Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 8-9 / 1991

Bardzo trudno jest napisać historię Żydów polskich. Każda bowiem historia, im lepiej ją poznajemy i im bardziej sami stajemy siędorośli, wydaje się coraz bardziej skomplikowana, zaś wydarzenia z trudem poddają się jednoznacznej ocenie. A w tym przypadku dołączają się jeszcże emocje towarzyszące dziejom Żydów w Polsce i żywe nimi, choć najczęściej jednakbardzo wybiórcże i różnorako motywowane, zainteresowanie. Także sami Żydzi w zależności od orientacji światopoglądowej - piszą różne swoje historie. Jedno jest pewne: napisanie dobrej historii Żydów wymaga współdziałania historyków polskich i żydowskich. Nie tylko dlatego, że historia Żydów jest w oczywisty sposób częścią historii Polski, że każda że stron ma łatwiejszy dostęp do swoich źródeł, ale przede wszystkim dlatego, że przystępujemy do pisania historii z całym ogromnym bagażem własnych narodowych mitów, emocji, uprzedzeń. Trudno jest więc pozbyć się tego bagażu i spojrzeć na wydarzenia historyczne oczyma drugiej strony, zrozumieć, że to samo wydarzenie może mieć dla innych odmienny sens, budzić odmienne emocje. Dotyczy to tak strony polskiej, jak i żydowskiej, zwłaszcza że skomplikowane dzieje obu narodów mieszkających na tej ziemi, gdzie tragiczne doświadczenia były udziałem każdego z nich, spowodowały ogromną drażliwość tak Żydów, jak i Polaków.

Mając w pamięci powyższe, przypomnijmy kilka podstawowych faktów dotyczących Żydów w Polsce. Żydzi pojawili się na ziemiach polskich już w wieku XI, kiedy to wypędzeni z Czech przybyli na Śląsk. Proces wypędzania Żydów z wielu krajów Europy Zachodniej i osiedlania się ich w Polsce trwał od średniowiecza do renesansu. Ich położenie na ziemiach polskich kształtowały w tym okresie dwa główne czynniki: z jednej strony król, szlachta i właściciele miast, zainteresowani gospodarczą działalnością Żydów, nadawali im liczne przywileje, z drugiej zaś strony silny opór stawiało mieszczaństwo (dla którego Żydzi stanowili konkurencję) oraz kler, a to z kolei powodowało ograniczanie praw. Opór przeciwko emancypacyjnym dążnościom Żydów widać w Konstytucji 3 maja: Żydzi nie zostali zrównani z mieszczaństwem polskim. W I Rzeczypospolitej Żydzi stanowili odrębny, czwarty stan społeczeństwa. Byli ludnością wolną (tym różnili się od chłopów), ale nie mogli, podobnie jak mieszczanie polscy, posiadać ziemi - była to prerogatywa stanu szlacheckiego. Szereg szczególnych regulacji prawnych sprawił także, iż ich położenie różniło się znacznie od położenia pozostałych stanów społeczeństwa. I tak, na przykład, nie korzystali oni z obywatelstwa miejskiego, ograniczano im możliwość osiedlania się w wielu miastach, nie dopuszczano do żadnej służby publicznej, zabroniono studiować na Uniwersytecie Krakowskim, nie przyjmowano do zgromadzeń rzemieślniczych.

Jak powiedziano, historia Żydów splata się z historią Polski. Wiek XVI, złoty wiek kultury polskiej, był zarazem złotym wiekiem kultury żydowskiej. Powstały wtedy wielkie dzieła, pomniki myśli rabinicznej. Społeczność ta cieszyła się względnym dobrobytem i szeroką autonomią wewnętrzną. Na początku wieku XVII w Koronie i na Litwie mieszkało 500 tys. Żydów, co stanowiło 5% ludności ówczesnej Polski. Ale druga połowa wieku XVII to już okres upadku gospodarczego Polski. Podupadały też gminy żydowskie. Nadto społeczność ta utraciła w czasie rzezi Chmielnickiego jedną czwartą swoich członków. Ten ciężki okres dał początek chasydyzmowi, nowemu nurtowi żydowskiej religijności, spontanicznej, emocjonalnej, ludowej. Chasydyzm będzie do końca istnienia społeczeństwa żydowskiego w Polsce jego charakterystycznym rysem.

