Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 3-4 / 2009

Świat chrześcijański obchodzi kilka razy w roku swoje święta. Zawsze wtedy z ciekawością wysłuchuję audycji informacyjnych w mediach zadając sobie pytanie: jak też będzie tym razem. I jest jak zawsze, tzn. wiadomość niezmiennie brzmi następująco: Kościół Katolicki w Polsce obchodzi..., a w kilka dni później: Kościół Prawosławny w Polsce obchodzi... I już! Te stwierdzenia są prawdziwe w tym sensie, że oba wymienione Kościoły obchodzą odpowiednie święta, ale nie tylko one. W Polsce jest jeszcze kilka Kościołów chrześcijańskich, które obchodzą uroczyście święta wspólne dla całego chrześcijańskiego świata takie, jak Boże Narodzenie czy Wielkanoc.
     Informacja podana selektywnie nie jest kłamstwem, ale nie jest też całą prawdą; jest czymś, co za ks. Józefem Tischnerem nazwać można „tyż prawdą”. Nie jest to wiadomość fałszywa, ale jest zafałszowana. Jako ewangeliczka reformowana zostaję wypchnięta z przestrzeni publicznej. W kontekście świąt, które wraz z rodziną głęboko przeżywam, po prostu nie istnieję dla pań i panów dziennikarzy preparujących serwisy informacyjne. Czuję się, jakbym była przezroczysta.
    Dla ludzi mediów kontakt z internetem jest chlebem powszednim, a tam można znaleźć wszystkie potrzebne informacje: wystarczy wrzucić w wyszukiwarkę hasło „Kościoły chrześcijańskie w Polsce” . Zatem albo nie starają się dowiedzieć, albo nie korzystają z posiadanej wiedzy. Obie sytuacje są zasmucające, bo niewiedza nie daje się obronić, a manipulowanie informacjami – jeszcze mniej.
    Zastanawiająca jest powszechność tego zjawiska. Dwadzieścia lat budowania demokratycznego ładu w naszym kraju nie starczyło na wyrobienie potrzebnej wrażliwości ani w społeczeństwie, ani w mediach. Nadal słowo Kościół w powszechnym użyciu znaczy Kościół Katolicki, a chrześcijaństwo znaczy to samo, co katolicyzm. Nikt na to nie zwraca uwagi, choć mamy do czynienia z formą zawłaszczenia przy pomocy języka. Wygląda na to, że uformowana na trwałe świadomość ludzi reaguje wyuczonym odruchem i żaden rodzaj wiedzy nie jest w stanie tego odruchu zniwelować. Czasami w ten odruch jest wmontowana kalkulacja, że nie ma co bawić się w nadmierne szczegóły, skoro znakomita większość jest usatysfakcjonowana. Stereotyp jest wygodny w użyciu jak stare, znoszone kapcie. Do tej sytuacji pasuje określenie zasłyszane przeze mnie w audycji radiowej, mianowicie świadomość skolonizowana.
    Dyskryminacja nie musi od razu przybierać ostrych form. Zaczyna się od lekceważenia, którego pierwszym objawem jest pomijanie. Dopiero potem, kiedy sytuacja tego „wymaga”, wypisuje się na murach wrogie hasła i wybija szyby. Lekceważenie bowiem otwiera drogę pogardzie, a ta sankcjonuje przemoc. Mechanizm jest zawsze ten sam i jest to mechanizm dobrze znany z historii.

Dorota Niewieczerzał

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl