Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

NR 7–8/1981, s. 31–34

 

O BOGU I CZCZENIU BOGA

Wszystko, co istnieje, albo zostało stworzone, albo nie stworzone. Nie stworzony jest tylko i wyłącznie Bóg. Istnieć może tylko jedno nie stworzone, albowiem gdyby było ich więcej, wówczas musiałoby też istnieć więcej wiecznych; „nie stworzone” i „wieczne” jest bowiem tak z sobą związane, że jedno nie istnieje bez drugiego. Gdyby więc było więcej wiecznych, wtedy musiałoby być także więcej nieskończonych, gdyż i tutaj występuje ścisła zależność: wieczne jest zawsze nieskończone, i odwrotnie. Istnieć może jednak tylko jedno nieskończone – gdybyśmy przyjęli dwoistość nieskończonego, to musielibyśmy przyznać, że jedno i drugie jest skończone a zatem: tylko i wyłącznie Bóg nie został stworzony. To jest źródło i podstawa naszego pierwszego artykułu wiary: „Wierzę w Boga Ojca wszechmogącego, Stworzyciela nieba i ziemi”; możemy więc twierdzić, że posiadamy niezawodną wiarę jako mocną ufność pokładaną w jednym jedynym Stworzycielu. Poganie i wszyscy bezbożnicy, którzy ufność pokładają w stworzeniu, muszą wyznać, że ich wiara lub przekonania mogą ich zwieść [...]. Kto natomiast pokłada ufność w Stworzycielu, Podstawowej Zasadzie wszystkich rzeczy – która sarna nie mając nigdy początku wydała na świat wszystko inne – temu nie można zarzucić, że błądzi...

Dalej: ponieważ Bóg, jak wiemy, jest Źródłem i Stwórcą wszechświata, przeto przed Nim lub obok Niego nie może istnieć nic, co z Niego nie pochodzi. W przeciwnym razie nie byłby On nieskończony [...]. Gdy więc Pismo święte wymienia Ojca, Syna i Ducha Świętego, nazywając ich „Bogiem”, to nie należy z tego wnioskować, że chodzi o stworzenia lub różne bóstwa, ale że ci trzej są jednością, jedną istotą, jednym bytem, jedną siłą .i mocą, jedną wiedzą i jedną opatrznością, jedną dobrocią i łaskawością; według imienia i osoby – trzej, ale wszyscy razem i każdy z osobna jest jednym i tym samym Bogiem. Ten Bóg jest dobry z natury, albowiem czym jest, tym jest z natury. Dobry – oznacza łagodny i sprawiedliwy [...]. Skoro Bóg jest dobry z natury, przeto musimy też wyznawać Jego łaskawość, łagodność, szczodrość, świętość, sprawiedliwość i nienaganność...

O PANU CHRYSTUSIE

Wierzymy, że Syn Boży, narodzony z Boga, przyjął ludzką naturę w taki sposób, że Jego boska natura ani nie zaginęła, ani nie przemieniła się w ludzką. Jest raczej tak, że one obie istnieją w Nim w sposób prawdziwy, istotny i naturalny. Nie utraciwszy nic ze swej boskości nie przestaje być w sposób prawdziwy, istotny i naturalny Bogiem; Jego ludzka natura nie przeszła w boską w taki sposób, że przestał On być w sposób prawdziwy, istotny i naturalny człowiekiem, z wyjątkiem skłonności do grzechu. Ja ko Bóg, wraz z Ojcem i Duchem Świętym, nie traci żadnych cech boskich z powodu właściwych człowiekowi słabości; a jako człowiek – choć w łączności z naturą boską – posiada wszystkie właściwości prawdziwej natury ludzkiej oprócz skłonności do grzechu. Dlatego właściwości obu natur znajdują odbicie we wszystkich Jego słowach i czynach, tak iż pobożne serce może spostrzec bez trudu, co każdorazowo trzeba przypisać jednej z natur, chociaż słusznie przypisuje się wszystko jednemu Chrystusowi. Słusznie się powiada, że „Chrystus cierpi głód”, bo jest On Bogiem i człowiekiem, choć według swej boskiej natury nie cierpi głodu. Słusznie się powiada, że „Chrystus leczy choroby i ułomności”, choć po dokładnym namyśle okazuje się, że jest to sprawa mocy boskiej, nie ludzkiej. A jednak, mimo różnych natur, nie dochodzi do podziału osoby...

Wierzymy, że Chrystus cierpiał i że za Poncjusza Piłata został ukrzyżowany. Lecz gorycz cierpienia odczuł tylko człowiek, a nie Bóg; ten ostatni bowiem jest niewidzialny i niewrażliwy na ból, to znaczy: nie podlega żadnemu cierpieniu i żadnej namiętności. Krzykiem boleści są słowa: „Boże mój, Boże mój, czemuś mnie opuścił?”, lecz nietknięta boskość rzecze: „Odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią” (Mat. 27:46; Łuk. 23:34). Dla zadośćuczynienia naszym grzechom poniósł On najhaniebniejszą śmierć, aby doznać wszelkiego upokorzenia i przejść przez nie do końca. Gdyby nie umarł i nie został pogrzebany, kto uznałby w Nim prawdziwego człowieka? Dlatego ojcowie apostolscy w symbolu dodali słowa: „zstąpił do piekieł”, aby zaświadczyć, że umarł naprawdę. „Zaliczenie do mieszkańców podziemnego świata” oznacza odejście z krainy żyjących; dalej oznacza jeszcze i to, że Jego zbawcza moc przyszła też do umarłych (por. I Ptr. 3:19n). I odwrotnie, gdyby nie zmartwychwstał, kto uznałby w zmarłym, pozbawionym wszelkiej mocy życia człowieku – prawdziwego Boga?

Wierzymy więc, że prawdziwy Syn Boży umarł naprawdę w swej ludzkiej naturze, byśmy byli pewni zadośćuczynienia za nasze grzechy; wierzymy też, że prawdziwie zmartwychwstał, byśmy byli pewni życia wiecznego. Albowiem to, czym jest Chrystus i co On czyni, dotyczy nas bezpośrednio (por. I Kor. 15:17n)... To mieli na myśli pobożni mężowie, gdy powiadali, że ciało Chrystusa karmi nas na zmartwychwstanie; chcieli w ten sposób tylko pokazać, że przez zmartwychwstanie Chrystusa, który w pełni należy do nas, my także mamy pewność duchowego życia mimo cielesnej śmierci, i że kiedyś zmartwychwstaniemy znowu w tym samym ciele.

Prócz tego fakt, że właśnie ten Chrystus wzniósł się do nieba i siedzi po prawicy Ojca – w co wierzymy bez zastrzeżeń – jest obietnicą, że także my zaraz po śmierci tam pójdziemy i będziemy tam przeżywać cieleśnie wieczne rozkosze...

O KOŚCIELE

Wierzymy, że jeden, święty, katolicki, to znaczy powszechny, Kościół jest częściowo widzialny, częściowo zaś niewidzialny. Niewidzialny o tyle, o ile według słów Pawła (Flp. 3:20) zstąpił z nieba [...]. Do tego Kościoła należą wszyscy wierzący na całej ziemi. Niewidzialnym zwie się nie dlatego, że wierzący mieliby być jakoby niewidzialni, ale dlatego, że jest ukryty przed okiem ludzkim; wierzący są znani tylko Bogu i samym sobie. Widzialnym Kościołem nie jest rzymski papież wraz z biskupami, ale wszyscy, którzy przez chrzest wyznają Chrystusa na całej kuli Ziemskiej. Należą do niego także ci wszyscy chrześcijanie, którzy w rzeczywistości nimi nie są, gdyż wewnętrznie nie mają żadnej wiary. A zatem w Kościele widzialnym znajdują się tacy, którzy nie, są członkami wybranego i niewidzialnego Kościoła. Niektórzy na przykład jedzą i piją Wieczerzę Pańską na swój sąd, przy czym nie wszyscy bracia o tym wiedzą. Ponieważ jednak w Kościele widzialnym znajduje się wielu krnąbrnych i nieposłusznych, którym (ponieważ nie mają żadnej wiary) jest całkiem obojętne, że się ich przez ekskomunikę nawet sto razy wyrzuca z Kościoła, przeto potrzebna jest zwierzchność – może to być monarchia lub arystokracja– która by trzymała w ryzach bezwstydnych grzeszników. Nie na próżno nosi ona miecz (Rzym. 13:4)...

O ZWIERZCHNOŚCI

... Jeśli gdzie król lub książę panuje, tam trzeba go – tak nauczamy – szanować i czcić zgodnie z nakazami Chrystusa: „Oddawajcie [...] co jest cesarskiego, cesarzowi, a co Bożego, Bogu” (Mat. 22:21). Pod słowem „cesarz” rozumiemy każdą zwierzchność, której przekazano lub na którą przelano władzę w sposób dziedziczny bądź mocą prawa wyborczego i zwyczaju. Jeśli król lub książę staje się tyranem, wtedy korygujemy jego zuchwałość czyniąc mu odpowiednie wymówki Jeśli usłucha ostrzeżeń, wtedy dla całego państwa i ojczyzny zyskujemy ojca, jeśli zaś staje się jeszcze bardziej zawzięty w swej brutalności, musimy być mu nadal posłuszni, mimo jego bezbożności, aż Pan nie pozbawi go władzy zwierzchniej lub nie udzieli rady ludziom uprawnionym, jak mogą pozbawić go urzędu i przywołać do porządku. Reagujemy w podobny sposób, gdy arystokracja zaczyna wyradzać się w oligarchię, a demokracja w rewolucję. W Piśmie świętym mamy przykłady, które mogą być pouczające: Saul i Samuel, Dawid i Nathan, Achab i Eliasz, Herod i Jan...

Krótko mówiąc: w Kościele Chrystusa zwierzchność jest niezbędna tak samo, jak urząd kaznodziejski („prorokowanie”), choć ten ostatni ma pierwszeństwo. Jak człowiek składa się z duszy i ciała, nawet jeśli ciało stanowi sferę niższą i mniej znaczącą, tak Kościół nie może istnieć bez zwierzchności, nawet wtedy, gdy troszczy się ona o sprawy mniej subtelne, odległe od spraw duchowych. O ile zgodnie z nakazem obu głównych luminarzy naszej wiary, Jeremiasza i Pawła (Jer. 42:2n; I Tym. 2:2), prosić mamy Pana za zwierzchność, by umożliwiała nam prowadzenie pobożnego życia, o tyle w większym jeszcze stopniu muszą wszyscy, w całym państwie i narodzie, znosić i czynić wszystko dla utrzymania pokoju chrześcijańskiego! Dlatego nauczamy, że należy płacić podatki, cła, daniny, dziesięciny, długi kredytowe i wszystkie tego rodzaju zobowiązania oraz w całości przestrzegać w tych sprawach ustaw państwowych.

O ODPUSZCZENIU GRZECHÓW

Wierzymy, że człowiek, mocą swej wiary, spotyka się z odpuszczeniem grzechów tak często, jak często prosi o to Boga za pośrednictwem Chrystusa (Mat. 18:22). Wiążąc odpuszczenie grzechów z wiarą, chcemy powiedzieć jedynie to, że wyłącznie wiara wywołuje w człowieku pewność odpuszczenia grzechów. Choćby, nawet papież rzymski powiedział sto razy: „odpuszczone są grzechy twoje”, serce nie stanie się spokojne i pewne pojednania z Bogiem, o ile we własnym wnętrzu w sposób bezsprzeczny nie dojrzy, nie uwierzy, nie odczuje, że uzyskało przebaczenie grzechów i wybawienie. Jak wiarę, tak i odpuszczenie grzechów sprawia tylko Duch Święty.