W XIX wieku ludność żydowska ziem polskich uzyskała formalne równouprawnienie, "przyniesione" do Europy przez rewolucję francuską, nie oznaczało ono jednak faktycznie równych praw we wszystkich dziedzinach życia. Żydzi nie byli dopuszczani do stanowisk państwowych, przede wszystkim w sądownictwie i szkolnictwie wszystkich szczebli. Warszawa pod koniec wieku stała się największym skupiskiem Żydów w Europie (ponad 200 tys.). Wykształciła się nowa grupa społeczna - inteligencja, w znacznym stopniu spolonizowana. Stała się ona składową częścią inteligencji polskiej. Jednocześnie był to czas, gdy w Europie Zachodniej, w Rosji, a także na ziemiach polskich rodziła się i rozwijała nowoczesna ideologia antysemicka. Szczególnym przedmiotem ataków stali się właśnie Żydzi zasymilowani. Cóż za paradoks! Większość społeczeństwa żydowskiego żyła poza procesami modernizacji i asymilacji, ale ci, którzy asymilowali się w sposób naturalny i chcieli się asymilować, częstokroć znaleźli się w sytuacji trudnej, stając się przedmiotem "usilnego wyodrębniania".

Na przełomie wieku XIX i XX powstają instytucje nowoczesnego społeczeństwa żydowskiego: partie polityczne syjonistyczne, mające na celu stworzenie odrębnego państwa żydowskiego, i Bund - żydowska partia socjalistyczna, której celem jest stworzenie autonomii kulturalnej Żydów na terenach państw, w których mieszkają, a także dziesiątki organizacji społecznych. Nagle "wybucha" prasa. W 1905 r. jest już 34 tytułów czasopism żydowskich i hebrajskich, w latach dwudziestych - ponad 150. Warszawa staje się też wielkim żydowskim centrum literackim.

Nowoczesna kultura żydowska, zrodzona na początku wieku XX, świetnie rozwijała się w okresie międzywojennym, a Polska stała się największym w świecie i niezwykle żywym jej ośrodkiem. Kwitło wspólnotowe życie w miastach, rozwijało się szkolnictwo żydowskie rozmaitego typu. Kultura żydowska języka jidysz, tak nagle powstała i znakomita w swoich dokonaniach, a tak mało znana społeczeństwu polskiemu, uległa równie nagłej zagładzie. Jej końcową cezurę wyznacza rok 1943.

Położenie ekonomiczne Żydów w okresie międzywojennym jest, zdaniem historyków, refleksem ogólnej sytuacji gospodarczej kraju. Na "położenie psychiczne" wszakże wpływa szereg tragicznych wydarzeń: pogromy na Ukrainie u początku niepodległej państwowości polskiej, a potem, pod koniec lat trzydziestych, wskutek narastających przejawów antysemityzmu - burdy uliczne, numerus clausus i getto ławkowe na uczelniach oraz "aryjskie paragrafy" w wielu organizacjach inteligenckich. Międzywojenny okres historii Żydów wymaga wyjątkowo wnikliwego badania i ostrożnego sądu. Wojna i Zagłada wyostrzyły jeszcże sens antysemityzmu końca Niepodległej. Łatwo tu po stronie żydowskiej o szybkie uogólnienia i niesprawiedliwe oceny, w których nie mieszczą się protesty PPS i sprzeciw polskich intelektualistów ani codzienne, normalne współżycie obu społeczności. Historię jednak trzeba badać. Na opis i analizę oczekują więc fakty bolesne i dla społeczeństwa polskiego niezwykle do przyjęcia trudne, a wśród nich rola Kościoła katolickiego. Żydzi pisząc historię tego okresu muszą z kolei zdobyć się na spojrzenie "oczyma polskimi", by zrozumieć, jaki sens miały rozmaite wydarzenia dla ludzi, wśród których żyli. Innej drogi nie ma.

