Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

10/1990

WARSZAWSKIE FIRMY EWANGELICKIE

Starsi Czytelnicy z pewnością pamiętają piosenkę z lat młodości, której refren brzmiał następująco:
Więc pijmy wino, szwoleżerowie.
Niech troski zginą w rozbitym szkle!
Gdy nas nie będzie, niechaj nikt się nie dowie,
Czy było dobrze nam, czy źle.

Przywołuję ten tekst, gdyż właśnie z winem związana jest kolejna warszawska firma ewangelicka, założona przez luteranina, Maurycego Seydla, urodzonego w 1814 r. w Niemczech. Jako kilkunastoletni chłopiec trafił on do Piotrkowa Trybunalskiego, ale nic nie wiemy ani o jego rodzicach, ani o powodach, dla których przybył na ziemie polskie. Po ukończeniu gimnazjum w Piotrkowie opuścił to miasto i udał się do Warszawy. Tu rozpoczął praktykę czeladniczą w winiarni i piwnicach Fukiera. Szkolenie młodych kadr było tam postawione na bardzo wysokim poziomie, a wyróżniający się uczniowie, zaopatrzeni w listy polecające od pryncypała, byli wysyłani na parotygodniowe praktyki zagraniczne do liczących się firm winiarskich. Takie przeszkolenie przeszedł także Maurycy Seydel.

Po opanowaniu tajników zawodu zdał w 1841 r. egzamin mistrzowski i otrzymał patent uprawniający do figurowania w prowadzonym przez magistrat miejski rejestrze kupców handlujących winem w Warszawie. Kantor swojej firmy urządził w kamieniczce przy ul. Senatorskiej 33, tuż obok kościoła św. Antoniego. W ciągu następnego roku wydzierżawił od klasztoru karmelitów pod kościołem św. Józefata Oblubieńca na Krakowskim Przedmieściu piwnice i gromadził w nich zapasy win, które kupował niemal w całej Europie.

Kiedy w 1847 r. budowniczy Piotr Frydrych, na zlecenie Hersza Sikory, rozpoczął budowę hotelu „Warszawsko-Wiedeńskiego” u zbiegu Marszałkowskiej i Widok, w bliskości dworca, w „Kurierze Warszawskim” (nr 146) ukazało się ogłoszenie zapowiadające, że w przyszłości, na przyległej posesji, nastąpi otwarcie ogródka, „urządzonego w gustownym stylu, gdzie dostać będzie można wszelkie wina, lody i chłodniki”. Autorem ogłoszenia był właśnie Maurycy Seydel, który tuż po oddaniu do użytku hotelu urządził ów „ogródek” oraz dwa lokale zajmujące prawie cały parter. W pierwszym, od strony ul. Widok 25, powstała winiarnia „Ermitaż”, a w drugim – z wejściem od ul. Marszałkowskiej 102 – bogato zaopatrzony skład, czyli sklep win i towarów kolonialnych „Pod Bachusem”.

Po ślubie, zawartym w warszawskim kościele ewangelicko-augsburskim p.w. Św. Trójcy, z Emmą Teresą Bohm (ur. 1821 r.) Maurycy Seydel nabył dwupiętrowy dom przy ul. Senatorskiej (nr hip. 473d), w którym dotychczas mieszkał i prowadził kantor firmy. Dobry stan interesów pozwolił mu na zakupienie jeszcze dwóch działek budowlanych po drugiej stronie ulicy, przy istniejącym tam rozległym placu, zamkniętym dawnym pałacem Mniszchów, a od 1830 r. zajmowanym przez Resursę Kupiecką. Seydel kupił place leżące na prawo od pałacu, oznaczone numerami hipotecznymi 470 i 471 c (co później odpowiadało trzem numerom porządkowym 34/36/38).

