Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1998

CO WY NA TO?

– Przepraszać Żydów za Marzec? A nas kto przeprosi za Katyń, za komunę? Powariowali z tym Orłem dla Kuronia i Modzelewskiego! (z rozmówek polsko-polskich w marcu AD 1998);

– Do Marca '68 myślałam, że jestem Polką polskiego pochodzenia (wyznanie uczestniczki panelu pt. „Szok marcowy”, zorganizowanego przez Fundację Forum Żydowskie w Polsce i warszawską gminę żydowską);

...imię Dawida. / Tyś jest imię skazujące na klęskę, / nie dawane nikomu, bez domu, / do noszenia w tym kraju zbyt ciężkie. // Syn niech imię słowiańskie ma, / bo tu liczą włosy na głowie, / bo tu dzielą dobro od zła / wedle imion i kroju powiek. Wiersz Wisławy Szymborskiej pt. Jeszcze, z którego pochodzi ów fragment, mówi o Zagładzie, ale także o antysemityzmie nie nazistowskim bynajmniej. O postawie tego słowiańskiego otoczenia, w którym zaszczuty człowiek nie doznaje solidarności i współczucia – bo nosi piętno obcości, znamię zła.

Nie jesteśmy krajem protestanckim, gdzie powszechnie nadaje się dzieciom starotestamentowe imiona. Wprawdzie dziś w związku z amerykanizacją kultury akurat imię Dawid, stygmatyzujące jeszcze 20 czy 30 lat temu, już nie razi – bo nie sygnalizuje niepolskiego (czytaj: żydowskiego) pochodzenia. Ale jeśli posłuchać rozmów w kolejkach i poczekalniach, przejrzeć niejedno pismo i ulotki stronnictw o ambicjach politycznych – znów czasem zapiekle teraźniejszym zadudnią słowa: tu dzielą dobro od zła / wedle imion i kroju powiek.

– Państwo oburzają się na antysemityzm, a on jest dobrodziejstwem dla Żydów, bo dzięki temu przynajmniej część z nich wróci do swych korzeni. Polacy wypomną ci żydowskie pochodzenie nawet w trzydziestym pokoleniu wstecz – tłumaczył przed paroma laty słuchaczom warszawskiej polonistyki polski Żyd, lektor języka jidysz.

Polscy ewangelicy nie muszą pytać, czym byłby naród pozbawiony dopływu cudzej krwi, czy przetrwałby bez tej życiodajnej transfuzji. Ile grobów na ewangelickich cmentarzach trzeba by zniwelować, aby usunąć obco brzmiące nazwiska przodków, którzy wtopili się w polską kulturę? Ile osób ostałoby się w książce Ewangelicy warszawscy w walce o niepodległość Polski w latach II wojny światowej (zob. s.17), gdyby dokonać czystki pod kątem domieszki obcej krwi w ich żyłach: szwajcarskiej, francuskiej, niderlandzkiej, niemieckiej, szkockiej i właśnie – żydowskiej?

Jako mniejszość wyznaniowa jesteśmy szczególnie wyczuleni na nacjonalistyczne stereotypy i slogany (zwłaszcza Polak-katolik). Uraz wywołany podawaniem w wątpliwość prawa do bycia pełnoprawnymi uczestnikami polskiego życia u nikogo nie mija bez śladu. Rocznica Marca '68, antyinteligenckiej i antyżydowskiej nagonki, gdy dla zdławienia głosów domagających się wolności spacyfikowano uniwersytety, pałując i relegując studentów, wyrzucając niepokornych wykładowców, przypomina nam, jaką cenę Ojczyzna zapłaciła za wolność 1989 r. W ówczesnej rozprawie ze społeczeństwem władza użyła starej, prostej metody „dziel i rządź”, perfidnie przy tym sięgając do antysemickiego arsenału przedwojennej polskiej skrajnej prawicy, licząc na ożywienie resentymentów i uzyskanie poparcia „zdrowych sił narodu”.

30 lat później podniosły się głosy, że wszystkiemu winne są komunistyczne władze PRL, a komuna to nie my. Wygodnie jest nie pamiętać, że ktoś pisał donosy, mając na oku posady i mieszkania wyjeżdżających, ktoś za psi grosz kupował dorobek czyjegoś życia, ktoś z pałką w garści jechał na uczelnie „robić porządek”. Albo „tylko” umykał na drugą stronę ulicy, udając, że nie zna – znajomych. 20 tysiącom ludzi, którym obrzydzono życie tak, że nie mogli już żyć na ziemi-macosze, powiedziano cynicznie: Droga wolna! i zmuszono, by zrzekli się obywatelstwa. Pociągami do Wiednia i na Wybrzeże odjechali więc z biletem w jedną stronę także synowie o słowiańskich imionach.

Dziś niektórzy z nich nawet tego nie żałują – w innych krajach znaleźli swoje miejsce, osiągnęli sukces zawodowy i materialny. Inni, choć urządzili się gdzie indziej, do dziś nie mogą pogodzić się z tym, co ich spotkało. W sercach, w świadomości, w pamięci jednych i drugich pozostała rana i szok pourazowy. Za to trzeba przeprosić. I pomyśleć o zadośćuczynieniu.

Nasze pokolenie będzie musiało okazać skruchę nie tylko za pełne nienawiści słowa i czyny ludzi złych, ale przede wszystkim za przerażające milczenie ludzi dobrych (pastor Martin Luther King, „Jednota” 5/68).