Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

2 / 1992

Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się. Skromność wasza niech będzie znana wszystkim ludziom: Pan jest blisko. Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie.

Flp. 4:4-7

Gdy czytamy w Dziejach Apostolskich wzmianki o pierwszym zborze, uderza nas, ze ta ludzka społeczność tworzyła prawdziwą wspólnotę – wspólnotę wiary, modlitwy i zaufania do Boga. Na co dzień radosna, przychylna innym i sama ciesząca się przychylnością, zjednywała sprawie Jezusa Chrystusa nowych zwolenników. Od jerozolimskiej wspólnoty rozpoczęła się droga chrześcijaństwa, które w ciągu wieków daleko, niestety, odeszło od swego prawzoru, tracąc przez to wiele cennych wartości. Do nich właśnie należałoby na nowo powrócić...

Apostoł Paweł przypomina nam o dwóch wielkich, a tak rzadko dzisiaj obecnych, wartościach życia chrześcijańskiego: o radości i skromności. Radość chrześcijańska to nie pustota ani chwilowa reakcja na zaistniałą pozytywną sytuację. Nie zależy od zmieniających się okoliczności życiowych. Ma bowiem źródło w stałej obecności Jezusa Chrystusa, który chce, aby Jego radość była w nas i aby radość nasza była zupełna (por. Jn 15:11). To sprawia, że mamy poczucie stabilności, bezpieczeństwa i wewnętrznego spokoju.

Drugą wartością jest skromność, a ściślej: łagodność, cierpliwość i wyrozumiałość w kontaktach z innymi. Użyte przez Pawła słowo epieikeia jeden z komentatorów biblijnych zinterpretował następująco: niech wszyscy poznają, że wychodzisz drugiemu człowiekowi naprzeciw, że chcesz go spotkać w połowie drogi.

Jak my dzisiaj możemy odzyskać te wartości? Odpowiedź jest bardzo prosta: przez otwarcie się na pokrzepiające Słowo Boże i odnalezienie drogi powrotnej (jeśli zgubiliśmy ją w plątaninie ziemskich dróg) do Boga, przez spotkanie i stały kontakt z Jezusem Chrystusem.

Dlaczego, pomimo wszystkich zagrożeń zewnętrznych, chrześcijanin może pozostać radosny i otwarty na innych ludzi? Apostoł Paweł odpowiada: bo Pan jest blisko! Apostołowi nie chodzi zapewne tylko o bliskość ponownego przyjścia Jezusa Chrystusa i nieuchronność sprawiedliwego sądu, przed którym osobiście odpowiemy za to, co uczyniliśmy z własnym życiem, i za to, co uczyniliśmy (lub nie!) bliźniemu. Chodzi mu o naszą pewność, że Jezus, tak jak to sam obiecał, jest stale przy nas, że „nie jest On daleko od nikogo z nas, albowiem w Nim żyjemy, poruszamy się, jesteśmy" (Dz.17:27.28). Jeśli zachowamy świadomość tej prawdy i pamięć o triumfalnym przyjściu Jezusa Chrystusa, będziemy żyli w nadziei i radości. A jeśli jeszcze towarzyszyć będzie temu przeświadczenie o krótkości i znikomości ludzkiego życia na ziemi, zachowamy wyrozumiałość dla innych i zamiast ich osądzać w poczuciu naszej rzekomej większej wartości, będziemy potrafili dzielić się z nimi miłością, którą – jak mamy nadzieję – Bóg nas obdarowuje.

Pan jest blisko. Jeśli naprawdę podzielamy to Pawłowe przekonanie, stajemy się zdolni do porzucenia zmartwień, trosk, niepokojów i rozdarć, które tłumią w człowieku, tak potrzebną mu i mobilizującą, radość oraz sprawiają, że staje się nieczuły na problemy i troski innych.