... Życia wiecznego dostępuje tylko ktoś, kogo pozbawiono grzechu. Kto więc pokłada ufność w Chrystusie, temu zostają odpuszczone grzechy. Jak nikt nie wie nic o wierze drugiego, tak i o odpuszczeniu grzechów wie cokolwiek tylko ten, kto dzięki oświeceniu i mocy wiary zyskał pewność odpuszczenia, gdyż wie, że Bóg mu przebaczył przez Chrystusa; jest tego przebaczenia tak pewny, że w najmniejszym nawet stopniu nie wątpi w łaskę dla grzeszników, bo wie: Bóg nie może oszukiwać lub kłamać (Mat. 3:17)... Przeto niepoważnie brzmią wszelkie zapewnienia w rodzaju: „ja ci odpuszczam”, „upewniam cię o odpuszczeniu grzechów”, albowiem niezależnie od tego, jak apostołowie zwiastują odpuszczenie grzechów, ono samo staje się udziałem tylko wierzących i wybranych [...]. Jak jeden człowiek może zapewniać drugiego o odpuszczeniu grzechów? Wszelkie tego rodzaju sztuczki i błazeństwa są wymysłem papieży rzymskich.

O WIERZE I UCZYNKACH

... Zarzuca się nam niesłusznie, że zabraniamy dobrych uczynków. W rzeczywistości nauczamy tutaj, jak zresztą wszędzie i zawsze, tylko tego, o czym uczy Pismo święte i co zaleca zdrowy rozsądek. Kto bowiem jest tak niedoświadczony, aby nie mógł powiedzieć: uczynek musi wynikać z intencji, uczynek bez intencji nie jest uczynkiem lecz przypadkiem. Wiara jest więc zgodna w sercu ludzkim z intencją czynu. Czyn bez intencji jest występny, a jego rezultat żałosny. Uczynek nie znajdujący się pod osłoną i przewodnictwem wiary staje się niepobożny nieważny. Także dla nas, ludzi, w przypadku każdego uczynku większe znaczenie odgrywa wiara i wierność, które stanowią jego tło, niżeli on sam [...]. Wiara musi być źródłem uczynku. Jeśli wiara jest obecna, to uczynek jest miły Bogu; gdy jej brakuje, wówczas wszelki czyn jest niewiarą i z tego powodu nie tylko niemiły, ale wręcz obrzydliwy Bogu (pora Rzym. 14:23).

...W przypadku uczynków, które odpowiadają zakonowi Bożemu – np. nakarmienie głodnych, odzianie gołych, pocieszanie więzionych – powstaje trudne pytanie, czy mają one charakter zasługi? Nasi przeciwnicy powołują się tutaj na Pismo święte, np. Mat. 10:42 [...]. Lecz Słowo Pana świadczy o tym, że charakteru zasługi nie mają: „Tak i wy, gdy uczynicie wszystko, co wam polecono, mówcie: sługami nieużytecznymi jesteśmy” {Luk. 17:10). Gdybyśmy naszymi uczynkami mogli zapracować na szczęśliwość wieczną, nie byłaby potrzebna śmierć Chrystusa do pojednania nas ze sprawiedliwością Bożą, a odpuszczenie grzechów nie byłoby już laskę, gdyż każdy mógłby no nie zapracować...

O ŻYCIU WIECZNYM

Wierzymy wreszcie, że po tym życiu, które jest bardziej niewolą i śmiercią niż życiem, nadejdzie dla świętych, czyli wierzących, życie szczęśliwe i przyjemne, dla niewierzących lub bezbożników życie politowania godne – obydwa trwające wiecznie. Wbrew nowochrzczeńcom, którzy mówią, że dusze i ciała śpią do powszechnego sądu, twierdzimy, że dusza anioła lub człowieka nie może spać lub odpoczywać. Taki pogląd jest nierozsądny. Dusza jest substancją tak żywotną, że nie tylko żyje sama, ale wszędzie, gdzie mieszka, ożywia także swój dom...

Wierzymy więc, że dusze wierzących zaraz po opuszczeniu ciała ulatują do nieba, jednoczą się z boskością i przeżywają wieczną radość [...]. Dobro, którym będziemy się rozkoszować, jest nieskończone; nieskończoności nie da się wyczerpać [...]. Tam, u Boga, spotkasz wszystkich dobrych ludzi, wszystkie pobożne serca, wszystkie wierzące dusze, od początku do końca świata. Czy istnieje, coś bardziej radosnego, przyjemniejszego, krótko mówiąc – zaszczytniejszego niż ta perspektywa? Czyż nie postępujemy jak najsłuszniej, gdy wytężamy wszystkie siły życiowe, by zyskać to życie?

