Drukuj

NR 7–8/1981, s. 35–36

 

Chcę tutaj ukazać, że naturalne, rzeczywiste ciało Chrystusa, w którym cierpiał na ziemi a obecnie zasiada w niebie po prawicy Ojca, nie jest spożywane w Wieczerzy Pańskiej w sposób naturalny i rzeczywisty, lecz tylko duchowy. Jest rzeczą niepoważną i głupią, a nawet bezbożną i obraźliwą, gdy papiści nauczają, że ciało Chrystusa bywa przez nas spożywane w tej postaci, w jakiej został On narodzony, w jakiej cierpiał i umarł. Najpierw trzeba przyjąć za pewnik, że Chrystus przyjął prawdziwe człowieczeństwo – złożone z ciała i duszy – takie, jakie my posiadamy, z wyjątkiem skłonności do grzechu. Wynika z tego wniosek, że Jogo ciało posiada pełnię wszystkiego, co na ciało się składa. Albowiem to, co przyjął ze względu na nas, pochodzi od nas: miał On być taki, jak my. Z tego wynikają niezbicie dwa wnioski: ciało Chrystusa posiada wszystkie właściwości naszego ciała, a to, co cielesne w ciele Chrystusa, posiadają też nasze ciała. Gdyby Jego ciało posiadało jakiś element cielesny brakujący naszemu ciału, wyglądałoby na to, że przybrał On swoje ciało nie ze względu na nas [...]. Ciało Chrystusa, tak jak i nasze ciała, nie może się znajdować w wielu miejscach. Nie jest to mój osobisty pogląd, lecz Apostoła (Pawła), Augustyna i nawet naszej wiary, która, nawet pozbawiona świadków, opowiada się przecież za tym, że Chrystus stał się we wszystkim podobny do nas [...]. Wszyscy uczeni potępili zuchwale twierdzenie pewnych ludzi, uznawszy je za fałszywe i bezbożne, że ciało Chrystusa, tak jak Jego boskość, znajduje się wszędzie. Z natury może znajdować się wszędzie tylko to, co nieskończone, a to, co nieskończone, jest zarazem wieczne. Ludzka natura Chrystusa nie jest wieczna, zatem nie jest też nieskończona; jeśli nie jest nieskończona, przeto musi być skończona; jeśli jest skończona, to. nie znajduje się wszędzie...

Obecnie pragnę wyjaśnić, co oznaczają słowa o „duchowym i sakramentalnym spożywaniu”. „Ciało Chrystusa spożywać duchowo” – to znaczy nic innego, jak w duchu i sercu zdać się na miłosierdzie i dobroć Bożą w Chrystusie; to znaczy być pewnym w niezachwianej wierze, że Bóg podaruje nam odpuszczenie grzechów i radość szczęśliwości wiecznej ze względu na swego Syna, który stał się taki jak my i, ofiarowany za nas, pojednał nas ze sprawiedliwością Bożą [...]. „Ciało Chrystusa spożywać sakramentalnie” – to znaczy, mówiąc ściślej, spożywać sercem i duchem Chrystusa przy dodaniu świętego znaku, sakramentu [...]. „Sakramentalne spożywanie”, w pełnym znaczeniu tego słowa, ma miejsce wówczas, gdy dziękujesz Panu za wielkie dobrodziejstwo, za wyzwolenie swojej duszy, za uwolnienie z niebezpieczeństwa zwątpienia i za gwarancję ,szczęśliwości wiecznej, gdy wspólnie spożywasz z braćmi chleb i wino, symboliczne ciało Chrystusa [...]. Natomiast niewłaściwe „spożywanie sakramentalne” występuje wówczas, gdy ktoś spożywa wprawdzie publicznie widzialny sakrament lub symbol, lecz wewnętrznie nie ma wiary. Tacy ludzie spożywają na swój sąd, to znaczy grozi im gniew Boży, gdyż nie cenią i całej tajemnicy inkarnacji, pasji oraz Kościoła Chrystusowego w taki sposób, jak czynią to pobożni.

Człowiek przystępując do spożywania winien siebie skontrolować, to znaczy wniknąć w samego siebie i zapytać, czy uznaje i przyjmuje Chrystusa jako Syna Bożego, swego Wybawcę i Zbawiciela, w ten sposób, że polega na Nim jak na niezawodnym sprawcy i dawcy zbawienia? Ozy cieszy się, że jest członkiem Kościoła, którego głową jest Chrystus? Łącząc się wiarołomnie z Kościołem w Wieczerzy Pańskiej, udając, że taką wiarę posiada, czyż nie staje się winny wobec ciała i krwi Pana? Nie wobec ciała i krwi spożytej w sposób naturalny i cielesny, lecz wobec ciała i krwi, które w obecności Kościoła spożywał rzekomo w sposób duchowy, na podstawie fałszywego świadectwa, podczas gdy w rzeczywistości spożywanie takie nie miało nigdy miejsca. Kto zatem podczas Wieczerzy Pańskiej posługuje się symbolami dziękczynienia, lecz nie ma wiary, ten spożywa tylko „sakramentalnie”. Tacy ludzie podlegają gorszemu potępieniu niż niewierzący. Ci ostatni nie uznają bowiem Wieczerzy Pańskiej Chrystusa, natomiast ci pierwsi udają, że uznają. Podwójnie grzeszy ten, kto bez wiary świętuje Wieczerzę Pańską; cechuje go niewiara i bezczelność. Natomiast zwykli niewierzący tylko z powodu swej niewiary idą jak głupcy na stracenie.

W dalszym ciągu trwa wśród nas ostry spór na temat siły oddziaływania świętych znaków lub symboli przy Wieczerzy Pańskiej. Jedni twierdzą, że święte znaki wzbudzają wiarę, udzielają naturalnego ciała Chrystusa i aktualizują jego spożywanie. Mamy dobre podstawy, by myśleć inaczej. Po pierwsze, wiarę zdobywamy pokładając ufność w Bogu; wywołuje ją tylko Duch Święty, a nie jakakolwiek zewnętrzna rzecz. Co prawda przez sakramenty uzyskuje się wiarę, lecz jest to wiara o charakterze historycznym – wszystkie święta, pamiątki, pomniki i posągi wywołują wiarę o charakterze historycznym, to znaczy przypominają, że kiedyś coś się wydarzyło, czego wspomnienie zostaje odświeżone [...]. Tak więc, Wieczerza Pańska wywołuje wiarę, to znaczy wskazuje nam w sposób niezawodny, że Chrystus się urodził i cierpiał. Komu zostaje to wyjawione? Wierzącym i niewierzącym, bez różnicy. Lecz tylko pobożnym i wierzącym Wieczerza Pańska wyjawia, że Chrystus cierpiał za nas. Nikt bowiem nie wie ani nie jest w stanie uwierzyć, że Chrystus cierpiał za nas, z wyjątkiem tych, którym Duch wpoi wewnętrzne uznanie tajemnicy dobroci Bożej; tylko ci przyjmują Chrystusa. A więc ufność wobec Boga 'pochodzi tylko od Ducha...

Po drugie, wystąpiliśmy przeciw błędnemu twierdzeniu przeciwników, że przez symbole – chleb i wino – udzielane bywa naturalne ciało Chrystusa na mocy słów: „To jest ciało moje”. Zaprzeczają temu wspomniane wcześniej słowa Chrystusa, które wykluczają dalsze przebywanie ciała na ziemi (Jan 16:28). Poza tym, gdyby słowa te posiadały moc, jaką się im przypisuje, z ich pomocą udzielano by śmiertelnego ciała Chrystusa, albowiem w czasie gdy wypowiadał te słowa, posiadał jeszcze ciało śmiertelne. Zatem także apostołowie musieliby spożywać je jako śmiertelne. A przecież nie był On w posiadaniu dwóch ciał – jednego nieśmiertelnego, nieczułego, a obok – śmiertelnego. Gdyby apostołowie jedli ciało śmiertelne, to w takim razie jakie my byśmy teraz spożywali? Wszak też śmiertelne. Jednakże dawne śmiertelne ciało stało się obecnie nieśmiertelne i nieprzemijające! Gdybyśmy więc spożywali teraz śmiertelne, znów miałby On podwójne ciało – zarazem śmiertelne i nieśmiertelne. Ponieważ jest to niemożliwe ciało nie może być jednocześnie śmiertelne i nieśmiertelne), przeto musiałby On mieć dwa ciała, jedno śmiertelne, które spożywalibyśmy jak apostołowie, i jedno nieśmiertelne, które znajduje się po prawicy Boga i miejsca tego nie opuszcza. Albo też musielibyśmy powiedzieć, że apostołowie wprawdzie jedli ciało śmiertelne, ale my spożywamy nieśmiertelne, co – każdy przyzna – jest bezsensem.

Występujemy wreszcie przeciw twierdzeniom przeciwników, że aktualnie spożywamy naturalne i rzeczywiste ciało Chrystusa. Broni nam tego sama pobożność. Piotr, gdy odczuł moc Bożą Chrystusa podczas cudownego połowu ryb, powiedział: „Odejdź ode mnie, Panie, bom jest człowiek grzeszny” (Łuk. 5:8); przejęła go zgroza. A my mielibyśmy mieć apetyt, aby spożywać Go w sposób naturalny, jak ludożercy? Jak ktoś, kto tak kochałby swoje dzieci. że chciałby je połknąć i zjeść! Czyż ludożerców nie uważa się za najokrutniejszych wśród wszystkich ludzi? Im większa i świętsza wiara, tym większe zadowolenie ze spożywania duchowego. Im bardziej ono nasyca, tym bardziej serce pobożnego wzdraga się przed spożywaniem cielesnym.

 

(Wykład wiary chrześcijańskiej, 1531)