Drukuj

Nr 6/1990

Ci, którzy żyją według ciała, myślą o tym, co cielesne; ci zaś, którzy żyją według Ducha, o tym, co duchowe. Albowiem zamysł ciała to śmierć, a zamysł Ducha to życie i pokój. Dlatego zamysł ciała jest wrogi Bogu; nie poddaje się bowiem zakonowi Bożemu, bo też i nie może. Ci zaś, którzy są w ciele, Bogu podobać się nie mogą. Ale wy nie jesteście w ciele, lecz w Duchu, jeśli tylko Duch Boży mieszka w was. Jeśli zaś kto nie ma Ducha Chrystusowego, ten nie jest Jego. Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie. A jeśli Duch Tego, który Jezusa 'Wzbudził z martwych, mieszka w was, tedy Ten, który Jezusa Chrystusa z martwych wzbudził, ożywi i wasze śmiertelne ciała przez Ducha swego, który mieszka w was.

Rzym. 8:5-11

Według apostoła Pawła każdy człowiek, a więc i chrześcijanin, podlega działaniu dwóch przeciwstawnych sił. Z jednej strony występują W nas dążenia do zaspokajania potrzeb cielesnych i hołdowania wszystkiemu, co materialne, z drugiej natomiast – dążenie do życia podporządkowanego Duchowi Bożemu. Od tego, który z tych dwóch czynników przeważa, zależy kształt naszego człowieczeństwa.

W pierwszym wypadku mamy do czynienia z ludźmi, którzy żyją „według ciała”, a to oznacza, że ich pragnienia i tęsknoty koncentrują się w kręgu spraw światowych, siłą motoryczną ich poczynań jest egoizm, a zwycięzcą staje się grzeszna natura ludzka, która dominuje nad dążeniem człowieka do wyższych celów – duchowych.

W drugim wypadku mamy do czynienia z ludźmi, którzy żyją „według Ducha”. Świat, w którym rządzi Duch Boży, to nie jest oderwana od życia rzeczywistość. Wszyscy w takim świecie przebywamy, ale nie wszyscy podlegamy jego wpływom: dla jednych jest on niedostępny i niezrozumiały, dla drugich stanowi źródło prawdziwego szczęścia i obcowania z Bogiem. Myśleć o tym, „co duchowe”, to znaczy być pochwyconym przez Jezusa Chrystusa i zmierzać ku życiu wiecznemu. Taka postawa jest ze wszech miar godna chrześcijanina i zalecana przez apostoła Pawła: ,,A tak, jeśliście wzbudzeni z Chrystusem, tego, co w górze, szukajcie, gdzie siedzi Chrystus  po prawicy Bożej; o tym, co w górze, myślcie, nie o tym, co na ziemi” (Kol. 3:1-2).

Ludzie, którzy myślą tylko o rzeczach cielesnych, sądzą, że zyskują życie, podczas gdy w rzeczywistości tracą je, bo coraz bardziej oddalają się od Boga i pogrążają w śmierci. Inaczej natomiast jest z tymi, którzy będąc pod działaniem Ducha Świętego skupiają się wokół osoby Jezusa Chrystusa. I choć pozostają na ziemi, to jednak przez swą wiarę zbliżają się do nieba. Człowiek pojednany z Chrystusem jest blisko Boga i nawet śmierć cielesna nie jest w stanie odłączyć go od miłości, którą Bóg okazuje grzesznikom.
Przeciwstawiając życie w ciele, obciążone grzechem, życiu duchowemu, apostoł Paweł mówi o rzeczywistej przemianie, jaka dokonuje się w chrześcijaninie pod wpływem Ducha Świętego: grzech, który dotąd panował w jego sercu, myślach i woli, zostaje wyparty i przezwyciężony przez Ducha Bożego, który jest odeń silniejszy i ma moc uwalniania człowieka od zakonu grzechu i śmierci.

Bóg nikogo nie zmusza do przyjęcia Jego Ducha, Duch Boży, albo inaczej Chrystus, zamieszkuje w sercu takiego człowieka, który tego pragnie i podporządkowuje swoje życie woli Bożej.

Żaden jednak człowiek nie jest w stanie przeciwstawić się skutecznie grzechowi, który niby fala odpływa i powraca. Miotani przez wrogi żywioł, doznajemy wielu porażek. Nasze

ciało, siedlisko grzechu, wprawdzie słabnie, ale nadal stanowi poważną przeszkodę w duchowym życiu. Wreszcie następuje nieuchronny proces, który apostoł Jakub tak opisał: „Każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć” (Jak. 1:14-15).

Podobnie widzi to apostoł Paweł, który uważa, że człowiek będąc zaprzedany w niewolę zakonu grzechu (Rzym. 7:23) musi ponieść śmierć. Jednakże ci, którzy są prowadzeni przez Ducha Świętego i złączeni z Chrystusem już w tym życiu, nie umierają na wieki, lecz powstają do nowego życia. Dlatego tak ważne jest dla chrześcijan zapewnienie: „Jeśli jednak Chrystus jest w was, to chociaż ciało jest martwe z powodu grzechu, jednak duch jest żywy przez usprawiedliwienie”.

Tego usprawiedliwienia grzeszników dokonał Jezus Chrystus mocą swej ofiary na krzyżu Golgoty. Jest to jedyna dostępna nam droga zbawienia. Uznać ją powinien każdy, kto wie, że Chrystus zniszczył grzech, oddalił od nas gniew Boży i pokonał największego wroga ludzkości – szatana. Teraz dopiero człowiek grzeszny może z nadzieją oczekiwać zbawienia, mając w Jezusie Chrystusie gwarancję życia wiecznego i pokoju z Bogiem.

Czy jednak chrześcijanie, którzy swoim postępowaniem tak mało różnią się od ludzi niewierzących i są, jak oni, śmiertelni z powodu grzesznej natury, rzeczywiście zostaną uznani przez Boga za sprawiedliwych? To pytanie musi się nasunąć każdemu, kto zdaje sobie sprawę z tego, jak wielkim jest grzesznikiem i jak wiele dzieli go od Boga. Czy nie powinien wówczas zawołać tak, jak apostoł Paweł: „Nędzny ja człowiek! Któż mnie wybawi z tego ciała śmierci?” (Rzym. 7:24). Ale jednocześnie Apostoł zapewnia nas o tym, że mieszkający w nas „Duch Tego, który Jezusa wzbudził: z martwych, ożywi (nasze) śmiertelne ciała”. Jesteśmy zatem nierozerwalnie związani z Chrystusem, który poprzedził nas na drodze ku wieczności. Nie ma więc powodu do zwątpienia i nie jest uzurpacją twierdzenie, że mamy zapewniony udział w przyszłych dobrach, którymi Bóg pragnie dopełnić w nas dzieła zbawienia. To, co śmiertelne, musi być pochłonięte przez śmierć, a później ożywione „przez Ducha, który mieszka w nas”. Amen.