Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

10 / 1992

Oczy wszystkich wypatrują Ciebie, a Ty ich karmisz w swoim czasie. Otwierasz dłoń i wszelkie żywe stworzenie żywisz do syta.
[Ps. 145:15-16 w tłum. Romana Brandstaettera]

Każdej jesieni po zakończeniu wszelkich prac polowych przeżywamy szczególne nabożeństwo, podczas którego dziękujemy Bogu za zbiory. Wnętrza kościołów przybierają wtedy bardziej odświętny wygląd. Stół Pański ozdobiony jest nie tylko kwiatami, ale i owocami rolniczego trudu. Mieszkańcom wsi, którzy żyją z ziemi i dla których ona stanowi treść życia, każdego roku towarzyszą inne uczucia podczas tego nabożeństwa. Ks. Bogusław Niewieczerzał napisał kiedyś: „Rolnictwo, obcowanie na co dzień z przyrodą, zależność od niej zbliża ludzi (choć nie wszystkich) do Boga, czyni ich bardziej prostolinijnymi"1.

Puste, zaorane pola, wyschnięte łąki, smutne, ogołocone z liści drzewa... Słońce nie grzeje tak mocno, jak przez całe tegoroczne lato; nadeszły tak oczekiwane przez wszystkich opady deszczu. Widok ten nastraja melancholijnie, romantycznie, skłania do zastanowienia nad sobą, nad sensem życia. Natomiast cała przyroda przygotowuje się do snu zimowego, z pól zebrano już plony. W tym roku, z powodu suszy, były one wyjątkowo słabe; wiele więc pustego miejsca pozostało w stodołach i spichlerzach. Ziemniaki maleńkie, kłosy zbóż niewielkie, w wielu częściach naszego kraju siana prawie nie ma. Rolnicy wraz ze swoim inwentarzem przygotowują się do przeżycia tej zimy. Nie będzie to pora łatwa dla mieszkańców wsi i ich dobytku, ale nie będzie to także łatwy czas dla mieszkańców miast. Ceny rosną, dochody spadają.

Jeszcze rok temu martwiliśmy się zbyt obfitym urodzajem, rolnicy nie mogli sprzedać nadmiaru swoich plonów, stodoły były przepełnione. Martwiliśmy się sytą przyszłością... Teraz natomiast nadszedł czas trudny. Pamiętam, jak wówczas zastanawiałem się nad tym, czy przypadkiem Bóg nie daje nam szansy przygotowania się na chude lata. Przypomniałem sobie sny faraona w Egipcie, które wyjaśnił Józef, i dzięki temu kraj uniknął klęski głodu (por. I Mojż. 41). Czy w latach ubiegłych nie zapominaliśmy o słowach Jezusa z Kazania na Górze, w których napomina: „Nie troszczcie się o życie swoje, co będziecie jedli albo co będziecie pili, ani o ciało swoje, czym się przyodziewać będziecie. Czyż życie nie jest czymś więcej niż pokarm, a ciało niż odzienie? [...] Nie troszczcie się więc o dzień jutrzejszy, gdyż dzień jutrzejszy będzie miał swoje troski. Dosyć ma dzień swego utrapienia" (Mat. 6:25.34). Może Bóg chce nam dzisiaj to na nowo uświadomić i przypomnieć?

Żyjemy od trzech lat w innym kraju; mówi się, że jest to Trzecia Rzeczpospolita. Oddychamy wolnością, zachłystujemy się nią, uważamy, że możemy mieć dużo do powiedzenia. A może Bóg nas ostrzega? Może każe zastanowić się nad sobą i nad drogą, którą podążamy?

Na tegoroczne Dziękczynne Święto Żniw Wspólnota Braci Morawskich z Herrnhutu wybrała wspaniałe słowa z Psalmu Dawida: „Oczy wszystkich wypatrują Ciebie, a Ty ich karmisz w swoim czasie. Otwierasz dłoń i wszelkie żywe stworzenie żywisz do syta".

W tym trudnym roku, kiedy plony są minimalne, stajemy wobec problemu, bardzo ważnego problemu: Czy mamy za co i tym razem dziękować Panu Bogu? Czy możemy być Mu wdzięczni za opiekę i troskę? Czy możemy wołać z radością za Psalmistą: „Oczy wszystkich wypatrują Ciebie...", skoro przez całe lato mieliśmy nadzieję, ze Bóg spuści deszcz, żeby spieczoną przez słońce ziemię chociaż trochę nawilżyć, dać pokarm usychającym roślinom – a deszcz nie nadszedł... Są to pytania trudne, ale nie wolno się od nich uchylać, choć właściwie nie wiadomo, jak na nie odpowiedzieć. Człowiek ufa Bogu, stara się żyć zgodnie z Jego wolą i przykazaniami, a przecież w chwilach takich, jak tego roku, staje wobec problemów dotyczących sensu wiary i egzystencji. Czy rzeczywiście Bóg karmi wszystkich ,,w swoim czasie?" Czy wszystkich żywi do syta? A jeśli tak, to dlaczego jest tak wiele głodu na świecie?

Na pewnej konferencji przedstawiciel jednego z Kościołów afrykańskich powiedział: „U nas są dzieci, które moczą papier gazetowy, robią z niego kulki i jedzą. Mówią wówczas, że to wspaniała rzecz choć raz mieć pełny brzuch". Gdy spojrzymy na nasz kraj z perspektywy Somalii, Etiopii, Indii czy innych krajów Trzeciego Świata, nieustannie nękanych nieurodzajem, suszą i głodem, to jakie mamy prawo narzekać i wątpić w opiekę Bożą, w Jego troskę nad nami?

Czy kiedykolwiek zastanawialiśmy się nad problemem głodu na świecie? Czy myślimy o milionach głodujących, o ludziach, którzy nie mają dachu nad głową z powodu wojny czy innego kataklizmu? A jeśli tak, to czy z tym większą żarliwością nie powinniśmy dziękować za wszystko, co mamy?

Ciśnie się jednak pytanie: ile nieszczęść, o Boże, dzieje się za Twoim przyzwoleniem, a za jaką ich część odpowiada sam człowiek? Co Ty, Boże, chcesz w ten sposób powiedzieć dzisiejszemu człowiekowi? Oczywisty jest fakt, że człowiek swoim nieposłuszeństwem, samowolą i zachłannością w ogromnym stopniu powoduje zło i przyczynia się do zniszczeń na ziemi, ale zarazem jest skłonny obciążać tym wszystkim Boga i Jemu przypisywać winę za zło.

Jeśli jednak, wadząc się z Bogiem, odwrócimy od Niego nasze myśli, wówczas pozbawimy się nadziei, jaką wiążemy z Jego Osobą, i nie będziemy już umieli Mu dziękować: „Oczy wszystkich wypatrują Ciebie, a Ty ich karmisz w swoim czasie".

Gdy spojrzymy na to, co – mimo ogromnych trudności – wdało się w tym roku zebrać z pól, będziemy musieli z wdzięcznością zawołać: Rzeczywiście Bóg o nas dba! Rzeczywiście nas karmi! Rzeczywiście nas ubiera! Utrzymuje nas w zdrowiu. Daje nam Ojczyznę i ochrania ją. Nie na darmo więc mieliśmy nadzieję. Nie na darmo wypatrywaliśmy Pana! I za to Mu podziękujmy. Przez wydarzenia ostatnich miesięcy Bóg pokazał nam w małym zakresie to, czego doświadczają ludzie, którym brak wszystkiego. W naszym kraju na szczęście nikt nie umiera z głodu na ulicy. Przeżyjemy więc czas trudny i nauczymy się sztuki samoograniczania.

Ale czy siedząc wygodnie w ławce kościelnej albo czytając bieżący numer „Jednoty" wolno chrześcijaninowi koncentrować się na sobie i zapominać o ludziach pozbawionych dachu nad głową, o ofiarach dramatycznej wojny w dawnej Jugosławii, o dzieciach chorych na AIDS, których nikt nie chce, o szpitalach, które przez nowych właścicieli – uważających się za chrześcijan – usuwane są ze swych dotychczasowych lokali? Czy człowiek wierzący może siedzieć nad pełnym talerzem i przechodzić do porządku nad zagrożeniami, które wstrząsają światem, nawet jeśli nie zagrażają nam one bezpośrednio, bo dzieją się bardzo daleko i tylko ich echo dociera do nas przez środki masowego przekazu? My, chrześcijanie, musimy stale pamiętać, że gdzieś w świecie żyją ludzie, którym nasza modlitewna więź może pomóc w znoszeniu cierpienia, samotności i głodu.

W każdej chwili musimy pamiętać także o tym, że dary, które daje nam Zbawiciel, Jezus Chrystus, w Sakramencie Wieczerzy Pańskiej – znaczą o wiele więcej niż jedzenie, napój i ubranie. Chleb i wino, znaki ciała i krwi Chrystusowej, dają pokarm i uzdrowienie naszej duszy. W dniu dziękczynienia za plony musimy więc dziękować Bogu także i za to. A przecież nie zawsze traktujemy Wieczerzę Pańską z należytym szacunkiem i zapominamy, że jest ona testamentem naszego Pana.

Mamy jeszcze jeden dar od Boga. W każdym kościele leży on wyłożony na Stole Pańskim i ma swoje miejsce w naszych biblioteczkach domowych. To Biblia. Na jej kartach zapisano myśl, do której powinno się dziś na nowo powrócić i ją rozważyć: „Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych" (Mat. 4:4). Czytałem kiedyś komentarz do tego tekstu, który wrył mi się w pamięć. Człowiek, który nie przyjmuje pokarmu, jest głodny, i w końcu, gdy trwa to długo, umiera z wycieńczenia. Natomiast ten, kto nie czyta Słowa Bożego, nadal żyje. Czy jednak jego życie jest w pełni wartościowe, czy nie ma w nim zasadniczego braku? A my do jakiej grupy ludzi siebie zaliczymy? Wprawdzie nie chodzimy głodni, ale czy jesteśmy syci Słowa Bożego? Amen.

1 Ks. Bogusław Niewieczerzał: Dzieje zboru ewangelicko-reformowanego w Kucowie Jednota" 1972, nr 4, s.10