Magistrat, który sprzedawał te działki, pragnąc w jednolity sposób zabrukować plac zwrócił się do Resursy Kupieckiej, by uzgodniła z sąsiadami sprawę ewentualnej partycypacji w kosztach całego przedsięwzięcia. Maurycy Seydel nie wyraził zgody na zabrukowanie należących do niego gruntów, co doprowadziło do konfliktu z władzami miejskimi. Senat miejski, wyrokiem z 6 lipca 1858 r., uznał wspólność części placu, ale Seydel ogrodził swoją własność i założył na niej ogród niedostępny dla publiczności. Dopiero kiedy Komitet Resursy dla uniknięcia nowego sporu wypłacił mu 500 rubli tytułem odszkodowania, zgodził się na przesunięcie ogrodzenia i zobowiązał do niewznoszenia żadnych budowli w tej części ogrodu, która przylegała do pałacu. W 1865 r. Seydel doprowadził do swojej nieruchomości wodę, czerpaną rurami z ujęcia na pobliskiej ul. Bielańskiej, z czego skorzystała także Resursa. Z powodu wypowiedzenia umowy najmu piwnic klasztornych rozpoczął budowę własnych na terenie ogrodu, który przysporzył mu tylu kłopotów. Dodajmy, że pod koniec XIX w. architekt Karol Kozłowski wykorzystał je jako fundamenty pod trzy kamienice liczące po trzy piętra. Jedna z nich, mimo wcześniejszych uzgodnień, dotykała do pałacu Mniszchów.

Około 1898 r. do nowego lokalu, zajmującego połączone partery dwóch domów na ul. Senatorskiej, pod numerami 36 i 38, wprowadził się Dom Handlowy i Skład Hurtowy Win firmy „Maurycy Seydel i Spółka”. Było to już duże i nowoczesne przedsiębiorstwo. W skład rodzinnej spółki wszedł senior rodu i czworo jego dzieci: Hugon (ur. 1847 r.), używający drugiego imienia Karol Emil (ur. 1850 r.), Paweł (ur. 1852 r.) oraz córka Albertyna (ur. ok. 1854 r.) – wszyscy ochrzczeni w kościele Św. Trójcy. Chłopców po ukończeniu gimnazjum ojciec wysłał za granicę na studia i praktykę w handlu winem. Dzięki temu firma mogła być prowadzona w przyszłości przez dobrych fachowców z młodego pokolenia. Obok Fukiera była drugą co do wielkości w Warszawie. Prowadziła hurtową i komisową sprzedaż różnych win krajowych i zagranicznych, w tym – na zasadzie wyłączności – z winnic cesarskich i „z piwnic księcia Z. A. Dzordzadze et Comp.” w Kachetii. Zajmowała się także skupem i sprzedażą koniaków, rumów i likierów zakupywanych na giełdach w Europie i Azji.

W 1902 r. Maurycy Seydel zlecił znanemu warszawskiemu architektowi, Franciszkowi Lilpopowi, przebudowę oficyny domu przy ul. Senatorskiej 33, w którym do niedawna na parterze mieściła się od frontu jego firma, a po jej przeniesieniu się w nowe miejsce – sklep fabryczny maszyn rolniczych Alfreda Grodzickiego, z czasem nabywcy całej nieruchomości.

Stary pan Seydel od kilku już lat zajmował się głównie działalnością społeczną, a nie interesami. Udzielał się w Zgromadzeniu Kupców, w Warszawskim Towarzystwie Dobroczynności i, naturalnie, w zborze ewangelicko-augsburskim, jako opiekun domu starców i domu sierot. W 1899 r. odnotowany został wraz z synem Pawłem w spisach członków Warszawskiego Towarzystwa Muzycznego. Szanowany i wielce zasłużony dla polskiego winiarstwa, obdarzony zaszczytnym dożywotnim tytułem „dostawcy dworu Jego Cesarskiej Mości” – Maurycy Seydel zakończył życie w swej podmiejskiej posiadłości w Mokotowie pod Warszawą (od 1916 r. dzielnica Warszawy), 8 lipca 1902 r” przeżywszy osiemdziesiąt osiem lat. Pogrzeb odbył się 11 lipca na cmentarzu ewangelicko-augsburskim w Warszawie, po nabożeństwie odprawionym przez ks. Juliana Machlejda. Testamentem spisanym na kilka lat przed śmiercią, 1 maja 1898 r., zapisał na rzecz zboru ewangelicko-augsburskiego sumę 2 tys. rb, z której aż po 1932 r. parafia otrzymywała 6% rocznie.

W tym czasie najstarszy syn Maurycego, Hugon Seydel, żonaty z Zofią, której nazwiska panieńskiego ani daty urodzin i śmierci nie udało mi się ustalić, pełnił funkcję honorowego konsula Królestwa Serbii i sędziego Trybunału Handlowego. Natomiast jego młodszy brat, Paweł, ożeniony z Otylią Cecylią Klarą z Troetzerów (ur. ok. 1854), piastował stanowisko wice-konsula serbskiego, zastępcy własnego brata. Obaj mieszkali w ojcowskiej kamienicy przy ul. Senatorskiej 36, w której również znajdowało się biuro konsulatu prowadzone przez Milana Zuske, mieszkającego w sąsiednim domu, pod numerem 38.

Trudno dociec, skąd wzięły się związki rodziny Seydlów z młodym państwem serbskim, powstałym w 1882 r. Może interesy zawiodły ją do ciepłego, położonego na południu Europy kraju, gdzie od wieków uprawiano winną latorośl? Pewną wskazówkę stanowią reklamy firmy drukowane w „Tygodniku Ilustrowanym”, „Świecie”, „Kurierze Warszawskim” i „Kraju”, gdzie pośród informacji o odznaczeniach uzyskiwanych na światowych wystawach znalazłem następujący zapis: „...w 1896 r. w Warszawie Wielki Złoty Medal za wina, a w 1900 r. w Paryżu Wielki Złoty Medal i równocześnie Wielki Srebrny Medal za uprawę winnic”. Wynika z tego niezbicie, że firma „M. Seydel i Spółka” nie tylko handlowała winami, ale sama je produkowała z surowca pochodzącego z własnych winnic. Potwierdza to następne odznaczenie za uprawę winnic (złoty medal), przyznane w Londynie, w 1910 r. Reklamowy zapis niestety nie podaje, gdzie te uprawy się znajdowały, niemniej świadczy niezbicie o ich istnieniu. Zapewne szukać by ich trzeba w obecnej Jugosławii, na terenie Federacyjnej Republiki Serbii, najwcześniej wyzwolonej spod jarzma tureckiego.

Jakoś w rok po śmierci ojca Hugon Seydel wzniósł na pograniczu dwóch podwarszawskich miejscowości-Konstancina i Skolimowa – pierwszy zakład przyrodoleczniczy pod nazwą „Hugonówka”. Zachwycony piękną okolicą, upatrzył sobie rozległą parcelę, leżącą w rozwidleniu krystalicznie czystej i rybnej rzeczki Jeziorki, w pobliżu starego młyna, u zbiegu wytyczonych z biegiem lat ulic Sułkowskiego i Chylickiej. Wykonanie projektu domu powierzył przypuszczalnie Józefowi Czajkowskiemu, architektowi i malarzowi, który stworzył nieco bajkową eklektyczną willę, z wysoką wieżą widokową. Uroczą posiadłość, otoczoną sporym parkiem, jej właściciel nazwał „Zagłobinem” dla upamiętnienia jednej z najbarwniejszych postaci Sienkiewiczowskiej Trylogii – Imć Pana Zagłoby, którego z wyglądu sam nieco przypominał. Do bocznej ściany willi została dobudowana muszla koncertowa i wraz z długim tarasem przykryta szklanym dachem. Jeszcze przed całkowitym zakończeniem robót budowlanych, co nastąpiło w 1911 r., prac nad zagospodarowaniem terenu podjęła się firma ogrodnicza „C. Ulrich” z Warszawy. W ten sposób powstał romantyczny, poprzecinany licznymi alejkami park angielski.

Na wysepce, utworzonej przez dwa ramiona rzeczki, stanął dom gościnny .o konstrukcji drewnianej, przypominający dworek. W dolnej części parku połyskiwało małe oczko sztucznego jeziora, do którego kaskadą po kamieniach spadała woda. Wszędzie rosły ciekawe okazy drzew i krzewów. Całość wzbudzała podziw i zainteresowanie, zwłaszcza że właściciel udostępniał park i szklaną salę koncertową szerokiej publiczności – rzecz bez precedensu w tamtych czasach. Tak więc od wiosny do jesieni, w każdą niedzielę odbywały się tam koncerty warszawskich solistów i orkiestr rewiowych, wystawiano nawet wodewile i operetki – wszystko na koszt Hugona Seydla. Stały się one atrakcją podwarszawskiego letniska.

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl