Drukuj

8/1990

Jeden ze starców rzekł do mnie: Któż to są ci przyodziani w szaty białe i skąd przyszli?
Odpowiedziałem mu: Panie mój, ty wiesz. Wtedy on rzekł do mnie: To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku. Oni wyprali swoje szaty i wybielili je we krwi Baranka.

Obj. 7:13-14

26 maja, w tym kościele uczestniczyliśmy w uroczystości, która przypomniała męczeńską śmierć kilkunastu tysięcy naszych braci, oficerów polskich, w nieludzki sposób na nieludzkiej ziemi pozbawionych życia przez nieludzki aparat represyjny w imię nieludzkiej ideologii. (...) Pośród tych tysięcy oficerów znalazła się grupa naszych współwyznawców, osób nam bliskich i znanych. Nasz stosunek do całego wydarzenia, a także do wszystkich zamordowanych tam ludzi, jest więc głęboko osobisty. Wczoraj, podczas uroczystości poświęconej ich pamięci, spojrzeliśmy na mogiły katyńskie i na te wszystkie inne mogiły-niemogiły, dotychczas nie ujawnione, w perspektywie historycznej, przez pryzmat losów jednostki, generała Leonarda Skierskiego, co ma tę szczególną zaletę, że cały tragizm losu człowieka nie rozpływa się w masie podobnych losów, lecz przemawia do nas całą wstrząsającą siłą cierpienia i śmierci konkretnej osoby.

Nie może nam to jednak wystarczyć, albowiem historia i doczesność to tylko cząstka rzeczywistości, na którą składa się jeszcze wymiar duchowy. Modlitwa pozwala nam przeniknąć granice stawiane przez materię świata fizycznego, a wsłuchanie się w treść Słowa Bożego chroni nas przed nieuniknionym pogrążeniem się w beznadziejnej rozpaczy i ostatecznym zwątpieniem w człowieka.

Mogiły katyńskie, mogiły-niemogiły Starobielska i Ostaszkowa, ukryte w tajniach nieludzkiej ziemi, piece krematoryjne Oświęcimia i Dachau, zmieniające ciała zamęczonych i pomordowanych ludzi w dym i popiół dla zatarcia śladów dokonanej zbrodni – odsłaniają całą otchłań zła, w jaką zdolny jest pogrążyć się człowiek, gdy zapomni o swym przeznaczeniu, wyprze się swego podobieństwa do Boga i ustanowi kult własnej osoby, uznając siebie za pana życia i śmierci. Pomyślmy: rozkazy wydawali ludzie i wykonywali te rozkazy ludzie. Ludzie patrzyli w gasnące oczy, ludzie sprawdzali, czy ich ofiary jeszcze się ruszają, ludzie wreszcie oddawali kolejne strzały, aby dobić tlące się życie. To wszystko robili ludzie zupełnie podobni do nas. Tak samo, jak każdy z nas, odczuwali przecież ból i przyjemność, smutek i radość, byli przez kogoś kochani, sami kogoś kochali, cenili sobie życie a śmierci się bali. Co takiego musi się dokonać w ludzkiej duszy, żebyśmy stali się zdolni do przekroczenia niedostrzegalnej granicy, za którą rozpościera się bezdenna otchłań zła? (…) Co takiego dzieje się w duszy człowieka, że w pewnych okolicznościach zapomina on o swej godności, głuchnie na głos sumienia, tłumi w sobie odruchy uczciwości, gasi współczucie, pozwala sobą powodować, bezkrytycznie przyjmuje i wykonuje najokrutniejsze, bezsensowne rozkazy?

...Czy jest do czego w człowieku apelować? Czy zbrodniarz ma możliwość ujrzeć prawdę w swojej duszy? A zbrodnicza instytucja, zbrodniczy system? Przecież one duszy nie mają, są tylko tym, czym są, wskutek tego, że kierują nimi ludzie. Czy ci ludzie więc mają możliwość ujrzenia prawdy? Czy mogą liczyć na wielkoduszność zrozumienia, wybaczenia i pojednania?

Zwróćmy uwagę, że to, co dla nas jest tak trudnym do pojęcia wynaturzeniem człowieczeństwa, zostało przewidziane i zapowiedziane przez Jezusa w mowie na temat rzeczy ostatecznych. „Powstanie naród przeciw narodowi. Będą was wydawać na udrękę i zabijać was będą. Narody pałać będą do was nienawiścią ze względu na mnie. Wielu się załamie, nawzajem wydawać się będą i nawzajem nienawidzić. Powstanie wielu fałszywych proroków i jakże wielu da się zwieść przez nich. Bezprawie się rozmnoży i dlatego miłość u wielu oziębnie”.

Z zadziwiającym spokojem, trzeźwo i rzeczowo wylicza Jezus kolejne etapy zapadania się ludzi w otchłań zła. Mówi o tym, gdy sam stoi w obliczu bezpośrednio już Mu zagrażającej katastrofy. On o tym wszystkim wiedział. Ale wiedział też j e s z c z e  o  czymś innym. Wiedział, że na końcu jest ocalenie. Wiedział, że męka, cierpienie i śmierć nie mają ostatniego słowa. Wiedział, że otchłań nie jest zgotowana dla krzywdzonych, prześladowanych, mordowanych, zsyłanych do zabójczej pracy niewolniczej, palonych w krematoriach, wieszanych na krzyżu. Ich udziałem jest zmartwychwstanie, nowe niebo i nowa ziemia. Wszelkie zaś zło, śmierć i piekło zostaną wrzucone do jeziora ognistego, a jezioro ogniste to druga śmierć. Widział Jezus to samo, co widział Jan w objawieniu na wyspie Patmos: „Tłum wielki, którego nikt nie mógł zliczyć, z każdego narodu, ze wszystkich plemion, ludów i języków, którzy stali przed tronem i przed Barankiem, odzianych w szaty białe, z palmami w rękach”. Słyszał też ten dialog, który słyszał i Jan na Patmos: „Któż to są ci przyodziani w szaty białe i skąd przyszli? Odpowiedziałem mu: Panie mój, ty wiesz. Wtedy on rzekł do mnie: To są ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku. Oni wyprali swoje szaty i wybielili je we krwi Baranka”.

On, Jezus, to wszystko wiedział. On to widział i słyszał. Dlatego tak trzeźwo i rzeczowo ostrzegał. Dlatego niepowstrzymanie kroczył ku wypełnieniu się swego własnego przeznaczenia. To wszystko jednak nie zmieniło faktu, że się bał, że w Getsemane pocił się krwawym potem, że prosił Ojca, aby minął Go ten kielich, jeśli to możliwe. Świadomość tego, o czym wiedział, nie zmniejszyła grozy i stopnia Jego cierpienia. Ale... z drugiej strony było ocalenie.

Chcemy z całą świadomością odnieść wizję Janową z Patmos do naszych braci z Katynia i z jeszcze nie ujawnionych  miejsc  rzucenia  ich  martwych ciał. Do wszystkich naszych braci, oficerów, bez względu na pochodzenie i wyznanie. Chcemy tę wizję odnieść również do tych rzesz zamęczonych i zamordowanych w niemieckich obozach kaźni, w szczególności w obozie Dachau. Przeszli oni przez piekielne męki zgotowane im przez ludzi, ale po drugiej stronie, po stronie wieczności, znaleźli ocalenie. Tak pragniemy patrzeć na to, co się stało, abyśmy nie zwątpili i nie poddali się rozpaczy, jak ci, którzy nie mają nadziei.

[Skrót – red.]
Są to obszerne fragmenty kazania wygłoszonego 27 maja br. w kościele warszawskim podczas uroczystego nabożeństwa w półwiecze zbrodni katyńskiej. Wtedy nic jeszcze nie wiedzieliśmy o pozostałych miejscach kaźni oficerów polskich z Ostaszkowa i Starobielska, ujawnionych w chwili, gdy przekazujemy ten numer do druku – red.