O SAKRAMENTACH

... Bardzo życzyłbym sobie, gdyby Niemcy nigdy nie włączyli słowa „sakrament” do swego słownictwa [...]. Pod słowem tym rozumieją coś wielkiego i świętego, co przez swą moc wyzwala sumienie od grzechu. Natomiast inni uznali to za pogląd fałszywy i powiedzieli, że sakrament jest znakiem świętej rzeczy. Nie wydawałoby mi się to wcale takie złe, gdyby nie dodawali: przy zewnętrznym używaniu sakramentu następuje z pewnością wewnętrzne oczyszczenie...

Nic nam nie wiadomo, by przodkowie traktowali sakrament jako coś świętego lub pełnego tajemnic. Dlatego i ja tak go nie traktuję; również nie akceptuję łacińskiego przekładu Nowego Testamentu, który „misterium” tłumaczy jako „sakrament”, co nie oddaje właściwego sensu. Nie wiem co prawda, jakże słowo łacińskie oddawałoby właściwie „misterium”, bo „tajemnica” jest pojęciem za szerokim, a „świętość” – za wąskim...

Chrystus zostawił nam dwa sakramenty: Chrzest i Wieczerzę Pańską. Ich zobowiązujące znaczenie przedstawia się następująco: za pośrednictwem pierwszego wyznajemy, że jesteśmy „chrześcijanami”, za pośrednictwem drugiego, pomni zwycięstwa Chrystusa, przedstawiamy się jako członkowie Jego Kościoła. W chrzcie przyjmujemy symbol, który zobowiązuje nas do nowego ukształtowania życia według zasad Chrystusowych, w Wieczerzy Pańskiej dajemy dowód, że pokładamy ufność w śmierci Chrystusa, gdy pełni szczęścia i radości zjawiamy się w zborze, który dziękuje Panu za dobrodziejstwo zbawienia, darowane nam łaskawie przez Jego śmierć za nas. Pozostałe sakramenty są raczej obrzędami i w Kościele Bożym nie mają wiążącego znaczenia. Można je więc usunąć, bo nie zostały ustanowione przez Boga w celu nałożenia Kościołowi jakiegoś zobowiązania.

O MAŁŻEŃSTWIE

O małżeństwie mówię tutaj tylko dlatego, by nie wzbudzać wrażenia, że jego godność została zniesiona. Do sakramentów go nie zaliczam [...]. Małżeństwo jest rzeczą bardzo świętą, ale przez nazwanie go „sakramentem” nie zyskuje na świętości lub wartości, przeciwnie – staje się pojęciem bardziej niejasnym i zagmatwanym. Każdy wie bowiem, czym jest małżeństwo, ale prawie nikt nie wie, czym jest sakrament. Każdy wie, czym jest, chrzest, lecz tylko niewielu wie, czym jest sakrament. Uznajemy małżeństwo za święty związek, nawet jeśli nigdy nie zaliczymy go do sakramentów [...j. Ponieważ sakramenty są tylko zobowiązującymi znakami, i niczym innym, małżeństwo natomiast wyłącznie związkiem między dwoma osobami, przeto nie chcemy jego obrazu zaciemniać tym słowem.

O SPOWIEDZI

W Piśmie świętym spowiedź jest rozumiana zgodnie ze słowami proroka (Ps. 32:5) jako badanie własnego sumienia i zdanie się człowieka na miłosierdzie Boże. Bóg sam odpuszcza grzechy i uspokaja serca [...]. Ze spowiedzią sprawa przedstawia się tak: Bóg sam leczy nasze serce, przeto Jemu samemu trzeba pokazać ranę. Jeśli nie znasz jeszcze dobrze lekarza, nie wiesz, gdzie mieszka, nikt nie zabrania ci pokazać ranę mądremu doradcy i poprosić go o pomoc. Jeśli jest on naprawdę mądrym i wierzącym człowiekiem, niewątpliwie pośle cię do lekarza, który w swej biegłości będzie wiedział, jak zaszyć ranę. Chcę objaśnić to podobieństwo: tym, który nie zna lekarza, jest człowiek, który jeszcze nie poznał właściwie łaski w Chrystusie, lecz mimo to chciałby się pozbyć ciężaru przygniatającego jego sumienie. Wiernym doradcą, który zna się na rzeczy, jest sługa Słowa Bożego [...]. Spowiedź uszna jest zatem niczym innym jak konsultacją, w której [...] otrzymujemy radę, jak znaleźć spokój serca. Na tym polega władza kluczy, to jest Ewangelia [...]. Sługa Słowa zwiastuje ci Ewangelię; przyjąłeś zwiastowanie, to znaczy przyjąłeś Chrystusa; jesteś rozgrzeszony i wolny od ciężaru grzechu, czujesz ulgę w sercu nawet wtedy, gdy żaden papież nie wypowiedział nad tobą formuły...