Z trzyipół milionowej społeczności żydowskiej - największej przed wojną na świecie - Zagładę przetrwało w Polsce zaledwie kilkadziesiąt tysięcy. W ramach repatriacji z ZSRR wróciło ich jeszcże 240 tysięcy jako obywateli polskich. To wszystko.

To pewne, że nie da się zmierzyć tą samą miarą szmalcowników i bohaterów ratujących Żydom życie. Ale pewne jest także i to, że dominującą postawą Polaków wobec Zagłady była po prostu obojętność. Szukając jej przyczyn, zwraca się uwagę na zachowanie Żydów wobec Armii Czerwonej, wkraczającej w 1939 r. na wschodnie ziemie Polski: część z nich witała ją jako wybawicielkę. Prawdą jest także, że w gettach dużą rolę odgrywali skrajnie lewicowi syjoniści, którzy w ustroju Związku Sowieckiego widzieli nadzieję dla świata. Ale czy wystarczająco tłumaczy to obojętność?

Pozostanie problemem filozoficznym i moralnym, czy w obliczu tak potwornej zbrodni te różne, po ludzku słuszne, "zastrzeżenia" powinny być "brane pod uwagę" i decydować o stosunku do Zagłady? Nie jest tak, że inna postawa Polaków mogła znacznie zmniejszyć rozmiary tragedii - było to w warunkach terroru hitlerowskiego niemożliwe - mogła natomiast zmienić aurę, w jakiej Żydzi ginęli. Strasznie jest umierać wśród obojętności świata. Tak więc, słowa wypowiedziane przez Prezydenta Polski: "Proszę o wybaczenie", rozumieć należy nie jako skruchę za winy (bo w porządku racjonalnym są to winy nie popełnione, jeśli wyłączymy grupę "szmalcowników"), ale jako prośbę o wybaczenie za własną niedoskonałość jako ludzi, tę samą, którą mieli na myśli biskupi polscy kierując do biskupów niemieckich słowa "wybaczamy i prosimy o wybaczenie".

Po wojnie znakomita część Żydów, którzy do Polski wrócili z ZSRR lub w Polsce przetrwali, wyjechała. Część po prostu nie wyobrażała sobie życia na zgliszczach, inni, po pogromie kieleckim w 1946 r., będącym jedną z najciemniejszych kart w dziejach stosunków polsko-żydowskich, przestali się wahać.

Tuż po wojnie społeczeństwo żydowskie organizowało się na nowo, odtwarzając do pewnego stopnia strukturę polityczną z okresu przedwojennego: w powstałym w 1944 r. Centralnym Komitecie Żydów Polskich reprezentowane były partie syjonistyczne, Bund, stronnictwa religijne oraz Żydzi komuniści. Taka szeroka reprezentacja polityczna zaistnieć mogła po pierwsże dlatego, że de facto stronnictwa żydowskie zaakceptowały ład polityczny w powojennej Polsce, ale również dlatego, że Związek Sowiecki, licząc, że w znajdującej się pod brytyjskim mandatem Palestynie powstanie Żydowska Republika Rad, do pewnego momentu dawał Żydom carte blanche na działalność polityczną i społeczną.

Powstanie państwo Izrael nie spełniło radzieckich oczekiwań, a postępy stalinizacji w Polsce i likwidacja resztek pluralizmu politycznego doprowadziły do likwidacji politycznych ugrupowań żydowskich, niezależnych instytucji kulturalnych, szkół społecznych.

