Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 4 / 1989

Szukajcie Fana, dopóki można Go znaleźć, wzywajcie Go, dopóki jest blisko! (...) Moje myśli to nie myśli wasze, a wasze drogi to nie drogi moje – mówi Pan, lecz jak niebiosa są wyżej niż ziemia, tak moje drogi są wyżej niż drogi wasze i moje myśli niż myśli wasze. Jak deszcz i śnieg spada z nieba i już tam nie wraca, tylko zrasza ziemię i czyni ją urodzajną, tak iż porasta roślinnością i daje siewcy ziarno, a potem chleb do jedzenia, tak jest z moim słowem, które wychodzi z moich ust. Nic posyłam go daremnie, lecz wykonuje moją wolę i spełnia pomyślnie to, z czym je wysłałem.

(Iz. 55:6.8–11)

Szukajcie Pana! – woła Izajasz. Czy nie jest to wołanie daremne? Gdzie i jak mamy szukać Boga? Przecież nie można Go dotknąć ani zobaczyć. Kościół, na przykład, choć jest miejscem poświęconym czci Boga, sam w sobie jeszcze nie zapewnia Jego obecności; nawet jeśli znajduje się tu jakiś znak, na przykład Krzyż, nie znaczy to jeszcze, że Bóg jest tu obecny. Jakże więc Go odnaleźć?

Nasze trudności z szukaniem i rozpoznaniem Boga powodują, że wymyślamy sobie różne substytuty, środki zastępcze, które miałyby zmaterializować Bożą obecność. Staramy się Jego obraz sprowadzić przynajmniej do naszych o Nim wyobrażeń. Najchętniej chcielibyśmy widzieć Go tak wielkim, jak wielki jest człowiek, takim, który by się zmieścił w naszej czaszce, może w murach kościelnych, takim, który przyjąłby kształt jakiegoś przedmiotu, abyśmy na tym Jego wizerunku mogli skupić religijną cześć. Tymczasem Bóg jest Duchem i Jego obecność nie ma charakteru materialnego, uchwytnego zmysłami. On przerasta wszystko, cokolwiek możemy o Nim pomyśleć, powiedzieć, cokolwiek możemy sobie wyobrazić. ,,Z kim zatem Go porównacie i jakie podobieństwo Mu przeciwstawicie?” (Iz. 40:18.25). Otóż nie znajdziemy Go dopóty, dopóki On sam nie zechce do nas przyjść. Nasz sposób myślenia odbiega bardzo daleko od Jego sposobu myślenia. Nasze postępowanie i czyny różnią się krańcowo od sposobów Jego działania. Jak niebiosa są wyżej niż ziemia, tak drogi Boże są wyżej niż nasze drogi, a myśli Boga niż myśli nasze.

Mimo to, nie jesteśmy w swojej bezradności pozostawieni sami sobie, Bóg bowiem znalazł sposób porozumiewania się z nami i dzięki temu możemy Go znaleźć. Wziął coś ze świata zjawisk nam dostępnych, mianowicie słowo, czyli sposób porozumiewania się ludzi między sobą. Słowo, mowa – to jest coś bardzo ulotnego, co staramy się utrwalić, jakby zmaterializować, zapisując poszczególne dźwięki. Bóg porozumiewa się z nami przy pomocy słowa, ale to nie znaczy, że słowo mówione czy utrwalone na piśmie jest równoznaczne z tym, co mówi Bóg. Albowiem Duch Pański wieje gdzie chce, jak chce i kiedy chce.

Postawiono mi pytanie, czy można powiedzieć, że Bóg jest obecny w swoim Słowie. Szukając odpowiedzi zwróćmy uwagę na to, że rola Słowa Bożego polega na czymś innym niż na zastępowaniu Bożej obecności. Bóg jest obecny w sposób, jaki sam sobie wybiera. Jeśli jednak do nas mówi, to znaczy, że jest obecny. Dlatego możemy na pewno powiedzieć, że Słowo Boga jest przejawem Jego obecności. A zatem możemy Go znaleźć – wprawdzie niekoniecznie w Jego Słowie, ale przez Jego Słowo. Dzięki temu, że On do nas mówi, zyskujemy świadomość i przekonanie o Jego obecności. Chyba że nie słyszymy lub nie rozumiemy tego, co On mówi. Ale to wcale nie znaczy, że Bóg jest nieobecny, lecz że my nie słyszymy Bożego Słowa, bo ciągle dociera do nas jedynie zewnętrzna warstwa ludzkiej mowy. A więc jeszcze Go nie znaleźliśmy, jeszcze nie czujemy Jego obecności.

Pismo Św., aby podkreślić znaczenie tego, co mówi do nas Bóg, posługuje się konkretnymi obrazami. Oto, na przykład, w Psalmie 119:105 Słowo zostało nazwane pochodnią dla naszych nóg i światłem na naszych ścieżkach. Słowo Boże jest światłem, to znaczy, że Bóg pokazuje nam drogę i po niej nas prowadzi, dba o to, żebyśmy nie zabłądzili. Z kolei w Liście do Hebrajczyków 4:12 znajdujemy inny obraz ukazujący rolę Słowa. Słowo Boga jest żywe, to znaczy, że nie daje się ono w niczym zamknąć, na przykład w znakach liter i wyrazów, bo Bóg ciągle do nas mówi, mówi do każdego pokolenia i do każdego indywidualnego człowieka w jego osobistej sytuacji. Po drugie, Słowo Boga jest skuteczne, a więc wywołuje reakcję człowieka – niekoniecznie otwarcie się wobec Boga, także zamknięcie się, bo prawda o nas samych i o naszym życiu nie jest dla nas miła i nie chcemy jej przyjąć. Wolimy łatwe, gładkie słowa. Niechętnie słuchamy, jeśli padają twardsze sformułowania, zwłaszcza tu, w kościele. Po trzecie, Słowo Boga jest ostrzejsze niż miecz obosieczny i przenika nas do głębi, sięga tam, gdzie dusza i duch wzajemnie się przenikają, gdzie stawy z sobą się łączą, czyli aż do samego wnętrza naszego jestestwa. Ono jest zdolne ocenić zamiary i myśli najbardziej skryte. Nie ma stworzenia, nie ma człowieka, który mógłby się ukryć przed ostrością Bożego Słowa. Autor Listu do Hebrajczyków użył porównania z mieczem obosiecznym, my zaś odwołując się do naszych doświadczeń moglibyśmy powiedzieć, że jest ono jak skalpel chirurga, który pozwala zajrzeć w głąb naszego ciała. Słowo Boże obnaża do głębi ludzkie serca, nasze jestestwo. Jeszcze inny obraz znajdujemy w Ewangelii Łukasza 8:4- 15. Słowo Boże jest jak ziarno, które pada na taką lub inną glebę i wywołuje reakcję, krótko- lub długotrwałą. Słowo Boże nie dociera do nas daremnie. Jezus mówi, że rozmaita jest gleba, na którą Słowo Boże pada, że rozmaici są ludzie, do których Ono trafia, czyli że w jakimś stopniu od nas samych zależy czy chcemy, czy też nie chcemy słuchać tego, co mówi Bóg, czy się otwieramy, czy też zamykamy przed Jego Słowem. Bóg nie posyła swego Słowa daremnie – mówi

Izajasz – ono wykonuje Jego wolę i spełnia pomyślnie to, z czym zostało wysłane. I wreszcie najważniejszy obraz Bożego Słowa otrzymujemy w osobie Jezusa Chrystusa. Słowo ucieleśnione, Słowo – chciałoby się powiedzieć – zmaterializowane w osobie Jezusa Chrystusa. Szukajcie Pana – dopóki można Go znaleźć – w Jezusie, w Tym, który przyszedł z Ewangelią, który przyszedł po to, żeby usunąć trudności w znalezieniu Boga, oczyścić nasze spojrzenie, pozwolić nam dostrzec, Kim jest Bóg i dlaczego On chce, abyśmy Jego prawa przestrzegali. Albowiem Bóg postanowił, aby w Jezusie Chrystusie pomieściła się cała pełnia boskości (Kol. 1:19).

Istotę zagadnienia podsumowuje dialog między Filipem a Jezusem: „Rzekł Mu Filip: Panie, pokaż nam Ojca, a wystarczy nam. Odpowiedział mu Jezus: Tak długo jestem z wami i nie poznałeś mnie, Filipie? Kto mnie widział, widział Ojca. Jakże możesz mówić: pokaż nam Ojca? Czy nie wierzysz, że jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie? Słowa, które do was mówię, nie od siebie mówię, ale Ojciec, który jest we mnie, wykonuje dzieła swoje” (Jn 14:8-10). Amen.