O POZOSTAŁYCH SAKRAMENTACH

B i e r z m o w a n i e  narodziło się w czasach, gdy chrzest dzieci stał się powszechnym zwyczajem, podczas gdy w dawnych wiekach chrzczono dzieci tylko wtedy, gdy zagrożone było ich życie. Ale po co? Czy groźba śmierci ułatwiała dzieciom poznanie zasad chrześcijańskich? Nie. Błąd wywodził się z poglądu, że chrzest obmywa grzechy i – jak to bywa, gdy błąd się pogłębia – nawet dzieciom zaczęto odmawiać zbawienia, jak gdyby Chrystus był surowszy od Mojżesza, za czasów którego obrzezani i ofiarowani zaliczani bywali do dzieci Izraela, choć nie naśladowali jeszcze wiary Abrahama, bo nie mogli.

Tak zwane o s t a t n i e  n a m a s z c z e n i e   jest dobrą dla ludzi służbą. Apostołowie niekiedy namaszczali chorych i wówczas poprawiał się ich stan (Mk 6:13), (Jakub 5:14) napomina, by pozostawać przy tynt zwyczaju, tj. przy odwiedzaniu chorych. Gdzie istnieje ku temu sposobność lub pozwała na to stan chorego, tam starsi powinni nałożyć na niego ręce, namaścić i prosić Boga o uzdrowienie.

O r d y n a c j a  (kapłaństwo – red.), której przypisuje się charakter nieprzemijający, jest wymysłem ludzkim. Powoływanie się tutaj na wkładanie rąk (Dz. 4:30 i I Tym. 4:14) jest niewłaściwe, bo było ono zewnętrznym znakiem wyróżniającym tych, na których miał spłynąć dar języków lub tych, którzy mieli być wysłani jako słudzy Słowa. Co to ma wspólnego z wymysłem o nieprzemijającym charakterze? Urząd duchowny, czyli służba Słowa, jest zadaniem a nie godnością. Kto sprawuje służbę Słowa, jest duchownym; kto tego nie czyni, tak samo nie jest duchownym, jak burmistrz lub radny nie jest burmistrzem lub radnym, jeśli gnie pełni swych obowiązków.

O WZYWANIU ŚWIĘTYCH

... Bóg nam wszystkim wystarcza. Jest dobrotliwym Ojcem, który niczego nie odmawia, tak szczodrym, że chętnie przystaje na to, by coś od Niego wyprosić. Po co więc potrzebni są nam jeszcze patroni? Wiara nie zna tego rodzaju nieprawej opieki. Kto zatem uzależnia się od stworzenia, ten nie pokłada ufności w prawdziwym i jedynym Bogu. Gdzie w takim razie jest tu miejsce na wiarę? Czy nie należałoby więc raczej milczeć, aniżeli tak niemądrze zdradzać się z niewiarą? Znam Hieronimów, Augustynów i innych dobrze, lecz nie mniej znam Chrystusa i apostołów, z których żaden nigdy czegoś takiego nie wypowiedział [...]. Wiara zdaje się wyłącznie na Boga, tylko Jego się trzyma, tylko Jemu ufa, tylko w Nim pokłada nadzieję, tylko w Nim szuka ucieczki; wie, że tylko w Nim znajdzie to, czego potrzebuje. Niech Bóg, który do siebie przyciąga serca, sprawi, że tylko Jemu będziemy oddani, a zniknie z wszystkich serc obłuda, która udaje pobożność!

O MODLITWIE

Zadziwiające, że także modlitwa stała się sposobem zarobkowania. Skoro słusznie powiedziano, że modlitwa jest wzniesieniem serca do Boga, to czy w takim razie istnieje coś bardziej nieprzyzwoitego niż bezczeszczenie tej łączności serca z Bogiem? Modlitwa sprzedana za pieniądze jest oczywistą obłudą, a nie obcowaniem serca z Bogiem...

Modlimy się wtedy, gdy sercem przychodzimy do Boga, rozmawiamy z Nim i ze szczerej wiary szukamy pomocy tył/co u Niego [...]. Wierząc w Boga możesz modlić się za drugiego, ale nie możesz oddać mu części swojej wiary. Wiara należy tylko do wierzących i nie jest zasługą Prawda nie zna modlitwy dla korzyści [...]. Chcesz modlić się lub śpiewać psalmy, czyń to darmo. Nadzieja na zapłatę nie da się pogodzić z mdłością; nie możemy służyć Bogu i mamonie, to znaczy bogactwu (Mat. 6:24).

O POSĄGACH I OBRAZACH

... Nikt nie jest tak nierozsądny, by uważał za konieczne usuwanie obrazów i posągów, jeśli nie oddaje im się czci. Któż jednak chciałby być tak niedorzeczny, by nie rzec – bezbożny, ażeby tam, gdzie się je czci, taki sian tolerować? Gdyby Pismo święte nie nakazywało niszczenia posągów i obrazów, którym oddawano cześć, wystarczyłaby miłość, aby każde wierzące serce, skłonić do tego, by wydatek przeznaczony na obrazy oddać biednym. Skoro więc tylko rozum ludzki twierdzi: „na chwałę Boga lub jakiego§ świętego masz zbudować ten posąg” – wiara musi temu zaprzeczyć i nakazuje przeznaczony dla Boga wydatek oddać biednym.

... Nowy i Stary Testament wyraźnie zakazują czczenia bałwanów. Czciciele jedynego prawdziwego Boga różnią się od bałwochwalców tym, że czczą niewidzialnego Boga, który zakazuje przedstawiania siebie w jakiejkolwiek widzialnej postaci, natomiast tamci przedstawiają swe bałwany w różny sposób. Dlatego chrześcijanom nie wolno nigdy przedstawiać swego Boga w sposób obrazowy, by nie okazali się ludźmi bezbożnymi. Tym bardziej dotyczy to świętych, których, nawet za ich życia nie wolno było czcić [...]. Ulega się złudzeniu myśląc, że Chrystusa można przedstawić obrazowo jako Boga – Jego boskiej natury nie wolno przedstawiać w żadnej sztuce. Tych, co twierdzą, że można Go przedstawiać jako człowieka, pytam: czy wolno czcić obraz, czy też nie? [...].

Nie wolno oddawać czci żadnemu obrazowi.

O CZYŚĆCU

... Kto ludziom, którzy i tak żyją już w dostatecznej nędzy, grozi męką czyśćca, ten czyni to bardziej z uwagi na zaspokojenie własnych pożądliwości niż na dusze wierzących i, przede wszystkim, odbiera w ten sposób znaczenie Chrystusowi. Jeśli Chrystus umarł za nasze grzechy, jak On sam i przepełnieni Jego duchem apostołowie nauczali [...], to czy można nas zmuszać do zadośćuczynienia?! [...] Dalej, dlaczego Chrystus stał się człowiekiem, jeśli nie usuwa kary i męki za grzechy? Dlaczego cierpiał? Rozróżnianie, czynione przez niektórych teologów: „jesteśmy uwolnieni od winy, ale nie od kary”, jest wymysłem i więcej – obrazą Boga. Gdzie nie ma winy, tam nawet ziemski sędzia nie nakłada kary; skoro więc Bóg odpuszcza winę, darowana jest kara.

 

(Wszystkie teksty pochodzą z pracy: Auslegung des christlichen Glaubens, lipiec 1531 – Wykład wiary chrześcijańskiej)