Drukuj

11/1991

Potem ujrzałem: a oto wielki tłum, którego nie mógł nikt policzyć, z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków, stojący przed tronem i przed Barankiem. Odziani są w białe szaty, a w ręku ich palmy. I głosem donośnym tak wołają: ,,Zbawienie u Boga naszego. Zasiadającego na tronie i u Baranka”. [...] To ci, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i opłukali szaty swoje i w krwi Baranka je wybielili. Dlatego są przed tronem Boga i w Jego Świątyni cześć Mu oddają we dnie i w nocy. A Zasiadający na tronie rozciągnie namiot nad nimi. Nie będą już łaknąć ani nie będą już pragnąć, i nie porazi ich słońce ani żaden upał, bo paść ich będzie Baranek, który jest pośrodku tronu, i poprowadzi ich do źródeł wód życia; i każdą łzę otrze Bóg z ich oczu.

[Obj. 7:9-10. 14-17 wg Biblii Tysiąclecia]

Listopad – miesiąc opadłych liści, zamierającej przyrody. Miesiąc nostalgii, smutku, zadumy nad przemijaniem. Miesiąc szczególnego wspominania tych, którzy odeszli, i dawania świadectwa o naszej niewygasłej miłości do nich. To także miesiąc kończący rok kościelny, kiedy to po Niedzieli Wieczności wkraczamy w okres Adwentu. Ten czas w szczególny sposób uzmysławia chrześcijaninowi, że jest on obywatelem dwóch światów, zawieszonym jakby między ziemską rzeczywistością, ograniczoną kołyską i grobem, a tą inną, o której świadczy Pismo Święte. Ten stan zawieszenia powoduje, że wychodzimy poza myślenie o sferze doczesnej i wkraczamy w świat spraw ostatecznych.

Dla wierzącego śmierć nie jest kresem. On wie, że poza progiem ciemności istnieje inna rzeczywistość, co apostoł Paweł dobitnie wyraża słowami: „nasza ojczyzna jest w niebiesiech...” (Flp. 3:20). I jak po zimie nastaje dla przyrody czas budzenia się do życia, tak przed nami rysuje się perspektywa zmartwychwstania.

Jednak ta druga rzeczywistość wymyka się naszym ziemskim zdolnościom poznania, co sprawia, że wolimy zbyt często o niej nie myśleć. Tymczasem trzeba wyraźnie sobie uświadomić, że uciekanie od spraw ostatecznych jest odstępstwem od Ewangelii, albowiem ona wyraźnie mówi o końcu świata i sądzie, a jej centralną postacią jest Ten, który nazywa siebie bramą do tego innego, i tak pełnego życia, świata. Ewangelia o czasach ostatecznych jest skierowanym do nas ostrzeżeniem Bożej miłości, która chce nas uchronić od zguby. Jest źródłem nadziei, więcej – rodzi pewność, że dla nas wszystkich – „z każdego narodu i wszystkich pokoleń, ludów i języków” – zgotował Bóg nową przyszłość. Wizja zbawionych, jaką roztacza przed nami autor Objawienia, nie ma nic wspólnego ze słodkim, ckliwym  pocieszaniem tych, którzy z trwogą pytają: jak tam jest, co znajduje się po drugiej stronie? Ona po prostu przedstawia konkretną, choć trudną do przyjęcia, rzeczywistość Bożej obecności i zbawienia.

Tu na każdym kroku stykamy się z nieszczęściem, chorobą i śmiercią, borykamy się z trudnościami, natrafiamy na przeszkody. Źródłem siły do ich pokonywania jest świadomość, ze istnieje Ten, który zwycięża śmierć, niesie łaskę i pomoc, goi rany, obdarza nowym życiem. Czas dany nam na ziemi to czas próby na drodze do celu, którym jest chwała warta największego nawet cierpienia. Sądzić by można, że to wszystko jest dla chrześcijanina oczywiste. Mozę i tak – ale jak bardzo brakuje nam dzisiaj Pawłowej pewności wyrażonej słowami: „utrapienia teraźniejszego czasu nic nie znaczą w porównaniu z chwałą, która ma się nam objawić” (Rzym. 8:18). A właśnie takie objawienie chwały przeżywał autor rozważanego tekstu i pragnął swoim doświadczeniem podzielić się z innymi.

Wizja świata Chrystusowego z Objawienia św. Jana jest szansą otwierającą się przed każdym z nas, ludzi ograniczonych materialnym porządkiem świata i jego uwarunkowaniami, które powodują, że przeżywamy doświadczenia „wielkiego ucisku”. Jest szansą, ale aby z niej skorzystać, musimy spełnić określone warunki. Święty Jan mówi o białych szatach i palmach w rękach – symbolach czystości, nowego życia i zwycięstwa. Aby stały się one naszym udziałem, musimy przyjąć Chrystusa! To bowiem miłość Boża, objawiona w Jezusie Chrystusie, czyni człowieka czystym. To Krew Baranka, która oznacza śmierć, daje zarazem życie, oczyszcza z grzechów, pozwala stanąć przed obliczem Boga, który „rozciąga namiot” nad ludźmi, jako wyraz swej szczególnej obecności i opieki.

Nie ma dziś pośród nas Jezusa Chrystusa w tak fizyczny sposób obecnego, jak opisują to Ewangelie. Ale otrzymaliśmy Jego Słowo, przekazane przez uczniów, pozwalające poznać Boże dzieło zbawienia i przybliżające – jak ta piękna wizja Jana – Bożą rzeczywistość. To Słowo ma nas pobudzać i mobilizować do gotowości spotkania z Panem. Jak mamy być na to gotowi? – pytamy, choć przecież dobrze znamy odpowiedź. Nakazano nam czuwać i modlić się, aby nie zwiódł nas świat doczesny, a jego przemijające wartości nie stały się naszym najważniejszym celem; abyśmy potrafili dokonać właściwego wyboru ziemskiej drogi, żyjąc w miłości do Boga i ludzi, zrodzonej z poznania Jego Słowa; aby dane nam zostały siły, moc, miłość, nadzieja i wiara...

Kto wierzy, ten ufnie patrzy w – teraz niepoznawalną jeszcze – przyszłość. Kto wierzy – otrzymuje odpuszczenie grzechów, a śmierć nie ma już nad nim władzy, nie jawi się jako przerażający kres, lecz jako przejście do nowego życia. Pamiętajmy przy tym, że nowe życie rozpoczyna się już tutaj – jego korzenie wyrastają na gruncie egzystencji odpowiedzialnej, gdy dostrzegamy wokół siebie innych ludzi, ich potrzeby i problemy, i właściwie na nie reagujemy.

Każdy, kto wierzy, może z pełną ufnością zbliżać się do Jezusa Chrystusa, tak jak tamci ludzie wspominani na kartach Ewangelii – wszyscy zagubieni, szukający prawdy, załamani, zatroskani o zdrowie i życie swoje lub najbliższych. Ufni, pokorni, niekiedy zaś uporczywie kołaczący do drzwi – zawsze otrzymamy pociechę i pomoc. W Nim i z Nim, przez Jego śmierć i zmartwychwstanie, otrzymujemy zbawienie i nowe życie. I choć nie zostajemy przez to wybawieni od ziemskich doświadczeń, to jednak – dzięki wierze – z ufnością oczekiwać będziemy na wypełnienie obietnicy współuczestnictwa w Królestwie Bożym, gdzie nie ma grzechu, szatana i śmierci, gdzie nie ma bólu i smutku rozstań, gdzie wszystko jest przepełnione Bożą obecnością, pociechą i pomocą, gdzie bije źródło wody życia, dostępne dla wszystkich.

Dlatego gorąco prośmy Pana życia i Zwycięzcę śmierci o dar wiary – dla nas samych, dla bliskich, dla wszystkich bliźnich, zwłaszcza zaś dla wątpiących, zagubionych, cierpiących i smutnych; prośmy, aby nikogo z nas nie przerażała śmierć, abyśmy byli gotowi w każdej chwili stanąć przed nadchodzącym Panem i przyjąć Go w pokoju serca. W codziennych modlitwach nie ustawajmy, tocząc bój o taką wiarę, która nie odsuwa od siebie myśli o sprawach ostatecznych, bo one już nie porażają jej strachem. Prośmy o to, abyśmy uwierzywszy potrafili dostrzec życie tam, gdzie dotychczas widzieliśmy tylko śmierć. A wtedy naprawdę cieszyć się będziemy wspaniałą obietnicą Zbawiciela: „Ja żyję i wy żyć będziecie [...]. Kto we mnie wierzy, choćby i umarł, żyć będzie (Jn 14:1 9; 11:25). Wówczas też osobiście do siebie odniesiemy tę wspaniałą wizję zbawionych, stojących przed tronem Bożym, których Baranek prowadzi do źródeł wód życia. Amen.