Apostoł przypomina nam także, że wszystko powinniśmy powierzać Bogu w modlitwie. Tymczasem my często nie doceniamy jej wielkiej funkcji – że jest naszą pomocą, ratunkiem i uciszeniem, gdyż – jak to ktoś wyraził – dzięki niej nabieramy pewności, że nie ma nic zbyt wielkiego dla Bożej mocy ani zbyt małego dla Jego ojcowskiej opieki. Modlitwa jest także przywilejem – pozwala zwracać się do Boga zarówno w naszej własnej intencji, jak też powierzać Mu wszystkich, którzy są obecni w naszych myślach i sercach. Apostoł dodaje jednak, że w modlitwie musi być zawsze obecne dziękczynienie za wszystko, czego doznajemy, a także to przeświadczenie, że nasze życie jest jakby zawieszone między przeszłymi a przyszłymi błogosławieństwami Tego, który jest, który był i który ma przyjść.

Rezultatem modlitwy człowieka wierzącego, który zyskał pewność, że Bóg w swej miłości, mądrości i mocy chce dla nas tego, co najlepsze, jest pokój Boży, strzegący naszych serc i myśli. Chodzi tu o pokój w rozumieniu biblijnym, a więc innym od naszych potocznych wyobrażeń. To nie jest „święty spokój pod gruszą" – brak trosk i problemów, oderwanie się od przykrej rzeczywistości świata, przymykanie oczu na to, co się wokół dzieje; przeciwnie – pokój Boży może wymagać poświęceń i wyrzeczeń, oznacza bowiem wszystko, co służy najwyższemu dobru człowieka, a więc także nasze reakcje na sytuację drugiego człowieka, nasze postawy mające na celu jego dobro. Pokój Boży w sercu to czynna służba bliźniemu. Przypomnijmy sobie to znamienne błogosławieństwo Jezusowe: błogosławieni pokój czyniący! Jest to wprawdzie dar Boży, ale także zadanie Kościoła Chrystusowego i każdego chrześcijanina. Wymaga to od nas wyrzeczenia się wyniosłości, a okazywania wyrozumiałości, przebaczenia i miłości, także wobec nieprzyjaciół. Biblijny szalom to dobro-byt, a więc pełnia szczęścia, pełnia błogosławieństw, pełnia bezpieczeństwa. W świetle Ewangelii zbawienia oznacza panowanie Jezusa Chrystusa, Księcia Pokoju, który przez pojednanie człowieka z Bogiem wprowadza pokój między ludźmi.

Aby osiągnąć taki właśnie pokój, człowiek musi poddać się Temu, który jest blisko. Jeśli Mu zaufamy, jeśli w Jego wierne ręce złożymy całe nasze życie, jeśli zagości On w naszych myślach i sercach, jeśli zaprosimy Go do naszych domów, wtedy naszym udziałem stanie się radość, miłość i pokój. Pamiętajmy, że w naszym rozdarciu wewnętrznym, którego tak często doświadczamy, w rozdźwiękach we współżyciu z innymi ludźmi, także z najbliższymi, w sytuacji, gdy oddalamy się od Boga – tylko On może przywrócić nam harmonię duchową, tylko świadomość Jego bliskości wyzwoli nas z lęków i obaw, z niepewności o nieznane jutro, z zamykania się w skorupie żółwia.

Życzmy sobie nawzajem, aby nie było nam dłużej potrzebne apostolskie napominanie: „radujcie się", gdyż odtąd radość stanie się nieodłącznym składnikiem naszego życia. Niechaj ta świadomość zmobilizuje nas do uważnego rozejrzenia się wokół, a dostrzeżemy innych i wyjdziemy im naprzeciw, by spotkać się w połowie drogi. Niechaj ta świadomość znajdzie także wyraz w konkretnej służbie i odpowiedzialności za powierzony nam świat. To od nas zależy, czy chrześcijańska społeczność na powrót przekształci się w prawdziwą wspólnotę ludzi radosnych, ufnych i silnych wewnętrznie, gdyż ich myśli i serc strzeże Boży pokój przewyższający wszelki ludzki rozum. Amen.