Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

3 / 1993

Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie, który chociaż był w postaci Bożej, nie upierał się zachłannie przy tym, aby być równym Bogu, lecz wyparł się samego siebie, przyjął postać sługi i stał się podobny ludziom; a okazawszy się z postawy człowiekiem, uniżył samego siebie i był posłuszny aż do śmierci, i to do śmierci krzyżowej. Dlatego też Bóg wielce Go wywyższył i obdarzył Go imieniem, które jest ponad wszelkie imię, aby na imię Jezusa zginało się wszelkie kolano na niebie i na ziemi, i pod ziemią, i aby wszelki język wyznawał, że Jezus Chrystus jest Panem, ku chwale Boga Ojca.

Flp. 2:5-11

Kiedy Jezus po raz ostatni przed swą męczeńską śmiercią wjeżdżał do Jerozolimy, zgromadzony tam lud witał Go entuzjastycznie, skandując „Hosanna!” i – świadomie czy nieświadomie – cytując słowa Psalmisty: Błogosławiony, który przychodzi w imieniu Pańskim, król Izraela! (Ps. 118:26). Ludzie znali Jezusa jako tego, który w cudowny sposób uzdrawia chorych, a nawet wskrzesza umarłych. Nikt jednak nie był w stanie dokładnie powiedzieć, kim w rzeczywistości jest Jezus: czy tylko synem ubogiego cieśli z Nazaretu, czy może prorokiem albo zapowiedzianym Mesjaszem? Mimo to lud nazwał Go królem Izraela. Ale cóż to za król, który nie ma wspaniałych szat i orszaku, a w dodatku jedzie na ośle?! Ludzie nawet najbardziej Mu bliscy, uczniowie, nie mogli pojąć, jak Jezus łączy w sobie te przeciwieństwa: wielkość i uniżenie, moc, która wszystko przewyższa, i bezgraniczne posłuszeństwo wobec Boga w niebie. Stąd to pytanie, które jest aktualne także dziś dla nas: kim jest Jezus?

Gdyby opierać się jedynie na tym, co sądzili o Nim współcześni, to można widzieć w Jezusie: założyciela religii, genialnego nauczyciela, cudotwórcę, moralizatora i idealistę. Tylko że żadne z tych określeń nie oddaje istoty tego, kim naprawdę jest Jezus. Dlatego sięgnijmy do źródła, jakim jest Pismo Święte, objawione przez Boga ludziom.

W Nowym Testamencie Jezus nazywany jest: Zbawicielem, Synem Bożym, Synem Człowieczym, ucieleśnionym Słowem Boga, Chlebem Żywota i Dobrym Pasterzem, który złożył za nas w ofierze swoje życie. Mając takie wskazówki co do Osoby i dzieła Jezusa Chrystusa, nie możemy traktować Go tylko jako jednego z wielu wybitnych ludzi. Jest On kimś więcej niż tylko człowiekiem. A od tego, kim Jezus jest dla nas, zależy nasza wiara albo niewiara – nasze być albo nie być.

Apostoł Paweł w omawianym przez nas tekście daje odpowiedź na pytanie, kim jest Jezus. Brzmi w niej swoiste wyznanie wiary i hymn na cześć Jezusa. Jego życie i śmierć męczeńska stanowią nierozerwalną całość w dziele zbawienia ludzkiego. Tylko czy te wszystkie słowa o Nim docierają do nas i przemawiają do naszej wyobraźni? Czy potrafimy uznać je za wzór do naśladowania i postępowania tak, jak mówi św. Paweł: Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie. Miłość bliźniego, ofiarność, współczucie to cechy, które powinny znamionować chrześcijan. Tymczasem okazuje się, że niejednokrotnie jesteśmy pozbawieni tych uczuć. Mało obchodzą nas sprawy ludzi, którzy żyją wokół nas i cierpią z takiego czy innego powodu. A jeżeli zdarza się, że ktoś komuś przyjdzie z pomocą i wyświadczy bezinteresowną przysługę, to uważa się to za coś szczególnego.

Wskazania i napomnienia, których apostoł Paweł udzielił Filipianom, odnosiły się nie tylko do nich. Dotyczą one także nas, i w każdej epoce są wezwaniem skierowanym przez Boga do świata. Według apostoła Pawła Jezus łączył w sobie przymioty boskie i ludzkie. Dlatego właśnie nazwany jest Panem, który z wyżyn Bożej chwały zniżył się ku ludzkiej niedoli tego świata. Patrząc na Jezusa musimy więc sięgać myślą tam, skąd On do nas przychodzi.

Musimy w Nim widzieć miłującego Boga. Ale cóż my wiemy o Bogu? Pismo Święte mówi nam, że Bóg mieszka w światłości niedostępnej i że nikt z ludzi widzieć Go nie może (I Tym. 6:16). To prawda, a jednak możemy Boga poznać i uwierzyć w Niego przyjmując Jego Syna, Jezusa Chrystusa, który powiedział do uczniów: Wierzcie mi, że ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie (Jn 14:11). A zatem nie w sposób rozumowy, właściwy naturze ludzkiej, lecz przez wiarę poznajemy Boga w Jezusie Chrystusie i zbliżamy się do Niego. Jezus – jak mówi apostoł Paweł – ma Bożą postać, a to znaczy, że w przeciwieństwie do nas, ludzi grzesznych, ma dostęp do Ojca w niebie. Tylko że On nie wykorzystuje tego dla siebie, lecz przez to, że stał się człowiekiem, objawił Boga ludziom.

Stawiając Jezusa jako wzór do naśladowania apostoł Paweł mówi o Jego uległości i posłuszeństwie wobec Ojca; o zaparciu się samego siebie i o poniżeniu. Jest to niewątpliwie krok Boga uczyniony w stronę grzesznej ludzkości, przejaw Jego dobroci i miłości okazanej ludziom. Bóg nie musiał dopuścić do tego, aby Jego Jednorodzony Syn cierpiał i poniósł śmierć na krzyżu. Ale Syn nie sprzeciwił się woli Ojca, lecz wziął na siebie odpowiedzialność za grzechy ludzkie. To, że Jezus dobrowolnie oddał się w ręce ludzi, którzy Go skazali na śmierć i wykonali wyrok, nie świadczy o Jego bezsilności. Wręcz przeciwnie, dopiero w słabości i uniżeniu zyskał pełnię chwały, na co wskazują słowa: Uniżył samego siebie [...]. Dlatego też Bóg wielce Go wywyższył. To nie była żadna mistyfikacja, lecz ofiara niezbędna do zbawienia ludzkości. Bóg nie przybrał maski człowieka, aby ją w stosownym czasie zdjąć i ukazać swoje prawdziwe oblicze. Ludzie, którzy byli świadkami śmierci Jezusa na krzyżu, nie wiedzieli do końca, kim On był.

Ten sam Jezus, oglądany dziś przez nas oczyma wiary, nie jest tylko człowiekiem, choć jest nim w pełni. On najdoskonalej łączy w sobie oba pierwiastki: boski i ludzki. To jest Ten, o którym Marcin Luter powiedział: Wierzę, że Jezus Chrystus, prawdziwy Bóg, z Ojca w wieczności zrodzony, i zarazem prawdziwy człowiek, z Marii Panny narodzony, jest moim Panem, który mnie, zgubionego i potępionego człowieka, wybrał, odkupił i pozyskał [...], abym był Jego własnością, w Jego Królestwie żył, pod Nim i Jemu służył... (objaśnienia do II artykułu wiary Małego katechizmu M. Lutra).

I my dziś nie mamy innego Jezusa Chrystusa jak tylko tego: ... który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i poświęceniem, i odkupieniem (I Kor. 1:30). Idąc za wskazaniem apostoła Pawła dostrzegamy w Jezusie Chrystusie odbicie Bożej światłości, która nie zgasła w chwili śmierci naszego Pana i nie pogrążyła świata w ciemnościach. Boże światło zostało przysłonięte tylko na krótko i zajaśniało na nowo, gdy Chrystus wstał z martwych. Bóg przeprowadził swego Syna przez bramę śmierci, aby pozyskał dla Niego zarówno żywych, jak i umarłych. Dlatego żyjąc w tym świecie i wierząc w Jezusa Chrystusa nie musimy obawiać się śmierci. Ona nas nie oderwie od Boga, lecz wprowadzi w nową rzeczywistość. Boża droga w Jezusie Chrystusie do nas, i nasza droga z Nim do Ojca w niebie, jest przezwyciężeniem świata i uwolnieniem z niewoli grzechu i śmierci wiecznej. Trwajmy więc w wierze, mając zawsze przed oczyma Jezusa Chrystusa, który jest Panem ku chwale Boga Ojca. Amen.

Ks. Jan Hause