Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 1-2 / 2011

Sprawiedliwość jest jednym z tych słów, których sens uznajemy intuicyjnie za oczywisty. Podstawowe skojarzenia prowadzą do pożądanego stanu, gdy sprawy toczą się uczciwie i z poszanowaniem praw każdego członka danej społeczności. Obowiązywać przy tym powinna zasada sformułowana przez Kazimierza Ajdukiewicza, że nikomu nic się nie należy z tego tylko tytułu, że to właśnie on, a nie kto inny.
      Jednak nawet na poziomie tak ogólnym pojawiają się trudności. Trzeba przecież, używając terminów „uczciwość” czy „prawa człowieka”, uznać jakiś system odniesień w postaci ogólnie akceptowanej moralności. Dalej należy przełożyć tę definicję na język pragmatyki społecznej, wywodząc zeń prawa i obowiązki obywatelskie.

Rozumienie słowa „sprawiedliwość” zmienia się w czasie i jest nieustannie przedmiotem sporów w filozofii i religii, ponieważ zmienia się nasze poczucie wolności, rozumienia roli jednostki we wspólnocie; zmienia się też rola religii i jej przeżywanie. Trzeba chyba pogodzić się z wielością poglądów w tej kwestii; problemy praw człowieka i kary śmierci pokazują głębokość sporu i jego obecną nierozstrzygalność.
     W moich rozważaniach nie zamierzam dokonywać ani przeglądu różnych teorii pojęcia sprawiedliwości, ani analizy jednej, którą uznaję za najwłaściwszą. Po pierwsze, chcę powiedzieć o szkodliwym użyciu tego terminu, które nie zależy od jego zanurzenia w takim czy innym systemie etycznym, a wypływa z rozmaitych ułomności ludzkiej natury. Sprawiedliwość bowiem bywa traktowana jako maska zawiści oraz odwetu i jest to zawsze połączone z erupcją złych emocji.
     Ten słowny kamuflaż bywa na ogół nieskuteczny, ponieważ emocje odbieramy bezpośrednio i bez intelektualnego pomostu: po prostu czujemy intencje autora wypowiedzi. Ten kamuflaż jest zwyczajnym nadużyciem, jest fałszem czynionym dla własnych korzyści i należy go demaskować i piętnować. Z czegoś, co ma najlepiej służyć społeczeństwu nie wolno nikomu robić maczugi na swoich wrogów. Przeciwko takim zakusom musimy wypracować w sobie formy emocjonalnego i intelektualnego odporu, by szlachetne narzędzia nie mogły służyć nieszlachetnym celom.

dr Dorota Niewieczerzał

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl