Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

ImageNa fotografii: Gustaw Gebethner (1831-1901). Fot. arch. autora tekstu

NR 4 / 1987

Dnia l września bieżącego roku będziemy obchodzić 130 rocznicę powstania największej firmy edytorskiej w kraju - "Gebethner i Wolff". Te dwa nazwiska kojarzą się ze wspaniałymi księgarniami pełnymi pięknych książek, które towarzyszyły kilku pokoleniom Polaków. Założycielami powstałej w 1857 roku oficyny wydawniczej byli: Gustaw Adolf Gebethner (1831-1901) i Robert Wolff (1833-1910). Skromnej, początkującej firmie, zajmującej zaledwie dwie izby w pałacu Stanisława hr. Potockiego przy Krakowskim Przedmieściu 15 (nr hip. 415), róg ul. Czystej (późn. Ossolińskich), powierzył Andrzej hr. Zamoyski ekspedycję Roczników Towarzystwa Rolniczego w liczbie czterech tysięcy miesięcznie. Nie było to zadanie proste, zważywszy, że wykonywane siłami własnymi - tylko z pomocą rodziny i przyjaciół - a na dodatek bezpłatnie. Ale owe Roczniki legły u podstaw powodzenia firmy, ich kolportaż przyczynił się bowiem do nawiązania kontaktów z całym, podzielonym granicami zaborów, krajem. Nić tych kontaktów nie zerwała się nigdy, wprost przeciwnie - z biegiem lat wzmacniała się.

Jako pierwsza w kraju Księgarnia i Skład Nut Muzycznych "G. Gebethner i Spółka", bo taką nazwę firma przybrała, zaczęła wydawać książki dla dzieci i młodzieży, począwszy od klasycznych w swoim rodzaju tekstów Anczyca i Chęcińskiego. Ukazywały się one w coraz większych nakładach. Pisane pięknym, nieskażonym językiem, szerzyły kult mowy ojczystej i stawały się przeciwwagą dla zalewającej kraj literatury rosyjskiej, mającej na celu wynarodowienie społeczeństwa.

Epoka powstaniowa i bezpośrednio następujące po niej lata smutku i upokorzeń odbiły się niekorzystnie na powodzeniu firmy. Jej szefowie już w 1861 roku znaleźli się na krótko w Cytadeli; po raz drugi zaś - w styczniu 1864 roku, za prowadzenie skrytki dla powstańczej korespondencji. Po zwolnieniu musieli rozpoczynać pracę niemal od podstaw. Zubożałe i zgnębione uciskiem społeczeństwo rzadziej sięgało po książki, które stały się wtedy zbytkiem. Wiele więc trudu wymagało od obu księgarzy uchronienie przedsiębiorstwa przed bankructwem.

W lutym 1868 roku, na mocy wzajemnej umowy, Gustaw Gebethner i Robert Wolff, w cichej spółce z Wacławem Szymanowskim i Aleksandrem Michaux (Miriamem), wydzierżawili "Kurier Warszawski" wraz z drukarnią i lokalem redakcji, za ogólną sumę 900 rubli rocznie. Dopiero w 1872 roku ten prowizoryczny układ został zastąpiony formalnym aktem sprzedaży, na podstawie którego obaj wydawcy, wspólnie z Szymanowskim, nabyli gazetę za 10 tys. rubli, udział (w połowie jego wysokości) pozostawiając rodzinie Bogusławskich. Pod sprężystym kierownictwem redaktora W. Szymanowskiego i przy stałej współpracy ze Stanisławem Bogusławskim i Wiktorem Gomulickim odrobiono wydatki i osiągnięto zysk.

Następnym pociągnięciem Gustawa Gebethnera i Roberta Wolffa było przystąpienie do utworzonej w Warszawie dnia 9 czerwca 1873 roku Spółki Wydawniczej Księgarzy Polskich, w skład której weszli tacy warszawscy księgarze, jak: Michał Glucksberg, Maurycy Orgelbrand, Gustaw Sennewald i Edward Wende. Kapitał zakładowy wynosił 21 600 rubli i był podzielony na sześć udziałów, po 3 600 rubli, przy czym każdy ze współudziałowców ponosił odpowiedzialność tylko do wysokości wkładu. Celem spółki było wykorzystanie indywidualnych możliwości poszczególnych firm do wydawania dzieł rodzimych pisarzy. Spółka przetrwała do marca 1888 roku. Swoje zadanie spełniła.

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl