Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

Nr 3-4/1990

„Czy Bóg jest niesprawiedliwy? Bynajmniej. Mówi bowiem do Mojżesza: Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję. A zatem nie zależy to od woli człowieka ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego. (...)
A zatem, powiesz mi: Czemu jeszcze obwinia? Bo któż może się przeciwstawić Jego woli? O, człowiecze! Kimże ty jesteś, że wdajesz się w spór z Bogiem? Czy powie twór do Twórcy: czemuś mnie takim uczynił? (...)
A cóż, jeśli Bóg, chcąc okazać gniew i objawić moc swoją, znosił w wielkiej cierpliwości naczynia gniewu przeznaczone na zagładę, a uczynił tak, aby objawić bogactwo chwały swojej nad naczyniami zmiłowania, które uprzednio przygotował ku chwale. Takimi naczyniami jesteśmy i my, których powołał nie tylko z Żydów, ale i z pogan”.

(Rzym. 8:14-24)

Powyższy tekst stanowi fragment rozważań apostoła Pawła nad losem Izraela, nad odwiecznym wyborem Bożym, nad otwartą drogą zbawienia dla pogan. Ale jest też zarazem jakby komentarzem do Jezusowego podobieństwa o robotnikach w winnicy, których Pan powołuje i wynagradza według własnej woli, choć wydaje się to niezgodne z ludzkim pojmowaniem sprawiedliwości. I jak tam Jezus, tak tutaj Jego uczeń, Paweł, mówią: nie można mierzyć Boga ludzką miarą zasługi i zapłaty. On darzy swoim miłosierdziem, kogo chce i jak chce. Nie można określać Boga na swój obraz. Przypomina nam to również prorok Izajasz: „Myśli moje, to nie myśli wasze, a drogi wasze, to nie drogi moje – mówi Pan” (Iz. 55:8). Nie można też określać stosunku Boga do człowieka w kategoriach ludzkiej sprawiedliwości. Bo Bóg mówi do Mojżesza i do każdego z nas: „Zmiłuję się, nad kim się zmiłuję, a zlituję się, nad kim się zlituję”. Bóg jest święty, a więc odrębny, a więc inny od każdego nas. Bóg jest absolutnie suwerenny, absolutnie wolny w swych planach i decyzjach. Boży wybór zależy wyłącznie od Bożej woli, a przebieg Jego zbawczego dzieła dokonuje się wraz z tymi, których dotyczy, ale także ponad nimi lub wbrew nim! Na nic więc zda się wola, działanie, zasługa człowieka. Tu nie ma zastosowania pogańskie myślenie: „do ut des” – daję, abyś i Ty, Boże, dał, przynoszę Tobie ofiary, aby zasłużyć na Twą łaskę i zbawienie. „Nie zależy to od woli człowieka ani od jego zabiegów, lecz od zmiłowania Bożego” – przypomina Apostoł. Bóg, mocą swej świętej woli, kształtuje losy, dzieje ludzi i narodów.

Kim więc jest człowiek wobec Boga? Jaką rolę pełnili w Bożym planie wspomniani tu przez apostoła Pawła, Mojżesz i faraon? Otóż byli oni narzędziami, co nie oznacza, że bezradnymi marionetkami, poruszanymi lada pociągnięciem sznurka. Bóg zostawia bowiem człowiekowi wolność wyboru, wolność decyzji i działania. Jego Boskość i majestat objawiają się w tym, że może On przeprowadzać swą wolę zarówno wtedy, gdy człowiek z Nim współdziała, jak i wtedy, gdy, Mu się sprzeciwia. Bóg zawsze realizuje swoje postanowienia. Tym było wybranie Mojżesza na wodza ludu, tym było wywołanie zatwardziałości serca faraona. I jedno, i drugie miało służyć Bożej chwale, aby Jego imię rozsławiane było po całej ziemi.

-Czy zatem Bóg jest niesprawiedliwy? Czy jest tyranem? Dlaczego ma ciągle do nas pretensje? – tak pyta wielu ludzi. Kimże jesteś, człowiecze, że wdajesz się w spór z Bogiem? – odpowiada na to apostoł Paweł. Bóg to nie jest twój równorzędny partner. Między Nim a tobą zachodzi absolutna różnica jakościowa: człowiek zostaje człowiekiem, a Bóg – Bogiem i Stwórcą człowieka.

Za prorokami Izajaszem i Jeremiaszem Paweł przywołuje tutaj – może niezbyt fortunne – porównanie: „Czy .powie twór do Twórcy: Czemuś mnie takim uczynił? Czy garncarz nie ma mocy nad gliną, żeby z tej samej bryły ulepić jedno naczynie kosztowne, a drugie pospolite?” Określiłem to porównanie jako niezbyt fortunne, gdyż człowiek nie jest przedmiotem, ale podmiotem Bożego działania. Bóg nie traktuje .człowieka tak jak garncarz glinę, ale jak miłujący ojciec swe dziecko. Bóg Chce każdego widzieć jako „naczynie zmiłowania”. Człowiek zaś musi uważać, by sprzeciwiając się Bogu nie stał się „naczyniem gniewu przeznaczonym na zagładę”. Głównym celem Boga wobec człowieka jest to, aby człowiek się nawrócił i żył, aby się upamiętał iw końcu osiągnął zbawienie. I, jak wyraził to Apostoł w konkluzji swych rozważań, Bóg poddał wszystkich w niewolę nieposłuszeństwa, aby się nad wszystkimi zmiłować. Ten cel, ten wolny dar Bożej łaski, dotyczy nie tylko pokolenia Pawła, nie tylko tamtych ludzi, do których Apostoł bezpośrednio kierował swe słowa, ale również nas. Dla każdego otwarta jest droga do Bożego Królestwa. Każdemu z nas dana jest Boża łaska.

Łaska Boża – a więc wyjście naprzeciw ludzkim tęsknotom, pragnieniom, potrzebom.

Łaska Boża – a więc współczucie, a więc zniżenie się do człowieka i przeżywanie w Jezusie Chrystusie ludzkich prób i doświadczeń.

Łaska Boża – radość, większa niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, z tego jednego grzesznika, który się nawróci, z jednej zagubionej owcy, z powracającego syna marnotrawnego, z jawnogrzesznicy przychodzącej do Jezusa, z łotra na krzyżu, który prosi Zbawiciela o wstawiennictwo.

Łaska Boża, tak bardzo człowiekowi potrzebna, dana jest nam wszystkim w Jezusie Chrystusie. Ale pamiętać musimy o jednym. Wynika to zarówno z tej lekcji apostolskiej, jak i ze słów Jezusa, skierowanych do pracowników winnicy w swoim mniemaniu skrzywdzonych. Otóż z „tytułu naszego chrześcijaństwa nie możemy rościć sobie żadnych specjalnych praw do łaski Bożej. Jedynym naszym przywilejem jest wyznawanie Jezusa Chrystusa i służba Jemu, choć wszyscy są równie Bogu drodzy i równie wiele warci.

Zwiastowanie o Jaśce Bożej wzywa nas i zobowiązuje do odpowiedzi, do uwielbiania Boga czynami, całą naszą codziennością, do dostrzegania Boga w drugim człowieku, zwłaszcza w tym skrzywdzonym, biednym, potrzebującym (a tych przecież nie brakuje wokół nas i obok nas). Zwiastowanie o łasce Bożej nieustannie nam uświadamia, że chrześcijanie nie mogą rozpychać się w życiu, że mają myśleć o innych, pilnie rozglądać się wokół, dzielić się z potrzebującymi i raz na zawsze zapomnieć o swoich rzekomych przywilejach. („Mnie się to lub tamto należy, bo jestem członkiem tej społeczności czy tego Kościoła.”) Pamiętajmy bowiem, że gdy stajemy przed Bogiem, możemy tylko ze skruchą i pokorą powiedzieć to jedno: „Sługami bezużytecznymi jesteśmy”, uczyniliśmy tak niewiele, tylko stąd-dotąd, i tylko to, co nam się wydawało, że jest słuszne, właściwe i wystarczające.

Tak więc raz jeszcze powtórzmy: Niech świadomość Bożej łaski znajdzie wyraz w naszym odpowiedzialnym życiu na co dzień – w życiu rodzinnym, kościelnym, społecznym, we wszystkich kręgach naszej pracy i zainteresowań. Bóg darzy nas swą łaską, ale też powołuje do tego, abyśmy byli jej nośnikami dla tych, wśród których żyjemy. Amen.