Drukuj

NR 4/2018, ss. 32–35

krzyz metodystycznyPublikujemy historię metodystów w Polsce po 1939 r., pisaną z osobistej perspektywy osoby, która na część tej historii miała znaczący wpływ – ks. Edwarda Puśleckiego, zwierzchnika Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w latach 1989–2013. Poniższy tekst jest rozwinięciem tekstu autora o historii metodystów w Polsce w dwudziestoleciu międzywojennym, który znalazł się w przygotowanej w ramach serii „Biblioteka JEDNOTY” książce „Ewangelicy w Niepodległej”.

 

Rok 1939 pamiętany jest przede wszystkim ze względu na wybuch drugiej wojny światowej. 1 września do Polski wkroczyli Niemcy, a 17 września – Rosjanie. Nastąpił jakby czwarty rozbiór Polski! Praca Kościoła Metodystycznego została przyhamowana, ale nie unicestwiona. Amerykańscy misjonarze musieli opuścić nasz okupowany kraj. Kierownictwo Kościoła scedowane zostało na ówczesnego superintendenta Okręgu Południowego, ks. Konstantego Najdera. Jak się okazało, był on przywódcą potrafiącym owocnie funkcjonować w nowej sytuacji, w której znalazła się Polska. W 1941 r. Kościół Metodystów, znany w Niemczech, uzyskał prawne uznanie niemieckiego okupanta[1]. Obszary Polski będące pod okupacją niemiecką podwieszone zostały pod jurysdykcję niemieckiego biskupa metodystycznego Friedricha Heinricha Otto Mellego (1875–1947). Jego pomoc dla polskich metodystów w tych trudnych czasach okazała się wielce przydatna.

Kościół w czasie okupacji współpracował ekumenicznie i nadal pomagał różnym wyznaniom. Profesorowie zamkniętego Wydziału Teologii Ewangelickiej Uniwersytetu Warszawskiego wykładali w metodystycznej Tajnej Szkole Biblijnej[2]. Zajęcia odbywały się w budynku centrali Kościoła w Warszawie przy ul. Mokotowskiej 12.

Oficjalne uznanie polskiego Kościoła Metodystycznego przez okupanta pomogło ks. sup. Najderowi w otoczeniu opieką duszpasterską i prawną wielu zielonoświątkowych zborów, działających na kresach wschodnich[3]. Pod parasolem Kościoła Metodystycznego mogły one nadal prowadzić swoje zgromadzenia. Ks. Najder w sposób formalny przyjmował do Kościoła Metodystycznego członków zborów zielonoświątkowych. Kaznodziejom, szczególnie młodym, wystawiał zaświadczenia, że są już pastorami lub studentami Tajnej Szkoły Biblijnej. Takie działanie uchroniło wielu z nich przed wcieleniem do wojska, a tym samym pozwoliło zachować życie. Dzięki takiej aktywności superintendenta Tajna Szkoła Biblijna pracowała pełną parą, a liczba metodystycznych duchownych stale rosła. Warto zauważyć, że był to historyczny ewenement, kiedy uniwersyteccy, ewangeliccy profesorowie uczyli metodystycznych i zielonoświątkowych studentów teologii i historii chrześcijaństwa.

Metodyści w czasie niemieckiej okupacji zrobili dla edukacji polskich duchownych więcej niż ktokolwiek inny. Nic przeto dziwnego, że z drugiej wojny światowej Kościół Metodystyczny wyszedł silniejszy i sprawniejszy do podjęcia nowych wyzwań.

Osobnym rozdziałem jest pomoc Żydom w getcie warszawskim i w czasie powstania. Ks. Konstanty Najder, wykorzystując swe rozległe koneksje, chronił i pomagał uwalniać i ukrywać osoby wyznania mojżeszowego, za co dostał po wojnie, mieszkając już w Stanach Zjednoczonych, wsparcie amerykańskich Żydów.

Również w czasie powstania warszawskiego budynek przy pl. Zbawiciela, stojąc na linii frontu, wykorzystywany był do działań wojskowych oddziału powstańców „Ruczaj”. Po powstaniu warszawskim, kiedy niemieckie oddziały wysadzały budynki, aby całą Warszawę zrównać z ziemią, zagrożony był i nasz ośmiopiętrowy „wieżowiec”. Kiedy oddział niemieckich saperów przybył na Mokotowską 12, ks. sup. Najder z narażeniem życia poszedł porozmawiać z oficerem kierującym akcją i poprosił o takie podłożenie materiałów wybuchowych, żeby zrobić wielkie „bum”, nie niszcząc jednak jego konstrukcji. I tak się stało. Wybuch ładunków podłożonych w piwnicy spowodował częściowe uszkodzenie stropu, ale całość się ostała. To istny cud. W morzu ruin przy pl. Zbawiciela ostał się kościół katolicki z uszkodzonymi wieżami i budynek metodystów z wysadzoną piwnicą i stropem. W ten sposób mógł po wojnie nadal służyć pracy duszpasterskiej i ekumenicznej. To w nim po wyzwoleniu odbywały się nabożeństwa wielu wyznań, a nawet synody Kościołów.

Po wojnie metodyści byli gotowi do...

 

Pełny tekst artykułu (po zalogowaniu w serwisie)

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl

* * * * *

ks. dr Edward Puślecki – zwierzchnik Kościoła Ewangelicko-Metodystycznego w RP w latach 1989–2013. Obecnie Honorowy Zwierzchnik Kościoła. Dyrektor English Language College (1990–2014). Prezes Towarzystwa Biblijnego w Polsce (2005–2017). Wykładowca teologii systematycznej i metodyzmu w Wyższym Seminarium Teologicznym im. Jana Łaskiego. Autor wielu publikacji i artykułów w krajowych i zagranicznych periodykach kościelnych

 

[1] Chodzi o uznanie Kościoła Metodystów w Generalnym Gubernatorstwie (GG) z dnia 22 kwietnia 1941r. (Dz. Rop. GG. s. 215). 27 marca 1942 r. ogłoszony został Statut Kościoła Metodystycznego w GG, w którym powtórzono, że jest samodzielny i niezależny od zagranicy natomiast w art. 2 stwierdzał, że „Kościół utrzymuje i pielęgnuje braterską łączność z innymi wyznaniami religijnymi i Kościołami pokrewnymi pod względem wyznania (Dziennik Urzędowy dla Generalnego Gubernatorstwa, nr 23 z 27 marca 1942 r.).

[2] Osobiście nie bardzo wierzę w „tajność” szkoły biblijnej, gdyż w budynku zakwaterowani zostali oficerowie niemieccy. Co jak co, ale wywiad niemiecki działał sprawnie. „Tajność” polegała raczej na nieoficjalnym działaniu z cichym przyzwoleniem okupanta. Szkoła nie była po prostu oficjalnie zarejestrowana, ale funkcjonowała!

[3] Bruno Raszkiewicz został przedstawicielem ks. sup. Konstantego Najdera do łączności z zielonoświątkowcami. Pastorami z tradycji zielonoświątkowej byli w Kościele między innymi kaznodzieje: Husar, Mołczan (utonął w Ostródzie), Kustodowicz senior z Bryliniec, ojciec Bazylego Kustodowicza, Eliasz Babieczko, Michał Podgórny, Henryk Hukisz, Adam Kuczma.