Pismo religijno-społeczne poświęcone polskiemu
      ewangelicyzmowi i ekumenii

4 / 1993

Panie. Boże nasz! Inni panowie, a nie Ty, panowali nad nami, my zaś oprócz Ciebie nikogo nie mamy, tylko Twoje imię wysławiamy.

Umarli nie ożyją, duchy zmarłych nie wstaną z martwych, dlatego że nawiedziłeś ich i zniszczyłeś, i zatarłeś wszelką pamięć o nich.

Ożyją Twoi umarli. Twoje ciała wstaną, obudzą się i będą śpiewać radośnie ci, którzy leżą w prochu, gdyż Twoja rosa jest rosą światłości, a ziemia wyda zmarłych.

[Iz. 26:13.14.19]

Przyznajmy szczerze, że zagadnienia śmierci, zmartwychwstania i życia wiecznego nie zajmują wiele miejsca w naszych codziennych rozważaniach. Nie podejmujemy tych tematów także w rozmowach. Pośród rozlicznych trosk i kłopotów czy też drobnych lub wielkich radości, związanych z codziennością, brak nam najczęściej czasu i ochoty na refleksję o sprawach – jak sądzimy – odległych. Do sfery doczesności trudno nam wprowadzić element wieczności i innego wymiaru życia. Dopiero poważna choroba, śmierć kogoś bliskiego czy obchodzone właśnie święta Zmartwychwstania Pańskiego kierują nasze myśli ku tym sprawom.

A przecież stale towarzyszy nam świadomość przemijania i tęsknota za tym, co nie przemija, trwa wiecznie i nie obróci się wniwecz, jak wytwory ludzkiej mądrości; tęsknimy za czymś, co nas nie zawiedzie w przeciwieństwie do uznawanego autorytetu, który okazał się fikcją. Szukamy więc takiego oparcia i ostoi, które – choćby wszystko miało runąć w przepaść – przetrwają. Czekamy, aż minie ucisk i niedola, a my będziemy mogli ufnie zawołać: „Oto dzień, który Pan uczynił, weselmy się i radujmy się w nim” (Ps. 118:24).

Jakże rzadko nasza własna historia i dzieje narodu dostarczały nam okazji do tak radosnego okrzyku. Częściej wysławialiśmy imię Najwyższego przez łzy bólu: „Panie, Boże nasz! Inni panowie, a nie Ty, panowali nad nami, my zaś oprócz Ciebie nikogo nie znamy, tylko Twoje imię wysławiamy”. Także wtedy, gdy dane nam znów było cieszyć się wolnością, radość przysłaniała nam bolesna świadomość, że nasi „umarli nie ożyją...”, że nie wstaną z martwych pomordowani w Oświęcimiu, Treblince, Dachau, Katyniu, Workucie czy w innym miejscu „na nieludzkiej ziemi”, a także w Łambinowicach i w Kielcach podczas pogromu żydowskiego.

Żywa pamięć o wielu istnieniach ludzkich zaciera się z czasem w świadomości potomnych. Groby porastają chwastami i trawą, a na kamiennych tablicach mech okrywa napisy mówiące o wiecznej pamięci najbliższych... Pamiętali, póki sami żyli... Tak będzie kiedyś i z nami.

Jest wszakże Ktoś, z czyjej pamięci nie zniknie żadne istnienie. On nie jest bowiem Panem zniszczenia i śmierci. On jest Panem życia. To przeświadczenie, choć jeszcze nie całkiem skonkretyzowane i ugruntowane, żyło już w świadomości ludu Starego Przymierza. „Gdy człowiek umiera, czy znowu ożyje?” – pytał dotknięty wielkim cierpieniem Hiob [14:14]; przeprowadzony zaś przez trudną Bożą szkołę, w której doświadczył tak wielkiej niedoli, mógł w końcu z całą ufnością stwierdzić: „Ja wiem, że Odkupiciel mój żyje i że jako ostatni nad prochem stanie! Że potem [...] uwolniony od swego ciała będę oglądał Boga” [19:25.26].

Wsłuchując się w te starotestamentowe słowa odkrywamy, że z jednej strony wyrażają one trwożne uczucia ludzi doświadczających na sobie działania karzącej i nawiedzającej ręki Pana, a z drugiej – wbrew stwierdzeniu, że „umarli nie ożyją, duchy zmarłych nie wstaną, dlatego że nawiedziłeś ich i zniszczyłeś” – radosną i pełną nadziei zapowiedź powszechnego zmartwychwstania: „Ożyją Twoi umarli, Twoje ciała wstaną, obudzą się i będą śpiewać ci, którzy leżą w prochu”. To, co zostało zniszczone z woli Pana i obróciło się w proch, zostanie zwilżone rosą światłości, by powstać do nowego życia.

Ta starotestamentowa zapowiedź powszechnego zmartwychwstania wzbogaciła się o nowy element. Oto my, chrześcijanie, otrzymaliśmy już nie tylko nadzieję zmartwychwstania, lecz jego pewność. My wiemy, że Bóg działa przez swoje Słowo. Poznaliśmy to ucieleśnione Słowo, które „zamieszkało wśród nas” (Jn 1:14). Poznaliśmy Jednorodzonego Syna i w pełni Mu zawierzyliśmy. My wiemy, że On przyszedł na świat, aby nie zginął nikt, kto w Niego uwierzył, przeciwnie – aby żył na wieki (zob. Jn 3:16). My wiemy, że dzięki Jezusowi Chrystusowi nawiązana została na nowo więź człowieka z Bogiem, zerwana przez nasz grzech nieposłuszeństwa, że raz na zawsze pokonana została śmierć, którą pozbawiono niszczycielskiej mocy. Zwyciężyło życie. Jezus Chrystus zmartwychwstał! Jest pierwszym z tych, nad którymi śmierć straciła zdolność panowania. Bóg naprawdę jest Bogiem wszechmocnym!

O tym wszystkim przypominają nam, przeżywane od wieków przez całe chrześcijaństwo, dni pamiątki Zmartwychwstania Pańskiego. Święta Wielkanocy to nie tylko radosny czas, gdy wraz z nadchodzącą wiosną wszystko się odradza, zieleni i zakwita po zimowym, jakby śmiertelnym, śnie. Są to dni zwiastujące z mocą o wiele cudowniejszą prawdę, tę mianowicie, że wraz z Chrystusem „ożyją [...] umarli”. I jakkolwiek gorzka prawda o naszej ludzkiej kondycji, ukryta za słowami apostoła Pawła: „zapłatą za grzech jest śmierć”, będzie aktualna tak długo, jak długo na tej ziemi istnieć będzie człowiek, to przecież o wiele dłużej – bo aż po nieskończoność – towarzyszyć nam będzie, jako przeżywana rzeczywistość, zapewnienie apostolskie, że „darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym” (Rzym. 6:23).

Pójdźmy więc za przykładem Jezusa Chrystusa. Naśladujmy Go we wszystkim, pamiętając, że pokazał nam On, co to znaczy być posłusznym woli Ojca. Droga posłuszeństwa wiedzie wprawdzie przez krzyż i śmierć, ale u jej kresu jest pusty grób. Jezus Chrystus zmartwychwstał, nasz Zbawca porzucił grobu cień. Dlatego już teraz możemy radośnie śpiewać: „Alleluja! Jezus żyje, z Nim i ja!”. Amen.

Ks. Włodzimierz Nast