Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

ImageNa fotografii: Widok fabryki "Norblin, Bracia Buch i T. Werner” przy ul. Żelaznej (ok. 1913) Stanisław Werner

NR 8 / 1987

Z Ludwikiem Norblinem? Czyżbym był tak stary? Przecież zmarł on 11 grudnia 1914 roku. Więc nie o osobistych spotkaniach (których w ogóle nie mogło być, gdyż Ludwik ostatnie miesiące swego życia spędził na kuracji za granicą) będzie mowa, ale o napotkanych śladach jego życia.

Pierwsze z całego szeregu takich spotkań nastąpiło, gdy jeszcze byłem dzieckiem. Skoro tylko zacząłem rozpoznawać, co się dzieje wokół mnie, zapoznałem się z wiszącym na ścianie naszego mieszkania portretem, przedstawiającym wąsatego pana o twarzy raczej jowialnej niż surowej. Niebieskie oczy współgrają na tym portrecie z niebieskim garniturem modela i takimże tłem. Jest to piękna akwarela, pod którą umieszczono dedykację i podpis. Ich wagę i znaczenie pojąłem znacznie później: W pamięć pobytu na Capri. Jul. Fałat. 91. Portret przedstawia właśnie Ludwika Norblina.

Drugie z nim spotkanie nastąpiło, gdy przy jakiejś okazji ojciec pokazywał mi pamiątki rodzinne. Wśród nich zwróciła moją uwagę karta wycięta z jakiegoś periodyku z roku 1889, może z "Wędrowca". W przeglądzie tygodniowym zamieszczono tam notatkę oraz ilustrację zatytułowaną Z jubileuszu fabryki Norblina i Wernera . A oto treść tej notatki:

Na zakończenie zaś winienem wspomnieć o pięknej uroczystości jubileuszowej, prywatnego wprawdzie charakteru, która jednak nabrała cechy publicznej przez sposób obchodu i fundacji, jaka się z nią złączyła: oto w zeszłym tygodniu właściciele fabryki wyrobów platerowanych i srebrnych, pp. Norblin i Werner, obchodzili dwudziestopięciolecie swojej spółki, a p. Teodor Werner z małżonką swą, Albertyną z Norblinów, srebrne wesele. Uroczystość familijna z uroczystością fabryczną zeszły się jednego dnia: dokoła jubilatów skupiła się liczna rodzina a około sześciuset pracowników otoczyło ukochanych swych pryncypałów (ależ się facet podlizuje - przyp. S.W.), składając im serdeczne życzenia i cenne podarki w upominku. Tych darów jubileuszowych było wiele: i tak najpierw portrety jubilatów, potem wieniec srebrny na aksamitnej poduszce zdobionej inicjałami, potem laura od chłopców fabrycznych, wspanialy album w srebrnej oprawie z fotografiami całego personelu, drugi album z drzewa orzechowego ze srebrnymi okuciami, zegar marmurowy, popielnica w kształcie mosiężnej armaty z lawetą, wykończona misternie i świetnie wypolerowana przez jednego z pracowników zakładu, p. Klemensa Dętkowskiego, kalekę posiadającego tylko lewą rękę.

Te objawy życzliwości i solidarności robotników i całej administracji fabrycznej z pracodawcami świadczą chlubnie o dobrze i uczciwie postawionym stosunku między jednymi a drugimi. Złota zgoda panować musi w tym zakładzie srebrnych wyrobów, zgoda nie platerowana tylko z wierzchu, ale na wskroś prawdziwa i szczera. Państwo Wernerowie dla upamiętnienia pięknego dnia w swojem pożyciu małżeńskim utworzyli hojną fundację w kwocie 35 000 rb, od których 6% przeznaczono na stałe zapomogi roczne dla personelu fabrycznego i na wsparcia dla sierot po pracownikach fabryki. Przed trzema laty w podobnej okazji państwo Norblinowie ufundowali kasę emerytalną, ofiarowując dla niej znaczny kapitał w kwocie 50 000 rb. Po południu dnia jubileuszowego odbyła się w lesie na Czystem kosztem firmy zabawa z tańcami i urozmaiconym programem, podczas której obowiązki gospodyni spełniały małżonki jubilatów i najbliższe krewne pp. Norblinów i Wernerów. Życzono sobie brylantowego wesela i złotej zgody nadal, a w sercach wszystkich uczestników tej rodzinno-fabrycznej uroczystości głęboko zapisała się data 30 lipca 1889 r.

M. Gawlewicz

Całą sąsiednią stronę zajmuje rysunek wykonany przez Ksawerego Pillatiego i przedstawiający (u góry) fabrykę widzianą z lotu ptaka, od strony ulic Żelaznej i Prostej. Widać też budynek biurowy, który po II wojnie obcięto przy poszerzaniu ul. Prostej. W jego centralnej części, od Żelaznej, widoczne jest wejście, którego dziś nie ma i - jak daleko moja pamięć sięga - nie było. Drzwi do portierni są umieszczone po lewej stronie bramy, a nie po prawej, jak obecnie. Po obu stronach fabryki znajdują się portrety moich dziadków: po lewej Albertyny z Norblinów Wernerowej, a po prawej Teodora Wernera.

Image


Na fotografii: Rodzina Wernerów i Norblinów w swojej "Swobodzie" k. Marcelina w sierpniu 1901 r. W fotelu dziadek autora, Teodor Werner, za nim jego żona Albertyna z Norblinów, pierwszy od lewej w ostatnim rzędzie ich syn, również Teodor.

Stanisław Werner

Pełny tekst artykułu po zalogowaniu w serwisie.

Jak uzyskać pełny dostęp do zasobów serwisu jednota.pl