Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

1-2 / 1989


Zarówno istniejący do dzisiaj zabytkowy zespół kościoła oraz cmentarza ewangelicko-reformowanego w Sielcu k. Staszowa (woj. tarnobrzeskie), jak i związana z nim, a działająca do drugiej wojny światowej, parafia tego samego wyznania mają niewielką i przestarzałą literaturę. W pracach historyków omawiających rozwój, a potem upadek małopolskiego Kościoła ewangelicko-reformowanego, czyli tzw. Jednoty Małopolskiej, spotykamy wzmianki o Sielcu, lecz informacje te z reguły nie wychodzą poza to, co przekazali badacze XIX wieku. Najważniejsze dane zawarte są w pracach Józefa Łukaszewicza, głównie w Dziejach Kościołów wyznania helweckiego w dawnej Małej Polsce..., Poznań 1853, oraz Henryka Merczynga: Zbory i senatorowie protestanccy w dawnej Rzeczpospolitej. Warszawa 1904. Niewiele więcej znaleźliśmy w krótkim zarysie dziejów zboru sieleckiego opublikowanym w ewangelickim piśmie „Zwiastun Ewangeliczny” R. IV, nr 7, 1901 przez przedostatniego pasterza sieleckiego – księdza Adolfa Szefera.

Tak więc dla odtworzenia dziejów tego zboru niezbędne były badania archiwalne. Podstawowe zespoły, które okazały się przydatne, to synodalia z dawnej Biblioteki Ordynacji Krasińskich oraz tzw. Depozytu Wileńskiego przechowywane w Archiwum Głównym Akt Dawnych. Wiele informacji udało się wydobyć z Archiwum Synodu E-wangelicko-Reformowanego, przechowywanego obecnie w Dziale Rękopisów Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego.

W przytoczonych wyżej materiałach archiwalnych nie udało się, niestety, odnaleźć informacji o genezie zboru sieleckiego. Henryk Merczyng zanotował swego czasu, że wieś ta w 1579 roku należała do kasztelana żarnowskiego, Andrzeja Gołuchowskiego. Jednak pierwsza odnaleziona w źródłach wzmianka wiąże się z osobą sieleckiego kaznodziei ewangelicko-reformowanego – Pawła z Żarnowca (Żarnovitius, Żarnovius), syna wybitnego duchownego Jednoty Małopolskiej i autora Postylli, Grzegorza z Żarnowca. Paweł z Żarnowca wystąpił w dniach 26-29 września 1625 roku na synodzie prowincjonalnym jako minister sielecki. Nie można jednak tej daty uznawać za początek zboru sieleckiego. W aktach synodu nie ma mowy o jego erekcji, wiemy jednak, że już od połowy XVI wieku wieś Sielec znajdowała się w rękach osób mocno zaangażowanych w małopolskim ruchu reformacyjnym. Tak wspomniany wyżej Andrzej Gołuchowski, jak i właściciel Sielca po 1591 roku – Jan Sienieński, związani byli z obozem reformy i mogli być fundatorami zboru.

W początkach XVII wieku dobra sieleckie przeszły w ręce ewangelicko-reformowanej rodziny Dębickich herbu Gryf. W tych czasach tamtejszy zbór, działający pod patronatem Joachima i Mikołaja Dębickich, nie należał do znaczniejszych w sandomierskiej organizacji kościelnej. Ważniejsze były sąsiednie parafie w Niekrasowie, potem Osali, a przede wszystkim w Chmielniku i Baranowie Sandomierskim. Nie był jednak placówką najmniej ważną, skoro w 1633 roku do istniejącej przy zborze szkoły, którą przedtem prowadził zapewne duchowny, zaangażowano nauczyciela – został nim Samuel Capricornus.