Po kolejnej fali emigracji w okresie "odwilży" popaździernikowej w Polsce zostało około 30 tys. Żydów. W marcu 1968 r. w brutalny sposób pozbawiono wielu z nich pracy i faktycznie przestrzeni do życia, tworząc wokół nich atmosferę "zadżumienia" i izolacji. Jest prawdą, że część wyrzucanych należała do aparatu władzy, można by więc przyjąć, że była to rozgrywka wewnątrz ekipy komunistycznej. Sąd taki nie oddawałby jednak istoty Marca: rozpętując kampanię nienawiści, przyklejając uwłaczającą w zamyśle etykietkę "syjonista", czyli Żyd, nie tylko współkolegom z aparatu władzy, ale także protestującym studentom, uderzono również w tych, którzy w żadnej mierże nie czuli się Żydami. Odżyły klasyczne chwyty ideologii antysemickiej, grzebanie w papierach, sprawdzanie "czystości rasowej" itp.

Przez kilkanaście następnych lat istniał cenzuralny zakaz poruszania "problemu żydowskiego". Klub Inteligencji Katolickiej w Warszawie, organizując na początku lat siedemdziesiątych uprzątanie cmentarza żydowskiego, pokazał, że ludzka solidarność nie jest pojęciem zupełnie pustym.

Czas "Solidarności" przyniósł odnowienie "tematu żydowskiego". W ostatniej dekadzie ukazało się więcej prac publicystycznych i naukowych, więcej dyskusji i polemik na tematy żydowskie niż przez poprzednie lat trzydzieści. Ale przywrócenie demokracji w Polsce zaowocowało, podobnie jak w innych krajach Europy Wschodniej, podniesieniem się nastrojów antysemickich. Nie należy demonizować zasięgu społecznego tego zjawiska, niemniej jednak dla społeczności żydowskiej w Polsce jest ono problemem niezwykle bolesnym. Antysemityzm jest też, z punktu widzenia ogółu społeczeństwa, zjawiskiem zdecydowanie dysfunkcjonalnym: w prowadzonych obecnie badaniach socjologicznych odnajduje się silny związek zachodzący między lękiem o przyszłość i obawą przed zmianami gospodarczymi a nastrojami antysemickimi. "Boję się prywatyzacji, bo oznacza ona oddanie majątku narodowego w ręce żydowskie lub (rzadziej) niemieckie" - oto często występująca zbitka. Lęk przed przyszłością jest w obecnej sytuacji kraju zrozumiały, szukanie jednak jego przyczyn tam, gdzie ich nie ma, jest niefunkcjonalne i szkodliwe zarówno z punktu widzenia jednostki, jak i całości państwa.

W Związku Religijnym Wyznania Mojżeszowego zarejestrowanych jest obecnie około 5 tys. osób, przeważnie starszych. Istnieje także krąg ludzi, którzy nie wiążą swojej żydowskiej tożsamości z religią. Szczególnie interesująca jest kwestia narodowej identyfikacji pokolenia urodzonego w Polsce po wojnie. Niedawno przeprowadzone badania potwierdziły to, co wiele osób mojego pokolenia odczuwało jako istotny fakt swojej rzeczywistości wewnętrznej: silną podwójną identyfikację narodową, tę właśnie identyfikację, którą wielokrotnie próbowano wyśmiać i potępić ("dwie ojczyzny"). Są też młodsi od nas, dopiero wchodzący w dorosłe życie. Ich tożsamość kształtowała się w przychylnej atmosferze ostatnich lat dziesięciu. Interesują się oni kulturą i religią żydowską, spotykają się na obozach letnich i w ciągu roku, by uczyć się obrzędów świętowania Soboty i pieśni hebrajskich. Nie jest ich dużo, ale fakt pojawienia się takich grup jest znamienny. Ich świadomość narodowa może kształtować się od miennie niż pokolenia o kilkanaście lat starszego. Społeczność żydowska w Polsce być może nie jest skazana na wymarcie.

Demokracja w Polsce jest szansą dla wszystkich, również dla społeczności żydowskiej. Jest szansą na trwanie, a może i wzrost w instytucjach odzyskujących swoją autentyczność, a przez to wzbogacających mapę kultury nowej Polski. Oby tak się stało.