Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

6 / 1992

O świętach Bożego Narodzenia mówi się, że są najpiękniejsze spośród wszystkich świąt. Narodzenie Pana Jezusa i towarzyszące temu okoliczności, a także ukształtowane przez wieki zwyczaje i obrzędy tworzą wokół nich niepowtarzalną atmosferę. O Wielkanocy z kolei można powiedzieć, że jest świętem najwspanialszym, gdyż przypomina o zmartwychwstaniu Chrystusa i poprzedzających je wydarzeniach Wielkiego Piątku. Święta Zmartwychwstania są znakiem nadziei. Święta Zesłania Ducha Świętego, zwane potocznie Zielonymi Świątkami, są natomiast najbardziej niezwykłe, a to dlatego, że dotyczą zdumiewającego wydarzenia, które dokonało się wprawdzie w przeszłości, ale którego kontynuacji w postaci działania Ducha Świętego w Kościele doświadczamy w całej jego historii i teraźniejszości.

A przecież święta te nie zawsze i nie wszędzie są doceniane przez Kościół. Można niekiedy odnieść wrażenie, że pozostają w cieniu i Bożego Narodzenia, i Wielkanocy, chociaż zesłanie Ducha Świętego należy do całości Bożego dzieła zbawienia i odrodzenia człowieka.

Niedocenianie Zielonych Świąt ma związek z niedocenianiem przez dzisiejsze chrześcijaństwo znaczenia i roli Ducha Świętego. Zapewne przyczyny należy szukać w pewnej luce, jaka powstała w nauczaniu kościelnym. Pierwsze zaczęły ją likwidować ruchy zielonoświątkowe i charyzmatyczne, które coraz bardziej i coraz prężniej się rozwijają. W ostatnich dziesięcioleciach zaczynamy też obserwować, jak tematyka Ducha Świętego toruje sobie drogę na różnych konferencjach i zgromadzeniach kościelnych – ostatnio na Walnym Zgromadzeniu Światowej Rady Kościołów w Canberze, w lutym 1991 roku. Niemniej jednak w praktyce nauczania kościelnego nadal eksponuje się stwórczy i opatrznościowy aspekt dzieła Bożego oraz zbawczą rolę Jezusa Chrystusa. A przecież dzieło Boże nie kończy się na zbawieniu człowieka, obejmuje także cały proces jego odrodzenia i przemiany wewnętrznej, związany zarówno z ofiarą Chrystusa, jak też z działaniem Ducha Świętego na jednostki i na cały Kościół. Dzień Zesłania Ducha Świętego jest dniem narodzin Kościoła chrześcijańskiego. Jego istnienie i rozwój, jego cała historia – niewolna od upadków, ale też będąca świadectwem nieustannego dźwigania się z grzechów i wychodzenia ze skrajnie trudnych sytuacji – wskazuje na pełne mocy działanie Ducha Świętego.

Na tle opisanej w Dziejach Apostolskich historii zesłania Ducha Świętego rozważmy teraz jeden z przejawów Jego działania owocujący w postaci życia w mocy Ducha.

Ewangelista Łukasz napisał, że wówczas w Jerozolimie „wszyscy byli razem". Wszyscy, to znaczy ci, którzy w myśl polecenia Chrystusa czekali na to, co miało się stać. Według Dziejów Apostolskich (1:14) byli tam zgromadzeni apostołowie. Matka i bracia Jezusowi oraz niewiasty. „...Powstał nagle z nieba szum, jakby wiejącego gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom". Potem „ukazały się języki jakby z ognia, które się rozdzieliły i usiadły na każdym z nich". Ten obraz wskazuje na jedno źródło tego zjawiska, na jego pochodzenie z zewnątrz, z nieba, od Boga, ale – co ważne – dokonującego się pośród ludzi i dla ludzi, którym (każdemu z osobna) udzielony został dar Ducha. W wyniku tego apostołowie zaczęli zachowywać się w sposób niezwykły: odważnie wystąpili przed zgromadzonym ludem, mówili językami i rozumieli nieznane sobie dotąd języki, zwiastowali wielkie sprawy Boże. W ich życiu nastąpił przełom.

Z chwilą, gdy Jezus został pojmany, uczniowie z wiernych Jego towarzyszy przeistoczyli się w ludzi zastraszonych i załamanych, zawiedzionych i niezdolnych do jakiegokolwiek działania. Jego ukrzyżowanie i pogrzeb pozbawiły ich wszelkiej nadziei, pogrążyły w całkowitym zwątpieniu. Dopiero zmartwychwstanie, pierwsze spotkania i rozmowy sprawiły, że wstępować w nich począł nowy duch i nowa nadzieja, która przybrała postać radości przeżywanej na widok Jego wniebowstąpienia (Łuk. 24:52). A jednak nawet wtedy nie byli jeszcze zdolni do wypełnienia swego zadania apostolskiego.

Dopiero teraz, gdy zstąpił Duch Święty, wraz z nim przyszła i odwaga, i jasność zwiastowania, i energia do zdecydowanego działania. Także w przyszłości – pośród prześladowań, niepowodzeń i przeciwności... Tak właśnie wyraziła się oczekiwana moc Boża, przyobiecana im przez wstępującego do nieba Jezusa: „Weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie, i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi" (por. Dz. 1:8). Obietnica się wypełniła: uczniowie stali się rzeczywiście nowymi ludźmi. Nastąpiło to, co apostoł Paweł opisał później słowami: „...jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe" (II Kor. 5:17).

Duch Święty jest Duchem mocy. Jest także Duchem prawdy, Duchem pocieszycielem, Duchem przewodnikiem, Duchem pozwalającym nam poznać grzech. Duchem uświęcenia. Duchem przeobrażającym życie ludzkie.

Dzieje Apostolskie są księgą, która to poświadcza – od samego początku, od pierwszego rozdziału jest w niej mowa o Duchu Świętym jako o Duchu mocy: „weźmiecie moc Ducha Świętego [...] i będziecie mi świadkami". Jest księgą, która mówi o Jego działaniu i o tym, że zwycięstwo w życiu osiąga się wtedy, gdy doświadczamy mocy Ducha. Ta moc objawia się dziś tak samo, jak w wypadku apostołów – darem odwagi, tak bardzo nam potrzebnej, i darem skutecznego zwiastowania Ewangelii, której jasnego i klarownego poselstwa tak oczekuje współczesny świat.

W Liście do Galacjan apostoł Paweł wymienia różne owoce Ducha, między innymi wytrwałość, cierpliwość i pokój. Żaden z nich nie może ujawnić się w pełni dzięki samym ludzkim wysiłkom i pracy nad sobą. Szczególnie wyraźnie widać to w sytuacjach konfliktowych, kiedy to brak tej mocy z wysokości przekreśla ludzkie zamiary i starania.

Obserwuję niekiedy ludzi uważających się za wierzących i widzę, jak są bezradni wobec swoich słabości i ułomności, jak ulegają pokusom, jak nie potrafią rozwiązywać swoich życiowych problemów w sposób godny, jak szukają rozwikłania skomplikowanych spraw na własny, ludzki sposób, jak świadomie zaniedbują lub unikają stosowania „metod", jakie poleca Jezus: modlitwy, wsłuchiwania się w Słowo Boże i poddania się Bożemu prowadzeniu przez Ducha Świętego.

Moc Ducha przejawia się również wtedy, gdy potrzebujemy pociechy. W sytuacjach nieskomplikowanych pociechę może przynieść ludzkie słowo, a nawet sami siebie możemy pocieszyć. Jeśli jednak mamy do czynienia z sytuacją bardzo trudną, wywołującą wielki smutek i przygnębienie, pociechy może udzielić tylko Duch Święty dzięki swojej niezwykłej mocy i skutecznemu działaniu.

Miłowanie nieprzyjaciół i przezwyciężanie nienawiści należy do najtrudniejszych przykazań chrześcijańskich. Jest to wszakże zadanie możliwe do wypełnienia pod warunkiem, że nie będziemy polegali na własnych słabych siłach, lecz uświadomimy sobie ogrom miłości, jaką dał nam Jezus Chrystus. Skuteczne przezwyciężenie nienawiści staje się faktem na gruncie miłości chrześcijańskiej, która jest konsekwencją mocy Ducha. Podobnie jest ze zwyciężaniem zła dobrem (por. Rzym. 17). Nie zależy to od naszej dobrej woli. Bez Ducha Świętego całkowita i gruntowna przemiana ludzkiego życia nastąpić nie może. Człowiek sam siebie nie jest w stanie zmienić gruntownie, nie jest w stanie – że użyję takiego porównania – sam siebie za włosy wyciągnąć z bagna. Możliwe jest natomiast wydostanie się na powierzchnię z samego dna, z odmętów życia, dzięki mocy udzielanej od Boga przez Ducha. Życie zwycięskie to życie oddane i poddane działaniu Boga i Jego wszechpotężnej mocy. Warto to sobie na nowo uświadomić w dzień pamiątki zesłania Ducha Świętego.