Ważnym dla ówczesnych dziejów zboru był też fakt, że leżał on blisko ariańskiego Rakowa i rakowscy ewangelicy należeli do zboru sieleckiego albo przynajmniej pozostawali pod duszpasterską opieką tutejszego ministra. Nie była to dla pastora sieleckiego sytuacja najprostsza, rakowscy ewangelicy żyjący w ariańskim środowisku ulegali bowiem wpływom socyniańskiej teologii, a ideowa konkurencja ze skupionymi wokół rakowskiej szkoły uczonymi ariańskimi była trudna; dla pierwszego znanego nam z nazwiska duchownego okazała się zadaniem zbyt trudnym.

Wpływ ariańskiego Rakowa leżał u podstaw pierwszego poważnego kryzysu, jaki zarysował się w historii zboru sieleckiego w połowie lat trzydziestych XVII wieku. Wprowadzony w urząd duchownego około 1625 roku Paweł z Żarnowca, zapewne pod wpływem socyniańskich teologów z Akademii w Rakowie, począł zdradzać wątpliwości, co do istoty Trójcy Świętej – zagadnienia podstawowego, dzielącego teologię reformowaną od socyniańskiej heterodoksji. Po dłuższych kłopotach, w dniu 22 lipca 1635 roku zgromadzeni w Sielcu duchowni i świeccy patronowie Jednoty Małopolskiej, pod przewodem supsrintendenta Jednoty Tomasza Węgierskiego, skazali uznanego za otwartego odstępcę Pawła z Żarnowca na trzyletnie wygnanie z Małopolski i utratę urzędu duchownego.

Jego odejście zbiegło się ze śmiercią dziedzica Sielca i głównego patrona tutejszego zboru – Joachima Dębickiego, seniora świeckiego dystryktu sandomierskiego Jednoty. Opiekę nad zborem objęli po nim jego brat, Mikołaj, oraz wdowa – Krystyna z Gołuchowskich Dębicka, jako opiekunka małoletniego dziedzica, Jana Wawrzyńca Dębickiego. Przez dwa lata Sielec pozostawał bez stałego duszpasterza – wiernych obsługiwał ksiądz Paweł Herman ze zboru w Wojczy. Dopiero około 1637 roku zbór uzyskał nowego duchownego – został nim pochodzący z Wielkopolski, a wywodzący się z braci czeskich ksiądz Daniel Stephanus vel Stephanides. Okazał się on znakomitym nabytkiem tak dla Jednoty, jak dla zboru w Sielcu. Pomyślnie radzący sobie z trudnościami duchowny ten dobrze układał też stosunki z patronami zboru, a przede wszystkim z dziedzicem Janem Wawrzyńcem Dębickim i regularnie awansował w hierarchii małopolskiego duchowieństwa reformowanego. W 1645 roku wyznaczono go nawet do uczestnictwa w toruńskim colloquium charitativum, a po śmierci Tomasza Węgierskiego w 1653 roku został seniorem dystryktu sandomierskiego. W 1660 roku sielecki minister verbi divini zajął najwyższe stanowisko – został wybrany superintendentem Jednoty Małopolskiej.

Na czas jego długiej pracy w zborze sieleckim przypadły lata „potopu”, w okresie 1655-1660 życie Jednoty prawie zamarło, wydaje się jednak, że zbór sielecki wyszedł z wojennej zawieruchy, która położyła kres istnieniu licznych zborów różnowierczych w Rzeczypospolitej, prawie bez szwanku. W 1660 roku wizytacja skonstatowała dobry stan zboru. Patronami przy księdzu Danielu Stephanusie byli: Jan Wawrzyniec Dębicki, dziedzic wsi, Marek Bidziński, Jędrzej Janicki i Noel Frigiet. Jedyną chyba stratą poniesioną przez zbór było „pobutwienie i pognicie rzeczy kośoielnych”, które zakopano w czasie najazdu szwedzkiego w obawie przed rabunkiem.

Kolejne załamanie w życiu zboru nastąpiło z chwilą śmierci Daniela Stephanusa w 1667 roku, co nieszczęśliwie zbiegło się ze śmiercią właściciela Sielca i patrona zboru Jana Wawrzyńca Dębickiego. Zbór długo pozostawał bez ministra i znajdował się pod opieką wdowy Krystyny z Bidzińskich Dębickiej, matki nieletniego dziedzica, Stefana Dębickiego. W 1674 roku wdowa prosiła konwokację dystryktową w Chmielniku, by skierowano duchownego do zboru sieleckiego. Jednak nabożeństwa w zborze, pozostającym pod jej opieką, odprawiać mieli duchowni dojeżdżający: ksiądz Tomasz Rzepecki oraz dwaj alumni Jednoty – Petroselin i Stephanus. Ten ostatni to Daniel Wacław Stephanus vel Stephanides. syn zmarłego superintendenta, który jeszcze za życia ojca przygotowywał się do zawodu duchownego. Studia teologiczne młodego Stephanusa trwały długo i przebiegały nie bez kłopotów, ale cieszył się on wyraźnym poparciem Krystyny Dębickiej, która domagała się od kolejnych synodów skierowania go na stałe do Sielca. W 1676 roku został wreszcie ordynowany na diakona i posłany do tego zboru. Na duchownego ordynowano go jednak dopiero w 1679 roku, po kolejnej interwencji opiekującej się nim wdowy, a w urząd wprowadzono 3 września 1680 roku. Wydaje się, że początkowo współpraca księdza Stephanusa juniora z patronką i z administrującym w jej imieniu majątkiem sieleckim Stefanem Jeleńskim układała się dobrze. Dopiero po paru latach stosunki poczęły się psuć, a duchowny narzekał na wstrzymywanie wypłat należnej mu pensji. Zapewne wiązało się to z przejęciem opieki nad zborem przez dorosłego już Stefana Dębickiego. Ten siostrzeniec i imiennik bliskiego współpracownika króla Jana III, kasztelana sandomierskiego Stefana Bidzińskiego, znanego jako prześladowca zborów małopolskich, nie poszedł w ślady ojca i niczym się w życiu kościelnym nie odznaczył. Wydaje się, że próbował nawet czynić pewne oszczędności kosztem sieleckiego zboru i stąd konflikt z księdzem Stephanusem. Po wielu latach, w 1698 roku, doszło nawet do odwołania duchownego z Sielca, a u Dębickiego interweniować musiał powszechnie szanowany w Małopolsce Stanisław Dunin Karwicki – pisarz polityczny i patron Jednoty Małopolskiej. Pod naciskiem Karwickiego Stefan Dębicki rozpoczął starania o znalezienie innego duchownego dla opuszczonego zboru sieleckiego. Miano tam delegować z Wielkopolski Jana Cassiusa, ale skończyło się na dojazdach duszpasterzy z Sieczkowa i Wielkiego Turska.

Sytuacja taka była o tyle niebezpieczna, że władze Kościoła rzymskokatolickiego, roszczące sobie pretensje do nadzoru nad życiem zborów ewangelicko-reformowanych, uznać mogły, iż zbór bez ministra nie istnieje, i zażądać od władz świeckich jego likwidacji. Dla zapobieżenia złu zwołano do Sielca konwokację (duchownych i patronów świeckich Jednoty, dyrektorem obrad został patron zboru i gospodarz Stefan Dębicki. Jednak sytuacja Jednoty była w tym okresie tak trudna, że nie można było zaradzić niebezpieczeństwu natychmiast, a pomocy i kandydata na duszpasterza w Sielcu szukano aż w Gdańsku. Starania te okazały się bezowocne, a dalsze zabiegi utrudnione przez wojnę i zamieszki wewnętrzne, które w początkach XVIII wieku rujnowały Rzeczpospolitą.

