeśli zaś chodzi o wartości, jakie Polacy chcieliby wpoić swym dzieciom, to pomaganie innym wymieniane jest wprawdzie powszechnie, ale już uczciwość budzi powątpiewanie: 26 proc. badanych (co czwarty) stwierdziło, że nie zawsze można być uczciwym. Na pytanie zaś, czy należy dzieci przekonywać, że ludzie są raczej dobrzy niż źli – czyli że można im zaufać – 35 proc. odpowiedziało negatywnie. A więc co trzeci Polak nie ufa ludziom i uważa, że nieufność tę powinien wpoić młodszemu pokoleniu.

Można wymienić różne historyczne przesłanki uzasadniające taki stan rzeczy. Usprawiedliwienia nie wyeliminują jednak negatywnych skutków nieufności jako masowej postawy społecznej. Co nie mieści się w kręgu najbliższych, ich zdrowia i pomyślności, to u wielu ludzi budzi podejrzenia i obawy. Takie nastawienie stanowi duchowe tło antysemickich wyskoków ks. Jankowskiego czy osobliwej, niechętnej całemu światu propagandy Radia Maryja. Słusznie o. Maciej Zięba w jednym z pism dla biznesmenów wskazał, że „Wzajemna podejrzliwość i dzika, nie skoordynowana walka jest naturalnym środowiskiem działań mafii; dla rozwoju wolnej gospodarki i dla samego społeczeństwa – jest zabójcza”.

Nie ma zbyt wielu powodów, by uważać, że ludzie są z natury dobrzy. Rzecz w tym, jak potrafimy sobie radzić z naszymi obawami względem nich. Warto zadać sobie to pytanie przy okazji Świąt Bożego Narodzenia. Cała ich symbolika skupia się wokół pokoju i pojednania świata z Bogiem, ludzi między sobą, wokół ufności i otwarcia, którego znakiem jest puste nakrycie, oczekujące przy wigilijnym stole na niespodzianego gościa.