Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

9 / 1992

Tego samego dnia dwaj uczniowie szli do miasteczka Emaus, które było oddalone o sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy. I rozmawiali ze sobą o tych wszystkich wydarzeniach. A gdy tak rozmawiali i nawzajem się pytali, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi, lecz oczy ich były zasłonięte, tak że Go poznać nie mogli [...].

Łuk. 24:13-16

Każdy chrześcijanin może doznać obecności żywego Chrystusa. Dzieje się tak w różnych okolicznościach. Ci dwaj uczniowie, o których opowiada Łukasz w swej Ewangelii, spotkali Go w drodze do Emaus, w dniu Jego zmartwychwstania. To On sprawił, że otworzyły im się oczy, a Pismo Święte zaczęło pulsować w ich sercach żywą treścią. Wreszcie pojęli całą prawdę i czym prędzej wrócili do Jerozolimy, aby opowiedzieć, co im się przydarzyło w drodze.

TAKŻE Z NAMI ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS SPOTYKA SIĘ WÓWCZAS, GDY CZYTAMY PISMA I ROZWAŻAMY JE (por. Łuk. 24:27.32). Musimy zatem dogłębnie studiować Biblię, jeśli chcemy poznać, jakie Bóg ma wobec nas zamiary, i jeśli pragniemy spotkania z żywym Chrystusem. Na szczęście księgi biblijne zostały przetłumaczone na mnóstwo języków, także na angielski i polski, więc możemy to czynić swobodnie w mowie ojczystej.

ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS SPOTYKA SIĘ Z NAMI RÓWNIEŻ PODCZAS ŁAMANIA CHLEBA (por. Łuk. 24:28-32), podobnie jak z tamtymi dwoma uczniami, z którymi zasiadł do wspólnego posiłku. Pamiętamy słowa Jego obietnicy, że gdzie dwaj lub trzej są zgromadzeni w Jego imieniu, On jest pośród nich (por. Mat. 18:20). W szczególny jednak sposób odczuwamy Jego obecność, gdy spożywamy chleb i pijemy wino zgromadzeni przy Stole Pańskim. Spożywając bowiem ten chleb, którego możemy dotknąć i posmakować, przyswajamy sobie ciało Chrystusa za nas złożone w ofierze. Wypijając to wino, przyswajamy sobie krew Jezusa Chrystusa za nas przelaną. W ten sposób otrzymujemy nowe życie. Jezus Chrystus spotyka się z nami podczas każdego nabożeństwa, w szczególny zaś sposób podczas sakramentu Wieczerzy. On jest zawsze obecny w Kościele, pośród swoich wyznawców.

ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS SPOTYKA SIĘ Z NAMI TAKŻE W TRUDNYCH DLA NAS SYTUACJACH, GDY OGARNIA NAS LĘK LUB DECYDUJĄ SIĘ NASZE PRZYSZŁE LOSY. Jest przy nas, choćbyśmy nie zauważyli Jego obecności.

Znów odwołajmy się do opowieści Łukasza. Tamci dwaj podążali drogą do Emaus. Z Jerozolimy wracali do domu. Utraciwszy sens życia („...a myśmy się spodziewali, że On odkupi Izraela" - Łuk. 24:21), głęboko przeżywali doznany zawód i nie widzieli wyjścia ze ślepego zaułka. Czuli się pozostawieni sami sobie. On przecież nie żył... Nie rozumieli jeszcze, czym był Jego krzyż. Nie pojmowali, że droga do zmartwychwstania wiedzie przez krzyż właśnie (Łuk. 24:26). Ilu z nas w przełomowych chwilach życia odczuwało równie głęboki lęk i samotność? Ale z Jezusem Chrystusem nigdy nie jesteśmy sami! Na żadnej drodze. Nawet tej najtrudniejszej...

Oto pewien człowiek miał sen. Szedł brzegiem morza wraz z Panem Jezusem, a na niebie ukazywały się poszczególne epizody z jego życia. Równocześnie na piasku plaży odbijały się ślady dwóch par stóp. Jedne należały do niego, drugie do Pana. Przy ostatniej już scenie rozgrywającej się na niebie człowiek ów obejrzał się na pozostawione za sobą na piasku ślady. Zobaczył, że na ścieżce jego życia odbijała się często tylko jedna para stóp. I to akurat zawsze w najcięższych i najtrudniejszych dla niego chwilach. Bardzo tym zaniepokojony zapytał: „Powiedziałeś, Panie, że jeśli tylko zdecyduję się pójść z Tobą, będziesz zawsze obok mnie. Tymczasem zauważyłem, że w najtrudniejszych chwilach Twoje ślady nie towarzyszyły moim. Nie rozumiem, dlaczego zostawiałeś mnie samego właśnie wtedy, gdy najbardziej Cię potrzebowałem". A Pan tak mu odpowiedział: „Dziecko moje, ja naprawdę cię kocham. W chwilach prób i cierpień pozostał na piasku ślad tylko jednej pary stóp, bo ja wtedy niosłem cię na rękach".

ZMARTWYCHWSTAŁY CHRYSTUS DAJE NAM SIĘ POZNAĆ W DRODZE I WYZNACZA KIERUNEK NASZEGO ŻYCIA. Jest z nami w święto i w dzień powszedni, wszak nie należymy do niedzielnych chrześcijan. Przez obecność Ducha Świętego towarzyszy nam dniem i nocą. A my zyskujemy przez to siły do dokonania rzeczy nawet niemożliwych. Bóg oczekuje, że będziemy Jego sługami na tym świecie. Możemy spełnić to oczekiwanie w mocy Jezusa, bo wtedy nie ma nic niemożliwego ani dla ciebie, ani dla mnie!

BÓG JEST Z NAMI W CODZIENNEJ PRACY, A TO NADAJE JEJ SZCZEGÓLNY SENS I WYMIAR. Wszyscy bowiem jesteśmy Jego misjonarzami spełniając zwykłe, codzienne obowiązki. Dzięki temu do wszystkiego, co robimy, podchodzimy z chrześcijańskiego punktu widzenia. Oto przykład. Twoją pracą jest, powiedzmy, kopanie dołu. Gdyby ktoś cię zapytał, czym się zajmujesz, to co mu odpowiesz? Po prostu: „Kopię dół", a może: „Zarabiam na życie kopaniem dołu". Czy raczej: „Kopiąc ten dół pod fundamenty pomagam we wznoszeniu świątyni Bożej".

Życie niektórych z nas przypomina bezwolną łódź unoszącą się na wodzie. Rozmaite sytuacje życiowe miotają nami, jak wicher i fale miotają łodzią. Łodzią nie da się kierować bez steru. Żeby jednak ster mógł działać i spełniać swe zadanie, to znaczy wpływać na kierunek żeglowania, łódź musi się poruszać. Przy bezruchu ster staje się nieprzydatny.

Jezus Chrystus jest takim sterem w naszym życiu. Będziemy przezeń naprowadzani na właściwy kurs pod warunkiem, że znajdziemy się w ruchu, w drodze. Otrzymamy wtedy wskazówki, jak tamci dwaj podążający drogą do Emaus. To właśnie w drodze spotkał się z nimi Jezus, a dziś spotyka się z każdym z nas na drodze naszego życia. Świętujmy więc to spotkanie i obecność Zmartwychwstałego w naszym życiu.

Ks. Bryce Little

[Opracowanie redakcyjne kazania wygłoszonego 28 kwietnia br. podczas nabożeństwa w kościele warszawskim. Ks. Bryce Little jest pastorem prezbiteriańskiego (ewangelicko-reformowanego) zboru w Hollywood w Stanach Zjednoczonych, który nawiązuje partnerskie kontakty z naszą stołeczną parafią.]