Dopiero po pacyfikacji w 1710 roku udało się znaleźć dla zboru nowego duchownego, został nim ksiądz Józef Miłecki, który, jednak nie utrzymał się tam długo i w 1720 roku urząd ministra sieleckiego znowu wakował. W latach 1722-1728 w Sielcu pracował ksiądz Andrzej Skierski, ale (w związku z procesem wytoczonym mu przez proboszcza rzymskokatolickiego z Koniemłotów) przeniesiono go do zboru w Piaskach. Do Sielca miano wydelegować wywodzącego się z małopolskich Szkotów księdza Aleksandra Chambersa, jednak można sądzić, że nie dotarł on do Sielca, który dalej pozostawał bez stałej opieki duszpasterskiej.

Były to już czasy, gdy patronat nad zborem sieleckim sprawowali dwaj synowie Stefana Dębickiego i Zofii z Żeleńskich – Stefan i Stanisław. Obaj, wzorem swego ojca, nie bardzo przejmowali się losami zborowników, aż wreszcie zmusiła ich do tego interwencja wydelegowanego przez synod w
1730 roku stolnika lwowskiego, Aleksandra Gołuchowskiego, który miał im zagrozić żądaniem zwrotu sum, jakie ich przodkowie pożyczyli od Jednoty Małopolskiej. Ten argument przekonał Dębickich i w 1731 roku major Stefan Dębicki junior zgodził się przyjąć do Sielca duszpasterza – wyznaczono na tę funkcję przebywającego ówcześnie w Warszawie bezrobotnego księdza Samuela Cienia. Tak więc w 1732 roku zakończył się najdłuższy w dziejach tego zboru kryzys wywołany ogólnym osłabieniem Jednoty Małopolskiej, oziębłością patronów, a może głównie trudną sytuacją wewnętrzną kraju w latach wojny północnej i zamieszek po jej zakończeniu.

Znaczną rolę w szczęśliwym przetrwaniu zboru sieleckiego w trudnym dla dysydentów polskich okresie pierwszej połowy XVIII wieku odegrała profesja, jaką obrali dziedzice Sielca. Wiemy na pewno, że obaj synowie Stefana Dębickiego i Zofii z Żeleńskich byli oficerami. Stefan tytułował się majorem, potem oberstlejtnantem, Stanisław występował z tytułem kapitana, a potem chorążego jego królewskiej mości. Pozorna niekonsekwencja w szarżach tego ostatniego łatwo tłumaczy się przejściem z „autoramentu cudzoziemskiego” do wojska „polskiego autoramentu”, gdzie stopień chorążego oznaczał wysoką godność oficerską. Była to sytuacja dość typowa dla tamtych czasów. Kariera w wojsku, szczególnie właśnie w owym „cudzoziemskim autoramencie” była po wprowadzeniu ustawodawstwa ograniczającego prawa publiczne niekatolików, jedną z niewielu pozostałych im dróg awansu. Służba wojskowa Dębickich dawała pewno możliwości chronienia egzystencji zboru sieleckiego w niespokojnych latach wojny północnej. Tak jak wielu innych ziemian. będących jednocześnie oficerami, osiągali to przez lokowanie w swych dobrach podległych im oddziałów wojskowych. Jednostki te, pozostające pod stałym nadzorem dowódców – właścicieli dóbr – nie tylko nie niszczyły ich majątków, ale chroniły przed zagrożeniem ze strony innych oddziałów wojskowych. Ulokowane w dobrach sieleckich jednostki stanowiły także tarczę chroniącą zbór przed zakusami działających w tej epoce per fas et nefas zelotów ówczesnego, nietolerancyjnego katolicyzmu. Z zapisów w księgach parafii rzymskokatolickiej w Koniemłotach wynika, że co najmniej w latach 1721-1746 w Sielcu stacjonowały jakieś oddziały wojskowe, zapewne jednostki gwardii królewskiej, w której służyć też mogli Dębiccy.

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl