Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 3 / 1989

I począł mówić do ludu to podobieństwo: Pewien człowiek zasadził winnicę i wydzierżawił ją wieśniakom, i odjechał na dłuższy czas. A we właściwym czasie posłał do tych wieśniaków sługę, aby mu dali owoców z winnicy. Ale wieśniacy, obiwszy go, odprawili z niczym. Ponownie więc posłał innego sługę. Lecz oni i tego obili i znieważyli, i odprawili z niczym. Potem jeszcze trzeciego posłał. A oni także i jego poranili i wyrzucili precz. Rzekł tedy właściciel winnicy: Co mam uczynić? Wyślę syna mego umiłowanego; może tego uszanują. Lecz gdy go wieśniacy ujrzeli, rozprawiali między sobą, mówiąc: To jest dziedzic, zabijmy go, a dziedzictwo będzie nasze. I wyrzuciwszy go poza winnicę, zabili. Co więc uczynił im właściciel winnicy? Przyjdzie i wytraci tych wieśniaków, a Winnicę odda Innym. Usłyszawszy to, rzekli: Przenigdy! On zaś, spojrzawszy na nich, rzekł: Cóż więc znaczy to, co napisane: Kamień, który odrzucili budowniczowie, stał się kamieniem węgielnym? Każdy, kto by upadł na ten kamień, roztrzaska się, a na kogo by on upadł, zmiażdży go.

[Łuk. 20: 9-18]

Drodzy – Siostry i Bracia,

Podobieństwo, którego przed chwilą wysłuchaliśmy, nawiązuje do Izajaszowej pieśni o winnicy (Iz. 5:1-7) i jest jednym z najbogatszych w treści podobieństw opowiedzianych przez Jezusa Chrystusa. Stanowi ono przede wszystkim obraz wielowiekowych dziejów narodu wybranego, historię jego ciągłego wadzenia się z Bogiem, odstępstwa, a nawet zdrady. Ukazuje też obraz odwiecznego dramatu rozgrywającego się między Bogiem i człowiekiem, w końcu zaś przedstawia Boży plan zbawienia świata.

Podobieństwo mówi nam wiele o samym Bogu, o Jego zaufaniu do stworzenia, przejawiającym się w powierzeniu człowiekowi opieki nad dobrami ziemi. Mówi o Bożej cierpliwości – wszak Bóg śle wysłańców za wysłańcami, nie chce wywierać nagłej pomsty na niewdzięcznikach, ostrzega, ciągle daje szansę, wreszcie posyła umiłowanego Syna... Końcem dramatu jest sprawiedliwy sąd Boży. Nie ma co się łudzić, Bóg nie abdykuje: „przyjdzie i wytraci tych wieśniaków, a winnicę odda innym” – czytamy w wierszu 16. Podobieństwo to mówi nam też o Bogu-człowieku, o Jezusie Chrystusie. On wie, co Go czeka w winnicy, wie, co Go spotka w Jerozolimie, wie, czym się to wszystko skończy, a jednak dla sprawy Bożej i dobra człowieka jest gotów na wszystko. Jest gotów na śmierć. Jego poprzednicy byli tylko sługami, On zaś jest Panem i chce, by uszanowano w Nim Syna. Jezus nie wątpi w ostateczny triumf swego posłannictwa: ponad mocą i przemocą grzesznych ludzi stoi wszak moc i majestat Boży. Niegodziwość nie uniknie kary, a odrzucony przez budowniczych kamień stanie się kamieniem węgielnym Bożego Królestwa. Podobieństwo mówi nam też wiele o człowieku, o przywileju wolności, jakiego Bóg mu udzielił, i o tym, co człowiek z tym przywilejem uczynił. Bóg nie jest tyranem, który zniewala człowieka, ma do niego zaufanie, a w zamian żąda jedynie dotrzymania warunków umowy, warunków zawartego Przymierza, żąda przestrzegania ustanowionych przez Niego i należnych Mu praw. Tymczasem człowiek w swojej pysze i krótkowzroczności łamie te prawa, nie dotrzymuje warunków umowy, próbuje nie poddawać się Bożej kontroli i świadomie sprzeciwia się woli Boga. Czy nie wie, że przyjdzie mu za to wszystko zapłacić? Nasza przypowieść mówi o odpowiedzialności człowieka, mówi o tym, że wcześniej czy później trzeba będzie zdać sprawę ze wszystkiego, czego się dokonało w winnicy i czemu służyła włożona tam praca.

Historia o niewdzięcznych dzierżawcach winnicy nic nie straciła na aktualności, bo my także jesteśmy takimi dzierżawcami. Bóg ciągłe do nas przemawia, ciągle wysyła swe sługi, ofiarowuje swego Syna, a my nie chcemy Go słuchać, odwracamy się od Niego, odrzucamy Go i sami chcemy stanowić o sobie. Zdawać by się mogło, że już jesteśmy mądrzejsi i bogatsi o tragiczne wydarzenia Golgoty, tymczasem zaś przez nasze wybory, przez nasze traktowanie innych ludzi, przez nasz nieodpowiedzialny stosunek do świata, w którym żyjemy, ciągle krzyżujemy Jezusa Chrystusa, łudząc się przy tym (tak jak owi dzierżawcy z podobieństwa), że „dziedzictwo będzie nasze”. Dlatego potrzebne nam jest nieustanne przypominanie i ostrzeganie, że odwrócenie się od Jezusa Chrystusa to podjęcie walki z wolą Bożą, że zaparcie się Jezusa Chrystusa w efekcie prowadzi do samozagłady. „Każdy, kto by upadł na ten kamień, roztrzaska się, a na kogo by on upadł, zmiażdży go” (w. 18). Okres pasyjny – kiedy to w centrum myśli i rozważań poszczególnego chrześcijanina i całego Kościoła staje Krzyż Jezusa Chrystusa, Krzyż, który będąc znakiem naszej grzeszności jest zarazem znakiem opamiętania się, znakiem Bożej miłości i pojednania – otóż ten właśnie okres powinien nam w sposób szczególny przypominać o wszystkim, co dotąd powiedzieliśmy. Czy naprawdę uświadamiamy sobie tę prawdę, że Krzyż Jezusa Chrystusa to nasza jedyna szansa? Normalną koleją ludzkiego życia jest śmierć jako zapłata za grzech. Tymczasem Syn Boży ten porządek odwraca: biorąc na siebie śmierć, nam przywraca życie. Jego Krzyż przestaje być narzędziem hańby i zgorszenia, a staje się źródłem ożywiającej mocy dla nas. Z Chrystusowego poniżenia i męki rodzi się nasze nowe życie. Wiemy jednak, że może ono stać się naszym udziałem jedynie przez wiarę – gorącą, ciągle podsycaną, -ciągle pielęgnowaną. Nie wystarczy, gdy przypominamy sobie o ofierze Jezusa Chrystusa raz do roku w okresie pasyjnym, kiedy to jakoś mocniej biją nasze serca. Nie wystarczy, gdy za psalmistą wołać będziemy: „Pamiętaj o miłosierdziu i o łasce swojej, gdyż są one od wieków” (Ps. 25:6) – od tych słów nosi zresztą nazwę niedziela dzisiejsza: „Reminiscere – pamiętaj”, ponieważ to my musimy ciągle pamiętać o własnej nie-godności i grzeszności, one to bowiem mogą postawić nas w jednym szeregu z niewdzięcznymi dzierżawcami winnicy, o których mówi dzisiejszy tekst. Czy nie odeszliśmy przypadkiem zbyt daleko od poddania się woli Tego, który jest Panem winnicy? Nie bądźmy zbyt pewni swego wybrania, tak jak słuchacze Jezusa, którzy słysząc Jego słowa o sądzie i odrzuceniu wołali: „Przenigdy!”. Nie ma sensu rozważać dramatycznych wydarzeń Wielkiego Tygodnia, których obrazem jest otwarty bunt dzierżawców z dzisiejszego podobieństwa, jeśli nie dostrzega się celu męki i śmierci Jezusa Chrystusa – Jego ofiary za nas, ofiary złożonej za mnie i za ciebie, abyśmy my wszyscy – obciążeni i pochyleni – mogli podnieść głowy, abyśmy mogli być silni i przeciwstawić się złu, które wokół nas się dzieje. W Krzyżu Chrystusowym leży nasze dobro, nasza możliwość wyjścia ze zwątpienia, z rozdarcia wewnętrznego (którego tak często doznajemy na co dzień) a zarazem otrzymania pełnej, błogosławionej ufności i nadziei przyszłej chwały.

Jeśli dziś wiele się mówi o wybawieniu człowieka w wymiarze doczesnym, to znaczy od nędzy, głodu, nieszczęść i przekleństw cywilizacji, jeśli pragnie się wybawienia” człowieka od wszystkiego, co go niszczy biologicznie, to nie wolno przy tym zapominać, że człowiek sam sobie to wszystko zgotował w ufności we własną moc, w poczuciu swej niezależności i w swej pysze, że „dziedzictwo jest jego”. Dla nas, chrześcijan, nie może być jednak wątpliwości, że istnieje tylko jeden rodzaj zbawienia i tylko jeden Zbawiciel – Jezus Chrystus. Dlatego pamiętajmy: Syn Boży – wzgardzony, odrzucony – stał się kamieniem węgielnym, a Jego Krzyż nie jest znakiem klęski, lecz zwycięstwa. On przypomina nam, że nic „nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Jezusie Chrystusie, Panu naszym” (Rzym. 8:39). Amen.

Kazanie wygłoszone podczas nabożeństwa retransmitowanego przez PR w dniu 19 lutego 1989 r.