Drukuj

NR 4/2017, s. 5

Jaroslaw Swiderski (fot. Ewa Jozwiak)Istnieje ogromna rozbieżność między tym, czym się zazwyczaj zajmujemy, a tym, czym się powinniśmy zajmować. „Nie baw się z nim. Jego dziadek był sekretarzem partii!” To absurdalne zdanie usłyszałem kiedyś przechodząc obok osiedlowego ośrodka zabaw dla młodszej młodzieży. Nieco później podobna przyczyna potępienia obiegła środki masowego przekazu w odniesieniu do znanego polityka. Analogia ta przypomniała mi się podczas dyskusji nad ostatnimi moimi tekstami (JEDNOTA 1/2017, JEDNOTA 2/2017 i JEDNOTA 3/2017) z rubryki „Co Wy na to?”, dotyczącymi rozpowszechnionej (także wśród nas, chrześcijan) maniery krytykowania i osądzania bliźnich z błahych, niegodnych uwagi przyczyn. Zaryzykowałem wówczas twierdzenie, że jest to istotne źródło naszych słabości, naszego psychicznego rozproszenia, a nawet źródło rozwijania się pesymizmu tak bardzo utrudniającego podstawowe ludzkie zadanie, jakim jest tworzenie dobra.

O ile nie budzi wątpliwości negatywny wpływ na nasze życie sam proces osądzania bliźnich, o tyle rola psychicznego rozpraszania i rola pesymizmu, opisywana przez współczesnych filozofów (m.in. przytoczone w poprzednim numerze JEDNOTY wizje Baumana), pozostają, moim zdaniem, wciąż niedoceniane. Uważam, że dla chrześcijanina podstawowym sposobem pozbywania się pesymizmu, sposobem na wzrost optymizmu, jest przekonanie, że nauki Chrystusa i jego ofiara pozwalają nam budować w sobie dobro, wchodzić na drogę prowadzącą do Boga.

Ale czy jest to proces ciągły? Raczej nie. Jest to proces przygotowujący do przyjęcia łaski, która działa na nas we właściwym momencie. I, mówiąc językiem biblijnym, biada nam, gdy nie jesteśmy na nią przygotowani. Biada, gdy, jak bogaty młodzieniec żyjący zgodnie z przykazaniami, odkrywamy nagle, że nie jesteśmy zdolni porzucić, przekazać potrzebującym, swojego materialnego dostatku (Mk 10,17–22). Szczęście, gdy, jak apostołowi Pawłowi, udaje się w porę opuścić drogę zatracenia (Dz 8,1–3; 9,1–6). Ale największe, ostateczne szczęście, gdy Bóg daje nam odczuć, jak jednemu z ukrzyżowanych z Jezusem łotrów (Łk 23,39–43), że właśnie tacy, jak w danej chwili jesteśmy – Jemu się podobamy: „Dziś będziesz ze mną w raju”. I dlatego wszelkie inne drogi są nam zbędne lub przeszkadzające. Właściwa jest tylko ta jedna, którą Pan pomaga nam osiągnąć tu i teraz.

Co Wy na to, Drodzy Czytelnicy?

* * * * *

Jarosław Świderski – profesor elektronik, Instytut Technologii Elektronowej

 

Na zdjęciu autor felietonu (fot. Ewa Jóźwiak)